Kim jesteś? Cz.3

Kaspian przyszedł tak jak mówił. Był u mnie o 20 na co sie zdziwiłam, bo nie podawałam mu mojego adresu.  
- Zostaniemy u Ciebie. - powiedział, gdy przekroczył próg mojego mieszkania. I całe szczęście. Miałam na sobie jedynie legginsy i top do ćwiczeń a także luźną bluzkę na ramiączkach białą.  
- Tak. Spoko. Wejdź. - byłam zmęczona dzisiejszym dniem Msociety99 próbowali włamać sie jeszcze dwa razy dzisiaj na nasze serwery. A ja z chłopakami ciągle walczyliśmy by ich powstrzymać. Poza tym byłam zawalona sprawami firmy. Ian wyszedł o 12 i od tamtej pory ja pelnilam funkcje szefa. Okropnosc. Jestem wykończona.  
- Jak dzień?- zapytał chłopak siadajac na kanapie w salonie. Marleny w domu nie było. Miała nocną zmianę. Pomagała bezdomnym. Taka praca, która jak sama podkreśla. Uwielbia.  
- W porządku. Chcesz coś do picia?
- Nie. Przyniosłem coś dla nas. - pokazał na siatkę. Kiwnelam głową- Będę potrzebować tylko dwóch szklanek.- dodał a ja poszłam do kuchni i je przynioslam. Postawilam na stoliku drewnianym i sama usiadlam na kanapie.  
- Także powiedz mi skąd znasz mój adres i co Cię do mnie sprowadza?  
- Cóż... Znam bo znam. A sprowadza mnie to , że lubie Cię.  
- Ależ ty miły. Myślałam, że po seksie juz nie będziesz chciał ze mną się spotykać.  
- Niby dlaczego?  
- Czy ja wiem. Nie wiem. Gdzie pracujesz? Nic o Tobie nie wiem. - Kaspian wyjął alkohol. Whisky z siatki i nalal nam do szklanek. Upil łyk i odpowiedział.  
- Pracuje w IT. Jestem programista.To tyle. - Pracuje w IT. Może mógłby nam pomóc.  
- Nie chcesz nam pomóc?- zapytałam. Spojrzał na mnie chłodno. No co? Nic złego nie powiedziałam.  
- Nie. Chce się trzymać od Msociety99 z daleka. Ty też powinnaś. - westchnelam i przekrecilam oczami.  
- Nie boję sie ich. - zasmial się.  
- Karina to nie jest zabawa. Oni naprawdę są niebezpieczni. W cyberprzestrzeni i w normalnym życiu.  
- Czegoś mi nie mówisz. Okej... Są niebezpieczni a może i nie. Skąd to możesz wiedzieć.  
- Dużo czytam. Wejdź w google i wpisz "Msociety99 2014" - wzięłam telefon do ręki i wpisałam w wyszukiwarce to co mi powiedział. Otworzyłam pierwsza stronę a tam wielki nagłówek  
" Msociety99 mordercami?"  
- Piszą , że ta grupa jest podejrzana o zabicie jakiejś szychy. To prawda?  
-Nie wiem. Może tak może nie. Warto być ostrożnym Kar.  
- Nawet jeśli. Ja nie zamierzam z nimi przegrać.  
- Nie gadajmy o Tym.  - powiedział i nachylil sie nade mną. Poczułam jego zniewalające perfumy . Spojrzał mi w oczy , uśmiechnął się lekko i mnie pocałował. Przyciągnęłam go za koszulkę do siebie i opadlismy na kanape. Dłoń Kaspiana przesuwala się z moich ud w górę po brzuchu do piersi.  
- To jest zbędne Kar.- pociągnął za mój top sportowy.  
- To zdejmij a nie gadasz- powiedziałam.  
- Dalej jesteś wiedzmowata nawet w takiej chwili.  
-A ty jesteś głuchy bo dalej nawijasz. -zamknął mi usta pocalunkiem.  

  
- Boże Karina!!- usłyszałam krzyk i podnioslam sie do gory. Cholera. Zasnelismy na kanapie po seksie. Jak Marlena stoi nade mną to znaczy , że jest po 6. Świetnie. Kaspian otworzył oczy i z uśmiechem spojrzał na nas dwie.  
- Witam koleżankę- powiedział. Był nagi. Tak jak ja. Tyle dobrze, że koc nas zakrywa. Spojrzałam na Marlene , gdy koc zsunal sie Kaspianowi z brzucha. Zawstydzila sie, ale i nie mogła odwrócić wzorku. Cóż... Nie dziwię się.  - Mogłabyś sie odwrócić. Nie sądzę by Karina chciała byś widziała mnie nago. - Marlena zamiast sie odwrócić to poszła do swojego pokoju. Jest zła.  Kaspian wstał i zaczął się ubierać a ja mu sie przyglądałam. -Muszę iść. Mam być za półtorej godziny w pracy. Muszę sie jeszcze przebrac- schylil się i złożył na moich ustach kilka słodkich pocalunkow. - Do Zobaczenia Kar- i wyszedł. Kurczę...

- Możesz mi to wyjaśnić? Co robil boski facet z zajebistym ciałem które chciałam polizac u nas na kanapie? Dodam, że z Tobą naga. - hmm z boskim ciałem. Prawda jest taka , że Kaspian naprawde ma boskie ciało. Muszę się zapytać czy ćwiczy.
-To Kaspian. - myślała chwilę a potem rozszerzyła oczy.  
- Ten Kaspian!? Ten z klubu!? Ten od zajebistego seksu!?  
- Tak ten. Wczorajszy dzień był ciekawy. Najpierw ataki grupy hakerskiej na nas. Potem spotkałam Kaspiana. Rozmawialiśmy i powiedział , że przyjedzie do mnie. I o 20 przyjechał. Tak jakoś wyszło.    
- Hola Hola skarbie. Jakie ataki hakerskie? - westchnelam i zaczęłam jej wszystko opowiadać raz jeszcze, ale od początku do końca.- Ty to masz życie. Dobra ide spać. Za kilka godzin znowu ide do pracy. Masz chatę wolna, ale do 6 rano. Pamiętaj.  

- Ian to sie robi wkurzajace! Nie mogę pracować bo hakerzy znowu sie włamali. Są kurewsko dobrzy a my nie umiemy sobie poradzić z nimi. - mówiłam. Do gabinetu wpadł Jackson.  
- Wysłali wiadomość wideo. Każdy komputer w firmie jest zahakowany. Zobacz- powiedział i podszedł do komputera Iana. Na ekranie pokazał się film wideo. Facet w czarnej bluzie z kapturem i jakiejś dziwnej masce zaczął mówić.
- Zastanawiacie sie dlaczego akurat wasza firma jest hakowana?  
Odpowiedź jest prosta.  
Jesteście klamcami.  
Ian Beale jest kłamcą. Asystentka Karina Szymanska nic nie wie o jego interesach. Niestety już w Tym siedzi. Wszyscy siedzicie. Każdy z was będzie atakowany. To ostrzeżenie. Jeżeli Ian Beale nie przestanie prowadzić interesów które zagrażają komukolwiek, zniszczymy was.  
Msociety99.  

Przleknełam sline i spojrzałam na Iana.  
-Chcesz mi coś powiedzieć?- zapytałam drzacym głosem.  
- Nic. Nie wiem o czym mówią. Idź do domu Karina. Odpocznij.  
- Ian oni mi grozili.  
- Wiem. Mi też. Każdemu. Idź do domu teraz. Muszę pomyśleć co zrobić. - Pokrecilam głowa w bezradności i wyszłam z jego gabinetu.  

Zastanawiało mnie to kim sa członkowie Msociety99. Przeszukalam cały Internet w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji , ale nic nie znalazłam. Nie wiedziałam z kim tak naprawdę mam do czynienia. Tylko tyle, że byli i są nadal podejrzani za morderstwo człowieka. Zastanawiała mnie jeszcze jedna rzecz, co takiego zrobił Ian. Ian Beale jest kłamcą. Tak powiedzieli. Ian udaje , że kłamią. Znam go na tyle dobrze, że wiem kiedy kłamie. A dzisiaj kłamał mówiąc , że nie wie o co chodzi. Zostałam wyciągnięta w coś w co nie chciałam być. Kto wie co moga zrobić. Nie sądzę by mnie zabili... Nic nie zrobiłam. Mogą jedynie wyciągnąć jakieś stare brudy z mojej przeszłości na światło dzienne. Mogą mnie zniszczyć. Mogą zniszczyć Iana i cała naszą firmę. A wiem , że mnie szybko by zniszczyli. Mam tajemnicę jak każdy. Miałam życie w Polsce. I u na początku też. Wszystkie wyjścia są złe dla mnie. Odsune się od tej sprawy to i tak mnie zniszczą bo pracuje w firmie. Zwolnie się to nie bede miała z czego żyć. Będę z nimi walczyć to też mnie zniszczą. Każda droga jest zła. I za cholerę nie wiem która wybrać.  

Postanowiłam sie przespać chociaż na godzinę. Obudził mnie dźwięk telefonu. Nie patrząc kto dzowni odebrałam. Byłam jeszcze zaspana.  
- Halo?- powiedziałam cicho.  
- Przeszkadzam?- Kaspian. Westchnelam
- Nie. Spałam.  
- Nie jesteś w pracy?- usłyszałam jego zdziwiony głos.  
- Nie. Ian kazał mi iść do domu. Mogę dalej spać? - zapytałam dosyć chłodno.  
- Nie bądź wredna. Zaraz będę.  
- Czego nie rozumiesz w słowie"Spać" ja chcę. Rozumiesz!?- powiedziałam podniesionym głosem.  
- Zaraz będę- warknal i sie rozlaczyl. Co za człowiek.  
Wstałam i poszłam do  kuchni zrobić sobie kawę. Wzięłam telefon i Napisalam do Jacksona smsa
"Jak sprawy? "
Odpisał niemal od razu
" Na razie luz"
I dobrze.  
Chociaż tyle. Mam nadzieję, że jak jutro wrócę do pracy to hakerzy nas nie zaatakują.  
Usiadłam z kawą w salonie i włączyłam telewizor. Zostawiłam na wiadomościach i poszłam otworzyć drzwi bo zapewne Kaspian pukal.  
- Tak. Wejdź. Czuj sie jak u siebie- powiedziałam i wróciłam do salonu. Złapał mnie za łokieć zanim usiadłam i odwrócił w swoją strone. Spojrzał mi w oczy i uważnie się im przyglądał.  
- Co sie dzieję?  
- Nic. Chcesz kawy ?- zapytałam. Kiwnal głowa a ja poszłam zrobić.  
- Przestań. Przecież widze , że coś jest nie tak. Powiesz mi ?  
- Dah spokój. Co mam Ci powiedzieć Kaspian? Msociety99 grozili mi. Ianowi i firmie. Ian kłamie , że nie wie o co chodzi. Kazał mi spadac do domu jak go ciagnelam za język. Tyle. Proszę twoja kawa- podałam mu kawe i wróciłam do salonu. Usiadłam na kanapie a Kaspian obok.  
- Mówiłem Ci żebyś dała sobie z nimi spokój.  
- I ? Masz jeszcze jakieś mądre rady?  
- Ciebie żadna nie rusza.  
- Bo może to nie jest żadna mądra rada.  
- Może ty jesteś za głupia , żeby sie odczepic od tej sprawy.  
- Może przestań mnie wyzywać. Sam jesteś głupi.  
- Mądrzejszy od Ciebie to na pewno.  
- Chciałbyś. Dupek.  
-O proszę z glupka na dupka. Miło mi.  
- Wal sie Kaspian.  
- Wole Ciebie. - rzuciłam go poduszką która leżała a kanapie i sie zasmialam. - Jeszcze przemoc fizyczna. Wariatka.  
- No , ale chyba mnie lubisz co?- zapytałam z uśmiechem. Kurczę jak ja uwielbiam tego faceta. Przybliżył się do mnie i mnie przytulil.  
- Uwielbiam.  
- Skąd jesteś?
- Z Warszawy. - Kiwnelam głową. Czemu nie zapytał się skąd jestem ja?  
- Nie pytasz sie skąd ja jestem?- zapytałam i spojrzałam na niego.  
- Z Krakowa.  
- Skąd wiesz?
- Bo wiem. A teraz chcę Cię przelecieć. - usiadłam na nim okrakiem i pocalowalam w usta.  
- To do dzieła- szepnelam obok jego ucha. Położył dłonie na moje uda i przesuwał je w górę. - Chce być na Tobie- powiedziałam, gdy chciał mnie położyć.  Wstałam i się zaczęłam rozbierać. Kaspian zrobił to samo. Gdy byliśmy całkiem nadzy , chłopak usiadł na kanape a ja na niego okrakiem.  
- Zakochasz się.- szepnal , gdy całował mnie po szyi. Zakocham się. Nie obchodzi mnie to, już coś do niego czuję a to dopiero 3 dłuższe spotkanie.  
- A ty we mnie.  
- Nie obchodzi mnie to- nakierowałam sie na członka i powoli sie opuściłam. Cudowne uczucie. Poruszałam sie e górę i w dół. Dłonie Kaspiana piescily moje piersi. I językiem lizal mnie po szyi. Moje dłonie znalazły sie na jego włosach, za które lekko pociągalam.  
Uwielbialam to robić. Uwielbiałam to z nim robić. Tylko z nim. To niewiarygodne, że mogłam uzależnić się od faceta którego znam tydzień. Wszystkie moje zasady poszły się walić tak naprawdę. Przespalam sie z nim choć znałam go godzinę. Zaczęłam sie z nim spotykać. Dopuszczam go do siebie. Pozwalam by mnie rozkochal w sobie. Najgorsze jest to, że mi sie to podoba. Podoba mi sie to co zaczynam czuć. Podoba mi się wszystko.  
Po cudownym seksie , Lezelismy na kanapie pod kocem. Była już godzina 18. Wcześnie.  
- Jutro idziesz do pracy?- zapytał Kaspian  
-Tak.  
-Nie idź. Weź sobie wolne.  
- Muszę iść.  
- Spędzimy cały dzień razem. No zgodz się- podnioslam głowę i spojrzałam na niego.  
- Muszę iść. Mam od piatku wolne. - kiwnal niezadowolony głową. Jego telefon zawibrowal na stole. Podałam mu go a on odczytał wiadomość. Odpisał i wstał z kanapy. Zaczął sie ubierać a ja patrzyłam na niego zaskoczona. - Co robisz?- tez wstałam i się ubralam.  
-Muszę iść. Przepraszam Kar, ale naprawde Muszę - założył buty. Pocałował mnie w usta i wyszedł. Ja stałam i sie zastanawialam co bylo takiego ważnego

Emi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2180 słów i 11575 znaków.

5 komentarzy

 
  • ayio5

    Kochana duuużo weny bo już umieram z tęsknoty za twoimi tekstami!  :eek:

    13 wrz 2016

  • paullaxx

    Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Kiedy następny ??

    7 wrz 2016

  • Czekoladowytorcik

    Oo jak słodko ;) on jest słodki ;p czekam na ciąg dalszy :* <3 pozdrawiam, Czekoladka :)

    5 wrz 2016

  • :D

    Suuuper!! Czekam na next!! <3

    5 wrz 2016

  • ayio5

    Kocham! :yahoo:

    5 wrz 2016