Demi Lovato? – usłyszałam głos mężczyzny i natychmiast poczułam na sobie wzrok Miley i Liama. Nagle zapomniałam jak się poruszać, jak mam na imię. Spojrzenie Liama było delikatne, ale Miley patrzyła na mnie z taką desperacją, jakbym była jej jedyną nadzieją. No cóż, nie zdziwiło mnie to. Wykorzystali wszystkie swoje życiowe oszczędności, a nie było nawet pewności, że wszystko się uda. Było tylko dwadzieścia pięć procent szansy. Cztery zapłodnione komórki. Jeśli się uda, bardzo prawdopodobna jest mnoga ciąża, o czym starałam się nie myśleć. Byłam wystarczająco przerażona rodzeniem jednego dziecka, co dopiero dwóch, albo trzech. Albo czterech, jeżeli wszystkie komórki okażą się dobre. O mój Boże, będę w ciąży z czworaczkami i będę mieć brzuch wielkości domu, nigdy nie odzyskam mojej figury…
- Demi, wstawaj – szepnął Liam, sprawiając, że podskoczyłam na krześle. Miley już stała obok lekrza, prawdopodobnie wyjaśniając mu naszą sytuację, a Liam wyciągnął do mnie rękę. Wiem, że kiedyś mu się podobałam. W czasie ostatniego roku liceum, on i Mil zerwali na kilka miesięcy i zaprosił mnie na randkę, ale nie zgodziłam się, bo nie chciałam stracić przyjaciółki, ale ja również bardzo go lubiłam. Teraz już nic do niego nie czułam, ale nie byłam pewna, czy on też o tym zapomniał. Bywało, że ze mną flirtował, ale nigdy nie wiedziałam, czy żartuje, czy może jest całkowicie poważny. Szczerze powiedziawszy przerażało mnie to. Jednak podałam mu rękę i podeszliśmy razem do lekarza. Miley była przyzwyczajona, do naszej dwójki trzymającej się za ręce, więc wcale jej to nie martwiło. Myślę, że można powiedzieć, że to przyjaźń w stylu Belli i Jacoba. Tylko jemu mogły ujść na sucho takie zachowania w stosunku do mnie, ale jestem pewna, że Jacob nie poprosiłby Belli o bycie piekarnikiem i oddanie mu dziecka, po dziewięciu miesiącach w jej ciele. Zresztą. I tak nigdy nie lubiłam Zmierzchu. – Boisz się? – zapytał. Jego głos był niski. Nie chciałam przyznawać tego Miley, bo wiedziałam jak bardzo pragnęła tego dziecka. Jak bardzo chciała być matką.
- Boję się, że nie jestem w ciąży… wtedy całe te pieniądze byłyby zmarnowane, a wy bylibyście jeszcze bardziej przygnębieni… nie chcę, żeby to miało wpływ na naszą przyjaźń, nie ważne co by się stało – szepnęłam do niego. Skinął głową, a następnie pocałował mnie w głowę i ścisnął mocniej moją rękę.
- Nie będzie miało, okay? A jeśli się nie uda, po prostu zaadoptujemy dziecko. Chcielibyśmy po prostu zobaczyć, czy udałoby się mieć dziecko, które byłoby biologicznie nasze… i może jeśli teraz tak nie będzie, może uda się zachować pieniądze i spróbować za kilka lat – powiedział delikatnym tonem, próbując sprawić, że poczuję się lepiej. Powoli skinęłam głową, uśmiechając się do Miley, kiedy wreszcie dotarliśmy do niej i lekarza. Myślałam, że będzie to kobieta, więc fakt, że zobaczyłam mężczyznę nieco mnie zdziwił.
- Dzień dobry Demi! Przepraszam, lekarz, z którą umówiłaś się na spotkanie, rozchorowała się dziś rano, więc zajmuję jej miejsce. Jestem doktor Parker… chcesz odbyć wizytę dzisiaj, czy wolałabyś przełożyć spotkanie? Niektóre kobiety czują się lepiej w towarzystwie innej kobiety.
Czułabym się bardziej komfortowo z kobietą, ale widziałam nadzieję w oczach Miley i chciałam mieć to już za sobą, więc skinęłam głową i uśmiechnęłam się. Nie był to szczery uśmiech.
- W porządku- skłamałam. Lekarz uśmiechnął się, skinął głową i poprowadził nas korytarzem do odpowiedniego pomieszczenia. Moje oczy wyskoczyły z orbit kiedy zobaczyłam wszystkie przyrządy leżące na blacie. – Tak, powodzenia, pa – zbliżyłam się do wyjścia, ale Liam po prostu wepchnął mnie z powrotem. Wszyscy zaczęli się śmiać. Liam, Miley. Nawet doktor. Lekarz odłożył je do gabloty. Tak, mogli się wszyscy śmiać, ale żadnemu z nich, nikt nie chciał tego wpychać, w miejsca, gdzie nigdy nie powinny się znaleźć.
- Pani Lovato, proszę usiąść na łóżku i odłożymy pytania na później. Dowiedzmy się, czy jest pani w ciąży – poradził lekarz. Jego ton był delikatny, pewnie czuł jaka jestem przestraszona. Skinęłam głową, oddaliłam się od Liama. Usiadłam na łóżku, a Miley nagle złapała mnie za rękę i ścisnęła ją tak mocno, że jej paznokcie niemal wbijały mi się w skórę. Ale nie miało to dla mnie znaczenia. Miała to w zwyczaju robić, kiedy coś ją ekscytowało, albo stresowało, a teraz oba te uczucia wypełniały całą naszą trójkę. To jednak nie pomogło mi się uspokoić. Miley wkładała w to całą swoją nadzieję, a ja nie miałam pewności, że to wszystko zadziała.
*-*-*-*-*-*-*
Drugi odcinek. Odsyłam was też do wyczekiwanego 37 odcinka In Love With My StepFather! ;D
Dodaj komentarz