Granice Zagubienia 4

Granice Zagubienia 4.
Kręcąc głową wstałam z łóżka, przeciągnęłam się i udałam się do kuchni. Wyciągnęłam sałatkę grecką już miałam zabrać się za konsumowanie jej, kiedy zadzwoniła Zuza. Niechętnie odebrałam telefon.  
-Halo?  
-El wiem, że masz inne plany ale nie dasz rady wpaść na imprezę do nas ? –zapytała smutnym głosem Zuza. Starałam się równo oddychać.  
-Zuzanno mam inne plany i nie wybieram się , na żadną imprezę. – odpowiedziałam dość oficjalnym tonem.  
-Szkoda, to może jutro pójdziemy do klubu co ? W końcu będzie sobota, wakacje trzeba szaleć El. – powiedziała ciesząc się jak dziecko.  
-Rozważę tą opcje. – powiedziałam sucho.  
-Jak zwykle powaga ponad wszystko, dobrze, że po alko chociaż masz humor. – powiedziała kwaśno.  
-Cóż .. bywa. – rozłączyłam się i zabrałam się za jedzenie mojej ulubionej sałatki. Jeśli będę czuła się jutro na siłach to wybiorę się do jakiegoś klubu, ale to się jeszcze okaże. Dzisiaj liczy się tylko i wyłącznie noc, która będzie należała do mnie.  Na samą myśl poczułam dreszcze a przez moją twarz przewinął się cień uśmiechu. Szybko pobiegłam do pokoju, wyciągnęłam z szafy czarne legginsy, do tego szarą luźną koszulkę na szelkach z dziurkami. Ruszyłam do łazienki szybko się odświeżyć i ubrać. Włosy związałam w wysokiego kucyka, poprawiłam makijaż i byłam gotowa. Zeszłam na dół ubrałam swoje czarne botki z ćwiekami, trochę czasu zajęło mi czasu znalezienie mojej ukochanej czarnej skóry. Gotowa wyszłam z domu zamykając go i ruszyłam w stronę garażu, czując jak surowa Eliza mięknie, kiedy widzi swoje dziecko. Kiedy weszłam do pomieszczenia uśmiechnęłam się szeroko na widok mojego maleństwa, w telefonie włączyłam DIIV – Doused i zabrałam się ma pielęgnowanie mojej ukochanej Yamaha R1. Nie było długo mi nacieszyć się moim cackiem, bo kolejny raz zadzwonił telefon.  
-Halo? –odebrałam sycząc do telefonu.  
-Coś Ty ojcu nagadała !! Dzwonił do mnie zrozpaczony i taki wściekły jak nigdy ! – zaczęła drzeć się moje matka.  
-Oh proszę znalazła się troskliwa żona, jakie to słodkie. – powiedziałam.  
-Czy Ty nie sądzisz, że przeginasz ?! Kiedyś byłaś murem za swoim tatusiem  a teraz co ? –zapytała zrezygnowana.  
-Kiedyś murem stałam za swoim ojcem to fakt ale ja już nie mam rodziców tylko jakieś nędzne podróbki. – odpowiedziałam słodko.  
-O czym Ty gadasz? –zapytał zdziwiona.
-Oh widzę, że nie operacje plastyczne w jakimś stopniu uszkadzają mózg, taka szkoda miałaś go tak mało a teraz to już w ogóle jedziesz na rezerwie.  
-Jeszcze jeden taki komentarz a likwiduje Ci te pieprzone motory. – wrzasnęła wściekła.  
-Jeszcze jeden taki wyskok a pozbawię Ciebie domu, pieniędzy i godności. – odpowiedziałam chłodno.  Po tych słowach moja mama rozpłakała się robiąc mi kolejne wyrzuty.  
-Karmiłam Ciebie własną piersią … - przerwałam jej wściekła.  
-I porzuciłaś karierę to już kurwa wszyscy wiemy.  
-Wychowywałam Cię, poświęcałam Ci cały swój czas a Ty masz mnie za śmiecia. – powiedziała łkając.  
-Kpisz sobie ?! Wychowywałaś mnie !??? Gdzie do cholery byłaś jak potrzebowałam Ciebie w dzieciństwie, gdzie byłaś po śmierci swojego syna gdzie do cholery byłaś, kiedy najbardziej Ciebie potrzebowałam!?Kiedy miałam już dość życia, byłaś wtedy przy mnie ?! Czy pieprzyłaś się z jakimiś chujami w dupie mając rodzinę i własnego męża! – ze łzami w oczach starałam się nie rozpłakać. –Rozumiesz brzydzę się Wami brzydzę się!!! Gdyby nie Szymon i Pani Teresa to byłabym sama jak palec z własnymi problemami! – wściekła usiadłam na płytkach czekając na odpowiedź mamy.  
-Przykro mi, że tak Ciebie zawiodłam. – powiedziała cicho.  
-Mi bardziej ale już się przyzwyczaiłam. – rozłączyłam się szybko. Oparłam głowę o zimną ścianę, przez moje ciało przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Oddychałam głęboko starając się odgonić od siebie wspomnienia. Spojrzałam na zegarek była 19.30, powoli się podniosłam, zero uczuć Wolska zero uczuć. Ścisnęłam mocno prawdą dłoń i z całej siły uderzyłam pięścią o ścianę. Przez moją ręką do wnętrza mojego ciała powędrował nieprzyjemny prąd. Jednak ból w dłoni pozwolił mi na powrót do rzeczywistość, to zawsze działa, pomyślałam śmiejąc się w duchu. Podeszłam do szafki nałożyłam kask na głowę i dosiadłam swojej Yamahy. Uruchomiłam silnik a pomieszczenie wypełnił dość znany mi ryk silnika. O tak uwielbiałam to uczucie, z piskiem opon wyjechałam na ulicę, mknąc przez miasto. Uwielbiałam to uczucie panowania nad własnym życiem, tą adrenalinę to ogłuszenie, wyostrzenie wszystkich zmysłów i bodźców.  Jazda na motorze dodawała mi siły do dalszego życia w świecie kłamstwa i bólu.

historiemalowanese

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 883 słów i 4940 znaków.

Dodaj komentarz