Granice Zagubienia 3
Zamknęłam się w pokoju i bezwładnie rzuciłam się na łóżko. Cholera jasna jak ja ich nienawidzę !!! Zniszczyli wszystko, szanse na lepsze życie mojego brata., spieprzyli wszystko !! Szlochając telepałam się z nerwów miałam chęć coś rozjebać, zniszczyć wszystko co jest wspólnego między nimi a mną. Wściekła żwawo ruszyłam na dół i skierowałam się do salonu. W przypływie adrenaliny zaczęłam ściągać fotografie „rodzinne” i z całej siły rzucałam nimi o podłogę. Dźwięk rozbitego szkła działał na mnie kojąco, byłam w jakimś amoku w oddali słyszałam krzyki ojca. Nie przestawałam rozbijać zdjęć nie chciałam ich oglądać nigdy więcej. Poczułam ostre szarpnięcie do tyłu wściekła spojrzałam w oczy mojego wkurwionego tatusia.
-Co Ty gówniaro odpierdalasz !!!?- wrzeszczy tuż nad moim uchem.
-Zbiłeś go !!!!
-Ty nic nie rozumiesz !!- powiedział kręcąc głową.
-Zabiłeś własnego syna, bo bałeś się o swój własny tyłek tu nie ma co rozumieć. - powiedziałam ze łzami w oczach.
-Ja tylko pożyczyłem im mój samochód skąd miałem wiedzieć, że to się wydarzy ! – wrzasnął siadając na fotelu. Może kiedyś byłoby mi go żal ale teraz nie mam ani krzty wyrzutów sumienia. Zniszczył własną rodzinę kiedyś, teraz ona już nie istnieje.
-Pewnie groźby były dla Ciebie żartem nie?! Dobrze wiedziałeś, że to miał być Twój ostatni przejazd tym samochodem! Ale nie Ty wolałeś dalej żyć w bogactwie nawet za śmierć syna! Co z Ciebie za ojciec! – stanęłam nad nim i patrzyłam się na niego z obrzydzeniem.
-Zrozum ja naprawdę nie wiedziałem ! Dowiedziałem się dopiero po wypadku, że on ma moje auto. – powiedział rozpaczliwie. Miałam chęć wydrapać mu oczy ! Oszust pieprzony!
-Ciekawie kilka sekund temu pożyczyłem mu samochód chwile potem nie wiedziałem, że ma mój samochód. Jesteś żałosnym aktorem Sebastianie. – odpowiedziałam chłodno i ruszyłam w stronę kuchni. Wyjęłam sok z lodówki i powolnym krokiem udałam się do pokoju. Jednak coś mnie tchnęło aby dowalić jemu jeszcze coś.
-Ciekawe co zrobi policja jeśli dowie się, że to było zabójstwo a nie wypadek. – powiedziałam śmiejąc się . Kiedy weszłam na korytarz prowadzący do mojego pokoju usłyszałam głos ojca.
-Czego chcesz ?- warknął.
-Wszystkiego czego zechcę a teraz wynoś się do tej szmaty. – powiedziałam mierząc go wzrokiem.
-Jestem Twoim ojcem a nie wrogiem… - powiedział cicho.
-Ojcem ? On już nie żyje od dobrych kilku lat.- powiedziałam znikając w pokoju. Miałam chęć zniknąć gdzieś, uciec od tej chorej rzeczywistości od tego bólu od wspomnień. Jedyną sobą, która mnie rozumiała był Szymon, niestety jego już nie ma a dawna ja już nigdy nie wróci. To mogę sobie obiecać, zero uczuć do ludzi ZERO. Otworzyłam szafkę i wyjęłam fiolkę z lekami nasypałam 3 tabletki na rękę i popiłam sokiem. Zmęczona przebrałam się w swoje ukochane dresy a raczej Szymona i nałożyłam jego starą koszulkę. Tylko w ten sposób czułam, że jest przy mnie blisko. Poczłapałam w stronę łóżka, teraz marzyłam tylko o śnie. Kiedy moja głowa dotknęła poduszki od razu odpłynęłam.
**Kilka godzin później**
Wyrwana z błogiego snu odbieram wściekła telefon.
-Halo! –warczę.
-Wolska do cholery gdzie Ty jesteś !!! – usłyszałam zdenerwowany głos Wojtasa. Spojrzałam nerwowo na zegarek.
-Debilu jebany która godzina jest !? –wrzeszczę.
-No 19.
-A mówiliśmy się na 21 więc Nara! – rozłączyłam się i gwałtownie wciągnęłam powietrze. Mogłam sobie jeszcze godzinkę pospać ale nie bo się sra 2 godziny przed spotkaniem.
*** Zapraszam na mojego bloga wystarczy wpisać w wyszukiwarce tytuł opowiadania i dojdziecie do mojego bloga gdzie obecnie jest 54 części. Zapraszam
Dodaj komentarz