Daj mi siłę cz.4

Kiedy mężczyźni zbliżyli się, odetchnęłam z ulgą. To tylko trener chłopaków razem z blondynem, którego z pewnością wcześniej spotkałam. Jak on miał na imię? Nie mogłam sobie przypomnieć. Uspokoiłam się i pozwoliłam mojemu ciału się rozluźnić. Jest dobrze. Nie mogę tak niepotrzebnie panikować. Jeżeli Harry by to zauważył, tylko by się zmartwił. A ja nie chcę być dłużej dla niego ciężarem. Już dość przeze mnie wycierpiał, już z wystarczająco wielu rzeczy musiał dla mnie zrezygnować. Czas najwyższy wrócić do świata żywych. Wiedziałam, że to nie będzie trudne, ale dla Hazzy muszę się postarać. Powróciłam do obserwowania tego, co działo się na boisku. Drużyna jeszcze nie zauważyła trenera. Przekrzykujący się i przepychający mężczyźni wyglądali w tamtej chwili jak małe dzieci, które po raz pierwszy zostały wpuszczone na boisko. Objęłam się ramionami i spróbowałam wychwycić z tej wrzawy śmiech przyjaciela. Wygłupy chłopaków zostały przerwane niespodziewanym gwizdkiem trenera, który wraz z blondaskiem zbliżył się do ich grupy. Mężczyzna ciepło przywitał Harrego i nakazał chłopakom rozpocząć ćwiczenia z piłką, a blondynowi powiedział coś, w wyniku czego zaczął robić okrążenia. Kiedy patrzyłam na grę drużyny i dostrzegałam jak bardzo rozluźniony i radosny jest przy nich Hazza sama zaczęłam się delikatnie uśmiechać. Zdążyłam już zapomnieć jak to jest wykrzywiać twarz w ten sposób. Tak długo tego nie robiłam. Starałam się nie wspominać tego dnia zbyt wiele. Naprawdę chciałam odciążyć Harrego, pokazać, że nie jestem małą dziewczynką, która nie radzi sobie z otaczającym ją światem. Wydawało mi się, że to może się udać. Mimo tego, że będę przy tym musiała oszukiwać samą siebie, że jest dobrze. Nawet nie zauważyłam kiedy trening się skończył. Przyjaciel przywołał mnie do siebie, a ja nieświadomie się spięłam. Wiedziałam, że nie stanie mi się przy nim krzywda, ale towarzystwo tak wielu mężczyzn wcale nie działało uspokajająco po tym, co się wydarzyło. Podeszłam do ich grupki najwolniej jak się dało, a gdy tylko zbliżyłam się wystarczająco Harry objął mnie ramieniem. Niestety, sprawiło to tylko, że jeszcze bardziej zesztywniałam. Wiedziałam, że on to zauważył, ale starał się nie dać tego po sobie poznać. Zabrał swoją rękę, a ja wymusiłam na sobie uśmiech.  
-Przed treningiem nie miałem na to czasu, ale gdybyście nie pamiętali, to jest Chachi-przedstawił mnie przyjaciel.  
-Hej-powiedziałam nieśmiało. Miałam wrażenie, że zrobiłam to zbyt cicho, by mogli mnie usłyszeć, ale mimo tego otaczający mnie faceci zaczęli posyłać w moją stronę uśmiechy i machać przyjaźnie.  
-Nie wiem czy pamiętasz moje imię, Louis jestem-wyciągnął do mnie rękę.  
-Jak mogłabym zapomnieć imię kapitana drużyny, o którą tak bardzo starał się mój przyjaciel? Przecież Harry ciągle o tobie nawija-siliłam się na radosny ton.  
-Haroldzie, czyli jednak trochę nas lubisz i dobrze ci się u nas gra?-spytał Lou z uśmiechem na ustach.  
-Widzisz, przykro mi to mówić, ale okłamywałem cię Chachi, tak naprawdę oni są okropni-słowa mojego przyjaciela przywitały się z gromkim wybuchem śmiechu zebranych.  
-No nieładnie, najlepszy przyjaciel mnie okłamuje-pokręciłam głową i sama się zaśmiałam. Później przedstawiło mi się jeszcze kilku znajomych Hazzy. Nigdzie nie widziałam jednak blondyna. Nie wiem dlaczego, ale szukałam go wzrokiem. Z jednej strony poczułam ulgę, ponieważ jakoś nie przypadł mi do gustu. Z drugiej jednak strony, w niewyjaśniony sposób brakowało mi tutaj jego obecności. Jakbym czuła, że jest ważną częścią tej drużyny, bez której jest ona niekompletna. Na moment zatopiłam się w rozmyślaniach. Ocucił mnie dopiero głos Harrego.  
-Idę się przebrać i wziąć szybki prysznic. Wrócę szybko, poczekaj tutaj na mnie-powiedział, po czym przysunął się do mnie i dokończył szeptem-jeżeli nie chcesz zostać sama powiedz, przebiorę się w domu. Będzie w porządku, jeśli pójdę?  
Byłam pewna, że w moich oczach pojawił się strach, ale Harry musi przecież żyć. Nie mogę wiecznie się go czepiać jak koła ratunkowego i ograniczać mu swobody.  
-Leć, śmierdzielu!-próbowałam zażartować i się uśmiechnąć. Obawiam się, że zamiast uśmiechu wyszedł grymas, więc szybko się obróciłam.  
-Poczekam na trybunach!-krzyknęłam odchodząc w swoją stronę. Objęłam się ramionami, zajęłam miejsce jak najbliżej szatni i przygotowałam się mentalnie na to, że mój umysł lada moment zaleją niezbyt optymistyczne scenariusze. Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam uspokajający oddech. No dobrze, może 5...ewentualnie 10 takich. Starałam się wyobrazić sobie, że wszystko będzie okej i myślałam tylko o tym, że Hazza za chwilę wróci.  
-Hej, piękna-ten głos sprawił, że cały spokój, jaki udało mi się zbudować, runął, a ja aż podskoczyłam. Bardzo się wystraszyłam.  

________________________________
No i jest kolejna część. Dajcie znać, czy chcecie bym pisała dalej i pamiętajcie, że każdy komentarz ogromnie motywuję. Pozdrawiam was serdecznie i dziękuję tym, którzy nadal są, trzymają za mnie kciuki i wspierają mnie w moim gryzmoleniu. Kolejna część pojawi się, kiedy w końcu uda mi się coś sklecić, tak więc prawdopodobnie trochę poczekacie. Ale postaram się coś dla was stworzyć. Nieważne, trzymajcie się.

PannaNikt

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 975 słów i 5591 znaków.

7 komentarzy

 
  • PannaNikt

    Przepraszam za brak aktywności, z przyczyn osobistych musiałam porzucić pisanie...

    19 kwi 2018

  • Niki

    Hej będziesz  pisać to opowiadanie dalej ... Mam nadzieję że kolejna część tego powstanie :)

    12 mar 2016

  • pola199925

    hej ogólnie opowiadania jest fajne lecz szkoda ze tak rzadko dodawane i w tak krótkich częściach.a tak ogólnie czyta się bardzo fajnie i z zaciekawieniem

    20 lis 2015

  • Malolata1

    Szkoda, że takie krótkie. :(

    15 lis 2015

  • NaNa#

    Masz talent! Pisz dalej bo jestem ciekawa ciągu dalszego. tylko pisz trochę dłuższe jeżeli ci sie uda. czekam niecierpliwie ;)

    14 lis 2015

  • pustkaa

    No i   super  cześć   powstała   czekam   na  więcej :D      bo naprawdę masz   talent :* :D

    14 lis 2015

  • Tessiak

    Podoba mi się, czekam na ciąg dalszy.

    14 lis 2015