Czerwona koronka

Czerwona koronkaCzerwona bielizna prześwituje przez białą bluzkę, co okazuje się sporą kontrowersją na ulicy Francuskiej. Nerwowo odpalam papierosa, aby uniknąć wnikliwych spojrzeń wgłąb mojej klatki piersiowej. Spoglądam na telefon, jest 18:49. Kurwa, wiedziałam, że będę za wcześnie. Staję obok sklepu spożywczego spodziewając się mojego zbawiciela. Mijają dwie minuty, a zza rogu już widzę sylwetkę mojego najlepszego przyjaciela. Wiem, że mnie rozpoznaje, bo dostrzegam jego uśmiech. W ręku niesie butelkę wina, całkowicie bezwstydnie oznajmuje społeczeństwu, że ma zamiar schlać się dziś jak świnia.  
-Witaj, Jakubie.
Całuję go w policzek, nie zważając na moją szminkę.
-Boże, przestań się tak ze mną witać, matka tak do mnie mówi.
-Nie wiem nawet, skąd mi się to wzięło, ale jakoś już nie mogę przestać. Schować nam to wino do torebki?
-Jeśli byś mogła to byłbym wdzięczny.
-Daj.
Zepsuty zamek od czerwonej Longchamp w końcu daje się otworzyć i wkładam do niej różowe Carlo Rossi.  
-Gdzie zaparkowałeś?
-Blisko.
Skręcamy w mniejszą uliczkę i już widzę jego przeklętą Pandę. Auto towarzyszyło nam przy największych przypałach, takich jak jazda po pijaku, moja pierwsza przejażdżka, czy niezliczone ratowanie imprezowych zgonów. Przez kanapy samochodu przelało się już tyle krwi, potu i wymiocin, że już dawno powinny być wymienione, jednak nikt nie raczył zasugerować tego właścicielowi.
Siadam na przednim siedzeniu, od razu wyczuwam zapach marihuany i kawy. Pod szpilkami czuję plastikową butelkę, podnoszę ją i rzucam na tył.
-Mógłbyś tu czasem posprzątać, wiesz?
-Sami swoi, Kalinka.
-Co dzisiaj robimy w ogóle?
-Wiesz, mieliśmy się spiknąć z Judaszem, co nie?
-No tak i co z nim?
-Powiedział, że leci na Bródno, więc będzie się odzywał, jak wróci.
-Dobra, w sumie to i tak dziwnie się mi z nim spotykać teraz.
-Dalej jesteś w szoku?
Nasz wspólny znajomy, niejaki Judasz, postanowił wyznać mi miłość w najgorszy możliwy sposób: kompletnie pijany przy wszystkich, którzy byli na imprezie. Do dzisiaj myślę o wyrazie jego twarzy, nie potrafię zapomnieć o bólu wypisanym w jego oczach. Musiałam go odrzucić, nie wyobrażam nas sobie w relacji innej, niż platonicznej. Od tej pory nasz kontakt został ograniczony do przypadkowych spotkań, czy pisania na Instagramie.
-Nie wiem, nie mogę w to uwierzyć po prostu. Cały ten czas myślałam, że jestem jego ziomkiem, wiesz o co mi chodzi? Chodziłam przy nim w dresach, widział mnie na kacu, sikałam przy nim, a on mi nagle mówi, że jestem piękna i że chce czegoś więcej?
-Rozumiem go w pewnym stopniu.
Marszczę brwi, przerywając wiązanie włosów gumką.
-W jakim sensie?
Zapada chwilowa cisza, ale wątpię, żeby nie wiedział, co odpowiedzieć, jest za bardzo wygadany. Odchrząkuje i poprawia włosy.
-Zapnij pasy, zaczynamy jazdę.
-Może powiedz mi najpierw, dokąd jedziemy.
Patrzy na mnie z tym jego błyskiem w oczach, jakby miał powiedzieć coś, co mnie zaskoczy.
-Ząbki, szmato.
Odpala silnik, a ja włączam radio. Śmiejemy się z dennych piosenek Sylwii Grzeszczak i palimy Marlboro. Po kilku wspólnych wkurwach podczas korków docieramy do jego domu. Puszcza mnie w drzwiach, zupełnie, jakbym nie była u niego stałym gościem.  
-Jest twoja mama?
-Nie, ma dzisiaj nocną zmianę. Kazała cię pozdrowić.
-Fantastycznie. Masz coś do picia?
-Woda, soczek?
-Myślałam bardziej o czymś mocniejszym, ale cóż.
-No tak, zapomniałem z kim rozmawiam. Daj to wino, schłodzimy je trochę.
Wyjmuję butelkę i przyglądam się jego kuchni. Pomimo tego, że jest mała ma w sobie swój urok. Jak zawsze pomijam komentowanie obrzydliwego okapu i skupiam się na widoku z okna. Co prawda Ząbki nie są najpiękniejszym rejonem stolicy, ale zawsze dobrze mi się kojarzą.
-Chodź do pokoju, zajaramy, czy coś.
-Długo ze mną wytrzymałeś na czysto.
-Nihil novi.
Przenosimy się na sofę. Przyglądam się Kubie, kręci gibona z niesamowitą wprawą. W końcu dociera do mnie, czego mi brakuje-chujowej telewizji. Włączam TVN w oczekiwaniu na potok gówna i oczywiście nie jestem rozczarowana. Twarz prezentera Milionerów wypełnia cały ekran, a ja czekam, aż przyjaciel dokończy swoje dzieło.
-Masz, rozpalaj.
-Jaki z ciebie gentleman. Podaj mi zapalniczkę, proszę.
Dostaję od niego ogień i już mam zabrać się do roboty, ale nie potrafię opanować się od komentarza.
-Co ty masz kurwa za zapalniczkę, mniejszej nie było?
-Nie krytykuj, ukradłem Dawidowi.
-A, jak Dawidowi to dobrze. Nie lubię go.
-To szkoda, bo on ciebie bardzo.
-To, że dzwonił do mnie najebany nic nie znaczy.
Odpalam jointa, słuchając Huberta Urbańskiego. Opadam na sofie, czuję na sobie flash aparatu.
-Czemu robisz mi zdjęcie?
-Ładnie wyglądasz z gibonem w ręce.
-A dziękuję ci bardzo, kolego. Masz.
Podaję mu nasze dziecko i czekam, aż wejdzie we mnie thc.
-Kurwa, ale będę kaszlał.
-No, drapie i to mocno.
-Posuń się, też chcę się położyć.
-Proszę cię bardzo.
Leżymy w bezruchu, z Milionerami w tle.  
-Jak tam z Mateuszem?
-Czemu o niego pytasz?
-Majka mi mówiła, że pisał do ciebie po tym melanżu u Mary.
-Tak, ale to taki typowy fuckboy.
-Mówisz tak o każdym. Czemu zlewasz wszystkich facetów?
-To nie tak, że ich zlewam, po prostu nie czuję tej chemii. Poza tym, nie mam czasu dla faceta teraz.
-No tak, panna niezależna.
-Chciałam ci tylko przypomnieć, że to ty przyklejasz ze mną naklejki Siły Kobiet po całej Warszawie.
-Robię to dla ciebie.
Czuję uderzenie gorąca. Czy on ze mną właśnie flirtuje? Błagam, żeby to było to. Podoba mi się już od dawna, ale boję się zepsuć przyjaźń.  
-Przestań, zarumieniłam się przez ciebie.
-Wiesz, że jesteś piękna?
Odwracam się w jego stronę z głupim uśmiechem.
-Nawet nie zaczynaj, Judaszu.
Modlę się, żeby durny żart zakończył temat, ale zamiast jego śmiechu słyszę niezręczną ciszę.
-Mówię serio.
-Dziękuję. Jak tam z Majką w ogóle?
-Boże, Kalina, za dobrze cię znam, żeby nabrać się na klasyczny manewr zmiany tematu. Nie widzisz, że latam za tobą od roku?
Czemu robi to teraz? Czemu akurat ten dzień, co skłoniło go do odkrycia prawdy akurat teraz? Nie wiem, nie wiem, nie wiem.
-Kuba, ja..
Nie wiem, co mam powiedzieć. W głowie toczy się walka: wyznać mu, że czuję to samo, czy nie zaprzepaszczać przyjaźni? Nasze twarze zbliżają się do siebie, nie wiem co robić. Pierwszy raz w życiu, przeżywam taki mętlik. Serce napierdala mi jak chore, dłonie mi drżą.
-Nie powinniśmy, Kuba..
-Jebać to.
Całuję go, wytrącam mu blunta z ręki. Kurwa, po co tyle z tym zwlekaliśmy. Gdybym te pół roku temu wiedziała, że tak to wygląda od razu bym się na niego rzuciła. Zdejmuję bluzkę, czerwony stanik dzisiaj był świetną decyzją. Gdy jego dłonie dotykają moich ramion przeszywają mnie dreszcze, tak często wyobrażałam sobie, jak to by było, gdyby mnie pożądał. Zarysowana talia staje się jego ulubionym miejscem, cały czas mnie w niej obejmuje, jakby bał się, że zaraz odejdę. Może też ma wrażenie, że to sen? Czuję jego erekcję pod spodniami, to niesamowite, jak nawzajem się sobą jaramy. Zdejmuje z siebie wszystko, jak najszybciej się da, nie mamy czasu na grę wstępną, samo patrzenie na siebie podnieca nas do stanu bliskiego euforii. Malinka na prawej piersi prowokuje mnie do wykonania ostatecznego kroku. Ujeżdżam go w pozycji na jeźdźca, widzę zachwyt w jego oczach, kiedy widzi mnie nagą pod tym kątem. Jestem tak szczęśliwa, że zapominam o swoich kompleksach, pragnę go i nic nas już nie powstrzymuje. Wbijam paznokcie w jego skórę, zostawiając po sobie ślady, jego kutas wypełnia mnie tak idealnie. Po czole spływa mi kropla potu, już czuję, że jestem czerwona na twarzy. Gdzieś w kącie widzę moje majtki, czerwona koronka jeszcze do niedawna nasiąkała moimi sokami.
Kurwa, jaki on jest zajebisty. Całuje moje ciało, jakbym była jego skarbem, trzyma mnie tak mocno, jakby bał się mnie puścić, patrzy na mnie, jakby chciał mnie pieprzyć do końca życia. Kładę się na nim, teraz to on przejmuje kontrolę i nie mam mu tego za złe, przyspiesza tempo w tak zajebisty sposób, jak nikt inny. Jego namiętność pozbawia mnie kontroli nad sobą, wyzwala we mnie dziką żądzę.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo tego chciałam.
Niespodziewanie uderza mnie w twarz i ku jeszcze większemu zdziwieniu, podoba mi się to. Przechodzimy do pozycji klasycznej, unoszę swoje nogi i wzrokiem błagam go o jebanie. Spełnia moje marzenie, całkowicie mną dominując; to on narzuca tempo, ściskając jednocześnie moje piersi, podczas gdy ja leżę i przeżywam zawał serca. Znowu dostaję w twarz, tym razem delikatniej, po czym przechodzi do całowania mojej szyi. Zgrabnie wykorzystuje wszystko, co mówiłam mu o moich preferencjach.
-Kurwa, kocham na ciebie patrzeć.
Dochodzi w trakcie mówienia. Dziękuję zdrowemu rozsądkowi za regularne zażywanie tabletek antykoncepcyjnych i przytulam się do "przyjaciela". Nie wiem, co teraz z nami będzie, ale jestem zbyt wykończona żeby teraz się tym przejmować.

westchnienie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i erotyczne, użyła 1608 słów i 9260 znaków, zaktualizowała 27 wrz 2018.

3 komentarze

 
  • Somebody

    Nieźle, chociaż 'Biała' podobała mi się bardziej. Ale łapkę zostawiam  :)

    15 cze 2018

  • agnes1709

    Fajnie byłoby, gdybyś ciut rozwinęła wątek erotyczny i jest trochę rzucających się w oczy powtórzeń, ale całokształt bez mdłego cukru i różu zdecydowanie na tak i łapę. Pzdr;)

    15 cze 2018

  • kapicool-o

    Różowe Carlo Rossi?

    Ała...

    15 cze 2018

  • westchnienie

    @kapicool-o twarde realia...

    15 cze 2018