Błagam, tylko nic Mu nie mów cz. 5

Błagam, tylko nic Mu nie mów cz. 5Siedziałam w małej kawiarence obok okna i obserwowałam przez szybę to, co działo się za zewnątrz. Eliza mimo wcześniejszej obietnicy, nie dała się namówić na spotkanie, a ja po raz kolejny zostałam zostawiona sama sobie. Przez długie trzy dni zastanawiałam się nad tym, czy powinnam spotkać się z Alexem, ale w końcu mu uległam. Nie mogłam wiecznie uciekać przed przeszłością, nie chciałam po raz kolejny zmieniać miejsca zamieszkania, imienia, wyglądu.Mój towarzysz z którym byłam umówiona spóźniał się od kwadransa, miałam cichą nadzieje, że wcale się nie pojawi, a ja nie będę musiała wracać do dawnych wspomnień. Gdy już dopijałam czarną latte, gdy gotowa byłam wychodzić, ujrzałam znajomą sylwetką i pamiętną twarz. Mimowolnie zamknęłam oczy, jakbym chciała pozbyć się dawnych wspomnień, jakbym chciała zapomnieć tamten wieczór. Nie byłam już tamtą młodą dziewczyną, którą tak bezczelnie wykorzystał, nie byłam naiwną laleczką, która zarabiała w taki sposób. Byłam inna. Chociaż może w głębi serca wciąż taka sama. Powitaliśmy się skinieniem głowy i usiedliśmy na przeciwko siebie. W kawiarni oprócz nas znajdowało się jeszcze parę osób, a ja czułam się bezpieczniej. Może przez chwile żałowałam, że nie zadzwoniłam do Toma, ale od spotkania w tamtej restauracji żadne z nas nie dzwoniło, chyba był tak samo tym wszystkim zaskoczony jak ja.
- Długo zajęło mi to by Cię odnaleźć - powiedział zachrypniętym głosem. Nic nie mówiłam. Spokojnie, chociaż w głębi duszy cała się trzęsłam upiłam ostatni łyk kawy i odstawiłam filiżankę, robiłam wszystko by nie patrzyć mu w oczy. - Muszę przyznać, że wyglądasz zupełnie inaczej niż ostatnio - kontynuował swój monolog, starając się by jego głos był jak najcichszy.  
- Doprawdy? I tylko po to mnie odnalazłeś by powiedzieć mi, że się zmieniłam? - po raz pierwszy odważyłam się spojrzeć mu w twarz. Moja pewność siebie i podniesiony głos musiał na chwilę go zaskoczyć, bo był wstanie jedynie przełknąć ślinę.  
- Nie, chciałem zaproponować Ci pracę i - zatrzymał się, jakby oceniał sytuację. Zaczęłam się śmiać, mając w dupie zaciekawione spojrzenie ludzi.
- Nie zajmuje się już tym - powiedziałam gniewnym głosem. Teraz to on się zaśmiał, a ja poczułam ten dziwny strach, ten śmiech czasem do dziś prześladował mnie w snach.
- Ja też nie - jego głos był spokojny. Miałam wrażenie, że zaczyna jakąś swoją grę, która nie bardzo mi się podobała. To nie to, że się go bałam. Po prostu nie rozumiałam go, chociaż strach może też czasem pojawiał się w moim sercu. Przecież to on przed laty zniszczył mi życie, wtedy tamtego dnia.  
- Czego ode mnie chcesz? - zapytałam surowym tonem. Męczyła mnie ta jego zabawa w zasadzie sama nie wiem w co. Kiedyś uważałam Alexa za brata, ufałam mu bo byłam przekonana, że nigdy nie pozwoli nas skrzywdzić, że zawsze będzie nas bronić. Później największą krzywdę wyrządził mi on sam, gwałcąc w tamtym barze. Teraz natomiast siedział przede mną, a ja nie czułam strachu, nie bałam się go.  
- Chciałem cię po prostu zobaczyć. Uwierzysz jeśli powiem, że się stęskniłem? - miał to samo spojrzenie co kiedyś. Te same ogniki w oczach, ten sam wyraz twarzy.  
- Spotkaliśmy się bo się stęskniłeś? - nie mogłam wyjść z podziwu. Jego pewność siebie wbiła mnie w krzesło. - W takim razie już mnie zobaczyłeś, spotkanie uważam za zakończone - gwałtownie wstałam na nogi i już miałam wychodzić, gdy poczułam jego dłoń. Próbowałam się wyrwać, ale był silniejszy. Ludzie zaczęli przyglądać się tej scenie, ktoś właśnie wstał by zainterweniować, gdy nagle mnie puścić.
- W porządku? - zapytał męski głos. Kiwnęłam głową, nie spuszczając z niego wzroku. Wyszliśmy z kawiarni, oboje doskonale wiedzieliśmy, że to wcale nie koniec naszego spotkania, że coś wisi w powietrzu.
- Porozmawiamy w aucie, czy nadal będziesz robić przedstawienie? - jego głos był wkurzony. Wsiadłam do swojego samochodu, kompletnie ignorując jego osobę. Nim zdążyłam zareagować on usiadł obok na miejscu pasażera, wyglądało na to, że nie ma zamiaru wysiąść póki nie porozmawiamy. - Nie po to szukałem Cię tak długo byś teraz zbyła mnie chwilową rozmową - wyznał wściekle.
- Dobrze zatem o czym chcesz rozmawiać? - przeniosłam na niego oczy znad kierownicy i popatrzyłam prosto na jego twarz. - Może o tym jak przeleciałeś mnie w barze? - zapytałam unosząc wysoko twarz. Chciałam by widział na jaką dumną kobietę wyrosłam, nie mogłam okazać mu ani jednej chwili słabości.
- Może o tym, że nie powiedziałaś mi nic o dziecku? a myślisz, że po co bym Cię szukał? dla zabawy? czy twój mąż wie, że porzuciłaś córkę? - zapytał a mnie zamurowało. Chciałam zapytać skąd o niej wie, chciałam coś powiedzieć, ale znów pokonał mnie jednym ciosem.  
- Uprzedzę twoje pytanie. Znalazła mnie - usłyszałam. Chciałam zapytać jak, w jaki sposób, kim jest jak ma na imię, gdzie się widzieli, ale milczałam. Tak bardzo pragnęłam poznać własną córkę, tak bardzo za nią tęskniłam. Nie było dnia bym nie żałowała tamtej decyzji, bym nie myślała o niej. - Zniszczyła mnie Julio. Nasza córka zniszczyła mi życie - powiedział

#
Opierałam się o drzwi w łazience, trzymając w ręce test i zastanawiałam się co teraz zrobię. Dwie kreski były potwierdzeniem moich największych obaw. Do tej pory naiwnie wierzyłam, że może stres zatrzymał miesiączkę, ale teraz miałam wszystko czarno na białym. Byłam w ciąży. Po raz pierwszy w życiu nosiłam w sobie mała istotkę i byłam szczęśliwa, ale i przerażona jednocześnie. W innym okolicznościach ucieszyłabym się, nawet gdybym miała wychowywać dziecko bez ojca, nawet jeśli musiałabym radzić sobie sama, byłabym najszczęśliwsza na świecie. Jednak nie teraz. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek uda pokochać mi się to dziecko, czy kiedykolwiek uda mi się zapomnieć o tym co się stało. Nie wiedziałam jak powinnam się teraz zachować, czy miałam powiedzieć o wszystkim Alexowi.Nie potrafiłam wyobrazić sobie tego, że razem mielibyśmy wychowywać to dziecko, mieszkać, widywać się. Tak naprawdę nie chciałam by cokolwiek łączyło mnie z tym człowiekiem, nie chciałam go kiedykolwiek widzieć. Byłam tak strasznie rozdarta, bo musiałam podjąć najważniejszą decyzję w moim życiu. Przez chwilę myślałam nawet o aborcji, ale nie chciałam zabijać dziecka. Tomaszowi powiedziałam prawdę niemal od razu, zachował się wspaniale. Przez całą ciąże opiekował się mną najlepiej jak potrafił, chodził na badania, pilnował bym odpoczywała. Czasem żałowałam, że to nie on był ojcem dziecka, chociaż nie mogłam wykluczyć takiej możliwości. Dzień przed tamtym wydarzeniem spaliśmy razem, więc równie dobrze mogło to być dziecko Tomasza. Jednak nie wspomniałam mu o tym ani razu, chyba tak naprawdę głownie z obawy, że wtedy będzie kazał mi je zatrzymać. Mimo, że nie mówiliśmy tego wprost ja nie potrafiłam pokochać tego dziecka, za każdym razem przypominało mi się to co zrobił Alex i pękałam. Nawet, gdy na usg słyszałam bicie jego serca, nawet gdy już później czułam jego ruchy, a właściwie jej nie potrafiłam dać jej takiej miłości na jaką zasługiwała. Nie wiem w którym momencie podjęłam jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu. Kiedy byłam już tak absolutnie pewna, że nie chce jej zatrzymać. Tom zareagował tak jak się spodziewałam, ale zaakceptował mój wybór. Nigdy nie mówił tego wprost, ale czułam, że potępia mnie za to.(...)  
Poród był długi i bolesny. Mimo słów lekarza nie zgodziłam się na cesarkę. Postanowiłam urodzić naturalnie, bo chyba w głębi serca bałam się, że może coś się jej stać. Już wtedy wiedziałam, że jej nie zatrzymam, ale mimo moich wątpliwości pokochałam to dziecko. Gdy dali mi ją potrzymać, gdy miałam ją przez chwilę na ręce czułam się wtedy tak dziwnie, że nie potrafiłam tego zrozumieć. Pocałowałam córeczkę w czoło i niemal od razu z rwącym sercem oddałam ją pielęgniarce. Nie chciałam się do niej przyzwyczajać, już poczułam tą więź, która mnie przerażała, a przecież nie chciałam i nie mogłam jej zatrzymać. Moment oddania ją pielęgniarce był najtrudniejszy w moim życiu, miałam wrażenie, że coś rozrywa mi serce, że coś zabija od środka. Nie wiem jak długo płakałam, jak długo nie potrafiłam się uspokoić. Tomasz cały czas siedział obok, cały czas był przy mnie, wspierał i chyba dzięki niemu to wszystko przetrwałam. Wtedy już wiedziałam co musiałam zrobić.

#
Siedziałam oszołomiona, zdając sobie sprawę, że już od paru minut znajdowałam się w samochodzie sama. Słowa Alexa wracały jak bumerang powodując chaos i zamieszkanie w mojej głowie. Nie powiedział nic, co mogło by chociaż w minimalnym stopniu pomóc mi zrozumieć zaistniałą sytuację. Wiedziałam jedno, nasza córka żyła. Przez chwilę złapałam się na tym, że być może miała coś wspólnego z tamtą dziewczyną z restauracji, a może była to własnie ona, ale nie miałam niczego na potwierdzenie własnych przepuszczeń. Wyjęłam zdjęcie, które być może moja córka trzymała w ręce i przyjrzałam mu się dokładnie. Dobry Boże, dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? zdjęcie było zrobione dokładnie w dniu w którym spotkałam się z Alexem. Pamiętałam tamtą sukienkę, która zaraz po wejściu do Tomasza mieszkania wylądowała w koszu, tak samo jak wszystko co miałam wtedy na sobie. Kobieta wręczyła mi zdjęcie, które było niepowtarzalnym dowodem na to, że odnalazła mnie własna córka. Czułam jak do moich oczu nachodzą łzy, jak serce przyspiesza. Tylko dlaczego nie powiedziała mi tego wprost? Gnałam przed siebie, a nadzieja która zgasła wiele lat temu, na nowo zagościła moje życie. Gdybym tylko wtedy jeszcze znała prawdę. (...)  

Od tamtych wydarzeń minął kolejny tydzień. Tydzień, w którym nie miałam kontaktu z żadną osobą z przeszłości. Starałam skupić się na tym co działo się teraz, poświęcać czas Mateuszowi, dzieciom, które przecież tak bardzo nas potrzebowali. Marysia rosła jak na drożdżach niemal nie pasowały na nią żadne z ubrań. Czekały nas większe zakupy, dlatego jak zawsze w takim wypadku posługiwałam się kartą męża. Mateusz nigdy nie robił mi z tego powodu problemów, nigdy niczego nie ukrywał. Czasem miałam wrażenie, że dobraliśmy się idealne. Zdarzały się czasem kłótnie, jak zawsze zresztą, ale nigdy nie na tyle poważne, by mogły nam zaszkodzić. Czasem wspominałam to jak się poznaliśmy, jak na siebie wpadliśmy, jak zaczęliśmy chodzić. Nie wiem kim byłabym, gdyby nie Tom a później Mateusz, dzięki któremu stałam się tym kim byłam teraz. Nie wiem co mnie podkusiło bym spojrzała na rachunek męża, chyba tak naprawdę sama nie wiedziałam ile mamy i ile mogę wydać na ubranka dla dzieci. Na kącie męża nie było nic. Patrzyłam na saldo i nie mogłam uwierzyć. Wszystkie pieniądze wyparowały. Jednak najgorsze miało dopiero nadejść.  

   #
Długo siedziałam na korytarzu kompletnie oszołomiona i przestraszona. Nie była to pochopna decyzja, ale wciąż nie byłam jej pewna. Nie czułam się dobrze z tym co zrobiłam, tym bardziej, że nie miałam odwagi nawet by pożegnać się z Tomaszem. Zamiast słów zostawiłam mu list, napisany na szybko dziękując i przepraszając jednocześnie. Czekałam aż ktoś łaskawie zawoła mnie do gabinetu, czując jak uginają mi się kolana ze strachu. Nadal nie wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę. Długo się wahałam i chyba nie dałabym się przekonać, gdyby nie Eliza. Miała rację. To była dla nas jedyna szansa. Nowe dokumenty czekały u niej w domu, jej kolega kuzyna był chirurgiem plastycznym, który miał kompletnie odmienić nasze życie. Wiedziałam, że postępuje niewłaściwie, bo powinnam od dawna powiedzieć o tym Tomaszowi, powinnam spotkać się z nim przeprosić, wytłumaczyć, uprzedzić. Zamiast tego wymknęłam się z jego mieszkania w środku nocy, zostawiając tylko krótki List. Nadal uważałam, że nie napisałam tego co chciałam, napisałam w nim zdecydowanie za mało, ale nie miałam czasu. Musiałam, po prostu musiałam zniknąć. Chciałam zacząć nowe życie z dala od tego wszystkiego.  
- Pani Julia? - głos młodej kobiety wyrwał mnie z zamyślenia. Wstałam i ruszyłam za nią. Tuż przed wejściem do gabinetu odwróciłam się za siebie, jakbym ostatni raz patrzyła wstecz. Ostatnie zawahanie i wypuściłam głęboko wdech. Decyzja została podjęta, z chwilą przekroczenia progu gabinetu wstępowałam w nowe życie. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2417 słów i 12999 znaków, zaktualizowała 27 lis 2018.

1 komentarz

 
  • Użytkownik lula

    Ile wątków z przeszłości 😘jestem pod wielkim wrażeniem za pomysł i stworzenie początku tego dzieła 😍

    28 lis 2018