Błagam, tylko nic Mu nie mów cz. 3

Błagam, tylko nic Mu nie mów cz. 3Minął tydzień od tamtego nocnego telefonu. Tydzień, który mimo moich obaw minął spokojnie i w harmonii. Z Tomem spotkałam się jeszcze raz, ale wciąż niczego nie ustaliliśmy. Każda jego propozycję zbywałam zobaczymy, ale w rzeczywistości już wiedziałam co powinnam zrobić. Nie byłam głupia, nie zamierzałam iść na to spotkanie sama, ale też nie chciałam i nie mogłam wmieszać w to Tomasza. Postanowiłam poprosić jedyna osobę, której mogłam zaufać. Eliza z początku nie była zachwycona tą propozycją, powołując się na obietnice sprzed lat, ale później jakimś cudem udało mi się ją przekonać. Umówiliśmy się, że nie musi się pokazywać, po prostu miała siedzieć przy innym stoliku i obserwować zaistniałą sytuację, a gdyby coś było nie tak zawiadomić Tomasza i Mateusza. Nie wiedziałam co strzeli mu do głowy, nie byłam pewna do czego był zdolny. Podświadomie miałam cichą nadzieje, że nigdy nie dojdzie do tego co planowałam, miałam nadzieje, prosiłam o to by więcej nie słyszeć jego głosu. Chyba naiwnie liczyłam, że zmyliłam Alexa tamtymi słowami, że da mi wreszcie spokój. Dziś wychodziliśmy z Mateuszem. Mój mąż postarał się o wszystko, a ja byłam mu wdzięczna. Poprosił swoich rodziców, by zajęli się dziećmi, a my mieliśmy wreszcie chwilę dla siebie. Miałam wreszcie poznać jego nowego szefa, innym kolegów przecież znałam. Lubiłam te rzadkie wypady z jego znajomymi i ich żonami, czułam się wtedy dla Mateusza ważna. Byłam bliska szaleństwu, naprawdę miałam dość siedzenia w czterech ścianach i za to byłam wdzięczna Mateuszowi jeszcze bardziej, że wreszcie możemy gdzieś wyjść.  
- Mam śliczną żonę - w głosie męża usłyszałam zachwyt. Czułam się szczęśliwa, gdy mnie komplementował, uwielbiałam to.  
- A ja przystojnego męża - uśmiechnęłam się. Moja teściowa zaśmiała się słysząc nasze komplementy, ale nic nie powiedziała. Przyjrzałam się w lustrze, naprawdę wyglądałam elegancko, zapewne większość była to zasługa mojego męża, który kupił mi bajeczną kreację na tą okazję. Założyłam od niego komplet biżuterii, naszyjnik w kształcie serca i kolczyki, zrobiłam lekki makijaż.
- W czerwieni wyglądasz jak milion dolarów skarbie - zaśmiał się Mati.
- Mamo pięknie wyglądasz - wyznał nasz syn, wtulając się w moje ramiona.
- Zostań z babcią i opiekuj się siostrzyczką. Nie długo wrócimy. Kochamy Was - rzekł czule Mateusz, całując go po głowie. Wyszliśmy. Dopiero po chwili, gdy poczułam powiew zimnego, świeżego powietrza udało mi się rozluźnić. Z każdym oddalającym się krokiem czułam jak się odprężam. Poczułam się dziwnie na tą myśl, wręcz miałam wrażenie, jakbym zdradzała własną rodzinę, ale miałam dość siedzenia w domu. Rola matki i żony już mi nie wystarczała. To nie tak, że nie kochałam własnej rodziny, szalałam za nimi, uwielbiałam ich, ale brakowało mi zwykłego kontaktu z ludźmi, powodu do wystrojenia się. Już prawie zapomniałam jak to mieć na sobie szpilki i czuć na sobie wzrok pożądającego Cię faceta.  
- Może pomyślimy o moim powrocie do pracy? - zapytałam ostrożnie, miałam nadzieje, że to nie popsuje nam wieczoru. Mimo moich obaw Mateusz tylko się uśmiechnął, już kiedyś próbowałam poruszyć ten temat, ale później zaszłam w ciąży i powrót do pracy nie wchodził w grę. Zostałam mamą na pełen etap, ale tęskniłam za pracą, za dawnymi znajomymi. Mimo szczęścia, miałam wrażenie, że coś wymyka mi się z rąk.

#
Siedziałam przy moim ulubionym barze i czekałam za Alexem. Tom miał rację i zdecydowałam się wreszcie spotkać z byłym szefem. Byłam ciekawa co takiego ważnego ma mi do powiedzenia, że wydzwaniał tyle razy. Sprzeczka z Tomaszem nie dawała mi spokoju, obawiałam się, że mój nagły wybuch zmieni nasze relacje.  
- Ładnie wyglądasz, nico inaczej, ale ładnie - jego wzrok nie spuszczał oczu z mojej twarzy. Nie wiedziałam, czy mówi szczerze, czy po prostu jest mną rozczarowany. - Czego się napijesz? Ja zamawiam - wyznał cicho.  
- Szkocką z lodem - uśmiechnęłam się do znajomego barmana i zapłaciłam sama za siebie. Odkąd pracowałam dla Toma, właściwie z nim mieszkałam było mnie stać na wiele rzeczy, zawsze dostawałam parę groszy na swoje wydatki, zawsze mogłam być niezależna
- Chcę poprosić Cię byś wróciła. Ludzie pytają o Ciebie - Ton jego głosu zaostrzył się. Nie wyczułam nawet nutki prośby, co wcale mi się nie spodobało. Tomasz nauczył mnie, że sama mam prawo o sobie decydować, zaszczepił we mnie pewność siebie. - Ludzie obawiają się, że wyjdziesz z prawy, no wiesz, że już nie będziesz taka dobra - zaśmiał się. Byłam w szoku, co raz mniej podobały mi się słowa Alexa, co raz mniej zaczęła bawić ta sytuacja.  
- A co chcesz się przekonać? - rzuciłam z przekąsem. Chciałam zatkać mu gębę, albo coś udowodnić, nie wiem. Sama nie rozumiałam dlaczego tak postąpiłam, wtedy wydawało mi się to zabawne, później już znacznie mniej.  
- Myślałem, że nigdy nie zapytasz - uśmiechnął się triumfalnie i wstał od stolika, złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę pokoi. Ogarnął mnie dziwny lęk. Pewność, że tylko się mną droczy wyparowała wtedy, gdy powoli ściągał z siebie ubrania. Zamknął za nami drzwi.  
- Hola Hola a gdzie twoja zasada, że nie sypiasz z dziewczynami? - w moim głosie panował strach.  
- Naprawdę w to uwierzyłaś? - jego śmiech niczym echo rozeszło się po pokoju. Chciałam coś powiedzieć, ale słowa utkwiły w gardle.
- Eliza też? - padło ciche pytanie. Alex zatrzymał się i spojrzał na mnie zaskoczony, nie wiem dlaczego zapytałam o to właśnie w takim momencie, dlaczego będąc w takim niebezpieczeństwie pomyślałam właśnie o niej, ale jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić Elizy, tej szczupłej dziewczyny, o której marzył niemal każdy facet w ramionach Alexa. - A siebie głupia potrafiłaś? - zapytało moje serce. Musiałam coś wymyślić by wydostać się, albo chociaż przerwać tą głupią zabawę, na którą wcale nie miałam ochoty, musiałam zrobić wszystko by wybić mu to z głowy.  
- No dość tej zabawy mała - był zirytowany zaistniałą sytuacją. Nie wiem może liczył, że pójdzie mu łatwiej niż jest, a może nigdy nawet o tym nie myślał. Nie wiedziałam.
- Tom Ci tego nie podaruje. Zerwiesz umowę, narazisz siebie na straty - chwytałam się jego głosu rozsądku, ale nadaremnie, Rozsądek pewnie wyparował w momencie wypitego trunku, byłam w beznadziejnej sytuacji, bałam się. Nie to, że seks był mi obcą sprawą, przecież zarabiałam właśnie na tym, tak pracowałam. Ale zawsze robiłam to świadomie z własnego wyboru. Nigdy nikt mnie do niczego nie zmuszał, szczególnie tak, szczególnie w ten sposób. - Nie chcę - nie panowałam już nad łzami, nie panowałam nad głosem.
- No tak zapomniałam kocica lubi na ostro - zaśmiał się rzucając mnie na łóżko. - No mała teraz będziesz miała jazdę bez trzymanki - roześmiał się wbijając bez ostrzeżenia


  #
Pół godziny później wchodziliśmy do nowo otwartej  restauracji, w której już przy stoliku siedziało parę osób. Prawie wszystkich z nich znałam, niektórych lubiłam, innych nie, ale starałam się zawsze być miła. Przywitałam się ze wszystkimi, z kobietami zamieniłam grzecznościowe uwagi o ubiorze, pracy, kolorze włosów, Ktoś rzucił jakiś żart, wszyscy się zaśmiali. Zebrani zamówili alkohol, atmosfera rozluźniała się. Jedyne czego nie było wolno mówić, to o ich pracy. Naprawdę dobrze się czułam i bawiłam w ich towarzystwie, było wesoło, dużo śmiechu. Mateusz patrzył na mnie jakbym była jedyną kobietą na świecie, a mi to cholernie schlebiało. Byłam szczęśliwa. Piłam właśnie drugiego już drinka, gdy ktoś powoli zbliżał się w naszą stronę. Mężczyzna wydawał się znajomy, ale byłam przekonana,że szumy w głowie kompletnie mieszają mój wzrok. Marysia od miesiąca nie ssała już mleka, więc mogłam pozwolić sobie na wypicie drinka, czy dwóch.
- Dobry wieczór, przepraszam za spóźnienie, ale jeszcze nie bardzo orientuje się po mieście - uśmiechnął się.
- Kochanie to mój nowy szef Tomasz Nowak - rzekł Mateusz nie puszczając mojej ręki.  
- A To moja piękna żona Monika - przedstawił nas. Wyciągnęłam dłoń, udając,że widzę go po raz pierwszy w  życiu, on zrobił to samo i usiedliśmy przy stoliku. Kogo jak kogo, ale jego się tu nie spodziewałam. Oboje zachowywaliśmy się naturalnie, przynajmniej staraliśmy się zachowywać. Wypity alkohol, żarty, miłe towarzystwo, nie chciałam kończyć takiego wieczoru.
- Przepraszam na chwilę - szepnęłam ściszonym głosem wstając od stołu. Zakręciło mi się w głowie, ale starałam się trzymać równowagę. Z wielkim trudem znalazłam toaletę i już miałam wchodzić do wolnej kabiny, gdy usłyszałam damski głos.  
- Ma pani chwilę? - zapytała jakaś dziewczyna. Popatrzyłam na nią zaskoczona, lekko kołysząc się na nogach, chyba jej nie znałam.
- Kim pani jest? Mogę jakoś pomóc? - zapytałam. Dziewczyna długo wpatrywała się w moją twarz. Zupełnie jakby zastanawiała się co teraz zrobić, ale nie powiedziała nic. Ja lekko zirytowana, wciąż zamroczona alkoholem zaczęłam się niecierpliwić. - Mogę jakoś pomóc? - spytałam ponownie, chociaż w tamtej chwili to ja bardziej potrzebowałam pomocy.  
- Nie, przepraszam - szepnęła niemal uciekając za drzwi. Nie miałam siły zastanawiać się kim była. Weszłam do kabiny, usłyszałam jak ktoś wchodzi do łazienki, poprawiłam makijaż, upewniłam się,że nie rzucę pawia i gdy już miałam wychodzić zobaczyłam jakąś kartkę na parapecie. To co tam zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1850 słów i 9956 znaków, zaktualizowała 27 lis 2018.

1 komentarz

 
  • lula

    Niesamowite opowiadanie,  uwielbiam taki klimat 😍

    27 lis 2018

  • agusia16248

    @lula Bardzo dziękuję za miłe słowo i cieszę się,że Ci się podoba :)

    27 lis 2018