- Może... Nie powinenem tego tak nazywać. - mówił mężczyzna. Patrzyłem na niego jak na idiotę, słuchając z uwagą. - Franz... Nie jesteś człowiekiekiem.. Wróć! Jesteś, ale nie takim... Prawdziwym.
- Co przez to rozumiesz? - podparłem brodę na nadgarstkach, marszcząc nos. - Są ludzie prawdziwi i nieprawdziwi?
- Jestem James Everest i jestem twoim gemetycznym ojcem... - uniósł uspokajająco dłonie. - Patrząc na to z biologicznego punktu widzenia - owszem, jesteśmy spokrewnieni, gdyż udział w twoim powstaniu miało moje nasienie. Zastanawiałeś się, dlaczego akta twoich rodziców były puste? To właśnie dlatego, że zwyczajnie ich nie miałeś.
- Nie rozumiem. - przysunąłem się nieco bliżej.
- Dałem moje... Nasienie. - odchrząknął. -Do jednego z laboratoriów, gdzie rozłożono je na czynniki pierwsze. Zaprogramowano Ciebie i twój rozwój, cechy charakteru i twój iloraz inteligencji. W dodatku zaopatrzono cię w ponadnaturalne, niedostępne dla zwykłych ludzi. To oczywiste, że po ukończeniu lat piętnastu musiałeś zostać umieszczony w szpitalu psychiatrycznym. Tylko takie było wyjście, by ukryć cię przed światem. Ja i profesor Lilith, chcieliśmy.... Żeby nikt się o tobie nie dowiedział.
- Nadal nie rozumiem. - zaśmiałem się bezsilnie. - To niemożliwe. Technologia nie jest na takim poziomie....
- Ale biologia i Genetyka owszem. - mężczyzna spojrzał mi w oczy. Jego były takie same jak moje - intensywnie niebieskie, głębokie jak ocean. - W oryginale miałeś się nazywać Alpha. Ale wymyśliliśmy ci jakieś nazwisko i imię, żeby nie było szumu.
Jego dłoń powędrowała do kieszeni na piersi i wysunęła stamtąd kilka zdjęć. Podał mi je do ręki. Przyjrzałem się im uważnie.
Pierwsza z fotografii przedstawiała rudego czterolatka, ściskającego w dłoni pluszowego królika. Dzieciak stał w szeregu innych dzieci. Dom dziecka - przypomniałem sobie.
Na drugiej prezentował się niemowlak z jasnymi, błękitnymi.oczyma. uśmiechnąłem się sam do siebie. Rozczuliło mnie to zdjęcie.
Pozostałe dwa przedstawiały mnie w wieku 15 lat, .podczas transportu do Szpitala Psychiatrycznego. Posmutniałem, spuściłem wzrok.
- T-tylko dlaczego... Dlaczego... - załkałem. Schowałem twarz w dłoniach. - Zrobiliście ze mnie świra. Wsadziliście mnie do.psychoatryka...
- Spokojnie... Teraz zrozumiałem błąd. - powiedział James. - Musisz uciekać.
- Dlaczego?
- Bo Niektórym nie na rękę jest to, że istniejesz.
1 komentarz
LittleScarlet
Napierdzielasz tymi częściami jak szatan, ale jakby mnie ktoś pytał, to wolałabym rzadziej i dłużej, a nie tylko taki krótki (w zasadzie) sam dialog.
Allan
@LittleScarlet ;_; Nie mam czasu porządnie usiąść, więc piszę wtedy, koedy mogę
LittleScarlet
@Allan Kurdebele. Nie mówię "pisz dużo i czesto" tylko "publikuj jak będziesz miał więcej" .-.