Śmierć przyjaciela

Prawdziwa historia

Cała historia wydarzyła się kilka dni po zakończeniu roku szkolnego. Wszyscy moi znajomi postanowili uczcić większe lub mniejsze sukcesy związane ze szkoła i wybrali się do pubu na mała imprezę. Około godziny 18 dostałem smsa o treści: o której kończysz służbę. Odpisałem w ukryciu że o 19 ale muszę jeszcze zajść do domu przebrać się i zostawić pas z bronią (pracowałem w firmie ochroniarskiej). Parę minut po 19 gdy już byłem po służbie dostałem kolejnego smsa, teść była następująca: wpadnij teraz na chwile bo jest ważna sprawa. Odpisałem z niechęcią ze za 15 minut będę. Po przybyciu na miejsce impreza jeszcze była daleka od tej jakiej wszyscy oczekiwali. Przywitałem się ze wszystkimi, a najserdeczniej z moim przyjacielem Tomkiem, znaliśmy się od niemowlaka, opiekowałem się nim od roku kiedy to zaczął szkolę w mieście. Od razu podstawili mi trzy kolejki bo powiedzieli że mam w plecy, ale ja nie chciałem bo musiałem najpierw iść do domu. Po kilku próbach namówienia mnie zgodziłem ale na jedno małe piwo po czym miałem iść do domu. Obiecałem ze szybko wrócę, po wypiciu piwa już miałem się zbierać do wyjść jak dwie loże dalej jakiś gościu zaczął szarpać dziewczynę, po chwil przyglądania się tej całej sytuacji chciałem mu przeszkodzić i delikatnie wytłumaczyć, ale Tomek złapał mnie za ramie i powiedział żebym się nie mieszał bo mam bron przy sobie a różnie to może być no i powiedział że chce się przypodobać Marcie która mu się bardzo podobała. Zgodziłem się ale powiedziałem że jak coś to się wtrącę, poklepał mnie w ramie i poszedł.
Bez większych problemów go uspokoił i kazał przeprosić dziewczynę, chłopak przeprosił i wyszedł.
Pogratulowałem Tomkowi i widziałem że jest dumny z siebie. Wypiliśmy jeszcze po małym piwku i powiedziałem że się zbieram, Tomek z koleżanką powiedzieli że pójdą ze mną wiec zaczęliśmy wychodzić, zapomniałem marynarki wiec musiałem się wrócić, po chwili usłyszałem krzyki wiec szybko wybiegłem z lokalu. To co zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie. Na chodniku leżał Tomek z nożem w brzuchu a nad Nim krzyczała Marta. Podbiegłem do niego i krzyczałem do Marty aby dzwoniła po karetkę, mówiłem do Tomka aby się nie ruszał i że wszystko będzie dobrze. Niestety za nim karetka dotarła na miejsce Tomek umarł w moich ramionach, wpadłem w szał, nie wiedziałem co robić Marta coś bełkotała że to ten chłopak czekał z kolesiami przed wejście i że to on go zabił, że uciekli do parku, Bez namysłu pobiegłem za nimi. O dziwo znalazłem ich na ławce w parku, jak niby nic się nie stało pili piwo. Podszedłem do nich i powiedziałem: bydlaki teraz zapłacicie za to wszystko a oni w śmiech i że zrobią ze mną to samo, jeden uciekł od razu a drugi po paru uderzeniach, z tym najważniejszym co zadał cios nożem też nie było problemu aby go obezwładnić, wyciągnąłem bron i wsadziłem mu do buzi mówiąc że teraz skurwi…u zapłacisz śmiercią za śmierć, nie wiem co by się stało gdyby nie przybył patrol i mnie nie obezwładnił, po złożeniu zeznań i wyjściu z komendy musiałem zrobić jedna z najgorszych rzeczy, jechać do mamy Tomka. Gdy wszedłem do jej mieszkania i mama jego zobaczyła mnie w korytarzu takiego zapłakanego i całego we krwi upadła na kolana, zaczęła płakać i krzyczeć, z pokoju obok wybiegła jego siostra podbiegła do mnie i pyta co się stało a ja milczałem i tylko płakałem, po chwili wydukałem, Tomek nie żyje, że nie mogłem nic zrobić i osunąłem się po ścianie.po chwili wyszedłem i widziałem tylko jego matkę na pogrzebie, nie mam odwagi spojrzeć jej w oczy.

blaugrana

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał, użył 723 słów i 3786 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik astronautka

    Poznaje te historie.

    15 sty 2015

  • Użytkownik Mirage

    ...współczuję straty przyjaciela :/ dobrze wiem jak to jest stracić bliską osobę:(

    8 sie 2013