Praskie wspomnienia część 3

Praskie wspomnienia część 3Te spacery w towarzystwie sympatycznych dziewczyn,  obudziły we mnie samcze instynkty.  Z czasem chodziliśmy w trójkę trzymając się pod ręce,  a na pożegnanie całowaliśmy się w policzki. Stopniowo odkrywałem uroki przeciwnej płci.  Ciekawość a także nocne plamienia dawały znać że z dziecka przekształcam się w młodzieńca.  Problemem była uboga wiedza w przedmiotowym temacie.  W podstawówce o tym nie uczyli.  Od rodziców też niewiele można się było dowiedzieć . Pozostawały zabawy w doktora gdzie można było zobaczyć różnice między płciami albo wieści zasłyszane od starszych kolegów.  Zapamiętałem najkrótszą instrukcję obsługi  “ należy chuja włożyć do pizdy" a także opowiadanie kolegi o tym jak to jego starszy brat ruchał swoją dziewczynę, to ona sobie w tym czasie paznokcie piłowała .  Nie ma się co dziwić, że trzeba było stosować metody prób i błędów.  Kończyło się to niechcianymi ciążami i nieletnimi matkami. Albo dzieci były wychowywane przez dziadków albo nieletnie matki zamieszkiwały kątem z niewiele starszymi ojcami swoich dzieci.  Alkohol,  wyzwiska i awantury były na porządku dziennym. Mnie los ustrzegł od takich przypadków.  Dobre wychowanie jakie odebrałem w domu, skłaniało mnie do robienia drobnych uprzejmości sąsiadom a w szczególności sąsiadkom. Jedna z nich, której często pomagałem wnosić wózek z niemowlakiem, zaprosiła mnie do siebie pod pretekstem wieszania firanek i uwiodła.  Na jej plus należało uznać fakt że nauczyła mnie wszystkiego co trzeba wiedzieć żeby zaspokoić kobietę,  ale teraz podobne działanie nazywane by było parafilią. (szczegóły tego zdarzenia opisane są w Baszy część pierwsza podtytuł inicjacja) . To wydarzenie miało wpływ na inne moje zachowanie. Pewnego dnia wybrałem się z ojcem do ogrodu zoologicznego.  Kiedy wracaliśmy uciekając przed nadchodzącą burzą , zobaczyłem sąsiadkę która wracała z wózkiem  znad Wisły.  Zaczepiał  ją zataczający się  pijany milicjant. Używając wulgarnych wyrażeń i przytrzymując ją za ramię, proponował jej pieniądze za seks,  Nim ojciec zdołał mnie powstrzymać,  podbiegłem do gliny i walnąłem go w mordę. Zatoczył  się, ale nie upadł i zaczął rozpinać kaburę, żeby wydobyć  broń. Widząc realne zagrożenie ojciec dopadł go kilkoma susami i ciosem sierpowym na szczękę powalił  na ziemię. Korzystając z zamieszania szybko uciekliśmy z miejsca zdarzenia. Sąsiadce powiedzieliśmy że ma milczeć,  gdyż za napaść na funkcjonariusza milicji groziło nam więzienie.  Nigdy nie widziałem ojca tak wściekłego.  Po powrocie do domu złapał mnie za ramiona,  mocno potrząsnął i powiedział  
-Życie smarkaczu ci niemiłe?  Ten milicjant miał broń i mógł ciebie zastrzelić. Jak nie umiesz tak uderzyć żeby przeciwnika znokautować jednym ciosem,  to się do tego nie bierz.  
Zrozumiałem że działanie pod wpływem impulsu może być zgubne ale nieraz nie dawało wszystkiego na zimno przemyśleć. Taki był mój ojciec.  Konkretny zdecydowany.  Nie marudził,  nie używał pasa tylko słowami i czynami dawał przykład. Oczywiście kochanka sowicie wynagrodziła mi tą interwencję przy kolejnym spotkaniu.  W jej oczach wyczytałem podziw i wdzięczność. Powiedziała to wprost i tym goręcej było między nami w łóżku. A ja znalazłem dodatkową motywację do treningów.  Oczywiście bójki,   to nie pasmo samych sukcesów.  Było kilku chłopaków, którzy byli dla mnie godnymi przeciwnikami.  Z reguły nie wchodziliśmy w konflikty.  Wyjątkiem był Tadzio, który uwielbiał się bić. Nie było tygodnia żeby nie sprowokował jakieś awantury.  No i trafiło na mnie. Poszło o jakąś bzdurę,  potrącenie ramieniem czy coś podobnego. Umówiliśmy się po szkole i w towarzystwie pokaźnej grupy koleżanek i kolegów, udaliśmy się  nad Wisłę.  Sympatie kibiców były podzielone i głośno nas dopingowali. Ambicja była dodatkowym czynnikiem który spowodował że to była chyba najtrudniejsza “solówka" w latach szkoły.  Okładaliśmy się niemiłosiernie, krew lała się z rozbitych nosów i porozcinanych warg.  Oczy puchły i siniały a żaden z nas nie chciał pierwszy powiedzieć “basta" i poddać walki.  Nie wiadomo jakby się to zakończyło gdyby nie interwencja przechodniów.  Kiedy wróciłem do domu, ojciec z babcią wzięli mnie w obroty. Zmrożone płaty wołowego mięsa i lodowy szron pomogły zatrzymać rosnącą opuchliznę. Ojciec dokładnie obmacał mi twarz i nos, w poszukiwaniu złamać lub pęknięć. Bolało jak cholera,  ale tylko syczałem zagryzając zęby, żeby uniknąć niepotrzebnych komentarzy.  Babcia stwierdziła, że do wesela się zagoi, a ojciec milczał. Pozwolili mi się położyć na łóżku ( w dzień to było zabronione z wyjątkiem choroby).  Ojciec obok łóżka postawił wiadro,  na wypadek gdybym miał torsje które są objawem wstrząśnienia mózgu. Zestaw wypoczynkowy uzupełniał dzbanek z zimną wodą i kubek.  Zostawili mnie w spokoju.  Tylko ojciec zaglądał od czasu do czasu sprawdzając jak się  czuję. Pewnie czytającym pomyślą,  że byli nieczuli. Ale to nieprawda.  Kochali mnie nad życie, ale oboje przeżyli wojnę, gdzie śmierć była wszechobecna tak samo jak rany czy kalectwo. Dlatego obita morda nie robiła na nikim wrażenia.  Przez tydzień nie chodziłem do szkoły, dopóki moja gęba nie przestała straszyć.  Kiedy się  w niej zjawiłem,  był  tam już Tadzik. Jemu opuchlizna zeszła  dzień wcześniej.  Życzliwi koledzy próbowali namówić nas na dogrywkę, ale obaj wyśmialiśmy cwaniaczków,  proponując tym najbardziej natarczywym,  że chętnie się zmierzymy, ale z nimi. Wielkimi kolegami żeśmy nie zostali, ale mieliśmy do siebie szacunek i unikaliśmy kolejnej konfrontacji.  Cała ta sprawa skutkowała moją roznową z ojcem. Powiedziałem mu że  musi mnie nauczyć atakować. Zapytał kto sprowokował bójka.  Powiedziałem zgodnie z prawdą że Tadzik. Dodałem że poza sytuacją z Lidką i Wieśkiem, sam nie zaczepiałem tylko ja jestem prowokowany. Obaj mieliśmy do siebie zaufanie więc zaczął mnie uczyć.  Tradycyjnie od lewego prostego. Potem doszły sierpy, jako i kombinacje ciosów.  

Notka..  Na zdjęciu fabryka wódek Koneser.    
Powstanie obiektu     
Najstarsze zabudowania Warszawskiej Wytwórni Wódek „Koneser” powstały w latach 1895-1897[2]. Teren fabryki zajmowały początkowo dwa oddzielne zakłady: Rektyfikacja Warszawska (prywatny podmiot powołany z inicjatywy polsko-rosyjskiego Warszawskiego Towarzystwa Oczyszczania i Sprzedaży Spirytusu) i Warszawski Skarbowy Skład Win (Warszawskij Kazionnyj Winnyj Skład – rosyjskie przedsiębiorstwo państwowe). Oba przedsiębiorstwa działały w ścisłej symbiozie – pierwsze było odpowiedzialne za oczyszczanie spirytusu, drugie za produkcję z niego trunku. W 1919 roku zwierzchnictwo nad całym kompleksem przejął Państwowy Monopol Spirytusowy (formalnie, dopiero w 1936 roku wykupiono z prywatnych rąk Rektyfikację Warszawską, czyniąc zakład w całości znacjonalizowanym).

Na obszarze wytwórni poza budynkami przemysłowymi znajdowały się również: magazyny, kotłownia, warsztaty, a także obiekty mieszkalne i szkoła. Teren pod zabudowę nowej fabryki został sprzedany przez Emila Bruhla, którego rodzina odkupiła ziemię od potomków Szmula Zbytkowera. Warszawska Wytwórnia Wódek „Koneser” była jedną z pierwszych zelektryfikowanych, stołecznych fabryk i należała do grupy najbardziej zaawansowanych technologicznie zakładów produkcyjnych w Warszawie. Wyposażona była w szereg urządzeń pomocniczych, jak: kotły i maszyny parowe do wody oraz spirytusu, baterie filtracyjne, przyrządy do automatycznego mieszania i rozlewania trunku do butelek, windy hydrauliczne i ręczne, a także wewnętrzny system żelaznych kolejek. Z pobliskiej linii kolejowej od Dworca Wileńskiego (dawniej Dworca Petersburskiego) do zakładu doprowadzono bocznicę. O wysokim stopniu technicznego postępu fabryki może świadczyć fakt zobowiązania się właścicieli Rektyfikacji Warszawskiej do oczyszczania miliona wiader spirytusu rocznie!

1919-1945     
Lata świetności Wytwórni Wódek „Koneser” przypadają na dwudziestolecie międzywojenne. Wówczas w fabryce zatrudnionych było ponad 400 osób, a jej możliwości produkcyjne osiągnęły ćwierć miliona butelek trunku na dobę. Działający pod nazwą Państwowy Monopol Spirytusowy – Rektyfikacja Spirytusu i Wytwórnia Wódek zakład (stąd przyjęte potocznie określenie fabryki – Monopol) w latach 20. XX wieku wytwarzał powszechnie rozpoznawalne do dziś na rynku spirytusowym marki wódek: Wyborową, Luksusową, Żubrówkę, Żytniówkę oraz Siwuchę.  W procesie produkcyjnym wykorzystywano wodę oligoceńską z jednego z pierwszych w Warszawie ujęć (położonego na terenie fabryki). Dynamiczny rozwój zakładu przerwał wybuch II wojny światowej, w wyniku którego znacząco ograniczono wytwarzanie alkoholu. W latach okupacji fabryka podlegała Generalnej Dyrekcji Monopoli w Generalnym Gubernatorstwie. Po roku 1944 produkcję całkowicie wstrzymano.
Okres powojenny     
Po II wojnie światowej dopiero realizacja planów z 1947 roku, zakładających rewitalizację zniszczonej infrastruktury fabryki (głównie naprawę lub wymianę maszyn produkcyjnych) i przejęcie przedsiębiorstwa przez Warszawskie Zakłady Przemysłu Spirytusowego Polmos stworzyły możliwość wznowienia produkcji. Proces produkcyjny trwał nieprzerwanie od lat 50. aż do minionej dekady, kiedy to pogarszająca się sytuacja przedsiębiorstwa – znaczący spadek produkcji oraz kłopoty finansowe – doprowadziły do likwidacji fabryki w 2007 roku.

AnonimS

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał i obyczajowe, użył 1603 słów i 9788 znaków, zaktualizował 6 kwi 2019.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • kaszmir

    Jak mocno zakorzenieni jesteśmy w tamtych czasach i wspominamy te chwile które coś o nas przekazuję. Pierwsze upadki i pierwsze wzloty. Dziewczyny inaczej się rozwijają i inaczej wchodzą w ten etap dojrzewania. Strach przed bólem, ciążą i nieznanym. To dziewczyna przyniesie dziecko do domu... słyszałam. Miałam bardzo bogobojną babcię która zawsze mówiła, pamiętaj kobieta powinna sama się poszanować. Kiedy miałam wyjść za mąż... powiedziała mi - nigdy nie mów całej prawdy mężowi i nie pokazuj całej dupy. Śmiałam się z tego, ale w pewnym znaczeniu miała rację. Bójki opisane przez ciebie należały do normalności i tylko dla chłopaków były zarezerwowane. Dzisiaj dziewczyny bardziej są agresywniejsze niż płeć przeciwna.  

    Scena z milicjantem wskazuje na twoje spontaniczne zachowanie, najpierw atak a potem przemyślenia. Ale czy w takiej chwili jest czas na zastanowienie?  

    Podobają mi się wstawki historyczne - takie perełki autentyki. Super wspomnienia powodujące zamyślenia.  

    Usmiechu :)

    1 lip 2019

  • AnonimS

    @kaszmir cieszy mnie tp że czytasz i komentujesz. W moich czasach też się trafiały agresywne dziewczyny czy kobiety ale bylo ich znacznie mniej. Szczególnie pamiętam nieżyjącą juz J. Miała urodę i szybko w wieku kilkunastu lat weszła w kryminalny krąg. Jeżdziła z ekipą do śródmieścia i tam.była wystawiana na wabia do podpitych facetów.  Jej rolą było wejście z gościem do umowionej bramy gdzie kroili fanty i kasę. Jeśli klient  bez oporu oddawał dobytek to albo dostawał strzał na zmìękczenie albo wogóle nie był bity przez chłopaków.  Ona była wyjątkiem. Zawsze starała się uderzyć czy kopnąć w jądra. Teraz młodzież i dzieci są pudzczeni samopas. Rodzice dają tablet zeby mieć święty spokój i dzieciaki oglądają zarówno przemoc jak i pornografię.

    1 lip 2019

  • angie

    Fajnie się czyta takie powoli odchodzące w zapomnienie, trącące myszką wspomnienia. Dziś zdobywane przez dzieciaki doświadczenia nie są takie same.

    5 kwi 2019

  • AnonimS

    @angie dziekuje za komentarz.  Zwroc uwagę na fotografię jakie samochody. W bramie Star , na ulicy Żuk a po drugiej stronie chyba mercedes beczka :). A ulica to slynna Ząbkowska. Pracownicy przed fajrantem wypijali po kubku albo i po  dwa i szybko aby wyjść na własnych nogach za bramę. Bo jak ich pijanych zlapali w fabryce to dyscyplinarka albo conajmniej nagana, zabrana premia i trzynastka. A za bramą to.mogli leżeć na chodniku.

    6 kwi 2019

  • AnonimS

    "O wysokim stopniu technicznego postępu fabryki może świadczyć fakt zobowiązania się właścicieli Rektyfikacji Warszawskiej do oczyszczania miliona wiader spirytusu rocznie". 😜 to tylko jedna fabryka

    5 kwi 2019