To był ponury deszczowy dzień. Na ulicy był tłum, ale nikt nie spodziewał się, co się za moment stanie. John i Steve szykowali napad na bank. Ich plan był świetny, ale bali się, że coś nie wypali, że coś lub ktoś im przeszkodzi w osiągnięciu celu.
John był odpowiedzialny tylko za jedną rzecz - miał kierować furgonetką i odebrać Stev'a z łupem, tak, by oboje byli w stanie uciec. Misja Stev'a była o wiele bardziej skomplikowana. Pierwszą rzeczą było przygotowanie odpowiedniego ubioru, by nikt go nie rozpoznał, bo w banku są kamery. Miał zorganizować pistolet i mnóstwo toreb papierowych, aby ukryć łupy. Wszystko było zaplanowane. Nawet miejsce, gdzie się udać z pieniędzmi po napadzie i przeczekać, aż sprawa ucichnie.
W końcu przyszedł dzień rabunku. Tak, jak planowano - John prowadził furgonetkę w pobliżu banku, a Steve szedł w czarnym ubraniu i kominiarce. Wszedł do banku, trzymając w prawej dłoni broń i krzyknął: "Ręce do góry! Daj pieniądze, albo Cię zastrzelę". Nagle pojawiła się garstka policjantów! "Rzuć broń! Podnieść ręce do góry! Policja" - krzyknęli. Steve położył pistolet na podłodze i podniósł ręce.
Nie mógł uwierzyć w to, co się stało. "Jak oni się dowiedzieli?" - myślał. W chwili, gdy usłyszał głośny pisk opon wszystko stało się jasne - został zdradzony przez wspólnika John'a...
Materiał odrzucony.
Dodaj komentarz