Doktor śmierć cz. 2

Doktor Clark miał dziś wolne, ale wciąż miał w głowie obrazy swojej pacjentki. Żył w przekonaniu, że jej pomógł, wyzwolił ją. Podobała mu się myśl, że może panować nad życiem i śmiercią, zacierać granice między obydwoma stanami. Kolejną ofiarą również miała być kobieta. Kobieta, która stanowiłaby kolejną część krwawego rytuału. Wybór padł na znajomą zdradzaną przez męża. Ufna i niedowartościowana kobieta to doskonały cel. Chciał jej pomóc... Pomoc w jego mniemaniu była chora.  

Ofiara numer 2.  

-Halo? - w słuchawce odezwał się cienki damski głos.  
-Witaj Del. Miałabyś ochotę wyjść dziś na drinka?
-Hmm... w sumie nie mam żadnych planów. Bardzo chętnie.  
-Knajpa przy Reymonta o 20?  
-Pasuje mi. Do zobaczenia!

Doktor był podekscytowany. W drodze do knajpy obmyślał niedopracowane detale zbrodni. Kiedy był na miejscu, wszystko było już ułożone. W głowie miał wyklarowany cały makabryczny scenariusz. Usiadł przy barze. Po kilku minutach, przyjacielskim uściskiem przywitała go Del.  

-Czego się napijesz?  
-Wódki z lodem.  
-Barman! Dwa razy wódka z lodem. - krzyknął Clark,  
Z ciemności wyłonił się barman, z dwoma kieliszkami.  
-Co u Ciebie?  
-Nic nowego... Ben znowu na wyjeździe służbowym, a ja siedzę sama i nie mam do kogo się odezwać. Szczerze mówiąc, bardzo się ucieszyłam na Twoje zaproszenie. A co u Ciebie? Jak w pracy?
-Cały czas to samo, zmieniają się tylko pacjenci. Del... nie chcę być niedelikatny, ale dlaczego jesteś z Benem? Ten drań zdradza Cię na prawo i lewo. Taka piękna kobieta męczy się z takim facetem. Zostaw go w końcu.  
-To nie takie proste... On ma wiele znajomości. Na sprawie rozwodowej ustawiłby pewnie pod siebie nawet sędziego a ja zostałabym z niczym...  
-Poproszę butelkę wódki. - powiedział Clark, po czym położył na bar banknoty.  

Rozlewał kolejki wódki szybko, chciał upić Del. Wiedział, że całkiem trzeźwa nie zgodziłaby się na wizytę w jego domu późnym wieczorem. Kiedy zobaczył, że kobieta jest dosyć mocno pijana zapytał o pójście do niego. Zgodziła się bez oporów.  

Otworzył kluczem drzwi i weszli do środka. Del miała problemy z utrzymaniem równowagi, potykała się i chichotała. Posadził ją na krześle i przywiązał do niego nogi. Ręce związał za oparciem. Zdezorientowana kobieta, momentalnie otrzeźwiała.  
-Co robisz?! - krzyknęła.  
  
Nie chciał słuchać zbędnych pytań, dlatego zakleił jej usta taśmą.  
-Słuchaj Del. Chcę ulżyć Twoim cierpieniom. Nie chcę abyś dalej przechodziła przez tą mękę. Pomogę Ci. Nie myśl tylko, że jestem jakimś potworem. - uśmiechnął się zaczepnie. - Masz trzy minuty aby się uwolnić. Jeśli Ci się nie uda, poddam Cię trzem torturom.  
Postawił obok niej kuchenny minutnik i ustawił dokładnie na trzy minuty.  

Kobieta wydawała z siebie stłumione taśmą na ustach dźwięki, szamotała się i krzyczała. Nie mogła uwolnić się z ciasnych węzłów. Poddała się. W oczach zebrały się łzy.  
Minutnik zadzwonił.  

-No cóż Del. Dałem Ci szansę, ale nie wykorzystałaś jej. Zaczynajmy.  

Wziął do ręki żyletkę i przycisnął do skóry kobiety. Docisnął mocniej i wyciął cyfrę DWA. Nie bez powodu... była przecież drugą ofiarą. Cyfry przykryły jej nogi, ręce i twarz. Z ran spływała rubinowa krew. Del szarpała się, ból był nie do zniesienia. Pogładził ją po włosach. Zawinął zabrudzona żyletkę w chusteczkę i położył na stoliku.  

Podszedł do szafki, w której trzymał lekarstwa i wyciągnął proszek o działaniu żrącym. Obficie posypał nią rany. Krew spieniła się i zasyczała złowrogo. Ofiara straciła przytomność. Wokół dwójek zaczerwieniła się skóra. Doktor wyciągnął strzykawkę z żółtawym płynem. Podał go dożylnie. Specyfik miał działanie usypiające. Clark chciał przenieść ofiarę do łazienki i nie chciał ryzykować odzyskania przytomności.  

Ułożył Del w wannie. Odkręcił kurek z ciepłą wodą i przemył ciało. Dwójki znowu stały się wyraziste i widoczne. Wyciągnął pistolet i przyłożył kobiecie do skroni. Pociągnął za spust. Pomieszczenie wypełnił odgłos strzału. Z rany płynęła krew. Oczy przyjaciółki były zamknięte. Pociągnął powieki do góry. Zielone oczy tępo wpatrywały się w sufit.  
-Widzisz Del? Teraz już nie cierpisz. Pomogłem Ci. Byłabyś mi wdzięczna...  
Złożył na jej zimnych ustach pocałunek. Tak samo jak przy pierwszej ofierze. Przypatrywał się chwilę swojemu dziełu. Del leżała bezwładnie w wannie, miała martwy wzrok. Jedynie z rany wciąż płynęła krew.  

Doktor poszedł po swój aparat. Zrobił zdjęcie i od razu wywołał je w swojej ciemni. Kiedy było suche powędrowało do albumu. Albumu, którego autorem był on sam... Ta myśl napawała go zachwytem. Do tej pory kolekcjonował obce fotografie, dzieła nieznanych mu osób. Teraz on był jedynym świadkiem i autorem. Z dumą ułożył zdjęcie na drugiej stronie i podpisał:, , Moja przyjaciółka Del. ''

retrezed

opublikowała opowiadanie w kategorii kryminał, użyła 899 słów i 5083 znaków.

4 komentarze

 
  • julka

    aż się boję czytać cz. 3 ;)

    29 lip 2013

  • ja

    Fajne

    1 maj 2013

  • retrezed

    Pojawi się prawdopodobnie do końca tego tygodnia :)

    22 kwi 2013

  • astronautka

    Kiedy cz. 3 ???

    22 kwi 2013