DOKTOR I MAGDALENA

Nie był stary. Emerytura nie sprawiła, że taki się czuł - nadal przyjmował pacjentów, czuł się potrzebny, silny i męski, choć lata i wygląd mogły mylić. Owszem, czasem ciężej było mu podnieść się z łóżka, czasem tracił kontakt ze światem, ale przecież czasami każdy tak odczuwa, ma dość.
- Jeszcze dam radę, jeszcze trochę. - mówił do siebie w myślach i zaczynał nowy dzień.
     Ona była zwyczajną, trzydziestoparoletnią kobietą, przychodziła jak inni, od czasu do czasu, by się zbadać, poradzić, rozwiać wątpliwości. Nie wyróżniała się niczym szczególnym, ale zwrócił na nią uwagę - na jej smutne, zielone oczy. Czasem stała się mu bardziej bliska, niż inni pacjenci, a ich rozmowy w gabinecie przedłużały się i schodziły na bardziej prywatne tematy.
- Szukam dodatkowego zajęcia - powiedziała kiedyś, gdy skupiony wypisywał jej receptę.
- Coś pomyślimy - odpowiedział, nie podnosząc wzroku znad białego skrawka papieru.
Kilka dni później dostała telefon z propozycją, którą bez chwili namysłu przyjęła.

     Miała raz w tygodniu sprzątać u starego doktora - ot takie zwykłe, proste czynności - odkurzanie, mycie podłóg, podlewanie kwiatów, od czasu do czasu ugotowanie czegoś smacznego, bo bardzo tęsknił za domowymi, ciepłymi obiadami. Tęsknił też do czegoś więcej, ale się nie przyznał - nie chciał wyjść na dziwaka i odludka. Tęsknił do domu tętniącego gwarem, śmiechem innych ludzi, do brudnych filiżanek na blacie, muzyki rozbrzmiewającej od czasu do czasu... Od wielu lat jego życie wyglądało tak samo przewidywalnie nudno - po pracy po prostu wracał do pustego mieszkania, siadał w fotelu i nasłuchiwał odmierzającego skrupulatnie czas zegara - pamiątki po rodzicach. Wpatrywał się w niego codziennie, uporczywie śledząc wskazówki, mozolnie poruszające się po starej tarczy.

     Z letargu wyrwał go dźwięk dzwonka. Spojrzał jeszcze raz na zegar - Tak, to już ta pora, umówiliśmy się przecież na szesnastą - pomyślał. "Ding - dong" - rozległo się znowu. Wstał z fotela, poprawił kołnierzyk białej koszuli i podszedł do drzwi. Powoli odsłonił "oko" judasza i spojrzał - stała przed wycieraczką, trzymając przed sobą mały pakunek. Ucieszył się. Pierwszy raz od wielu dni. Ktoś go odwiedzał - to nic, że nie towarzysko, że będzie tylko sprzątała, choć prawdę mówiąc, posprzątał wcześniej sam. Tak naprawdę nie potrzebował pomocy w tej kwestii, bo świetnie radził sobie sam i to od lat. Potrzebował rozmowy i towarzystwa. I tylko na tym mu zależało - przynajmniej na początku.
      Weszła do mieszkania, w którym czas się zatrzymał, ale w najlepszym znaczeniu tego słowa. - Doktor ma dobry gust - pomyślała, gdy oprowadzał ją po kolejnych pomieszczeniach, urządzonych pięknymi, starymi meblami i nieco nowocześniejszymi dodatkami. Było bardzo czysto i przez chwilę zastanawiała się nad tym, ale przestała o tym myśleć, chciała szybko wykonać swoją pracę i pójść do domu.
- Zapomniałabym... przyniosłam panu herbatę, taki mały podarunek, na początek naszej współpracy - podała mu pakunek, lekko zmieszana. Chodząc do niego na wizyty, złapała się na tym, że podoba jej się, gdy on patrzy na jej ciało, ale zaraz potem karciła się w myślach za to, bo przecież to był jej lekarz i w dodatku taki stary - mógłby być jej ojcem. Ale nie był. Interesował ją coraz bardziej, do tego stopnia, że umawiała się na wizyty znacznie częściej, niż było to konieczne. I może dlatego przyjęła propozycję pracy - chciała być bliżej...

     Czas mijał, a Magdalena przywiązywała się do doktora coraz bardziej i lubiła go szczerze. Przychodziła w każdy piątek i z zaangażowaniem wycierała lśniące blaty, myła czyste podłogi, ścierała wirtualne kurze, by po tej "pracy" usiąść w głębokim, wygodnym fotelu i w miłym towarzystwie wypić herbatę. Czekała z utęsknieniem na ten wspólny czas - doktor stał się nie tylko pracodawcą. Myślała o nim bardzo często, a jej ciało zaczynało reagować w sposób, jakiego nie przewidziała - pociągał ją. Przez te kilka tygodni wcale jej nie dotykając, nie robiąc dwuznaczności, nie patrząc nawet w jej kierunku, wywoływał dreszcz, rozchodzący się delikatnym mrowieniem wzdłuż kręgosłupa. Nic nie robił. Był. Jego obecność podkręcała jej wyobraźnię - oddech przyspieszał, usta robiły się wilgotne... Wystarczyło, że stanął za nią, próbując podpatrzyć przez ramię, co dobrego mu gotuje.
     On też się zmieniał. Zaczął ją dostrzegać jako kobietę - widział rysujące się pod sukienką, nagie krągłe piersi, z małymi, sterczącymi sutkami. Czekał, aż będzie musiała się pochylić, szukając czegoś w kuchennej szafce, by można było przez chwilę zobaczyć brzeg koronkowych, czarnych majtek... Lubił podejść z tyłu, niby przypadkiem się otrzeć, by poczuć zapach jej włosów...
     Tego dnia było podobnie - Magdalena zmywała z blatu niewidzialny kurz, a doktor stanął za nią... Tym razem nie udawał, że potrzebuje czegoś z górnej szafki - jego silne ręce objęły jej biodra mocno. Zdecydowanym ruchem przesuwał je w górę i w dół, nie zważając, że krucha istota przed nim zesztywniała na dłuższą chwilę.
- Panie doktorze... - wyrwał się szept, gdy palce lekko zacisnęły się na młodej jeszcze szyi.
- Nie bój się - wyszeptał w jej ucho, pieszcząc ciepłym oddechem. Ręka nadal spoczywała na jej szyi przytrzymując ją, druga zaś, błądziła po tułowiu - brzuch, lewa pierś, brzuch, krocze - nie mógł się zdecydować... Rozpuścił jej włosy i owinął sobie wokół ręki, odginając głowę do tyłu.  
- Nie bój się, nie skrzywdzę cię, ale musisz mnie słuchać i wypełniać dokładnie wszystkie polecenia, rozumiesz? - wyszeptał.
- Rozumiem - odpowiedziała cicho, obracając się w jego stronę. Zwolnił uścisk, podszedł do sofy i rozsiadł się wygodnie.
- Zdejmij majtki i podejdź do mnie - powiedział spokojnie, a ona wykonała polecenie. Stojąc przed nim czuła, jak serce bije coraz mocniej, a piersi stają się twarde.
- Podnieś sukienkę - rozkazał. Zawahała się.
- Podnieś sukienkę - powtórzył. Zrobiła, co kazał. Jego oczom ukazała się częściowo wygolona cipka, odcinająca się ciemniejszym odcieniem od białej skóry ud. Patrzył chwilę jak zahipnotyzowany, czuł w podbrzuszu podniecenie, ale nie dał po sobie poznać, że go porusza jej widok.  
- Połóż się na sofie i rozchyl uda. Chciałbym ją dokładnie widzieć - nakazał, rozpinając kołnierzyk koszuli. Zaczynało mu być dziwnie gorąco - odzwyczaił się od tego uczucia, o którym zapomniał wiele lat temu.  
Magdalena posłusznie wykonała nakaz - leżała teraz na sofie, z sukienką podciągniętą niemalże pod pachy, odsłaniając krągłość piersi, brzucha i eksponując najintymniejszy skrawek swojego ciała - lekko rozchylone uda ukazywały nabrzmiałą od soków cipkę, jeszcze zamkniętą, czekającą na to, co miało się zaraz wydarzyć.
- Rozłóż uda szeroko, chcę ją widzieć otwartą - powiedział, rozpinając rozporek.  
Po chwili, jego duży, jeszcze miękki penis, uwolnił się ze spodni. Magdalena jęknęła, rozchylając dłońmi płatki cipki i ukazując doktorowi różowe, wilgotne wnętrze. Jego członek drgnął... Wziął go w rękę i masował chwilę, napawając się widokiem, na który tak długo czekał. Jedną ręką próbował pobudzić go do życia, drugą błądził po rozgrzanej szparce - najpierw delikatnie, by potem nabrać pewności i mocno wtargnąć do środka trzema palcami, nie zważając na grymas bólu na twarzy dziewczyny.
- Boli mnie... - wyjęczała.
- Panie doktorze - pouczył ją.
- Boli mnie, panie doktorze - odpowiedziała cicho.


To jest wstęp, do mojego pierwszego opowiadania erotycznego. Jeśli szanowni czytelnicy są ciekawi dalszych perypetii doktora i Magdaleny, chętnie napiszę ciąg dalszy...  
Pozdrawiam serdecznie :)
celiinkaa

celiinkaa

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1444 słów i 8117 znaków.

6 komentarzy

 
  • dragon1977

    no no bardzo ciekawe kiedy następna część

    20 sty 2015

  • celiinkaa

    Bardzo dziękuję za miłe słowa... Niestety, juz po opublikowaniu opowiadania zauważyłam błędy - postaram się ich uniknąć na przyszłość. Proszę o wyrozumiałość i cierpliwość :) Niebawem kolejna część. Pozdrawiam serdecznie :)

    20 sty 2015

  • zafascynowana83

    Bardzo fajnie się czyta. Czekam na więcej ;)

    20 sty 2015

  • merymery

    Czekam z niecierpliwoscia czekam na kolejna czesc :)

    20 sty 2015

  • anulka

    Udany debiut, poprawnie, czysto napisane.
    Chętnie poczytam dalszy ciąg.
    Gratuluję.

    20 sty 2015

  • nienasycona

    Bardzo przyjemnie mi się to czytało. Bez błędów,  staranne, ładna polszczyzna. Podejrzewam, że na faktach, lub inspirowane rzeczywistą sytuacją. Nie moje klimaty, bo ja wolę młodszych ode mnie, ale na pewno przeczytam kolejne części.  Nie odmówię sobie przyjemność przeczytania dobrego tekstu. Gratuluję debiutu.

    20 sty 2015