Niepozorna

Ocknąłem się na przystanku autobusowym. Wiał zimny porywisty wiatr, co w połączeniu z ulewnym deszczem dawało iście późnojesienną pogodę. Nie miałem siły wstać, czułem, że głowa zaraz mi wybuchnie. Woda lała się na mnie przez dziurawy plastikowy dach. Po drugiej stronie ulicy pod ledwo świecącą lampą stała starsza kobieta. Najwyraźniej wichura i deszcz nie robiły na niej większego wrażenia skoro nie zamierzała się schronić. Zacząłem ją wołać, bo nie mogłem patrzeć, jak ledwo stoi stawiając zacięty opór pogodzie. Skulona nagle podniosła głowę i powoli zaczęła przechodzić na drugą stronę jezdni. Wtem z lewej strony niespodziewanie nadjechało auto i z impetem na moich oczach wjechało kobiecinę, którą siła uderzenia, wyrzuciła na dwadzieścia metrów co najmniej. Złapałem się za metalową barierkę i z wielkim bólem stanąłem na nogi i natychmiast pobiegłem do staruszki, by sprawdzić, czy w ogóle żyję. Auto nawet się nie zatrzymało. Kierowca po prostu zawrócił i odjechał jakby nigdy nic. Po chwili zauważyłem leżące ciało kobiety. Już z daleka mogłem stwierdzić mimo ulewy, że ona nie żyję. Poza tym nieco bliżej leżała jej ręka. Mimo wszystko musiałem się upewnić. Uklęknąłem i sprawdziłem tętno. Tak jak myślałem, nie żyła. Już miałem odejść, gdy w momencie ciało kobiety zmieniło się w dziwną niebieską masę, która zaczęła tworzyć jakąś formę. Nie wiedziałem do końca co robić. Nadal było mi ciężko chodzić, więc ucieczka nie byłaby skuteczna. Po chwili glutowata masa zmieniła się z powrotem w starszą panią, która wyglądała, jakby nic się nie stało. Jednak zaczęła dziwnie na mnie patrzeć. Zaniepokoiłem się i postanowiłem wrócić na przystanek. Staruszka ruszyła jednak za mną, nie zwalniając tępa. Wtedy poczułem okropny ból w lewej nodze i zobaczyłem plamę krwi na spodniach. Przystanek był już blisko, ale dla pewności odwróciłem się, by zobaczyć czy ta ona ciągle za mną idzie i ku mojemu zdziwieniu nie było tam jej, więc szedłem dalej i wtedy zobaczyłem ją przed sobą. W jednej ręce trzymała pudełko aspiryny a w drugiej mały kuchenny nóż. Sytuacja była co najmniej dziwna. Wtedy poczułem znów okropny ból, tym razem w brzuchu i nawet nie zauważyłem, kiedy mi go rozcięła. Ostatkiem sił podtrzymywałem wypadające z niego wnętrzności. Upadłem i nastała ciemność, lecz przed tym widziałem jeszcze ją, jak połyka wszystkie tabletki, po czym podrzyna sobie gardło.

marok

opublikował opowiadanie w kategorii horror, użył 483 słów i 2574 znaków.

2 komentarze

 
  • Lela25

    Dobre

    19 lip 2018

  • DanaScully

    Dziwne,  krótkie,  ale...  fajne;)

    23 lis 2016