Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Korpo party w Halloween

Korpo party w HalloweenKORPO PARTY W HALLOWEEN – by Horror Ziom



          Adam uważał siebie za człowieka sukcesu. Błyskawicznie piął się w górę struktury organizacyjnej jednej z większych, międzynarodowych korporacji. Awansował bardzo szybko. Zaczął jako zwykły korpoklepacz, lecz wkrótce dzięki lizusostwu jak i podpierniczaniu swoich kolegów został specjalistą. Później poszło szybko. Starszy specjalista, wicekierownik, by finalnie objąć stanowisko Team Leadera. Pracować, pracował, owszem ale to nie wystarczało. Trzeba było zasłużyć na awans i pokazać przełożonym, że jest się pracownikiem lojalnym i oddanym firmie.  
          Prędko zaczął nadużywać swojej pozycji do wykorzystywania naiwnych kobiet, często z prowincji, do własnych niecnych celów. Wiedział, że młode, ambitne dziewczyny są gotowe na wiele, byle tylko odnieść sukces i realizować się zawodowo. Adam zapraszał je na tzw. Rozmowy "Jeden na Jeden, gdzie jakoby miał omawiać z nimi ściężkę ich rozwoju i ewentualnego awansu. Oczywiście między słowami, informował je, że żeby iść dalej, muszą się z nim przespać.  
          Nigdy jednak nie powiedział tego wprost, wiedząc jakie byłyby tego konsekwencje. Co ciekawe niektóre na to szły. Nigdy też niczego nie obiecywał. Wiedział, że nie dałby rady awansować każdej z nich. Niektóre owszem wskoczyły oczko wyżej, lecz zdarzało się to rzadko. Głównie było tak, że puknął taką czy inną a potem wyciszał sprawę. Zauważył, że tzw. Przyjezdne, często nie dopominały się o rzekome "wywyższenie" jak to mu się zdarzało określić. Zaś jeżeli były takie sytuacje i jakaś dziewczyna mocno się z nim o to wykłócała, to albo ją ostrzegał że mogą się pożegnać albo podrzucał jej jakąś świnię i zwalniał dyscyplinarnie. Czasem też dostawał niekorzystny feedback w tej kwestii. Wtedy dowalał takiej "niechętnej" jakieś kosmiczne targety czy absurdalne, niemożliwe do zrealizowania dealine'y, by definitywnie oduczyć je nieposłuszeństwa.
          Nie tylko łatwy seks zaprzątał mu głowę. Chciał też dalszego awansu dla samego siebie. Wiedział, że na stanowisku menadżera, któremu podległe było kilka działów, właśnie była rekrutacja. To by było coś. W końcu pan menadżer a nie jakiś tam lider. To byłoby spełnienie marzeń nieśmiałego chłopaka z bloku, jakim kiedyś był oraz seksoholika, którym się stał. Wtedy to by dopiero mógł poszaleć.  
          Sęk w tym, że wszystko zależało od jego szefowej czyli pani dyrektor pionu finansowego – wrednej suki Ewy. Jeżeli chodziło o jej charakter, to właśnie tak było. A i oprócz bycia paskudą, była też oziębła. Zaś jeżeli chodziło o jej wygląd...tutaj na dzień dobry każdy facet orientacji hetero padał na twarz oszołomiony. Wysoka, niesamowicie zgrabna, o apetycznych krągłościach, którym wręcz nie można było się oprzeć. Do tego kruczoczarne, długie włosy. Uwodzicielskie, wyzywające ubrania, które mogły kojarzyć się z damami do towarzystwa najbogatszych i najpiękniejszych tego świata. Gdyby urodziła się w dawnych czasach, pewnie byłaby boginią, przed którą klękał by ciemny lud. Teraz klękał przed nią ON.
          Wydawała się być kobietą młodą, jednak doświadczenie i wiedzę miała jak niejedna dojrzała już osoba. Adam uważał to za ciut dziwne i niepokojące ale i takie megatalenty się zdarzały. Miała niesamowicie zmysłowe ruchy, a czasem zdawało mu się nie że idzie, a sunie w jego kierunku. Jak jakiś...demon...
          Krążyły o niej pewne historie wśród ludzi z firmy. Że jest jakaś zła, że kilku pracowników, którzy jej podpadli albo za bardzo jej się narzucali po prostu zniknęło. Jeden team leader, który kiedyś tak jak on teraz ubiegał się o stanowisko korporacyjnego menago przestał nagle przychodzić do pracy. Gadano, że jakoby gdzieś indziej dostał lepszą fuchę. Inny, który też był zbyt nadgorliwy nagle przepadł jak kamień w wodę. O tym akurat ludzie mówili, że ponoć wszystko sprzedał i wyjechał w Bieszczady. Adam jednak nie wierzył w te zabobonne bzdury, tak popularne wśród ludzi ze wsi. Miał ściśle sprecyzowany cel i tego się trzymał.
          
          Ale to ona właśnie była odpowiedzialna za wybór nowego menadżera. Adam doskonale o tym wiedział, więc nieraz starał się jej podlizywał jak to tylko możliwe. Wiedział także, że tylko jedna osoba w firmie może zagrozić jego kandydaturze. Była to Dominika, szefowa równoległego działu księgowości, która tak jak on wykorzystywała swoich podwładnych do najróżniejszych manipulacji i perwersyjnych gierek. Co ciekawe mamiła nie tylko facetów ale i kobiety, bo jak to kiedyś określiła "w tych kwestiach nie jest jaroszem". Jego konkurentka też prezentowała się doskonale, lecz nie miała takiego magnetyzmu jak Ewa. Jednak to go nie zniechęcała. Wręcz przeciwnie. Motywowało go to tym bardziej do jeszcze większego wysiłku i wzmożonego działania.
          Gdy nie kombinował jak tu awansować, fantazjował na temat swojej pani dyrektor. Wyobrażał sobie, że udają się razem na weekend, by spędzić go na wymyślnych erotycznych gierkach gdzieś w posiadłości Ewy. Ale bał się zrobić jakikolwiek ruch w tym kierunku. To były dla niego za wysokie progi.
          Wszystko to działo się w tle zbliżającej się imprezy halloweenowej, która miała się odbyć w ostatni piątek października. Otóż prezes zarządu, wąsaty Janusz i zbok, pan Cezary, wymyślił sobie że taką właśnie formę przyjmie coroczna integracja całej firmy. Adam wyczuł w tym okazję by zbliżyć się do Ewy i wykorzystać fakt, że może być nieco podchmielona a wtedy...wtedy przejdzie do ataku.
          Wymyślił sobie, że poprosi ją do tańca, a wtedy gdy oboje popłyną w imprezowym uniesieniu, wyszepcze jej do ucha, że to właśnie ON jest tym kogo powinna wybrać. Oczywiście jednocześnie przysięgnie jej lojalność aż po grób. Wiadomo, że nie zamierzał się z tego wywiązywać. Aczkolwiek cel uświęcał środki w tym wielkomiejskim wyścigu szczurów. Trzeba było iść po trupach.
          W końcu nadszedł dzień imprezy integracyjnej pod znakiem Halloween. Ludzie poprzebierali się w najróżniejsze, często też i komiczne stroje. Wiedźmy, diabły, szkielety. Był i nawet koleś co przebrał się za kogoś ze słynnego już uniwersum Wiedźmina. Adam postanowił zachować pewne pozory i założył tylko stylową, złotą maskę. Jak ze starodawnego filmu o tajemniczych kultystach. Nie zwracał uwagi na tłuszczę pląsającą po parkiecie, a także nie przesadzał z alkoholem. Musiał być przytomny. Przytomny na tyle, by zrealizować swój plan.  
          Ewę wypatrzył od razu. Przebrana za rasową wampirzycę, przyprawiała wszystkich obecnych tu mężczyzn o szybsze bicie sera.  Flirtowała ze swoim odpowiednikiem od pionu marketingu, zwanego Wielkim Jarem. Czemu taka ksywa? Tego nie wiedział, bo koleś był raczej mizernej postury, ale stanowisko zajmował poważne. Do tego obleśnie się ślinił za każdym razej gdy ją widział. Lecz ich flirt szybko się zakończył a ona sobie gdzieś poszła gdy na chwilę spuścił ją z pola widzenia. Zaczął się za nią rozglądać. "Gdzie ona jest do cholery?" - pomyślał. Po chwili dostrzegł ją, jak nalewała sobie trochę ponczu z wielkiej, szlanej misy. Przez chwilę ją obserwował.  
          Odwróciła się powoli, jakby wyczuła, że ktoś na nią patrzy z ukrycia. Dojrzała go i utkwiła w nim wzrok. Przez chwilę stał jak sparaliżowany, ale nie odwrócił wzroku. "Chyba się zorientowała, że na nią filuję:- zauważył w myślach. Uśmiechnęła się zalotnie, po czym zaczęła sunąć w jego kierunku. Tańczący, gadający i zaśmiewający się wniebogłosy tłum w ogóle jej nie zauważał. Zbliżała się, a on dalej patrzył na nią jak zahipnotyzowany. W końcu podeszła do niego i nie wiedzieć kiedy chwyciła go za rękę. "Chodź" – wyszeptała mu do ucha. Podążyła w kierunku wyjścia z klubu gdzie miała miejsce impreza, a on podążył za nią nie mogąc wykrztusić ani słowa.  
          Szli chwilę razem by po minucie znaleźć się na zewnątrz. Nie wiedział nawet kiedy siedzieli już na tylnym siedzeniu Ubera, jadąc w nieznanym mu kierunku. On dalej był jak porażony, nie mogąc nic powiedzieć. Przepełniała ją jakaś niesamowita, magnetyczna siła, która go unieruchomiała i uniemożliwiała wypowiedzenie choćby jednego słowa. Delikatnie głaskała go po nodze, szepcząc do niego w jakimś niezrozumiałym języku. Nic go to jednak nie obchodziło. Czuł, że zaraz wydarzy się coś niezwykłego i nie zamierzał oponować, by nie stracić takiej okazji. On i jego szefowa w łóżku. Spełnienie jego fantazji, miało okazać się najgorszym koszmarem.  
          Po około 15 minutach dojechali do posiadłości Ewy, która znajdowała się na obrzeżach miasta. Dalej bezwolnie prowadziła go za rękę. Weszli do środka, gdzie panował przyjemny półmrok. "Mam dla Ciebie niespodziankę" – powiedziała zmysłowym głosem, pełnym namiętności. Przeszli przez wielki salon, potem po schodach na dół, by dotrzeć do ogromnych metalowych drzwi. Otworzyły się z jęczącym zgrzytem, ale nie zauważył żeby w ogóle naciskała na klamkę czy użyła jakiegokolwiek klucza. Dalej nic go to nie obchodziło. Jedyne co czuł to, że płonął z podniecenia i że zaraz wybuchnie, jeżeli jej nie bzyknie.  
          Zapaliła światło w pomieszczeniu. W środku znajdowało się wielkie łoże z baldachimem, zaś na ścianach wisiały jakieś dziwne seks akcesoria rodem z filmów typu "50 twarzy greja". Pejcze, kajdanki, nawet metalowe narzędzia żywcem wyjęte jak ze średniowiecznej komnaty tortur. Poczuł ukłucie strachu, ale dalej wmawiał sobie, że poświęci się dla tych pięknych chwil, które zaraz miał spędzić z NIĄ.  
          "Witaj w mojej komnacie rozkoszy. Rozbierz się proszę, bym mogła Ci się lepiej przyjrzeć. Zdejmij też maskę" – dodała po chwili zachęcająco.
          Na to właśnie czekał. Zaczął gorączkowo zdejmować marynarkę, spodnie i buty by po chwili stać przed nią dosłownie, w "stroju Adama". Ona też zaczęła się rozbierać. Powoli, kusząco, zaczęła się pozbywać kolejnych partii ubrania, by odsłonić się przed nim w pełnej okazałości. Czuł, że całe jego ciało staje w płomieniach. "Wreszcie" – pomyślał podniecony.
          "Pora abyśmy wreszcie SKONSUMOWALI nasz związek" – słowa te wypowiedziała dziwnie zmienionym głosem. Trochę go to zaniepokoiło. Cofnął się o krok, gdy zauważył, że jej twarz zaczyna się zmieniać.  Pośrodku jej oblicza pojawiła się jakaś dziwna szczelina by po chwili, rozszczepić się na dwa kawałki. Krzyknął przerażony. Jej "nowa" twarz składała się teraz z dwóch czarnych płatów skóry, a po stronie każdego znajdowały się rzędy wielkich, ostrych zębów. Pośrodku wił się jak szalony, rozdwojony na końcu nabrzmiały jęzor czarnego koloru. Jej do tej pory delikatne,kobiece dłonie także przeszły metamorfozę, by stać groteskowymi łapami, zakończonymi demonicznymi szponami. Chwilę jeszcze wrzeszczał ale zaraz ucichł gdy jego głowa została chwycona przez tego demona, który przed sekundą był jeszcze jego niedawną przełożoną. Przerażające zęby złapały jego czaszkę w swe "objęcia" by zacisnąć się na niej, gruchocząc ją bezlitośnie. Potworne szczęki chwilę przeżuwały głowę Adama, mlaskąjąc głośno raz za razem. Bezgłowe ciało niedoszłego menadżera przez moment jeszcze podrygiwało w ostatnich konwulsjach by następnie opaść bezwładnie na podłogę "komnaty rozkoszy"...


                              ***


          W dziale Adama nikt po nim specjalnie nie płakał, gdy dowiedzieli się, że postanowił bez słowa opuścić swoje stanowisko i wybrać się w podróż dookoła świata, aby odnaleźć siebie. Taką przynajmniej wersję sprzedała pracownikom mu podległym Pani Ewa – dyrektorka pionu finansowego. Na pewno niejedna osoba odetchnęła, że czasy obrzydliwego mobbingu się skończyły. Przynajmniej na jakiś czas. Nowym menadżerem została Dominika, do niedawna Team Leader działu księgowości. Wkrótce potem do pracy został przyjęty młody i nieco zbyt przemądrzały a zarazem nadgorliwy Brajan. Co poniektórzy starsi pracownicy przeczuwali, że niedługo nastąpi powtórka z rozrywki...Na pewno wpadł w oko Wielkiej Ewie, jak to ją czasem nazywali. Na swoje nieszczęście...Tak czy siak ludzie szybko zapomnieli o Adamie, by jak codzień zająć się wyrabianiem targetów, klepaniem raportów czy piciem darmowej kawy z automatu...

Dodaj komentarz