Korporacja cz. 1

Patrzył na leżącą na jego biurku Agnieszkę. Nie była zbyt bystra lecz nie dało się ukryć, że miała świetne piersi. Rżniecie jej zaczynało go już nieco nudzić ale dziś...
Leżała na plecach , rozebrana do połowy, z głową zwisającą za krawędź  biurka.  
Miał potężną erekcje, jego kutas sterczał tuż przy jej twarzy. Przełknęła śline...
- Otwórz usta.
- Ale... - problem Agnieszki polegał nie tylko na tym, że popełniała w pracy mnóstwo błędów. Jej problemem było też to, że nie umiała ani ich usprawiedliwić ani szybko wytłumaczyć. W rezultacie podejmowała się zadań, których nie umiała poprawnie wykonać.
- Otwieraj.
Powoli wsunał członka do jej ust. Tak, to było zadanie, które dziewczyna powinna wykonać poprawnie. Każdemu trzeba znaleźć zajęcie dostosowane do kompetencji...
Poruszał się wolno w jej ustach a dłońmi objął duże, zgrabne piersi.

*
  
Agnieszka pracowała w Korporacji od ponad roku. Prawda jest taka, ze nie miała kwalifikacji nawet na swoje, podstawowe stanowisko. Miał ją wywalić po okresie próbnym ale płakała, że dziecko na utrzymaniu itd, itp. Jak na 30-latkę miała świetną figurę, na rozmowie o przedłużeniu umowy miała odpowiedni do sytuacji dekolt, więc nie słuchał jej szlochów tylko wprost zapytał, jak może go przekonać.  
Ja...postaram sie poprawić - wszystko, poza fiutem, opadało mu w takich sytuacjach.
Rozumiał, że pracownicy pieprzą od rzeczy, tłumacząc się niedziałającymi systemami, kapryśnymi klientami i awariami u dostawców i jeśli robili to inteligentnie i w miarę pokornie, to był w stanie takie wyjaśnienia zaakceptować.  
Ba, nawet  niektórych najbardziej uzdolnionych bajkopisarzy przesuwał do odpowiedniejszych dla nich zadań. W praktyce do sprzedaży.

- Jesteś tu już trzeci raz w tym miesiącu. Nie poprawiłaś się, ani za pierwszym, ani za drugim razem. Nie mam zwyczaju dawać trzeciej szansy.
Zachlipała i patrzyła mu w oczy cielęcym wzrokiem. Miała ładną buźkę, nieprzesadnie umalowaną i długie, czarne, kręcone włosy.
- Jak chcesz mnie przekonać bym Cię nie zwalniał? - powiedział gapiąc się wprost w jej dekolt na tyle nachalnie, że powinno jej to podpowiedzieć właściwe rozwiązanie.

*
  
Lubił flirtować. Szczególnie przyjemne było to w pracy, gdzie nie zdarzały się sytuacje by druga strona krzywiła się lub nie doceniała jego wyrafinowanych dowcipów czy w ogóle pierwsza kończyła rozmowę.  
Po pracy nie szło mu już tak gładko. Wypalam sie w tej robocie - pomyślał, zwiększając nieco prędkość poruszania członkiem w ustach Agnieszki.  

*

Tak, za pierwszym razem poszło mu z nią aż za łatwo.
- Masz jakieś argumenty? Poza ładną buzią i trudną sytuacją rodzinną? - nie zanosiło się by w głowie pracownicy narodziła się jakaś myśl. Sama nie naprowadzi rozmowy na interesującą go tematykę.  
Postanowił się nie bawić w specjalne podchody. Już dawno powiedział sobie, że albo ją zerżnie albo zwolni.  
Wciąż gapiąc się w dekolt wstał i obszedł jej krzesło dookoła. Oparł ręce na jej ramionach. Pomyślał czy nie warto by przekręcić zamka w drzwiach. Nie, praktycznie i tak nie zdarzało się, by ktoś przychodził do niego bez wcześniejszego uzgodnienia. Wychował sobie pracowników.  
Stojąc za plecami Agnieszki powoli zjeżdzał dłońmi w dół po jej dekolcie. Zaraz okaże się czy wybiera zwolnienie czy dalsza prace.

Wcisnął dłonie pod koszulkę i biustonosz jednocześnie. Agnieszka gwałtownie wciągnęła powietrze. Chciała coś powiedzieć ale wyglądało na to, że jak zwykle zabrakło jej słów.
Objął jej pełne, duże piersi i zaczął je ściskać. Kobieta zgarbiła się odruchowo.
- Plecy prosto - powiedział. Posłusznie wyprostowała się i czuł, że to już koniec dylematu dotyczącego jej zwolnienia. Przynajmniej na ten dzień.
  
- Wiesz już, jak możesz mnie przekonać?
Kiwnęła głową dość energicznie. Wyciągnął ręce spod jej ubrania.
Przeszedł na swoją stronę biurka i siadł w wielkim fotelu.  
- Podejdź tu.
Patrzył z przyjemnością jak idzie, zarumieniona, w jego stronę. Krągłe biodra kołysały się , choć zapewne dziewczynie w tym momencie niezbyt zależało na kokietowaniu go. Nieśmiało próbowała poprawić sobie piersi pod rozciągnięta przez niego bluzką.
- Nie trzeba.  
Odjechał fotelem do tyłu robiąc trochę miejsca miedzy nim a biurkiem.
- Bliżej!
Gdy podeszła do niego , złapał ją za tyłek. Z tej strony też prezentowała się apetycznie.  
Ale nie miał za wiele czasu... Praca.
- Klęknij - wskazał miejsce przed sobą.
Miejsca było na tyle, ze musiała się pochylić do przodu i oprzeć rękami o jego kolana.  
Rozpiał rozporek. Wpatrywała sie z bliska w jego męskość wypychajacą bokserki.
Kurwa, nawet w tym momencie nie miała na tyle inicjatywy by wyciągnąć mu go na wierzch.
Zsunął bokserki z bioder. Jego gruby kutas wyprężył się tuż przed twarzą pracownicy.
- Bierz go do ust. - warknął - Już!
Agnieszka objęła go wargami z widocznym wysiłkiem. Okrążała go językiem dookoła i czuł, że dziewczyna za się na rzeczy. No, mężatka z jakimś tam stażem, musiała się na tym znać.
Wsunął palce w jej kręcone włosy, przytrzymał i zaczął poruszać biodrami.  
Jego członek poruszał się w jej ustach. Szybciej i szybciej. Słyszał jej ciche jęknięcia i urywane próby łapania oddechu. Oczywiście jej problemy oddechowe nic go nie obchodziły.  
- Ssij , Agnieszko, ssij - zaczynał wchodzić na wysokie obroty i czuł, że długo się nie powstrzyma.
Zawsze nowa kobieta tak na niego działała...Mimowolnie ścisnął ją mocno za głowę i przyciągnął do podbrzusza.  
- Grrrry - zacharczała dławiąca się Agnieszka.  
Wezbrane podniecenie znalazło ujście i poczuł jak jego członek pompuje spermę w usta nierozgarniętej pracownicy.  
- Aaaaaach.... - puścił jej głowę.

*

Tak...za pierwszym razem niewiele mu było trzeba, wspominał,  waląc coraz szybciej swoim olbrzymem w usta leżącej Agnieszki. Sterczące piersi ściskał mocniej, sutki układając sobie miedzy kciukiem a palcem wskazującym. Pozycja, którą podejrzał w jakimś pornolu, początkowo doprowadzała go do bardzo szybkich finałów. Po którymś razie jednak zaczęła się nieco nudzić...a może to Agnieszka już mu się przejadła?  
Nie ma przecież całego dnia na pieprzenie ust tej pustej suki...
Za chwilę kolejna konferencja, musi wezwać Marka by przeglądnąć z nim raporty. Nie cierpiał kolumn cyfr za którymi ukrywano jego wybitne wyniki w zarządzaniu. Był specjalistą od relacji międzyludzkich, doświadczonym motywatorem a nie jakimś liczykrupą od ułamków procentów.

Musi znaleźć sobie nowe narzędzie do poprawy nastroju w miejscu pracy. Dobry manager to szczęśliwy manager.
Gdyby tak udało się dorwać Agatę, kierowniczkę średniego szczebla....Miała ksywkę Lara , która to pochodziła od jej figury przypominającą bohaterkę popkultury.... i nie była przesadzona. Agata nie zależała od niego, awans na kierownika zawdzięczała jego szefowej, podłej lesbie, którą ściągnięto mu swego czasu na głowę.  Nie było się jej za bardzo o co czepiać bo była zorientowana w pracy, ostrzejsza niż milsza, wiec wyniki jej zespołu były powyżej przeciętnej. Do tego była kobietą lokalnego biznesmena z branży ochroniarskiej wyglądającego jak skrzyżowanie 3-drzwiowej szafy z małym, łysym czołgiem...
Nie było punktu zaczepienia , myślał.  
Albo Krysię , asystentkę dyrektorki , która po odejściu z jego zespołu zdecydowanie za wysoko nosiła głowę. Najlepsze cycki w oddziale...

*

Złapał Agnieszkę za ręce, którymi trzymała się blatu i przyciągnął je do swoich pośladków.  
- Tak, tak mi rób - powiedział kierując je tak by masowały go w sposób, który lubił najbardziej.
Był od niej o wiele wyższy. Gdy pochylił się nieco sięgał do góry jej spódnicy. Szarpnął ją i podciągnął powyżej pasa.
- Rozłóż nogi!  
Przesuwał teraz swoje dłonie z dorodnych piersi Agnieszki , po zgrabnym brzuchu, aż do wnętrza jej majteczek.  
Kurwa, musi sie wyrobić przed konferencją...

*

Agnieszka wytarła twarz, poprawiła ubranie i wyszła z jego gabinetu wracając do pracy. Odsłonił żaluzje i patrzył na open space pełen pracowników. Kilkadziesiąt osób. Pracowali, ( no, może połowa z nich ) łazili miedzy stanowiskami, śmiali się, gadali o pierdołach a może i o pracy...
Marek , kierownik Agnieszki , pytał ją  czy wszystko w porządku i wyraźnie chciał od niej wyciągnąć o czym rozmawiali w jego biurze. No, to się wiele o rozmowach nie dowie....
Marek był dupa wołowa, choć młody, zdolny jak o nim mówiono... Nie miał za grosz przebojowości, tylko czas dla ludzi i jako takie umiejętności rozumienia raportów. Stąd trzymał go przy sobie i używał jako swojego "consigliere"
na różnorakich telekonferencjach jakie rozpleniły się w ostatnich latach zamiast tradycyjnych narad. Widać było, że lubi Agnieszkę.  
Ale charakter miał tak miękki, że nawet do głowy mu nie przyszło, że mógłby ją posuwać kiedy tylko chce...

*  

W drugiej części zobaczymy jak Marek zadba o poprawę warunków pracy  Agnieszki i jak to się dla niego skończy...

1 komentarz

 
  • Użytkownik Herman

    Temat znany, czekam jak się sytuacja rozwinie

    18 wrz 2018