Analiza prognoz budżetu dokonana przez ekonomistów Unii Europejskiej

"Niemcy najwięcej wpłacają do budżetu UE, ale najwięcej zyskują na integracji.  

Składka Niemiec do unijnej kasy będzie w nowym budżecie UE aż sześciokrotnie większa niż Polski, ale to właśnie ten kraj najwięcej zyskuje na funkcjonowaniu jednolitego rynku - wynika z danych opublikowanych we wtorek przez Komisję Europejską.

Choć propozycja wieloletnich ram finansowych na lata 2021-2027 została opublikowana przez Komisję półtora roku temu, dopiero teraz, pod wpływem pojawiających się w zachodniej prasie i nie zawsze dokładnych informacji o narodowych składkach, Bruksela zdecydowała się przedstawić szczegółowe wyliczenia, ile i które państwo członkowskie ma wpłacać do wspólnej kasy.

Prezentacja przygotowana przez ekspertów KE ma pomóc zerwać z podziałem na państwa więcej wpłacające niż otrzymujące z UE (płatników netto) oraz te, które więcej zyskują, niż wynosi ich składka (beneficjenci netto). Historycznie do tej pierwszej grupy zaliczały się bogate kraje zachodnie, takie jak Francja, Niemcy, Belgia czy Holandia, a do drugiej kraje, które dołączyły do Wspólnoty w ostatnich latach, takie jak Polska, Słowacja, Bułgaria czy Rumunia.

Taki też podział utrzymuje się w toczących się właśnie negocjacjach dotyczących kolejnej siedmiolatki. Bogata północ i zachód Europy opowiadają się za cięciami i mniejszymi wpłatami, a biedniejsze wschód i południe wolałyby wyższe składki i potencjalnie większe transfery.

Eksperci KE przekonują, że takie uproszczenie jest coraz mniej aktualne. Cały czas spada bowiem udział w unijnym budżecie prostych transferów, jak choćby wydatków na wspólną politykę rolną, w przypadku których łatwo wskazać, ile zostało skierowane do którego państwa członkowskiego.

Trzy dekady temu UE przeznaczała na rolnictwo prawie 60 proc. swojego budżetu. Dziś jest to mniej niż 40 proc. a w latach 2021-2027 ma być to 29 proc. Do podobnego poziomu ma spaść też udział w wydatkach na politykę spójności. W jej przypadku, choć środki są kierowane do konkretnych państw na konkretne projekty, takie jak drogi, szpitale czy oczyszczalnie ścieków, to za ich realizację odpowiadają (a zatem osiągają zyski) firmy z wielu różnych krajów.

"Niemieckie firmy wygrały wiele przetargów na realizowanie projektów finansowanych ze środków polityki spójności w Polsce" - powiedział dziennikarzom w Brukseli szef dyrekcji generalnej KE ds. budżetu Gert-Jan Koopman.

W przyszłym budżecie na znaczeniu zyskać mają nowe priorytety oraz zadania, w przypadku których przypisanie środków do kraju jest po prostu niemożliwe. Nie da się bowiem przewidzieć, jakie projekty naukowe dostaną dofinansowanie z programu Horyzont Europa ani gdzie popłyną środki z nowego Europejskiego Funduszu Obronnego.

Dane KE potwierdzają dobrze znany fakt, że to Niemcy są największym płatnikiem do unijnej kasy. W 2020 r. ich składka narodowa ma wynieść 26,5 mld euro, a w 2027 r. (m.in. ze względu na inflację) ma wzrosnąć do 34,98 mld euro. W przypadku Polski będzie to odpowiednio 4,5 mld euro oraz 6,18 mld euro.

Bardzo wysokie różnice w liczbach bezwzględnych praktycznie znikają, gdy spojrzy się na składki jako na procent dochodu narodowego brutto. Wówczas średnia dla Niemiec na lata 2021-2027 ma wynieść 0,88 proc. DNB, a dla Polski 0,97 DNB.

Komisja przedstawiła w swojej prezentacji również zyski związane z integracją jednolitego rynku. Ten aspekt jest całkowicie pomijany w dyskusjach na temat składek poszczególnych krajów, a pokazuje, że z gospodarczego punktu widzenia to najbardziej rozwinięte, a zatem najbogatsze państwa są największymi wygranymi funkcjonowania UE.

Szacunki dotyczące Niemiec pokazują, że ten kraj ma zyskiwać średnio rocznie 208 miliardów euro na funkcjonowaniu jednolitego rynku, co odpowiada 5,22 proc. DNB. Państwa z jeszcze bardziej otwartymi gospodarkami, mocno nastawione na eksport, takie jak np. Holandia, zyskują relatywnie więcej (9,46 proc. DNB, czyli 84 mld euro). W przypadku Polski zyski z funkcjonowania jednolitego rynku są szacowane na 43,83 mld euro rocznie, co odpowiada 7,1 proc. DNB."

Poczytajcie i skomentujecie. Jedno pewne . Nikt nie powie, że to rządowa propaganda .

AnonimS

opublikował opowiadanie w kategorii felieton, użył 700 słów i 4332 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • MEM

    "Jedno pewne . Nikt nie powie, że to rządowa propaganda ."

    :rotfl:
    Źródło: PAP – jedyna państwowa agencja informacyjna w Polsce. Zastanówmy się, przez kogo rządzona... :p

    Zaś co do tego, że najwięcej zyskuje gospodarka niemiecka. To nie jest żadne odkrycie Ameryki. Po pierwsze, Niemcy wykorzystują wielkość i znaczenie swojej gospodarki do jej rozwoju, i każdy inny kraj, w miarę swoich możliwości, robi to samo. A po drugie, oni po prostu umieją nowocześnie zarządzać państwem oraz jego polityką. I to im procentuje. Żadna zbrodnia. Trzeba się tego od nich uczyć, to też przyniesie to u nas wymierne efekty. No ale przecież PiS złożony z ciamajdy co całe życie nie wylazła spod mamusi spódnicy i jego marionetek w postaci "misiewiczy", tego nie dokona już choćby ze swojego czystego nieudacznictwa.

    8 gru 2020

  • AnonimS

    @MEM a co mają Misiewicze czy inni do podziału kasy ? Nawet Tusk mający dobre stosunki z Merkel nie był w stanie załatwić równych dopłat dla rolników. Gdzie zaczyna się kasa tam się kończą sympatie. Sprzedając polskie firmy obcemu kapitałowi i dając im wygrywać krajowe przetargi daje im.się część pieniędzy przeznaczonych teoretycznie dla Polski. Dlatego uważam , że dobrze jest tworzyć polskie firmy państwowe i wspierać też polskie firmy prywatne. Wtedy te pieniądze zostaną u nas a nasze firmy będą zdobywać kontrakty  na rynkach Unii.

    9 gru 2020

  • MEM

    @AnonimS "a co mają Misiewicze czy inni do podziału kasy ?"

    Poza tym, że są nieudacznikami, co rzutuje np. na realizacji projektów dotowanych przez Unię? No przecież widzisz, co mają do tego podziału, to co się głupio pytasz – lada chwila przez kaczych "misiewiczy" i łamanie przez nich prawa nie dostaniemy z Unii nic.

    "Nawet Tusk mający dobre stosunki z Merkel nie był w stanie załatwić równych dopłat dla rolników."

    Czy Ty naprawdę jesteś aż tak ograniczony umysłowo, że nie rozumiesz tego, co się do Ciebie pisze? Przecież Ci napisałam, w jednym z komentarzy pod tym "felietonem", skąd wynika różnica w wysokości dotacji, nie? Co takiego trudnego jest do ogarnięcia, że na Zachodzie są wyższe koszty prowadzenia działalności rolniczej niż w Polsce? Jak mam z Tobą rozmawiać, jak gada się jak do ściany, po czym z oślim uporem klepany jest w kółko dalej jakiś propagandowy bełkot?  

    "Sprzedając polskie firmy obcemu kapitałowi i dając im wygrywać krajowe przetargi daje im.się część pieniędzy przeznaczonych teoretycznie dla Polski."

    Tak. Ale w zamian za to, my też mamy prawo swobodnie działać na europejskich rynkach. I tylko od nas zależy na ile tę możliwość wykorzystamy. Nie możemy mieć pretensji o to, że inni są mądrzejsi od nas i przez to skuteczniej działają. Trzeba się od nich tego uczyć, a nie stękać, że "jesteśmy poszkodowani".  

    Sam polski eksport do Unii wynosi blisko 190 mld EUR rocznie. Firmy też mogą działać na terytorium innych państw UE, w tym dokonywać tam akwizycji (i to robią coraz częściej). Widzisz jaka to "krzywda" dla polskich firm? Do tego dochodzi to, że zachodnie firmy, wygrywając przetargi, widać mają jakąś przewagę nad naszymi. Często np. technologiczną, know-how itp. Więc w efekcie wykonują dla nas usługę, która jest jakościowo lepsza, co potem przekłada się na większe korzyści z tego, co zbudowano. Dodatkowo zmusza to nasze firmy do większej konkurencyjności i to też w ostatecznym bilansie jest korzystne. Ponadto kilka milionów Polaków pracuje na Zachodzie. Jak wyjdziemy z Unii, to wrócą tutaj, na bezrobocie na garnuszku państwa. A oprócz tego dochodzą kwestie prawne, bo UE wymusza na nas dostosowanie się i przestrzeganie prawa UE, które jest lepsze od polskiego i to też przynosi szereg korzyści nie tylko bezpośrednio finansowych. Ostatnią zaś kwestią jest ochrona przed Ruskimi.  

    Unia i unijny rynek to nie tylko bezpośrednie dopłaty. Czym to zastąpisz, gdy z niej wyjdziemy i te rynki się dla nas pozamykają?

    "Dlatego uważam , że dobrze jest tworzyć polskie firmy państwowe i wspierać też polskie firmy prywatne."

    Nie w sposób taki, w jaki robi to PiS. Ostatnio za forsę Orlenu kacza swołocz wykupiła praktycznie wszystkie lokalne media w Polsce. Tym samym nie tylko znów mocno ograniczyła wolność słowa w kraju (bo teraz PiS-owski ciemny lud będzie ogłupiany propagandą z nowych źródeł, a nie tylko z TVP czy gadzinówki Sakiewicza), ale znów poniesiemy kolejne koszty tej kaczystowskiej propagandy. W ciągu 5 lat dopłaty do propagandy PiS-u w TVP kosztowały 5 miliardów zł. Teraz, oprócz wydatku na propagandę w TVP, kolejne miliardy rocznie wydamy via Orlen. O tym, że kaczor zmusił polskie państwowe firmy energetyczne do sponsorowania nierentownych kopalń (a węgiel bierzemy od Ruskich, czyli kaczor już teraz naszym kosztem sponsoruje swego pana w Moskwie), firmy dostarczające wodę mają zakaz podwyżek cen wody adekwatnie do rynku, więc dopłacają ze swojej kieszeni, żeby kaczorowi poparcie wolskiego tępego elektoratu nie spadło, i o tym, że po radach nadzorczych siedzą "misiewicze" rozpieprzający co się da, już nie wspominając.  

    A firmom prywatnym wystarczy nie przeszkadzać. One sobie poradzą. Tymczasem podatki coraz wyższe, prawodawstwo pisane na kolanie, do tego powszechne łapówkarstwo PiS-owskiej bolszewickiej hołoty, jak w przypadku Czarneckiego i jego banków i żądania od niego łapówki.

    Podsumowawszy. Nie masz bladego pojęcia, o czym piszesz, i klepiesz w kółko do znudzenia propagandę, nie przyjmując w ogóle do wiadomości ani żadnej argumentacji ani zwykłych faktów czarno na białym podanych. I się potem dziwisz, że taką masz na to odpowiedź. Jak chcesz, żeby Cię za ten bełkot poklepywali po plecach, to pisz i "dyskutuj" o takich rzeczach gdzieś w PiS-owskich zakątkach internetu, bo tylko tam znajdziesz na to bezkrytycznego i równie zachwyconego obecną władzą odbiorcę, który Ci w tym przytaknie i się będziecie mogli nawzajem tą propagandą karmić i zwyczajnie po prostu ogłupiać.

    9 gru 2020

  • AnonimS

    @MEM "Podsumowawszy. Nie masz bladego pojęcia, o czym piszesz, i klepiesz w kółko do znudzenia propagandę, nie przyjmując w ogóle do wiadomości ani żadnej argumentacji ani zwykłych faktów czarno na białym podanych. I się potem dziwisz, że taką masz na to odpowiedź. Jak chcesz, żeby Cię za ten bełkot poklepywali po plecach, to pisz i "dyskutuj" o takich rzeczach gdzieś w PiS-owskich zakątkach internetu, bo tylko tam znajdziesz na to bezkrytycznego i równie zachwyconego obecną władzą odbiorcę, który Ci w tym przytaknie i się będziecie mogli nawzajem tą propagandą karmić i zwyczajnie po prostu ogłupiać."   Ta siła argumentów poraża. Ja Ci nie zarzucam tego że się nie znasz i uważam że masz prawo mieć swoje zdanie . No cóż różne pokolenia, różne zachowania. Kolejny przykład .  
    " Czy Ty naprawdę jesteś aż tak ograniczony umysłowo, że nie rozumiesz tego, co się do Ciebie pisze? Przecież Ci napisałam, w jednym z komentarzy pod tym "felietonem", skąd wynika różnica w wysokości dotacji, nie? Co takiego trudnego jest do ogarnięcia, że na Zachodzie są wyższe koszty prowadzenia działalności rolniczej niż w Polsce? Jak mam z Tobą rozmawiać, jak gada się jak do ściany, po czym z oślim uporem klepany jest w kółko dalej jakiś propagandowy bełkot?  "   Bez komentarza. Przejdżmy do meritum. Na zachodzie są wyższe koszty prowadzenia działalności rolniczej. I tak i.nie. porównując punkt startowy . Za czasów komuny gospodarstwa na terenie tzw centralnej Polski liczyły do 25 ha a na ziemiach odzyskanych do 50 ha. Kilkuosobowa rodzina rolnika miała kilka krów , 20 czy 30 świnek , nieraz ciągnik z prostymi narzędziami. I tyrajac od świtu do zmierzchu ledwo wiązał koniec z końcem. W tym czasie np w Niemczech jeden pracownik w czasie dniówki obsługiwał minimum 2000 tuczników nie wchodząc praktycznie do chlewni. Skąd to wiem ?Bo w latach osiemdziesiątych byłem na 3 miesięcznej praktyce w gospodarstwie rolnym w okolicach Aschaffenburgurga . Gospodarstwo rodzinne liczyło 15 tysięcy scalonych ha ! Z taką melioracją że nawozy były rozrzucane z ciężarówek a opryski wykonywane samolotem. Więc jeśli chcesz pogadać o rolnictwie nie mieszając do tego Tusków, Kaczyńskiego i innych to chętnie napiszę felieton . Warunek że dyskutujemy merytorycznie . Pozdrawiam

    9 gru 2020

  • MEM

    @AnonimS "Ta siła argumentów poraża."

    To nie była "siła argumentów", a podsumowanie tego, jak się z Tobą takie dyskusje prowadzi.

    Argumenty masz w całej reszcie komentarzy. Wiesz – w tych, gdzie gdy za każdym razem Ci zostały w nich napisane, to nabierałeś wody w usta, by po kilku dniach zacząć znów klepać to samo na zasadzie: "kłamstwo powtórzone 1000 razy, staje się prawdą".

    "Ja Ci nie zarzucam tego że się nie znasz i uważam że masz prawo mieć swoje zdanie."

    Po pierwsze, zarzut wynika z bzdur, które wypisujesz. Po drugie, to nie jest w tym wypadku kwestia zdania, to kwestia oceny, co jest zgodne z faktami a co nie, i kwestia oceny, co rzeczywiście jest słuszne a co nie jest.

    Jak Ci powiem: "nie właź pod koła rozpędzonego samochodu", to też mi powiesz, że "mam prawo mieć swoje zdanie" i wleziesz, bo Ty przecież "masz rację", a jak fakty temu przeczą, to tym gorzej dla faktów (po czym za dwa dni zrobisz to znów, i znów, i znów)? Bo tak wygląda dyskusja z Tobą. Więc o co masz pretensje? Czy ja Ci kazałam tak się zachowywać? Dopóki tak nie robiłeś, to złego słowa nie usłyszałeś przecież, nie?

    "No cóż różne pokolenia, różne zachowania."

    Z wiekiem mi nie wyjeżdżaj. Jeść mi nie dajesz i nie dawałeś. Nie będę skakać na paluszkach w przypadkach takich jak te, i głaskać kogoś po głowie, tylko dlatego, że ma ktoś te parę lat więcej (tym bardziej, że to żadne osiągnięcie). Jak wygaduje idiotyzmy, w dodatku bardzo szkodzące innym, i robi to uparcie wbrew podanym faktom, to sam się prosi o "zjebkę". Ja nikomu nie zabroniłam korzystania z mózgu, a jak ktoś uparcie nie chce korzystać, to jest jego problem. A cierpliwie Ci próbowałam wyjaśnić wystarczająco wiele rzeczy, zanim ślepy by nawet zauważył, że celowo z rozmysłem nie przyjmujesz kompletnie niczego do wiadomości. Kompletnie. Nawet konkretnych udokumentowanych faktów (jak już napisałam – wtedy nabierasz wody w usta i "bierzesz na przeczekanie", po czym ten sam stek bzdur apiać od nowa wylatuje z Twojej klawiatury). A tak się bawić nie będziemy. Zwłaszcza, że w przypadku tematów, o których tu dyskutowaliśmy, to nie są jakieś teoretyczne pogaduszki. To co się obecnie w tym kraju dzieje, to jest kwestia dosłownie zdrowia, życia i śmierci. I dotyczy wszystkich, w tym także i mnie. Więc mam głęboko gdzieś, że się np. raczysz obrazić, czy coś, za to, że nie skaczę wokół Ciebie na palcach, tylko za wygadywane w kółko banialuki dostajesz w odpowiedzi to, na co sobie nimi zasłużyłeś. Nie będę ani przepraszać kogoś za jego głupotę, ani się litować nad jego głupotą, tym bardziej przy takiej stawce – życia i zdrowia. Trzeba było myśleć.

    A głodne kawałki o "różnych zachowaniach", tak samo jak kilka wcześniej wytkniętych Ci rzeczy przy różnych okazjach ostatnio, też zalatują hipokryzją... Daleko nie szukając, zachowania PiS-u Ci nie przeszkadzają (te wszystkie "gorsze sorty", "elementy animalne", mordy zdradzieckie" itd.). Mało tego: w to Ci graj. Co okazywałeś już np. w formie, którą można zamknąć w zdaniu: "PiS wygrał wybory, więc może wszystko i reszta ma cicho siedzieć", więc świętego nie udawaj.  

    "Bez komentarza."

    Znów wygodnie głowa w piasek, nie? No bo jak tu przyznać, że tak było przynajmniej kilka razy pod rząd w ciągu ostatnich tygodni... Lepiej, starą strategią, nabrać wody w usta, przeczekać, i zacząć od nowa radośnie klepać bzdury, prosto za kaczymi gadzinówkami, jakby nigdy nic...  

    "Na zachodzie są wyższe koszty prowadzenia działalności rolniczej. I tak i.nie."

    No właśnie nie: "tak i nie", tylko, tylko i wyłącznie, "tak".  

    "Za czasów komuny gospodarstwa na terenie tzw centralnej Polski (...) W tym czasie np w Niemczech jeden pracownik w czasie dniówki obsługiwał minimum 2000 tuczników nie wchodząc praktycznie do chlewni."

    No i właśnie to jest dowód na to, że bladego pojęcia nie masz, co mówisz... Zachowujesz się w tym wypadku w ten sposób, jakbyś ogłosił wszem i wobec, że "Ziemia jest płaska, bo jak wyjdę na pole, to jak okiem sięgnąć, mam płasko". Widziałeś gospodarstwo w Polsce, porównałeś z niemieckim będącym na wysokim poziomie rozwoju, i na tym się skończyło szukanie czegoś więcej na czym można oprzeć wnioski.  

    Owszem, ten jeden pracownik w RFN był o lata świetlne wydajniejszy niż w Polsce za komuny jego odpowiednik (z różnych powodów, o których za długo by pisać).

    Owszem, prawdą jest, że wykorzystanie tzw. efektu skali, pozwala zmniejszyć koszty. Tylko, że "zapomniałeś", że ta wydajność kosztuje. W takie gospodarstwo trzeba włożyć najpierw dziesiątki milionów minimum na "dzień dobry" (często na kredyt). A potem to wszystko, wraz z pracownikami utrzymać (przy okazji, w zależności od rodzaju produkcji rolnej, różna jest też ilość zatrudnionych; to wcale nie jest tak, że jak ktoś ma chlewnię z tysiącami świń, to oznacza to, że bauer hodujący szparagi też zatrudnia tylko parę osób). I tu się zaczynają schody.

    9 gru 2020

  • MEM

    @AnonimS  

    Na Zachodzie po dziś dzień robocizna jest dużo droższa niż u nas. Koszty życia także. Podobnie jak wspomniany koszt założenia i wyposażenia gospodarstwa. Do tego warto dodać, że wcale nie jest tak, że zachodnie rolnictwo składa się wyłącznie z gospodarstw wielkopowierzchniowych, czyli dochodzi tu więc kwestia tego, że te mniejsze, nieraz znacznie mniejsze, bo zaledwie kilkuhektarowe, gospodarstwa nie są w stanie wykorzystywać wspomnianego efektu skali w takim samym stopniu, jak to przykładowe przytoczone przez Ciebie (co oznacza m. in. wyższe koszty produkcji niż wielkie gospodarstwa, i to pomimo wysokiego stopnia mechanizacji). I to się, koniec końców, przekłada na to, że bijemy Zachód na głowę w konkurencyjności rolnictwa, jeśli chodzi o koszty produkcji. Po dziś dzień, a co dopiero te +/- 20 lat temu. I oni muszą to jakoś sobie zrównoważyć, by zapewnić możliwość istnienia uczciwej konkurencji na rynku pomiędzy rolnikami całej Unii. No przecież nie można wymagać, żeby nie dość, że dotowali nasze rolnictwo (mające znacznie tańsze koszty produkcji od ich rodzimego, więc już teraz skutecznie konkurujące na całym europejskim rynku ceną swych produktów, a co dopiero w sytuacji, gdyby cena była niemal dumpingowa), to jeszcze żeby dodatkowo zwiększyli tę nierównowagę wybitnie na swoją niekorzyść poprzez jeszcze większe dotacje dla nas (w dodatku wypłacane z kieszeni tamtejszych rolników jako podatników). Takie działanie to by był imbecylizm z ich strony, a do tego, byłoby nieuczciwe wobec zachodnich rolników. To ma być wspólny rynek, a nie faworyzowanie jednych kosztem drugich. Stąd wielkość dopłat jest różna, bo ma ona, w założeniach, niwelować, na tyle na ile się da, nierówności, pozwalając i jednym i drugim rolnikom istnieć na rynku. Nadal jesteśmy zacofani i nadal mamy do nadrobienia sporo, zanim dorównamy Zachodowi. Pomoc unijna pozwala naszemu rolnictwu się rozwijać i dorosnąć do poziomu zachodniego, czyli już to jest ze strony Unii olbrzymią korzyścią dla nas. A koszt tego ponosi solidarnie zachodnie rolnictwo, które "w nagrodę" musi się zmagać z naszą konkurencją (de facto, pomagając nam, wyhodowali sobie konkurencję; w ramach idei wspólnoty). Więcej się nie da od nich wymagać, a im przecież też należy się w takiej sytuacji możliwość działania w warunkach uczciwej konkurencji, nie? I trzeba im to też umożliwić. Nasze rolnictwo odstaje jeszcze od tamtego organizacyjnie, technologicznie i wydajnościowo, ich z kolei jest droższe w kosztach przede wszystkim robocizny (ale też i ziemi, sprzętu, infrastruktury). Stąd nie może być równych dopłat. Tym bardziej, że o ile my szybko nadrabiamy dystans, bo to jest np. kwestia sprzętu , który dziś jest w zasadzie dostępny dla polskich rolników, o tyle oni nie zejdą ze swych kosztów, bo musieliby obniżyć standard życia całego kraju do naszego poziomu. A rolnictwo mieć muszą. No więc dotują w nieco wyższej kwocie niż my.

    Z czasem te różnice zanikną (u nas koszty wzrosną) i ten poziom dotacji się wyrówna, o ile dotacje w ogóle jeszcze wtedy w Unii będą ("Trzy dekady temu UE przeznaczała na rolnictwo prawie 60 proc. swojego budżetu. Dziś jest to mniej niż 40 proc. a w latach 2021-2027 ma być to 29 proc." –  sam dzisiaj sobie w "felietonie" wkleiłeś, nie? A przyjąłeś do wiadomości? A skąd... W końcu jak zwykle: "fakty przeczą, tym gorzej dla faktów" ). Dopóki jednak różnice są, trzeba pogodzić interesy jednych i drugich. Dla wspólnego dobra. Tym bardziej, że z naszej perspektywy alternatywą jest wyjście z Unii, i wtedy nie będzie ani dotacji ani możliwości wejścia na unijny rynek. A przy kaczej władzy to powrót do głębokiego komunizmu, gdzie rolnik "tyrając od świtu do zmierzchu ledwo wiązał koniec z końcem", bo taką miał wydajność i żył w kraju absurdów, dodatkowo dojonym przez Ruskich. Chcesz do tego wrócić? To droga na Białoruś otworem stoi, możesz pojechać, pobyć, i zasmakować tamtego raju do woli. Albo dalej popierać wodza na kaczych łapach, to wtedy kwestia czasu (i to niedługiego), aż Ci to na miejscu zapewni.

    Ponadto. Poszczególne gałęzie gospodarki są ze sobą połączone. Gdyby Zachód pompując w nas kasę, doprowadził do upadku tamtejszego rolnictwa, obiłoby się to na wszystkich sektorach zachodnich gospodarek (my zresztą także oberwalibyśmy przy tym rykoszetem, bo wraz z kryzysem wywołanym przez upadek zachodniego rolnictwa, zmniejszyłby się popyt na nasze "pozarolnicze" towary i usługi w Unii, a i pozycja samej UE byłaby słabsza na światowej arenie, co też by w nas uderzało).

    9 gru 2020

  • MEM

    @AnonimS "Więc jeśli chcesz pogadać o rolnictwie nie mieszając do tego Tusków, Kaczyńskiego i innych to chętnie napiszę felieton. Warunek że dyskutujemy merytorycznie."

    Nie bądź bezczelny.  

    Po pierwsze. "Pisanie felietonu" nie opiera się na "wytnij-wklej" z jakiegoś pierwszego lepszego źródła w internecie (w Twoim przypadku, ostatnio najczęściej bezmyślnie szerzącego propagandę obecnych władz) z dopisaniem do tego góra paru zdań. Felieton to praca własnego autorstwa, a nie plagiat.

    Po drugie. Merytoryczna dyskusja nie opiera się na udawaniu, że w odpowiedzi na to, co wkleiłeś/napisałeś, nic nie padło, bo Ci akurat argumentacja wraz z faktami, jaką w tej odpowiedzi dostałeś, była niewygodna (ale była prawdziwa i skutecznie obalała te wszystkie propagandowe głodne kawałki, i po prostu nie miałeś nawet jak na to odpowiedzieć), po czym pisaniu wszystkiego od nowa po paru dniach, jakby nigdy nic (Co właśnie oznacza taką "ścianę mentalną", od której wszystko się odbija, i przez to czyni to daną dyskusję bezcelową. Bo po kiego, skoro Ty już wszystko wiesz i nie przyjmiesz niczego innego do wiadomości? Dyskusja polega na dowiedzeniu się czegoś, wymianie poglądów, i na ewentualnym skorygowaniu własnych, jeśli się one w którymś miejscu okazują złe/błędne, a nie na klepaniu w kółko tego samego do obrzydzenia, bo ktoś tam sobie uznał, że on i tak wie swoje a jak "fakty przeczą, to tym gorzej dla faktów". To drugie się mija z celem.).

    I tak BTW. Tu także możesz się srodze zawieść, bo tak się składa, że o rolnictwie też coś niecoś zdarzyło mi się wiedzieć (i widzieć też) i znów zostanie chowanie głowy w piasek. A poza tym, kwestii polityki i władz od tego tematu nie da się odseparować. Chyba, że zamierzasz pisać na temat szczegółów technicznych uprawy marchewki, albo machnąć jakiś poemat wychwalający "piękno wsi". Ale to jest wtedy co innego.

    9 gru 2020

  • AnonimS

    @MEM to się cieszę że wiesz. Porównamy nasza wiedzę .

    9 gru 2020

  • MEM

    @AnonimS "to się cieszę że wiesz. Porównamy nasza wiedzę."  

    Go ahead, make my day... :p

    Ale jak będziesz znów chował głowę w piasek, gdy będzie Ci to wygodne, a potem klepał od nowa to samo, to możesz sobie od razu darować.

    Zaś przy okazji, żeby ekstra tematu nie zakładać. Górale zamierzają dołączyć do tzw. "Strajku Kobiet". Oni też w klapkach na oczach głosowali za PiS-em, słuchając ślepo, tumaniącego ich dekadami, kościoła... A teraz co? Bieda w oczy zajrzała, to Unia jest "cacy" a kaczor to "oligarcha"...  

    "Jako przedsiębiorcy nie chcemy powolnego wyprowadzania naszego kraju z Unii Europejskiej. (...) Oligarcha Jarosław Kaczyński musi odejść na emeryturę. Koniec z dojeniem państwa. Rząd jest odklejony od rzeczywistości, to musi się w końcu skończyć"

    Źródło:  wiadomosci. wp. pl/gorale-dolaczaja-do-strajku-kobiet-w-niedziele-bedzie-nas-milion-6584366836882144a

    I oni są kolejni obok np. pracowników likwidowanej stoczni "Gryfia", o której też Ci linkowałam (jak zwykle: było niewygodne, to przez pewien czas ani "be" ani "me", w odpowiedzi, a potem od nowa stara śpiewka; i mi głodne kawałki będziesz opowiadał o "merytorycznej dyskusji"...). Widzisz, jak szybko dociera, jak się po dupie i kieszeni od "kochanej władzy" dostanie? Do Ciebie w końcu też dotrze (o ile PiS dłużej porządzi i wprowadzi Ci ten "kaczy raj", i to pewnie znów z ruskimi sołdatami na karku, bo na kimś się kacza władza oprzeć będzie musiała jak "baćka" w Mińsku), pomimo ślepego uporu, choć z racji tego, że decyzje PiS-u jeszcze nie są dla Ciebie odczuwalne, bo to raz, że potrwa, dwa, że nie uderzyły widać akurat w Twoją grupę zawodową/społeczną, to jeszcze nie zabolało i dalej wierzysz wodzowi w te propagandowe brednie.

    9 gru 2020