Hermiona Granger i Pansy Parkinson cz. 1 "Jak to się zaczęło"

Hermiona Granger i Pansy Parkinson cz. 1 "Jak to się zaczęło"Patrzymy po sobie i kierowane jakimś dziwnym porozumieniem zaczynamy biec w tym samym kierunku, przeciwnym do tego, gdzie było słychać kotkę. Gdy w końcu przestajemy ją słyszec, zatrzymujemy się, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Wzdycham i zaczynam się cicho śmiać, czym zwracam na siebie uwagę Parkinson, która patrzy na mnie jak na wariatkę
-A ciebie co śmieszy?- warczy- Nie zauważyłaś, że dopiero co uciekłyśmy temu przerośniętemu futrzakowi?
-Jasne, ale przypomniało mi się ile razy mieliśmy z tego powodu problemy z Harrym i Ronem- mówię, po czym markotnieję, gdy przypominam sobie co zrobił ten ostatni- A zresztą, nieważne. Co cię to obchodzi?
- Własnie nie wiem- widać że chce coś dodać, ale w tym momencie ściana za nią się odsuwa i wychodzi zza niej woźny- No, no, no. Dwie uczennice, po ciszy nocnej chodzące po zamku. Natychmiast za mną, do Dyrektorki- Filch uśmiecha się paskudnie i odchodzi, a my za nim, patrząc po sobie. Po kilku minutach docieramy do posągu gargulca i chwilę później jesteśmy już w gabinecie, a Prof. McGonnagal patrzy na nas surowo
-Co macie na swoje usprawiedliwienie?- gdy milczymy dodaje
-W takim razie obie dostajecie szlaban. Myślę że sprzątanie toalet dobrze wam zrobi. A teraz wracajcie do swoich dormitoriów, osobno- Dyrektorka macha dłonią, co znaczy tyle, ze mamy wyjśc, co oczywiście robimy

Vesper

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy i miłosne, użył 248 słów i 1408 znaków.

Dodaj komentarz