Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Złota fantazja III

Było mi wspaniale. Chciałbym jednak, aby tak samo było Ani i Hani. Postanowiłem więc wziąć ster w swoje ręce i przejąć inicjatywę. Do tej pory bowiem to one "dzieliły i rządziły". Teraz nadeszła moja kolej i chciałem, aby i one doświadczyły Raju przez duże R, jak ja.

To się im po prostu należało.

Oczywiście, jeżeli tylko tego chciały. A chciały na pewno! Tego byłem pewny.

- Dajcie mi wasze muszelki - odezwałem się wstając.

Dziewczyny położyły się obok siebie na plecach.

Ich wydepilowane cipki zrobiły na mnie duże wrażenie. Teraz miałem je w bezpośrednim zasięgu ręki. Wcześniej niby też, ale o tym nie pomyślałem. Dopiero teraz.


  

Dwie cudowne myszki, jedna obok drugiej. Taki widok ruszył by każdego. Mnie też, chociaż już dawno znajdowałem się w zupełnie innym wymiarze. Nie byłem tutaj na ziemi, w domu moich kuzynek, ale w jakiejś przestrzeni, która wydawała się być całkowicie nie realną.

Leżały prawie bez ruchu. Patrzyły na mnie z dużą tkliwością i ufnością. Rozsunęły nogi. Małe szparki między ich nogami przykuły całkowicie mój wzrok. Patrzyłem oniemiały na ten cudowny widok.

Jedna cipka, to byłoby duże przeżycie, a ja miałem to wszystko razy dwa. Spotkało mnie podwójne szczęście.


  

Dotknąłem lekko palcami tych ciepłych miejsc. Poczułem się jakby przebiegł mnie prąd i rozkosznie poradził wszystkie moje zmysły. Byłem niesamowicie naładowany energią,

Szparki moich kuzynek były już bardzo wilgotne. Czułem to pod swoimi palcami.


  

To, co robiliśmy także wpływało na nie bardzo silnie. Także silnie przeżywały każdą intymną chwilę, którą sobie dawaliśmy.

Masowałem więc delikatnie sekretne miejsca Ani i Hani. Delikatnie, powoli i z wyczuciem. Wiedziałem dobrze, że tak trzeba. Klucz do osiągnięcia pełni szczęścia tkwi w delikatności. Nie można rzucać się chaotycznie i gwałtownie, jak szpaki na czereśnie. Najskuteczniejsza droga to delikatność.

Ja ogólnie jestem bardzo delikatny i subtelny, więc nie stanowiło to dla mnie dużego problemu. Byłem w swoim naturalnym otoczeniu.


  

Zbliżyłem usta do wzgórka łonowego Ani

Wspaniała łysa polana znajdująca się poniżej linii brzucha a ponad spojeniem sromowym. W dolnej przechodziła płynnie w wargi sromowe większe. Nie ma chyba bardziej podniecającego i działającego na zmysły widoku niż obraz kobiecego sromu.

Wszystko jest w nim genialne. Każdy najmniejszy element. Zresztą cała kobieca pochwa jest ze wszech miar genialnym narządem. Mięśniowo-błoniastym, silnie rozciągliwym i elastycznym narządem budzącym tak wiele emocji. Jest marzeniem każdego faceta bez względu na wiek, nie tylko dla takich młodych napaleńców, jak ja.

Wszystkie moje marzenia, fantazje i sny były skierowane w to właśnie miejsce. Ono było moim celem, do którego dążyłem odkąd tylko zacząłem dojrzewać i dostrzegać osobniki płci przeciwnej.

Dziś miałem okazję zbliżyć się do tego miejsca. I to nie jednego.

Dwie młode, świeże, rozgrzane i mokre cipki prezentowały się przed moimi oczami. Dwa bezcenne skarby. Dwie muszelki wyłowione z ciepłego morza,


  

Pieściłem więc ustami szparkę Ani, a szparkę jej siostry masowałem swoją dłonią. Miała cudowny smak mimo tego, że była dość kwaśna. To normalne. Wcale mi to nie przeszkadzało i od razu zakochałem się nie tylko w smaku, ale i w zapachu. Spijałem łapczywie wilgoć spomiędzy jej warg sromowych i oddychałem głęboko narkotyzując się aurą tego miejsca.

Po krótkim czasie nastąpiła zmiana. Teraz wagina Hani otrzymywała swoją porcję oralnych pieszczot.

Smak Hani nie różnił się wcale od smaku siostry. Był równie wspaniały i sprawiał mi niebotyczne doznania. Tak wspaniale nie czułem się jeszcze nigdy. To nic dziwnego, bo był to mój pierwszy raz.

Po raz pierwszy w życiu miałem przyjemność zaznawać tak wspaniałych emocji. Zatopiłem się w nich po same uszy i starałem się robić to, jak najlepiej potrafiłem.

- Ach... Jakie to cudowne – usłyszałem głos Hani - Wspaniałe... Aaaa... - jęczała z rozkoszy coraz głośniej.

- Rób tak dalej... - wtórowała jej Ania.

Ja też chętnie bym coś powiedział, ale miałem zajęte usta. Nawet, gdy przenosiłem swe usta z jednej szparki na drugą, to milczałem. Mój oddech stał się tylko szybszy i gorętszy. Wszystko to na mnie działało i energia kumulowała się we mnie, jak w katalizatorze. Myślałem, że za chwilę pęknę. Wszystkie dopuszczalne normy zostały już dawno przekroczone. Z tego mogłem się tylko cieszyć.

Byłem, jak nakręcony. Zupełnie, jak dobrze zaprogramowany automat. Jedyną różnicą było to, że nie byłem tak bezduszny, jak on.

Dwoiłem się w oralnych pieszczotach starając się oddzielić je nimi po równo. Całowałem wargi sromowe i wodziłem językiem po wąwozach między nimi.

Intymne smaki rozpływały się po moich ustach. Nasze miłosne westchnienia i rozkoszne jęki tworzyły całkiem niezłą symfonię, która stopniowo przybierała na głośności i intensywności.

Ten tercet był niesamowity. Chyba niewielu potrafiło by stworzyć tak pasjonujące dzieło. Naszej trójce przychodziło to bez żadnych problemów.


  

Moje kuzyneczki masowały dłońmi swe piersi dodatkowo się napędzając. Mogłem więc tylko żałować, że nie mam więcej kończyn górnych. Byłbym wtedy idealny do tej sytuacji.

Robiłem jednak co mogłem.


  

Moje starania zostały uwieńczone sukcesem. Obie moje partnerki dochodziły już. Czułem to. Nie wiem skąd miałem tę pewność, ale byłem absolutnie przekonany, że to już wkrótce. Wkrótce osiągną szczyt. Coraz bardziej wilgotne między nogami podrygiwały chaotycznie

Nie kontrolowały już swoich odruchów. To tylko sprawiło mi wielką radość. Robiłem wszystko tak, jak trzeba. Robiłem wszystko dobrze. Wręcz podręcznikowo.

Orgazm Ani i Hani nastąpił w jednym czasie. Obie wybuchnęły nim wspaniale ku mojej wielkiej radości. Spomiędzy ich nóg wylały się prawdziwe strumienie rozkoszy.

Wreszcie każda z nich wyprężyła się i opadła na pościel wśród ekstatycznych jęków. To był finał godny Ligi Mistrzów.


  

Położyłem się pomiędzy moimi kuzynkami. Objąłem je swoimi ramionami i tak wtuleni w siebie powoli wracaliśmy do rzeczywistości.

- To było super – usłyszałem szept Ani.

- Tak – wyszeptała Hania z drugiej strony.

Czułem to samo, co one.

Było mi bajecznie. Poczułem się spełniony. Dobrze wykonałem swoje zadanie. Właściwie była to przyjemność. Wielka przyjemność.

- Mrrr... - zamruczała wymownie Ania – Musimy to powtórzyć.

- I to jak najszybciej. Było mi wspaniałe – przyszła jej w sukurs Hania.

Nic innego bardziej w tej chwili nie pragnąłem.


  

///


  

Przebudziłem się gwałtownie i w nieodpowiednim momencie. Otworzyłem oczy. Przeskok z pięknego i kolorowego świata do rzeczywistości spowodował dusze oszołomienie. Przez dłuższą chwilę nie wiedziałem gdzie jestem, kiedy i co ja właściwie tutaj robię.

Piękny obraz rozprysnął się pod wpływem dziennego światła. Nagle znalazłem się w szarej rzeczywistości. Ze zdziwieniem i lekkim przestrachem rozglądałem się dookoła.

Wszystko to czego doświadczyłem wcześniej okazało się żyć tylko moją fantazją. Teraz wynurzyłem się z niej.

Ciężko i z wielkim trudem usiadłem na swoim łóżku.

Byłem niesamowicie podniecony. Mój poranny wzwód był, jak zwykle bardzo silny. Był też doskonale widoczny. Przez dłuższą chwilę dochodziłem do siebie i starałem się uspokoić.

Kiedy mi się to wreszcie udało, wstałem i poszedłem do kuchni. Potrzebowałem zwilżyć gardło, bo czułem w nim Saharę. Kuchnia była oazą, w której mogłem zaspokoić swoje pragnienia.

Ania i Hania już w niej siedziały.

- Cześć - odezwałem się wchodząc.

- Cześć - odpowiedziały mi wesoło – Jak ci się spało?

- Dzięki. Fajnie.

Nawet bardzo fajnie.

- To fajnie - uśmiechnęła się Ania.

- Masz jakieś plany na ten dzień?

- Nie. Raczej nie – odpowiedziałem.

- Więc coś musimy wymyśleć - Hania uśmiechnęła się do mnie.

Zabrzmiało to bardzo obiecująco.

- Okej - zgodziłem się – Ale najpierw napiję się kawy.

- Zrobić ci śniadanie?

- Z wielką przyjemnością.

- Już wiem – powiedziała Hania - Dziś pokażemy ci miejsca, w których jeszcze nie byłeś.

Czyżby coś sugerowała? Jeśli tak, to nie miałem nic przeciwko. Byłoby wspaniale, gdyby moja fantazja stała się rzeczywistością. Znając jednak życie i swoje szczęście, to nic takiego nie będzie miało miejsca.

Usiadłem przy stole obok Hani, Ania w tym czasie przygotowywała śniadanie.

Kawa bardzo mnie podniosła. Podniosła nie tylko na duchu, ale także wewnętrznie poczułem się dużo żywszy i miałem większą ochotę, aby zmierzyć się z dzisiejszym dniem.

Może on nie będzie taki najgorszy?


////


Położyłem się na łóżku i z rękami założonymi pod głowę wpatrywałem się w biały sufit. Niewielki kinkiet dawał tylko symboliczne światło. Można więc powiedzieć, że w pokoju panowała ciemność. To było mi na rękę, bo próbowałem zebrać do kupy wszystkie myśli i obrazy, które jednocześnie wciskały się w moją głowę. Przybierający na sile wieczorny mrok bardzo mi w tym pomagał. Przynajmniej powinien. Tak właśnie myślałem, ale rzeczywistość była całkiem inna, ten wielki młyn, który był we mnie, nie ustępował ani nie zwalniał. Nadal więc byłem w czarnej dziurze, żeby nie powiedzieć inaczej.

Chociaż, nie! To nie była żadna czarna dziura. Jak mogłem w ogóle tak pomyśleć?!

Byłem w raju. Lepszego nie mogłem sobie wyobrazić nawet w najdzikszych i najbardziej perwersyjnych fantazjach.


  

- Pamiętasz, że dzisiaj śpimy razem? – spytała Ania.

- I nie tylko dzisiaj – dodała Hania.

- Tak. Masz rację – przytaknęła jej siostra – Nie tylko dzisiaj, ale od dzisiaj...

- Tak. Pamiętam – odpowiedziałem – Ale nadal nie mogę w to uwierzyć.

- Dlaczego? - spytała zdziwiona Hania.

- Nie wiem. To wszystko jest takie jakby nierealne.

- To przecież nie jest trudne – Ania zabrała głos.

- My jesteśmy realne. Ty jesteś realny.

- I całkowicie zgłupiałem.

- Pomożemy ci.

- Nie zostawimy samego na pastwę losu - mówiąc to Ania już kładła się obok mnie.

Po chwili tak samo uczyniła moja druga kuzynka. Cała nasza trójka przytuliła się do siebie. Jakież to było przyjemne...

Nasza trójka..

Stanowiliśmy całkiem niezły trójkącik. Gdzieś usłyszałem albo przeczytałem, że trójkąt to najsilniejsza i najgenialniejsza figura. Zwłaszcza trójkąt równoboczny, a taki mam nadzieję tworzyliśmy. Trudno było się z tym nie zgodzić patrząc na nas z góry. Dwie niezwykle urodziwe księżniczki i ja pośrodku.

Każde z nas to wierzchołek połączony z dwoma pozostałymi sekretna nicią. Genialne. To było naprawdę genialne.


  

- Jesteśmy siostrami. W dodatku bliźniaczkami. Niby dwie, ale tak, jak jedna. Jesteśmy takie same. Niczym się nie różnimy. Wszystko mamy wspólne. Nic więc dziwnego, że dzielimy się też wszystkim po równo - mówiła Ania.

- Chłopakami też – dodała Hania.

- A skoro ty jesteś tylko jeden, a my bardzo ciebie chcemy, to musimy się z tobą podzielić.

- Po równo.

- A ty nie masz innego wyjścia, jak tylko równo nas sobą obdarować.

- Nie wiem czy dam radę - odezwałem się.

- Na pewno dasz. Jesteś w tym bardzo dobry.

Skoro tak twierdziły, to właściwie nie miałem nic do gadania. Musiałem się zgodzić.

- Jakie to cudowne - odezwała się Hania.

Wyjęła mi to z ust. Też tak czułem.

- Jesteśmy tu razem, we trójkę, nie ma między nami żadnych granit ani murów ani niedomówień.. .

- Jak w raju – dała jej siostra.

- Tylko, że Adam w raju miał tylko jedną Ewę - pozwoliłem sobie wtrącić z uśmiechem na twarzy - A ja mam dwie....

- Biedaczek - Hania zrewanżowała mi się podobnym grymasem twarzy.

- Czyżbyś narzekał? – Ania także się uśmiechała.

– Nigdy w życiu. Ja też czuję się niesamowicie. Tak jakoś rajsko...

- No widzisz... – dłoń Ani powędrowała w dół mojego podbrzusza.

Położyła ją delikatnie na moim sterczącym już od dłuższego czasu ptaszku. Sterczał on jak Kolumna Zygmunta. Był nabrzmiały niczym balon i twardy, jak wcześniej wymieniony przeze mnie monument. Nie mogło być inaczej. Reagowałem całkiem normalnie i tak, jak przystało na faceta w podobnej sytuacji.

Napięcie i podniecenie wzrastało z każdą chwilą. Dziewczyny wyczuły to momentalnie.

- Już jesteś podniecony – stwierdziła Ania zaciskając mocniej palce na moim instrumencie - To bardzo przyjemne uczucie czuć, jak rośniesz. Mnie też robi się coraz bardziej mokro między nogami.

- Ja także jestem coraz bardziej podniecona – dodała Hania.

- No i co z tym zrobimy? – zapytałem.

- Zaraz coś wymyślimy.

- W sumie to dziwię się, że nadal jesteśmy ubrani. Mieliśmy przecież spać na golasa. Wszyscy... - Ania mówiąc to spojrzała najpierw na mnie, a potem na swoją siostrę.

- Właśnie – ożywiła się Hania.

Szczerze mówiąc nawet o tym nie pomyślałem. Ich wizyta... Ich kolejna wizyta u mnie była na tyle fascynująca, że na śmierć o tym zapomniałem...

- Musimy więc zaraz nadrobić to szybko.

- Ale może jednak zróbmy to bardziej subtelnie niż po prostu zrzucając z siebie ciuchy? - spytała Ania.

Tak. To był dobry pomysł. Nie ma wiele fascynującego w szybkim zrzucaniu z siebie ubrań. Zrobienie tego z pełnym pietyzmem, to już całkiem inna historia.

- Masz rację – zgodziła się Hania.

- No, to do dzieła –powiedziała Ania z uśmiechem – My zaczynamy!

Uniosłem nieco biodra do góry pomagając jej tym samym w ściągnięciu moich slipek. Mój mały został więc nareszcie uwolniony z niewoli ciasnego materiału. Ania popatrzyła chwilę na mój przyrząd i złożyła na nim delikatny pocałunek. Myślałem, że zaraz weźmie go do buzi, ale się pomyliłem. Kuzyneczka zajęła się moją moszną. Ujęła w dłoń worek, w którym znajdowały się jądra i zaczęła go lekko ściskać. Hania zbliżyła swoją twarz do mojej, a po chwili nasze usta połączyły się w pocałunku.


  

O, rany! Tylko to przeleciało przez moją głowę. Nie miałem czasu jednak długo nad tym myśleć, bo pocałunek z Hanią pochłonął całą moją uwagę. Moja droga kuzyneczka świetnie całowała. Niczego innego się nie spodziewałem, bo wszystko co do tej pory robiły, było po prostu na najwyższym, światowym poziomie. Cokolwiek by nie robiły, to stałoby równie wysoko.

Po dłuższej chwili zamieniły się rolami. Teraz Ania całowała mnie namiętnie, A Hania zajęła się moimi klejnotami.


  

Udało mi się jakoś ściągnąć koszulkę, którą do tej pory miałem na sobie. Dziewczyny tylko na to czekały. Obie zaczęły całować mój tors i schodziły pocałunkami coraz bliżej bioder. Wczepiłem palce w ich włosy, gdy to robiły. Nie miałem jednak zamiaru ich popędzać. Wiedziałem, że wcześniej lub później same dotrą do celu, który pulsował pod napięciem przepływającej krwi przez ciała jamiste.

Obie zajęły się nim jednocześnie. Hania zmieściła go całego w usta, a jej siostrunia ponownie zajęła się moimi jądrami. Powolutku przesuwała językiem po szwie mosznowym zaczynając tuż nad odbytem. Czułem, jak jej język delikatnie przesuwa się po wydepilowanej powierzchni worka. Czułem, jak obejmowała ustami moje klejnoty nie przeszkadzając wcale Hani w robieniu mi niesamowitego loda.

Ich biodra znajdowały się w zasięgu moich rąk, więc podwinąłem ile mogłem koszulki moich kuzynek i gładziłem gładkie i smukłe uda. Nie było to jednak zbyt wygodne.

- Poczekajcie - odezwałem się szeptem.

Dziewczyny, jak na komendę przerwały i spojrzały na mnie. Ja podniosłem się z trudem do pozycji siedzącej, a potem na kolana.

Chwyciłem koszulkę Ani i unosiłem ją powoli. Ania podniosła ręce i dzięki temu bez problemu mogłem odrzucić ubranie na bok. Po chwili zrobiłem tak z koszulką Hani. Dziewczyny zrozumiały bez słowa, gdy po kolei sięgałem do białych, bawełnianych majteczek i powolutku ściągałem je ze swoich kuzynek.

Teraz byliśmy już na równym poziomie. Wszyscy byliśmy kompletnie nadzy. To znaczy: nie tak do końca, bo moje kuzyneczka miały jeszcze na stopach białe skarpetki. Widok ich stóp bardzo mnie, nie tyle podniecił, i bo podniecony na maksa byłem już od dawna, co zafascynował. Patrzyłem na nie niczym ciele na malowane wrota. To był widok nad widoki.

Dziewczęce skarpety są fetyszem i niektórzy daliby się za niego pokroić.

Nie tylko zresztą za tę część garderoby. Używane majtki też są chodliwe. Tak słyszałem, bo nigdy się z tym nie spotkałem osobiście, ani nie próbowałem "fetyszyzować się" w taki czy inny sposób. Owszem: dwa albo trzy razy trzymałem w rękach dziewczęce majtki i z lubością je wąchałem, ale traktowałem to jako nowe doświadczenie. Może gdybym wiedział wcześniej, że można i tak, to może...

Może i ja takim fetyszystą się stanę. Nie zna się przecież dnia ani godziny. Wszystko ewentualnie przede mną. Każdy ma taki fetysz, jaki go jara

Zresztą. To wszystko teraz jest nieważne i niepotrzebnie zajmuję sobie tym głowę.

Dwie piękne, młode, zgrabne i nagie dziewczyny stały przede mną i czekały na jakiś mój ruch. Usiadłem na kanapie tuż przed nimi i złapałem w biodrach najpierw Anię. Całowałem jej słodziutki wzgórek łonowy. Po chwili zrobiłem tak z Hanią.

Rzeczywiście dziewczyny były już mocno rozgrzane i wilgotne pomiędzy nogami. Spijałem więc słodki nektar wypływający spomiędzy ich warg sromowych. Nie muszę chyba mówić, że bardzo mi on smakował. To był cud i miód, a ciała moich kuzynek były jak kraina mlekiem i miodem płynąca. Gdyby to tylko było możliwe to pozostał bym w tych dwóch różnych, ale takich samych krainach. Nieważne, że groziłoby mi rozdwojenie i wszystko musiałbym robić po dwa razy.

Nieważne, że groziłoby mi rozdwojenie i wszystko musiałbym robić po dwa razy.

Robiłbym to jednak z prawdziwą przyjemnością.

Robiłbym to jednak z prawdziwą przyjemnością.

Z prawdziwą przyjemnością i oddaniem.

Z prawdziwą przyjemnością i oddaniem.

Ania i Hania.

Ania i Hania.

Moje dwie wspaniałe kuzynki.

Moje dwie wspaniałe kuzynki.

Jak ja was bardzo kocham.

Jak ja was bardzo kocham.

Bardzo, bardzo.

Bardzo, bardzo...


  



Ledwo co otworzyłem oczy, to zacząłem żałować, że to zrobiłem. Cholera, czy nie można było jeszcze pospać i oddać się dalszemu przeżywaniu fantazji, która była po prostu niesamowita? Obrazy, które jeszcze przed chwilą lśniły pod moimi zamkniętymi powiekami, nagle zniknęły i ulotniły się niczym kamfora.

Szlag by to trafił. A przecież było tak pięknie, tak cudownie i wspaniale, tak bardzo erotycznie, tak niewyobrażalnie wspaniale...

Usiadłem gwałtownie na łóżku. Już nawet nie przeszkadzało mi wczorajsze "zmęczenie poimprezowe" Spojrzałem na zegarek. Była godzina 10:20, a więc jeszcze nie tak tragicznie. Godzina 10:20, niedziela, 22 sierpnia

Zaraz, zaraz... Znowu niedziela? Głowę bym dał, że niedzielę już przeżyłem i to wspaniale na baraszkowaniu ze swoimi kuzyneczkami i na wspólnym odkrywaniu własnej seksualności...

Miałem mętlik w głowie. Moja fantazja była na tyle wyrazista, że całkowicie pomieszała mi się z rzeczywistością. Jej moc oddziaływania była tak silna, że jeszcze mnie trzymała. Mówię tutaj o swojej erekcji. Mój penis stał na baczność, jak żołnierz na warcie.

A gdzie Ania i Hania? Według tego, co działo się w mojej fantazji, to powinny być tu obok mnie. Mieliśmy razem zasypiać i budzić się razem.

Dobra. Okej. Moją fantazję należy odłożyć między bajki. Schować głęboko. Wrócić do rzeczywistości. Tak chyba będzie najlepiej. Przynajmniej w tej chwili.


  

Dziewczyny okupowały łazienkę. Stamtąd dochodziły mnie ich wesołe głosy i śmiech. Wszystko robiły razem. Nie rozstawały się ani na chwilę. Miałem wrażenie, że myślą dokładnie to samo w jednym momencie.

Jak to bliźniaczki.

W kuchni zaparzyłam sobie kawę. Siedząc przy stole ująłem telefon chcąc pooglądać zdjęcia z wczorajszej imprezy. Na samej górze ciekłokrystalicznego ekranu jaśniało powiadomienie, że mam jakąś wiadomość MMS. Obejrzę ją później – zdecydowałem i wszedłem w galerię ze zdjęciami.

Fotoreportaż zawierał kilkanaście zdjęć. Nie było w śród nich niczego kompromitującego. W sumie, to bawiliśmy się bardzo grzecznie.

Uff...

Mimo wszystko odetchnąłem z ulgą. Różnie przecież mogło być.


  

Teraz wszedłem w Menu: Wiadomości.

MMS z nieznanego numeru. W każdym razie ja nie miałem go zapisanego w kontaktach. Kliknąłem w niego i w tym momencie oblała mnie gorąca fala, zjeżyły mi się wszystkie włosy na ciele, oczy zrobiły się wielkie, wstrzymałem oddech, przełknąłem nerwowo ślinę i po raz kolejny tego poranka zgłupiałem.


  

To były nasze zdjęcia. Wykonane przed lustrem w przedpokoju. Byliśmy na nich nadzy. Obejmowaliśmy się, uśmiechali do siebie...

"O, kuźwa . O co tu chodzi?". Nic z tego nie rozumiałem. Fotki mówiły jednak same za siebie. Coś się między nami wczoraj jednak wydarzyło. Coś było na rzeczy. Coś...

Wpatrywałem się, jak sroka w gnat w tych kilka zdjęć na ekranie telefonu. Automatycznie zapisałem je w pamięci a potem przyniosłem w chmurę.


  

Kawa już przestała mi być potrzebna, bo ciśnienie miałem podniesione na maksa, ale wypiłem ją jednak nie zważając na to, że była nieco gorąca.

Ania i Hania wyszły z łazienki. Obie otulone ręcznikami i dodatkowo mające na głowach frottowe turbany. Wyglądały niczym zjawy. Widziałem to dokładnie, bo kuchnia znajdowała się na wprost łazienki.

- Hej, hej - pomachały do mnie wesoło – Łazienka już wolna.

Wreszcie więc i ja mogłem się odświeżyć po ciężkiej, a nawet bardzo ciężkiej nocy.

Z wielką przyjemnością stanąłem pod prysznicem. Miałem nadzieję, że po chwili przed kabiną pojawią się moje kuzynki, by wziąć ze mną cudowną kąpiel, ale niestety... Prysznic wziąłem sam.

Jednak na swoim wewnętrznym magnetowidzie nacisnąłem przycisk repeat i po chwili przed oczami wyświetlił się obraz naszej trójki biorącej wspólnie kąpiel.


  


  

Stojąc pod prysznicem miałem czas aby nieco porozmyślać i dogłębnie zastanawiać się nad kwestią minionego czasu, którego dowody miałem w telefonie. To było bardzo dziwne, bo zaraz po przebudzeniu wszystkie wydarzenia nocy uznawałem tylko i wyłącznie za wytwór swojej wybujałej fantazji, a tuż potem miałem naoczny dowód, że to wszystko jednak się wydarzyło.


  

Całe popołudnie spędziliśmy w lunaparku. Zabawa była przednia i wszyscy zrelaksowaliśmy się cudownie. Dziewczyny były bardzo radosne, bo udało mi się wygrać dwa pluszowe misie, które oczywiście im podarowałem. Teraz wracaliśmy do domu autobusem.

Obie przytulały pluszowe zabawki do swoich piersi. Patrzyłem na nie z prawdziwą przyjemnością. Widok był bardzo rozczulający. Żałowałem też, że nie jestem którymś z tych pluszowych niedźwiadków, bo bardzo chętnie przytuliłbym się do młodych cycusiów którejś z moich kuzynek. Na przykład do cysiów Ani, która siedziała dokładnie naprzeciwko mnie, przy oknie. Jej krótka kopertowa spódniczka kończyła się tuż przed kolanami. Miałem więc fajny widok na jej nogi i wykorzystywałem ten fakt, jak tylko mogłem. Ania usiadła tak, że miała lekko rozchylone nogi i mogłem zobaczyć jej bieliznę.


  

Upskirt w pełnym tego słowa znaczeniu

Przed oczami miałem obraz okolicy krocza Ani, bardzo zgrabne uda i jej bieliznę. Ten widok wart był wszystkich pieniędzy. Wyciągnąłem z kieszeni swój telefon i udawałem, że sprawdzam wiadomości. W rzeczywistości wyciszyłem dźwięk migawki, włączyłem aparat i nieznacznym ruchem skierowałem go tak, że obiektyw objął swoim zasięgiem ten obszar, który bardzo mnie interesował.

Tak. Właśnie ten obraz. Obraz tego, co Ania miała pod spódniczką.

Moje pierwsze zdjęcie typu up skirt.


  

Autobus wlókł się swoim tempem, ale w końcu dojechaliśmy bez przeszkód na miejsce.

Byliśmy już troszeczkę zmęczeni i staliśmy się milczący. W milczeniu więc wracaliśmy do domu.


  

- Jesteśmy - ogłosiła triumfalnie Ania wchodząc wraz ze swoją siostrą do mojego pokoju.

- Tak. Musimy ci jeszcze raz podziękować bardzo serdecznie za misie.

- Mojemu "misiu" dałam na imię Egon – pochwaliła się Ania.

- Möj miś, to po prostu "Misio ".

- Cała przyjemność po mojej stronie – odezwałem się siadając.

Moje kuzynki usiadły obok mnie i przytuliły się do moich boków. To było niezwykle przyjemne. Poczułem miłe motyle w żołądku i przyjemne drżenie całego ciała. W lunaparku też tak zdarzyło się kilka razy, gdy szliśmy pod rękę ku kolejnym atrakcjom wesołego miasteczka. Zdążyłem przechwycić kilkakrotnie pełne zazdrości spojrzenia innych przedstawicieli płci męskiej. Poczułem się, jak celebryta, ewentualnie jakiś playboy, fircyk w zalotach, figo-fago i wszyscy nago...

Było to naprawdę wspaniałe uczucie. Bardzo podnoszące moje ego.

- Dziękujemy bardzo – Ania pocałowała mnie w policzek

- Tak. Dziękujemy. Bardzo dziękujemy – Hania uczyniła to samo z drugiej strony.

Czy może być coś piękniejszego? Czy można czuć się wspanialej? Czy można być w niebie będąc będąc przez cały czas tu, na ziemi?

Odpowiadam z pełną stanowczością, że tak. Jak najbardziej można.

Wow. Ale czad!


  

/////


  

I żyłem sobie, jak ten pączuś w masełku, radosny, szczęśliwy, rozanielony, na pograniczu nieba i nieba, w samym centrum raju, wraz z Anią i Hanią u boku. Egon i Misio mieszkali wraz z nami, ale gdzieś na drugim planie.

Było bosko.


  

I żyliśmy tak sobie radośni i szczęśliwi dopóki nie obudziłem się ten niedzielny poranek.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik TomoiMery

    Szkoda że nie pociagles tego dalej 😁

    20 lut 2023

  • Użytkownik darjim

    @TomoiMery Wszystko się kiedyś musi skończyć. Ale może kiedyś wrócę. Dzięki

    20 lut 2023