Ta kobieta, właściwie dziewczyna, była jak ziszczenie się moich marzeń.
Ona musi być moja, przeszło mi przez głowę.
Nic innego się teraz nie liczyło.
Zrobię wszystko, żeby była moja.
W końcu się opanowałem.
Przez chwilę słuchałem perory dawnego szkolnego kolegi na temat mojego altruizmu.
Jak to bezinteresownie pomogłem mu.
- Krzysztofie!, mam nadzieję, że ja również będę mógł się panu zrewanżować.
Zdziwiony spojrzałem na gospodarza.
Usłyszałem jednocześnie ciche prychnięcie, jakby ktoś się krztusił.
To był Artur, który w ten sposób usiłował zamaskować śmiech.
Drań widział, jakie wrażenie zrobiła na mnie gospodyni i bawił się wyśmienicie.
-Jerzy, już wystarczająco mu się zrewanżowałeś.
Spojrzał znacząco na mnie i jakby od niechcenia skierował wzrok na naszą gospodynię.
-Ale! Proponowałbym, żebyśmy przeszli na ty, wypili brudzia.
Drań podkręcał atmosferę.
-Mam nadzieję, że nam nie odmówisz? Uśmiechnął się do gospodarza.
-Oczywiście! To będzie dla nas, podkreślił to nas, zaszczyt.
Jerzy podchwycił propozycję Artura.
Znowu lekkie zamieszanie, buziaki w policzki, przepijane winem.
Kiedy doszło do mnie, zamarłem.
Poczułem muśnięcie jej warg na moim policzku.
Nasze ręce skrzyżowały się i stchórzyłem.
Wychrypiałem tylko Krzysztof i odsunąłem się od Wiki.
Zdziwiona spojrzała na mnie, ale nie skomentowała mojego zachowania.
Cholera co się dzieje.
Sam siebie nie poznawałem.
Dalszą część imprezy pamiętam jak przez mgłę.
Coś tam opowiadałem, śmiałem się ze wszystkimi, ale to było jakieś takie mdłe, nieważne.
Liczyła się tylko ona.
Nie chciałem zbyt natarczywie wpatrywać się w dziewczynę, ale co chwila mój wzrok kierował się w jej stronę.
Artur miał niezłą zabawę, kiedy przyłapywał mnie na cielęcym wpatrywaniu się w dziewczynę.
Miałem szczęście, że Monikę zabawiał Jerzy.
Kiedy dowiedział się, że jest ona prezeską dużej firmy, jego zainteresowanie dziewczyną jeszcze się wzmogło.
Artur miał rację, że ten Jerzy to pozer i buc.
Ciekawe jak jego zachowanie odbiera Wiktoria.
Ukradkiem spojrzałem na siedzącą obok Jerzego dziewczynę.
Miałem wrażenie, że zachowanie jej narzeczonego, wzbudza w niej mieszane uczucia.
W pewnym momencie usłyszałem jak Jerzy, zaczyna coś opowiadać o swoich planach.
Coś o gniazdku miłości i tym podobnych bzdurach.
Narzekał się, że musi wziąć kredyt, że w banku robią mu problemy.
Ciekawe! Zainteresowało mnie to, czułem, że to może być punkt zaczepienia.
-Moi drodzy, przez gwar rozmów przebił się gromki głos Artura.
Rozmowy zamilkły i wszyscy spojrzeli na mojego przyjaciela.
-Może byśmy wyszli, potańczyć.
Zobaczyłem, jak gospodarz się krzywi.
-Zaraz zorganizuję jakąś muzykę, poderwał się z krzesła.
-Nie! Artur znowu przemówił.
-Idziemy do klubu, ja stawiam, uśmiechnął się, patrząc kpiąco na mnie.
-Jerzy! Dzwoń po taksówki, zwrócił się do gospodarza.
Przyjaciel kuł żelazo, póki gorące.
-Wystarczy jedna, przyjechałem samochodem, udało mi się przerwać przemowę Artura.
Słowa Artura, że to on zaprasza, przełamało obiekcje gospodarza.
Po niecałych trzydziestu minutach byliśmy przed knajpą.
-Jesteś mi winny dobrą szkocką, usłyszałem szept Artura, kiedy zostaliśmy w tyle za resztą towarzystwa.
Dochodziła prawie druga w nocy, zabawa dobiegła końca.
Zabawa byłaby przednia, gdyby nie to, że całą moją uwagę pochłaniała Wiktoria.
Nie mogłem oderwać od niej oczu.
Nawet Monika, która raczej do zbyt spostrzegawczych nie należy, parę razy zwróciła uwagę, że jestem jakiś nieswój.
Za to Artur świetnie się bawił, widząc moje zauroczenie dziewczyną.
Po wyjściu z lokalu, kiedy czekaliśmy na zamówione taksówki, podszedł do mnie.
-Miałem rację?
-Fakt! Niezła laska starałem się, żeby zabrzmiało to obojętnie.
-Niezła? Zaśmiał się z niedowierzaniem.
-To dlatego przez cały wieczór nie odrywałeś od niej wzroku.
-No dobrze! Skapitulowałem.
Jest naprawdę świetna, ale brak jej gustu, uśmiechnąłem się z przymusem.
-Gustu? Spojrzał zdziwiony.
-Tak! Gdyby go miała, to wybrałaby lepszego faceta.
-Może Ciebie? Zakpił ze złośliwym uśmieszkiem.
-Widzę, że zaszła ci za skórę.
W tym momencie pod knajpę podjechały zamówione taryfy.
Nastąpiło chwilowe zamieszanie, zanim wszyscy zajęli miejsca.
-Pamiętaj! Dwa miesiące usłyszałem jeszcze Artura, który nie odmówił sobie przypomnienia mi o zakładzie.
-Przez chwilę obserwowałem, jak moje nowe bóstwo odjeżdża.
W końcu otrząsnąłem się i biorąc, pod rękę Monikę również wsiedliśmy do taryfy.
-Gdzie jedziemy? Pytanie kierowcy sprowadziło mnie na ziemię.
-Do mnie czy do ciebie? Monika uśmiechnęła się kusząco.
Przez chwilę się zastanawiałem, w końcu podałem kierowcy swój adres.
U mnie nikt na pewno nam nie przeszkodzi.
Pierwsze kroki po wejściu do domu Monika skierowała do łazienki.
-Muszę się odświeżyć, rzuciła przez ramię.
Wzruszyłem tylko ramionami.
W tej chwili nie miałem ochoty na jakieś igraszki.
Chciałem spokojnie pomyśleć nad tym, co mnie dzisiaj spotkało.
Czekając, aż dziewczyna wyjdzie, nalałem na dno szklanki odrobinę szkockiej i siadłem w fotelu.
Cholera jak to możliwe, taka dziewczyna z takim dupkiem.
Nie mogłem przestać myśleć o partnerce mojego dawnego znajomego.
Co ona w nim zobaczyła?.
-Ja też się napiję,
Głos Moniki, która właśnie wyszła z łazienki, spowodował, że wróciłem do rzeczywistości.
-Oczywiście.
-Ale jestem zmęczona!
Zobaczyłem, jak dziewczyna ziewa, przesłaniając usta dłonią.
-Ledwo żyję, znowu ziewnęła.
-Rano pofiglujemy. Uśmiechnęła się kusząco i podeszła bliżej.
-Ok. Szczerze mówiąc, ja również nie miałem ochoty na łóżkową gimnastykę.
Dziewczyna wstała i zaczęła się rozbierać.
Obserwowałem, jak zrzuca ciuszki, jak się przy tym prowokacyjnie wygina.
Miałem wrażenie, że jestem na pokazie striptizu.
-Daj mi coś do spania.
-Po co? Ja śpię nago.
-Nago! Spojrzała z zainteresowaniem.
-To może i ja spróbuję.
Jej prowokujący uśmieszek, spowodował, że mimo wcześniejszej deklaracji penis zaczął się powiększać.
-Idź do łazienki, ja się kładę.
-I pośpiesz się, znowu się uśmiechnęła.
Mówiła prawdę, rzeczywiście była zmęczona.
Kiedy wyszedłem z łazienki, Monika już spała.
Delikatnie, żeby jej nie obudzić, podniosłem nakrycie i wsunąłem się na tapczan.
Przytuliłem się, obejmując ją w talii.
Usłyszałem ciche mruczenie i jej noga spoczęła na moim udzie,
Sen nadszedł niespodziewanie, tak jakby ktoś nagle przekręcił wyłącznik.
Pstryk i zasnąłem.
2 komentarze
trantolo
Super fajnie się rozwija. Czekam niecierpliwie na kolejne części.
Gaba
I pięknie. Fajnie jest odświeżyć to opowiadanie. Mam nadzieję, że je doprowadzisz do finału. W pierwotnej wersji było ucięte, a szkoda!