Trochę więcej z mojego życia cz. 2

Dzień zaczął się beznadziejnie przyjemnie. Jasne promienie słońca wdzierały się do ciemnego pokoju, oświetlając piękną twarz mojej najlepszej przyjaciółki. Wtulona we mnie, wciąż jeszcze śpiąca. Przyjemnie. Na początku nie myślałem zbyt wiele, nie oceniałem sytuacji, lecz nie długo udało mi się utrzymać stan emocjonalny porównywalny do kamienia. Czy zrobiłem dobrze? Co będzie dalej? Czy Paulinka się dowie? Czy są jakieś szanse na pozostawienie naszych stosunków niezmiennych? Zaczynały dręczyć mnie pytania. Kto by to wiedział. Dobrze czy nie Karolina tego chciała. Nie ma przyjaźni damsko-męskiej bez zaangażowania emocjonalnego chociaż jednej ze stron, tak twierdził mądrzejszy ode mnie człowiek. Jeśli ja nie jestem zaangażowany to ona musi. Paulinka się nie dowie. Przynajmniej taką miałem nadzieję. Niby przyjaciółki, niby razem, ale nie sądzę, żeby Karolina od razu pobiegła pochwalić się przeżyciami. Niestety, nic nie pozostawało bez zmian, wszystko się zmienia, wszechświat, ziemia, pogoda, rządy oraz relacje międzyludzkie. Czas zmienia wszystko, nieważne jak bardzo pragniemy by coś zostało. Moje nadzieje, że nieodpowiedzialne zachowanie przejdzie bez konsekwencji malały wraz z ruchem wskazówek zegara. Nieodpowiedzialne dlatego, że cholernie zależało mi na Paulince. Tak bardzo, jak wiele ludzi zginęło od tej strasznej choroby. A jednak. Jednak jestem zdolny porzucić logicznie myślenie by, pod wpływem zwierzęcego instynktu, poznać coś nowego. Może to tylko zauroczenie?  
Jako, że spaliśmy w salonie, nasi przyjaciele zaraz po obudzeniu weszli do pokoju. Nici ze szczerej, rozjaśniającej rozmowy. Na ten dzień muszą starczyć tylko promienie słońca. Tak jak się spodziewałem, Karolina nie chciała rozmawiać. Cały dzień trzymała się, to Paulinki, to któregoś z kolegów. Udało się mi się złapać ją samą dopiero następnego dnia. Była na mnie bardzo zła. Wściekła. Co się jej dziwić? Musiała naprawdę coś do mnie czuć skoro po jednej rozmowie nasze relacje przypominały poprzednie. Chyba, że bardzo dobrze manipuluję ludźmi, ale to się chyba wiąże.
Reszta naszego wyjazdu upłynęła spokojnie. Dalej starałem się o względy Paulinki, dalej swobodnie rozmawiałem z Karoliną, lecz do tego tematu nie wracaliśmy. Jak wiele bólu musiałem jej tym sprawić. Być cały czas blisko, a jednak tak daleko. Cały czas zainteresowany inną. Ale ze mnie skurwysyn. Mimo wszystko, została nadzieja na poważny związek ze śliczną blondynką.  
Korzystając z wakacji, częściej umawiałem się z Paulinką. Kino, lody lub spacer, jednym słowem, sielanka. No prawie. W końcu, nie mogłem liczyć na nic oprócz rozmowy, a to mnie męczyło. Chciałem czegoś więcej. W końcu, po dlugiej walce z sobą, podczas jednego ze spacerów, zdecydowałem się na odważniejszy krok. Nareszcie, po dłuższym się w nieskończoność, roku pocałowałem ją. Nic wielkiego? To było coś wspaniałego, coś na co czekałem tak długo, i co ważniejsze, po chwili odwzajemniła pocałunek.  
- A co z Karoliną? - zapytała gdy tylko oderwałem usta. Potok przekleństwa potoczył się z moich ust. Gdzie tam potok? Wodospad najgorszych bluźnierstw wykrzyczałbym w tym momencie ale, opanowałem się zaraz po otwarciu ust. Zamaist tego odpowiedziałem jej długą ciszą, klnac w myślach. W takiej chwili? W takiej? Jak ona może! 'A co z Karoliną?' i co? i tyle? Nic więcej? Żadnych innych słów? Wiedziałem, że to koniec. Próbowałem zapewnić dotychczasowy sens mojego życia, że pomiedzy mną, a Karoliną jest tylko przyjaźń. Nie wyglądała na przekonaną. Zastanawiałem się czy walczyć dalej? Jeśli rok, całe 365 dni, uganiam się za dziewczyną, myślę tylko o niej, robię dla niej wszystko i dostaję pytanie o inną, czy jest sens? Może dowiedziała się o nocy z wyjazdu? Nie, nie sądzę. Prędzej sama się czegoś domyślała, jak Karolina nie przyszła na górę. Cholera. Lepiej było jak miałem wszytko gdzieś.  
Potem moje życie zaczęło dążyć ku nieskończoności, szkoda tylko, że do ujemnej. Tragedia złamanego serca wydaje się błachostką w porównaniu do innych problemów, lecz w tej chwili czułem tylko potężny ból. Z biegiem lat, człowiek obojętnie i nie przeżywa tak mocno odrzucenia, ale ja mam ich tylko siedemnaście i boli jakbym miał wbity pal w serce. Najłatwiej pozbyć się miłości do drugiej osoby poprzez nienawiść. Niestety, ciężko jest znaleźć do niej powód gdy widzi się same zalety. W końcu udało mi się. Jak zły musi być człowiek by odrzucać miłość innej osoby? Nie mogłem sobie przypomnieć czy Dante zrobił dla takich ludzi miejsce w piekle? Mickiewicz, w Dziadach, owszem. Jakie to pocieszające. Mniej radosny jest fakt, że to samo robię z Karolina.  
Powoli zacząłem się uwalniać spod uroku jaki rzuciła na mnie okrutnie wspaniała istotka. To pozwoliło mi poświęcić więcej uwagi Karolonie. Nic nie działo się z dnia na dzień. Raczej z miesiąca na miesiąc. Patrzyłem na nią, nie tylko jako przyjaciółkę, ale także jak na piękną, zranioną kobietę, którą niewątpliwie jest. Piękną dla mnie, zranioną przeze mnie. Jako, że jej uczucia nie były już dla mnie tak obojętnie jak wcześniej, postanowiłem trochę naprawić to, co popsułem. Oprócz emocjonalnego zaangażowania, dostała w prezencie bardziej śmiały dotyk. Objęcie, trzymanie dłoni, czasem muśniecie intymniejszch miejsc, niby przypadkiem, ale nadwyraz często. Nie mogłem zrobić niczego więcej. Chciałem, już chciałem, ale spotkaliśmy się w miejscach publicznych pozbawawionych jakiejkolwiek prywatności. Mieszkanie też odpada, wiecznie obecni rodzice lub siostra. Najrozsądniejszym miejscem wydawało się kino. Pójdziemy do kina. Nie na film lecz do kina.  
Wybrałem jakiś nadmiernie reklamowany seans. Oczywiście, pozwoliłem jej zadecydować co chce obejrzeć, chociaż jak zwykle oddała mi ten przywilej. Gdy już wiedziałem o co chodzi w filmie i nieco znudziłem, przeszedłem do rzeczy istotniejszych. Niczym lekki wiosenny wiaterek muskałem jej skórę na karku i szyi. Powoli, schodziłem palcami w stronę jej dekoltu. Drugą rękę położyłem na kolanie i niespiesznie przesuwałem po udzie. Nawet w ciemnej sali widziałem jak drży. Po dłużących się minutach, moje palce zataczały na tyle duże koła, że bez skrępowania wchodziły pod stanik i leciutko podrażniały sutki. Dłoń na dole coraz mocniej podwijała sukienkę w czerwone kwiatki. W tej chwili mogłem już poczuć ciepło bijące ze skarbu długowłosej dziewczyny. Natrętnie, jak komar, odrywałem ją od filmu, skupiając całą uwagę na pieszczotach. Gdy moje dłonie osiągnęły swój cel, cofnąłem je. Spod lekko podkreślonych makijażem powiek, wyłoniły się pytające oczy. ‘Dlaczego przestałeś’ zdawała się mówić. Pocałowałem ją. Mocno, z uczuciem, dociskają jej głowę do mojej. Chwilę trwałem w tej pozycji. Przestałem. Spojrzałem na ekran, który pod wpływem wybuchów rozbłysnął promieniście. Chyba właśnie trafiłem na punk kulminacyjny. Karolina wtuliła się w moje ramię zupełnie nie zwracając uwagi na sztukę rozgrywającą się na duży ekranie. Po zakończeniu seansu, wyszliśmy trzymając się za ręce. Oznajmiła, że musi skorzystać z toalety. Czemu nie? Korzystają z okazji, gdy nie było ludzi na korytarzu, wepchnąłem ją do toalety dla inwalidów po cichu zamykają za sobą drzwi. Czekała na mnie na środku w miarę czystej ubikacji. To dobrze. Dobrze, że na środku, i dobrze że czystej. Gdyby cofnęła się pod ścianę, oznaczałoby to, że się boi, nie chce tego. Tego drugiego chyba nie muszę tłumaczyć. Gdy drzwi i klapa od sedesu zostały zamknięte podszedłem do Karoliny całując i dociskajac do sciany. Tym razem bez skrępowania położyłem dłoń na wzgórku łonowym. Moje usta spotkały się z jej, jeszcze czułem resztki czerwonej szminki. Zdecydowanym ruchem pozbyłem się zbędnych cielistych rajstop i podniosłem sukienkę. Moja kochanka całkowicie odpłyneła podczas masażu łechtaczki. Skoro jest już wystarczająco mokra, to przyszła kolej na nabrzmiałego kutasa. Ciężka sprawa gdy dziewczyna ma złączone nogi, jednak jak wielkie uniesienie gdy jest się w środku, ciasnej jak sweter po praniu, szparki. Niestety, podniecenie było tak wielki, że wytrwałem zaledwie trzy pchnięcia przed zalaniem jej wnętrza.  
Gdy przywracałem wyjściowy stan mojej odzieży, dręczyła mnie jedna myśl. Wspaniały pierwszy raz, z piękną i jednocześnie mądra dziewczyna, w... Kurwa, w toalecie!

DanteA

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1546 słów i 8755 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik DanteA

    Bardzo Ci dziękuję. Jeśli polonistka chwali moją pracę, to jest szansa na zdanie matury :)

    3 lut 2015

  • Użytkownik nienasycona

    Zaskoczyłeś mnie. Bardzo pozytywnie. Primo, napisane starannie, widać kolosalną różnicę, a błędy są ewidentnie przeoczeniami; secundo, dygresjami- aż pokiwałam z uznaniem głową kilka razy. Ogromny progres, jestem pod wrażeniem.

    3 lut 2015