Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Szwagierki na wakacjach (część pierwsza)

Szwagierki na wakacjach (część pierwsza)Patrzyłam na to morze kolorowych drinków z palemkami, na te wszystkie uśmiechnięte twarze przy basenie i na idealnie błękitne niebo nad nami. Grecja. Podobno raj na ziemi. Podobno.
Odkąd przekroczyliśmy próg hotelu Poseidon Resort, dzieci nie przestawały wrzeszczeć z zachwytu. Antek, mój sześcioletni syn, biegał od recepcji do ogrodu i z powrotem, jakby ktoś wsadził mu baterie Duracell. Zosia, rok starsza i teoretycznie bardziej ogarnięta, podskakiwała co chwilę, ciągnąc mnie za rękę.
— Mamo, patrz! Tam jest wielki basen! I zjeżdżalnia! I fontanna! I palmy! Prawdziwe!
— Widzę, kochanie — odpowiedziałam, próbując utrzymać w jednej ręce dokumenty od recepcjonistki, a w drugiej torebkę, klucze i butelkę wody.
Maciek, jak zwykle w takich sytuacjach, zniknął. Poszedł sprawdzić, gdzie dokładnie jest nasz apartament i czy wszystko zgadza się z rezerwacją. Typowy Maciek – zawsze musi wszystko skontrolować. Westchnęłam, próbując ogarnąć chaos. W holu hotelowym było duszno. Klimatyzacja chodziła pełną parą, ale i tak czułam, jak pot spływa mi po plecach. Lot z przesiadką w Atenach wykończył mnie bardziej, niż chciałam przyznać.
— Antosiu, nie biegaj tak! — zawołałam, widząc jak mój syn wpada na jakąś starszą Niemkę z gigantycznym kapeluszem.
— Sorry! — krzyknął po angielsku (jedyne słowo, które znał) i popędził dalej.
Spojrzałam bezradnie na Darię, moją szwagierkę, która jak zwykle wyglądała, jakby właśnie wyszła z okładki magazynu dla matek idealnych. Żadnego potu, żadnych podkrążonych oczu po nieprzespanej nocy w samolocie. Jej blond włosy, upięte w niedbały kok, wyglądały lepiej niż moje po wizycie u fryzjera. Nawet jej biała sukienka nie miała ani jednej plamy czy zagięcia, podczas gdy moja koszulka nosiła już ślady lodów Antka i soku Zosi.
— Daj, potrzymam ci te papiery — zaoferowała, uśmiechając się promiennie. — Sprawdź, gdzie znowu polazł twój mąż.
— Dzięki — mruknęłam, oddając jej dokumenty.
Filip, mąż Darii i brat Maćka, stał przy recepcji, flirtując z młodą Greczynką. Zawsze to samo. Przy jego sto osiemdziesięciu centymetrach wzrostu i szerokich barkach pływaka, kobiety praktycznie mdlały, gdy tylko się uśmiechnął. Jego córka, Iga, stała grzecznie obok, bawiąc się swoją lalką. W przeciwieństwie do moich dzieci, Iga była zawsze cicha i spokojna. Czasami zastanawiałam się, czy nie podmienili jej w szpitalu.
— Mamuś, kiedy pójdziemy na plażę? — Zosia pojawiła się znikąd, ciągnąc mnie za rękaw.
— Dopiero przyjechaliśmy, kochanie. Najpierw musimy się rozpakować, odpocząć...
— Ale ja chcę na plażęęęę! — jej głos przeszedł w ten irytujący ton, który zwiastował nadchodzący wybuch histerii.
Daria posłała mi pełne współczucia spojrzenie.
— Iga też nie może się doczekać — powiedziała. — Może jak się tylko zakwaterujemy, to od razu skoczymy się poopalać? Jest dopiero druga.
Przełknęłam westchnienie. Tak bardzo chciałam wziąć prysznic, zmyć z siebie pot i kurz podróży, a potem paść na łóżko choć na godzinę. Ale wiedziałam, że to tylko marzenia. Wakacje z dziećmi to nie wakacje, tylko zmiana miejsca, w którym jesteś ich służącą.
— Jasne — zgodziłam się bez entuzjazmu. — Świetny pomysł.
W tym momencie wrócił Maciek, trzymając w ręku kartę-klucz do pokoju.
— Apartament jest super — oznajmił z uśmiechem. — Widok na morze, duży balkon, oddzielny pokój dla dzieci. Dokładnie tak jak na zdjęciach.
— Cudownie — powiedziałam, starając się brzmieć entuzjastycznie. — A gdzie dokładnie jest?
— Drugie piętro, apartament 214. Filip i Daria mają 212, zaraz obok nas.
— Świetnie! — Daria klasnęła w dłonie. — Dzieci będą mogły się bawić razem.
Tak, bo właśnie tego potrzebowałam na wakacjach – trójki rozwrzeszczanych dzieciaków biegających między apartamentami. Ale uśmiechnęłam się tylko, kiwnęłam głową i poszłam po walizki.

***

Apartament faktycznie był ładny. Biało-niebieski wystrój, duże, jasne pokoje, wygodne łóżka i — co najważniejsze — działająca klimatyzacja. W pokoju dziecięcym było piętrowe łóżko, co natychmiast wywołało wojnę domową.
— Ja chcę spać na górze! — krzyknął Antek, wspinając się po drabince.
— Nie, ja pierwsza powiedziałam! — Zosia próbowała go ściągnąć za nogę.
— Ja jestem chłopcem, ja powinienem spać wyżej!
— To nie ma nic do rzeczy! Dziewczyny też mogą spać na górze!
Przewróciłam oczami. Dosłownie pięć minut w pokoju i już się zaczęło.
— Dosyć! — Maciek podniósł głos, co zdarzało mu się rzadko. — Zosia, dziś ty śpisz na górze, jutro Antek. I koniec dyskusji.
Antek zrobił minę, jakby miał się rozpłakać, ale Maciek był nieugięty.
— No już, zbierajcie swoje rzeczy na plażę. Stroje kąpielowe, ręczniki, kremy z filtrem.
Dzieci natychmiast zapomniały o kłótni i pobiegły szukać swoich rzeczy w walizkach, które jeszcze nawet nie zostały rozpakowane.
Zostaliśmy sami w sypialni. Maciek podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
— No i jak? Zadowolona? — zapytał, całując mnie w czoło.
Wzruszyłam ramionami.
— Hotel jest ładny — przyznałam. — Ale jestem wykończona. Marzy mi się prysznic i drzemka.
— Wiem — westchnął. — Ale obiecaliśmy dzieciom że pójdziemy na plażę. Będziesz miała czas na odpoczynek wieczorem.
Jasne, pomyślałam. Wieczorem, gdy trzeba będzie ich wykąpać, nakarmić, położyć spać, a potem pewnie Filip zaproponuje, żebyśmy poszli do hotelowego baru na drinka. I znowu położę się spać grubo po północy, a Antek wstanie o szóstej rano.
Ale nic nie powiedziałam. W końcu to były wakacje. Trzeba się cieszyć, prawda?
— Idę wziąć szybki prysznic — oznajmiłam, wyplątując się z jego objęć.
W łazience, pod strumieniem chłodnej wody, pozwoliłam sobie na moment słabości. Kurwa mać, jak ja jestem zmęczona. Fizycznie, psychicznie, emocjonalnie. Praca na cały etat, dwójka dzieci, dom do ogarnięcia, wakacje do zaplanowania. A teraz jeszcze tydzień udawania, że świetnie się bawię, podczas gdy tak naprawdę będę tylko pilnować, żeby dzieci nie utopiły się w basenie i nie dostały udaru na plaży.
Dlaczego Daria zawsze wygląda, jakby miała prywatną armię niań, gosposię i osobistego trenera? Przecież ona też ma dziecko, też pracuje. Może nie na etacie, prowadzi własną małą firmę, ale jednak. Jakim cudem wszystko u niej wygląda tak łatwo?
Wytarłam się, nałożyłam krem na twarz i spojrzałam w lustro. Podkrążone oczy, zmarszczki mimiczne, które kiedyś znikały, a teraz zostają nawet gdy się nie uśmiecham. Nie wyglądam na swoje trzydzieści sześć lat. Wyglądam na czterdzieści.
— Ewka, długo jeszcze? — Maciek zapukał do drzwi. — Dzieci są już gotowe.
— Moment! — odkrzyknęłam, wciągając na mokre jeszcze ciało strój kąpielowy. Jednoczęściowy, czarny, teoretycznie wyszczuplający. Kto wymyślił to kłamstwo?


***


Plaża była zatłoczona, ale piękna. Biały piasek, turkusowa woda, widok na skaliste wybrzeże. Rozłożyliśmy ręczniki pod dużym parasolem, który wynajął Filip. Dzieci natychmiast pobiegły do wody, z Maćkiem i Filipem tuż za nimi.
— Pilnujcie Antka! — zawołałam. — On jeszcze słabo pływa!
Daria usiadła obok mnie, smarując nogi kremem z filtrem. Miała na sobie mikroskopijne, zielone bikini, które podkreślało jej idealnie płaski brzuch i jędrne piersi. Nigdy nie uwierzę, że urodziła dziecko. Musiała mieć cesarskę i sztab chirurgów plastycznych zaraz po porodzie.
— Cudownie tu, prawda? — westchnęła z zadowoleniem, zakładając okulary przeciwsłoneczne.
— Mhm — mruknęłam, układając się na ręczniku.
— Nie ciesz się tak — zaśmiała się. — To tylko najpiękniejsza plaża w Grecji i nasz pierwszy dzień wakacji.
— Jestem zmęczona — przyznałam. — Lot był koszmarny.
— Wiem — poklepała mnie po ramieniu. — Ale teraz mamy cały tydzień, żeby się zrelaksować. A faceci zajmą się dziećmi.
Spojrzałam w stronę morza. Maciek bawił się z Antkiem w berka, wbiegając do wody i uciekając przed falami. Wyglądali uroczo. I przypomniało mi się, dlaczego w ogóle zgodziłam się na te wakacje. Dla takich właśnie momentów – gdy widzę radość na ich twarzach, gdy Maciek może wreszcie spędzić trochę czasu z dziećmi, zamiast wracać z pracy po ich zaśnięciu.
Może Daria ma rację. Może uda mi się trochę odpocząć przez ten tydzień. Przecież nie przyjechaliśmy sami – jest nas czworo dorosłych, możemy się zmieniać przy pilnowaniu dzieci.


***


Ledwo otworzyłam oczy, a już słyszałam Antka skaczącego po pokoju. Zegarek pokazywał 6:30. Oczywiście. Bo czemu niby miałabym się wyspać na wakacjach?
— Antek, ciszej — wymamrotałam, próbując naciągnąć kołdrę na głowę.
Maciek chrapał obok, jakby nic nie słyszał. Nigdy nie rozumiałam, jak może tak spać. Czasami podejrzewałam, że tylko udaje, żeby nie musieć wstawać pierwszy.
— Mamusiu, wstawaj! — Antek wskoczył na łóżko, lądując częściowo na moich nogach. — Idziemy na basen! Obiecałaś!
— Obiecałam, że pójdziemy na basen, ale nie o szóstej rano — jęknęłam. — Daj mamie jeszcze pospać.
— Ale ja już nie mogę spać. Jestem głodny!
Maciek przewrócił się na drugi bok, nadal w błogiej nieświadomości. Czasami naprawdę go nienawidziłam.


***


Przy śniadaniu spotkaliśmy Filipa z rodziną. Daria, jak zwykle, wyglądała jak milion dolarów. Świeża, wypoczęta, w letniej sukience, która podkreślała wszystkie jej atuty. Ja z kolei miałam na sobie pierwszą lepszą koszulkę i szorty, które znalazłam w walizce, a moje włosy były spięte w niedbały kucyk.
— Jak spaliście? — zapytała Daria, nakładając sobie jogurt i owoce. Oczywiście, że jadła jogurt i owoce. Ja właśnie nakładałam sobie drugą porcję jajecznicy i boczku.
— Świetnie — odpowiedział Maciek, zanim zdążyłam otworzyć usta. — Powietrze tu jest cudowne.
— Tak, cudowne — zgodziłam się ironicznie. — Zwłaszcza o szóstej rano, gdy twój syn postanawia, że czas wstawać.
Filip zaśmiał się, popijając kawę.
— Iga wstała o siódmej — powiedział z dumą, jakby to było jakieś osiągnięcie. — Już umie czytać godzinę na zegarku i wie, że przed siódmą nie wolno hałasować.
Powstrzymałam się od przewrócenia oczami. Cholerny Filip ze swoją cholernie idealną córką.
— Słuchajcie — Daria nachyliła się nad stołem, ściszając głos. — Sprawdziłam ofertę hotelowego spa. Mają promocję na masaże dla kobiet. Dwa w cenie jednego.
— Brzmi świetnie — odpowiedział Maciek z pełnymi ustami.
— Ewela, co ty na to? — Daria spojrzała na mnie. — Poszłybyśmy razem. Godzina relaksu, bez dzieci.
Zawahałam się. Brzmiało kusząco, ale...
— Nie wiem. A co z dziećmi?
— My się nimi zajmiemy — Filip wskazał na siebie i Maćka. — Prawda, brat?
— Jasne — przytaknął Maciek. — Będziemy z nimi na basenie. Idźcie, odpocznijcie.
Spojrzałam na Zosię i Antka, którzy właśnie kłócili się o ostatni kawałek arbuza.
— No nie wiem...
— Daj spokój, szwagierka — Daria położyła dłoń na moim ramieniu. — Kiedy ostatnio miałaś godzinę tylko dla siebie? Już nie pamiętasz, prawda?
Miała rację. Nie pamiętałam.
— Dobra — zgodziłam się w końcu. — Niech będzie.


***


Salon masażu znajdował się w piwnicy hotelu. Eleganckie, przytłumione oświetlenie, zapach olejków eterycznych i cicha muzyka tworzyły atmosferę, która natychmiast sprawiła, że poczułam się odrobinę spokojniejsza. Recepcjonistka, młoda Greczynka o ciemnych włosach spiętych w kok, uśmiechnęła się do nas.
— Witamy w Poseidon Spa. Macie panie rezerwację?
— Tak — odpowiedziała Daria. — Na nazwisko Banaszak. Dwa masaże.
Recepcjonistka sprawdziła coś w komputerze.
— Ah, tak. Promocja "dwa za jeden". Doskonały wybór. Proszę za mną.
Poprowadziła nas korytarzem do przebieralni.
— Proszę się rozebrać do bielizny lub całkowicie, jak panie wolą, i założyć te szlafroki — wskazała na dwa puszyste, białe szlafroki wiszące na haczykach. — Potem proszę przejść do pomieszczenia numer trzy. Wasi masażyści już czekają.
— Masażyści? — zapytałam, gdy zostałyśmy same. — Myślałam, że będą to kobiety.
Daria uśmiechnęła się, zdejmując sukienkę.
— A co za różnica? Ważne, żeby dobrze masowali.
Zawahałam się. Jakoś nie wyobrażałam sobie, że obcy facet będzie mnie dotykał. Ale Daria już zdejmowała stanik i zostawała tylko w majteczkach od bikini. Jej ciało było szczupłe, ale krągłe we właściwych miejscach.  
— No dalej, Ewka — ponagliła mnie. — Nie wstydź się. Przecież nie będą nas oglądać, tylko masować.
Niechętnie zdjęłam ubranie, zostając w bikini. W szlafroku poczułam się trochę lepiej.
Pokój numer trzy był niewielki, ale przyjemny. Dwa stoły do masażu, świece zapachowe, ta sama cicha muzyka co w recepcji. Przy stołach stało dwóch młodych mężczyzn o azjatyckich rysach twarzy. Chyba Filipińczycy. Obaj uśmiechnęli się na nasz widok.
— Witamy panie — powiedział jeden z nich łamanym angielskim. — Jestem Miguel, a to mój kolega Paolo. Zajmiemy się paniami dzisiaj.
— Cześć — Daria od razu podeszła do wyższego z masażystów, Paola. — Jestem Daria, a to moja szwagierka Ewelina.
— Proszę się położyć na brzuchu i zdjąć szlafroki — poinstruował Miguel. — Zaczniemy od pleców.
Zrobiłam, jak powiedział, czując się nieswojo. Nigdy wcześniej nie byłam na profesjonalnym masażu, a już na pewno nie u faceta. Daria wydawała się zupełnie zrelaksowana, jakby robiła to co tydzień.
Miguel zaczął masować moje plecy, używając ciepłego olejku o zapachu wanilii. Muszę przyznać, że miał zręczne dłonie. Powoli zaczęłam się rozluźniać.
— Pani jest bardzo spięta — zauważył Miguel. — Dużo stresu?
— Można tak powiedzieć — mruknęłam w podgłówek stołu.
— Proszę się całkowicie rozluźnić. Miguel zadba o wszystkie napięcia.
Z drugiej strony pokoju dobiegły mnie ciche westchnienia Darii. Zerknęłam w tamtą stronę. Paolo masował jej plecy, ale w jakiś inny sposób niż Miguel moje. Jego ruchy były bardziej... intymne? Ręce schodziły niżej, na pośladki, które Daria miała ledwo przykryte majteczkami od bikini.
Odwróciłam wzrok, czując dziwne ciepło na policzkach. Miguel kontynuował masaż moich pleców, ramion i karku, ale nie schodził niżej. Byłam mu za to wdzięczna.
Po jakimś czasie kazał mi się przewrócić na plecy. Znowu usłyszałam westchnienie Darii. Tym razem nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam. Paolo masował jej uda, a jego ręce wędrowały bardzo wysoko, prawie dotykając krocza. Daria miała zamknięte oczy i lekko rozchylone usta.
Szybko odwróciłam wzrok, skupiając się na suficie. Miguel masował teraz moje nogi, ale zachowywał przyzwoitą odległość od "strategicznych" obszarów.
— Oferujemy również specjalny masaż pośladków i ud — powiedział nagle Miguel. — Bardzo dobry na cellulit i napięcie. Chce pani?
Zamarłam. Wiedziałam, co to oznacza. Zerknęłam na Darię. Paolo właśnie masował jej pośladki, a jego palce... o Boże, jego palce znikały pod materiałem jej majtek. Daria oddychała szybko, jej klatka piersiowa unosiła się i opadała w przyspieszonym tempie.
— Nie, dziękuję — odpowiedziałam cicho. — Wolę standardowy masaż.
Miguel skinął głową bez słowa i kontynuował pracę nad moimi łydkami.
Starałam się nie patrzeć na Darię, ale było to trudne. Jej ciche westchnienia stawały się coraz głośniejsze. Paolo masował jej wewnętrzną stronę ud, a jego druga dłoń nadal była między jej pośladkami. Nagle Daria wydała z siebie stłumiony jęk, jej ciało napięło się, a potem gwałtownie rozluźniło.
Kurwa mać. Właśnie widziałam, jak moja szwagierka dochodzi pod dotykiem obcego faceta.
Reszta masażu minęła w dziwnej atmosferze. Miguel skończył z moimi nogami i przeszedł do delikatnego masażu twarzy i głowy, a ja przez cały czas zastanawiałam się, czy powinnam udawać, że nic nie zauważyłam.


***


— To było niesamowite — westchnęła Daria, gdy wyszłyśmy z salonu. — Czuję się jak nowo narodzona.
Spojrzałam na nią kątem oka. Wyglądała na zrelaksowaną i... zadowoloną. Bardzo zadowoloną.
— Tak, było... interesująco — wymamrotałam.
— Tylko tyle? — zaśmiała się. — Widziałam, że Miguel też proponował ci "specjalny" masaż.
— Tak, ale odmówiłam — powiedziałam, czując się nagle jak jakaś pruderyjna matrona.
— Twoja strata — wzruszyła ramionami. — To było boskie.
Szłyśmy korytarzem w stronę lobby. Według planu, powinnyśmy teraz dołączyć do chłopaków i dzieci przy basenie. Ale Daria nagle zatrzymała się przy wejściu do hotelowego baru.
— Wiesz co? — powiedziała z błyskiem w oku. — Chodźmy na drinka.
— Teraz? — zdziwiłam się. — Jest dopiero południe.
— No i co z tego? Jesteśmy na wakacjach! — Daria pociągnęła mnie za rękę. — Jeden drink, zanim wrócimy do naszych obowiązków. No dalej, Ewela. Bądź spontaniczna.
Westchnęłam. Wiedziałam, że nie odpuści.
— Dobra, jeden drink.
Bar był prawie pusty o tej porze. Tylko jakaś starsza para w kącie i samotny mężczyzna przy kontuarze. Usiadłyśmy przy stoliku z widokiem na basen. Mogłam stąd zobaczyć Maćka i Filipa, pilnujących dzieci w brodziku.
— Co podać paniom? — zapytał barman, przystojny Grek o ciemnych włosach i jeszcze ciemniejszych oczach.
— Dwa mojito — zamówiła Daria, nawet nie pytając mnie o zdanie.
Kiedy barman odszedł, odważyłam się zadać pytanie, które kołatało mi się po głowie.
— Słuchaj, Daria... to, co się stało w salonie... Filip nie ma nic przeciwko?
— A czemu miałby mieć? — uniosła brwi.
— No wiesz... obcy facet dotykał cię w dość... intymny sposób.
Daria zaśmiała się cicho.
— Filip nie musi o wszystkim wiedzieć — powiedziała, bawiąc się kosmykiem włosów. — Co się dzieje w Grecji, zostaje w Grecji. Prawda?
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
— Chcesz powiedzieć, że mu nie powiesz?
— A ty byś powiedziała Maćkowi? — odbiła piłeczkę. — "Hej, kochanie, dziś obcy facet doprowadził mnie do orgazmu. Co na obiad?"
Barman przyniósł nasze drinki. Wzięłam spory łyk, potrzebując alkoholu do tej rozmowy.
— Nie wiem, jak mogłaś... — zaczęłam, ale Daria mi przerwała.
— Ewka, daj spokój. To był tylko masaż. Trochę bardziej intymny, ale nadal masaż. To nie tak, że się z nim przespałam.
— Ale... to było bardzo... osobiste.
Daria westchnęła, przysuwając się bliżej.
— Powiem ci coś, ale obiecaj, że zostanie między nami.
Skinęłam głową, zaintrygowana mimo wszystko.
— Od jakiegoś czasu myślę o tym, żeby zdradzić Filipa — powiedziała cicho, patrząc mi prosto w oczy.
Zakrztusiłam się drinkiem.
— Co?! Zdradzić…
— Ciii — położyła palec na ustach. — Nie tak głośno.
— Zwariowałaś? — syknęłam. — Kochasz Filipa, macie dziecko, rodzinę...
— Oczywiście, że kocham Filipa — przewróciła oczami. — Nie chcę go zostawić. Chcę tylko... przeżyć coś ekscytującego. Coś tylko dla mnie. Rozumiesz?
Nie rozumiałam. Albo może rozumiałam aż za dobrze i to mnie przerażało.
— Chcesz zdradzić męża dla... "ekscytacji"?
— Nie mów tego w taki sposób — skrzywiła się. — Brzmi okropnie. Ja po prostu... potrzebuję czegoś nowego. Przygody. Dreszczyku. Jesteśmy z Filipem od studiów. Czasami czuję, że przegapiłam coś w życiu.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
— I myślisz, że seks z obcym facetem to rozwiąże?
— Nie wiem — wzruszyła ramionami. — Ale chcę się przekonać. A Grecja wydaje się idealnym miejscem. Nikt nas tu nie zna.
Patrzyłam na nią, nie wiedząc, co powiedzieć. Część mnie była zszokowana jej wyznaniem. Ale inna, mała, skryta głęboko część... zazdrościła jej. Nie tego, że chciała zdradzić męża, ale tej odwagi. Tej gotowości, by wziąć to, czego pragnie. By przynajmniej spróbować.
Nigdy bym się na to nie zdobyła. Nigdy nawet nie przyszłoby mi do głowy, żeby zdradzić Maćka. Albo może przyszłoby, ale natychmiast odrzuciłabym tę myśl jako absurdalną. Nie dlatego, że tak bardzo kochałam męża — choć oczywiście go kochałam — ale dlatego, że po prostu... tak się nie robi. Tak zostałam wychowana. Tak funkcjonowałam.
Daria zawsze była inna. Zawsze robiła to, na co miała ochotę. Zawsze żyła pełnią życia, podczas gdy ja czułam, że ledwo je przeżywam.
— No dobra — powiedziała nagle, przerywając moje rozmyślania. — Nie rób takiej miny. Nie mówię, że na pewno to zrobię. Po prostu o tym myślę.
— Jasne — mruknęłam, dopijając drinka.
— I oczywiście, liczę na twoją dyskrecję — dodała, patrząc mi prosto w oczy. — Filip nie może się dowiedzieć. Nawet Maciek.
— Nie powiem im — obiecałam, choć czułam się dziwnie, godząc się na udział w jej potencjalnej zdradzie.
— Świetnie — uśmiechnęła się, wracając do swojego normalnego, beztroskiego tonu. — To co, idziemy do chłopaków?
Skinęłam głową, wstając od stolika. Spojrzałam w stronę basenu, gdzie Maciek właśnie podrzucał Antka do wody, a Filip uczył Igę pływać. Wyglądali tak niewinnie, tak... normalnie.
Co się działo w głowie Darii, gdy patrzyła na swojego męża? Czy naprawdę rozważała zdradę tego mężczyzny, ojca swojego dziecka? A może to był tylko taki kaprys, fantazja, której nigdy nie zamierzała zrealizować?
I dlaczego, do cholery, poczułam ukłucie zazdrości na myśl o tym, że ona mogłaby przeżyć coś, czego ja nigdy nie doświadczę?


***


Słońce prażyło niemiłosiernie. Leżałam pod parasolem, posmarowana tonami kremu z filtrem, i obserwowałam Antka, który po raz dziesiąty próbował zbudować zamek z piasku. Zosia dołączyła do Igi – obie dziewczynki siedziały na brzegu i pozwalały, by fale obmywały im nogi. Filip i Maciek grali w badmintona kilka metrów dalej, śmiejąc się jak nastolatkowie.
A obok mnie, na sąsiednim leżaku, Daria opalała się w tym swoim mikroskopijnym bikini. Stanik ledwo zakrywał jej sutki, a majtki były właściwie tylko sznureczkiem.
— Nie jest ci za gorąco w tym? — zapytałam, wskazując na moje pełne zakrycie: jednoczęściowy kostium i narzuconą na ramiona koszulę.
— Właściwie to rozważałam topless — odpowiedziała, nie otwierając oczu. — Ale jeszcze nie dziś.
Zerknęłam na jej sylwetkę. Ciało Darii przyciągało spojrzenia wielu mężczyzn na plaży, co chyba było dokładnie tym, na czym jej zależało.
Od wczorajszej rozmowy w barze nie mogłam przestać o tym myśleć. Czy ona naprawdę planowała zdradzić Filipa? Tu, w Grecji, na naszych wspólnych, rodzinnych wakacjach? Czułam, że powinnam coś z tym zrobić. Przemówić jej do rozsądku. Ale jak? Już sama próba wyobrażenia sobie takiej rozmowy sprawiała, że robiło mi się niedobrze. "Hej, Daria, wiem, że planujesz zdradę, ale może jednak nie rób tego, okey?"
Zerknęłam znowu na Filipa. Zaśmiewał się właśnie z jakiegoś żartu Maćka, nieświadomy myśli krążących w głowie swojej żony. Poczułam ukłucie... czego? Współczucia? Złości? Zazdrości?
— Patrz, ta para z Niemiec znowu się kłóci — Daria wskazała brodą na małżeństwo kilka metrów dalej. Wyglądali na sześćdziesiąt lat i rzeczywiście, kobieta najwyraźniej na coś zrzędziła, a mężczyzna odpowiadał zdawkowo, wpatrując się w morze.
— Skąd wiesz, że są z Niemiec? — zapytałam.
— Słyszałam, jak rozmawiali wczoraj w windzie — wyjaśniła. — Wyobrażasz sobie? Czterdzieści lat małżeństwa i dalej się kłócą o to samo. Ona chce zwiedzać, on chce leżeć na plaży.
— Cóż, małżeństwo to kompromisy — powiedziałam, sama nie wiedząc, dlaczego bronię obcych ludzi.
Daria prychnęła.
— Kompromisy. Jasne. Gówno prawda. Po prostu oboje są zbyt tchórzliwi, żeby przyznać, że to już nie działa.
Spojrzałam na nią zaskoczona.
— Skąd wiesz, że nie działa? Może po prostu mają zły dzień?
— Ewela, spójrz na nich — wskazała znowu brodą. — On już jej nawet nie słucha. Zerka na tyłki młodych dziewczyn, gdy tylko żona nie patrzy. A ona? Ona jest po prostu wściekła na życie, które jej się przytrafiło. Na niego, na siebie, na wszystko.
Przyjrzałam się parze uważniej. Może Daria miała rację. Może rzeczywiście byli nieszczęśliwi.
— Masz ochotę na spacer? — zapytała nagle Daria. — Wzdłuż plaży. Tam dalej są podobno piękne zatoczki.
Spojrzałam na Maćka i dzieci.
— A co z nimi?
— Dadzą sobie radę przez godzinę — przewróciła oczami. — Maciek to chyba potrafi upilnować własne dzieci, co nie?
Oczywiście, że potrafił. Ale i tak czułam się winna, zostawiając ich.
— Maciek! — zawołała Daria, machając do niego. — Zabieramy się z Ewką na spacer. Dasz radę z dzieciakami?
Maciek spojrzał na nas, ocierając pot z czoła.
— Jasne, idźcie. Tylko weźcie wodę, jest gorąco.
Daria uśmiechnęła się triumfalnie.
— Widzisz? Żaden problem.
Narzuciłam na siebie lekką tunikę, wzięłam butelkę wody i ręcznik. Ruszyłyśmy wzdłuż brzegu. Piasek był gorący, prawie parzył stopy, mimo że szłyśmy blisko wody.
— Więc... — zaczęłam po chwili, nie wiedząc, jak poruszyć temat. — Wczoraj w barze...
— Tak? — Daria spojrzała na mnie z ciekawością.
— To, co mówiłaś... o zdradzie Filipa... nadal o tym myślisz?
Wzruszyła ramionami, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie.
— Nie mam jakichś konkretnych planów, jeśli o to pytasz. Ani kandydata, choć jest w czym wybierać — uśmiechnęła się, wskazując na grupę młodych mężczyzn grających w siatkówkę plażową. — Po prostu nie wykluczam takiej możliwości.
— Jakiej możliwości? — zapytałam, chcąc, żeby jasno to określiła.
— No, że gdyby jakiś boski Adonis dobrał się do moich majtek, to chętnie bym skorzystała z okazji — powiedziała wprost, patrząc mi w oczy.
Poczułam, jak krew napływa mi do twarzy. Daria zawsze była bezpośrednia, ale to przekraczało granice.
— Nie mogę uwierzyć, że tak po prostu o tym mówisz — powiedziałam cicho. — Jakby to było... normalne.
— A co w tym nienormalnego? — zapytała, zatrzymując się. — Większość ludzi ma takie myśli. Tylko nie wszyscy mają odwagę się do nich przyznać.
— Większość ludzi nie planuje zdrady podczas rodzinnych wakacji — odparowałam.
Daria roześmiała się.
— Ewela, ty naprawdę jesteś z innej epoki. Myślisz, że Filip nigdy o tym nie myśli? Że Maciek nie fantazjuje o innych kobietach?
— To co innego — zaprotestowałam. — Myśli to nie czyny.
— Widziałam, jak Maciek gapił się na tyłki tych dziewczyn w stringach przy basenie — powiedziała Daria. — Filip zresztą też. Myślisz, że o czym myśleli? O przepisie na szarlotkę?
— To nie znaczy, że planują zdradę! — broniłam męża, choć gdzieś w środku czułam ukłucie niepewności. Faktycznie, przyłapałam Maćka kilka razy na gapieniu się na młode dziewczyny. Ale każdy facet tak robi, prawda?
— Oczywiście, że nie planują — zgodziła się Daria. — Są na to zbyt tchórzliwi. Albo zbyt przyzwoici, jak wolisz.
Szłyśmy dalej w milczeniu. Plaża była coraz mniej zatłoczona, w miarę jak oddalałyśmy się od hotelu.
— Ewelina — odezwała się znów Daria, łagodniejszym tonem. — Nie chcę cię urazić, ale czasem mam wrażenie, że zbyt mocno tkwisz w tej bańce "żona i matka". Zapomniałaś, że jesteś też kobietą. Kobietą z potrzebami, pragnieniami, fantazjami.
— Nie zapomniałam — odpowiedziałam, choć nie byłam tego taka pewna.
— Naprawdę? — spojrzała na mnie sceptycznie. — Kiedy ostatnio robiłaś coś tylko dla siebie? Coś szalonego, spontanicznego?
Nie odpowiedziałam. Nie mogłam sobie przypomnieć.
— Właśnie — pokiwała głową. — A masz jakieś fantazje? Wiesz, łóżkowe zachcianki? Coś, o czym marzysz, ale wstydzisz się powiedzieć Maćkowi?
— Nie — odparłam szybko. Zbyt szybko.
— Kłamiesz — Daria uśmiechnęła się szeroko. — Albo oszukujesz samą siebie. Każdy ma fantazje. Nawet ty.
Odwróciłam wzrok, wpatrując się w morze. Może miała rację. Może czasem, leżąc w łóżku, gdy Maciek już spał, wyobrażałam sobie... rzeczy. Może czasem, pod prysznicem, myślałam o... sytuacjach. Ale to były tylko myśli. Głupie, ulotne obrazy, które natychmiast odpychałam.
— Dobra, myślę, że powinnyśmy wracać — powiedziałam, zauważając, jak daleko odeszłyśmy od naszego miejsca na plaży. Hotel był już tylko małym punktem na horyzoncie.
Daria uśmiechnęła się tajemniczo.
— Jeszcze nie. Chcę ci coś pokazać.
— Co takiego? — zapytałam podejrzliwie.
— Zobaczysz — mrugnęła do mnie i ruszyła dalej plażą, w kierunku widocznych w oddali wydm. — To niedaleko.
Zawahałam się. Część mnie chciała wrócić. Do bezpiecznej, przewidywalnej rzeczywistości, do dzieci, do Maćka. Ale inna część, ta, którą tak rzadko dopuszczałam do głosu, była ciekawa. Co Daria chciała mi pokazać? I dlaczego czułam dziwne napięcie w żołądku na myśl o tym?
Ruszyłam za nią, coraz dalej od hotelu, coraz bliżej wydm i tego, co kryło się za nimi.
Gdy tylko wspięłyśmy się na wydmę, zobaczyłam to. I zamarłam.
Na plaży było pełno ludzi. Mężczyzn, kobiet, młodych, starych. I wszyscy byli kompletnie nadzy.
— Co to, do cholery, jest? — zapytałam, zatrzymując się gwałtownie.
Daria uśmiechnęła się szeroko.
— Plaża nudystów. Fajne, co?
— Żartujesz, prawda? — spojrzałam na nią z niedowierzaniem. — Wracamy.
— Absolutnie nie — odpowiedziała, chwytając mnie za nadgarstek. — Usłyszałam o tym miejscu wczoraj od barmana. Podobno najlepsza plaża w okolicy. Zero turystów z dziećmi, zero hałasu, tylko spokój i swoboda.
— I zero ubrań — dodałam, starając się nie gapić na nagiego mężczyznę, który właśnie przechodził obok nas. — Daria, ja nie zamierzam...
Ale ona już mnie nie słuchała. Ruszyła w dół wydmy, prosto na plażę. Stałam przez chwilę jak sparaliżowana. Co teraz? Wrócić samej? A co jeśli Daria zrobi coś głupiego? Jej słowa o zdradzie wciąż brzęczały mi w głowie. Co jeśli rzeczywiście postanowi wykorzystać okazję i... Boże, nie mogłam nawet dokończyć tej myśli.
— Kurwa mać — mruknęłam pod nosem i ruszyłam za nią, klnąc na siebie w duchu.
Dogoniłam ją, gdy rozkładała ręcznik na piasku, w miarę oddalonym od innych plażowiczów. Ale nie na tyle, bym nie widziała ich... wszystkiego.
— Daria, błagam cię, wracajmy — spróbowałam po raz ostatni. — Co powiemy chłopakom? Że byłyśmy na plaży dla gołodupców?
— Powiemy, że poszłyśmy na drugą stronę zatoki i straciłyśmy poczucie czasu — wzruszyła ramionami. — Zresztą, co w tym złego? To tylko ciała. Wszyscy je mamy.
I zanim zdążyłam zaprotestować, zdjęła górę od bikini. Jej piersi, duże i jędrne, zakołysały się lekko. Potem zrzuciła majtki jednym płynnym ruchem. Stała przede mną kompletnie naga, wyglądając jak cholerny posąg bogini.
— Twoja kolej — powiedziała, uśmiechając się zachęcająco.
— Oszalałaś? — syknęłam, rozglądając się nerwowo. — Nie zamierzam się rozbierać.
— Ewelina, tu nikt nikogo nie ocenia — Daria rozłożyła ręce. — Zobacz, jest pełno normalnych ludzi. Różne ciała, różne kształty. Nikt się nie gapi.
Prychnęłam. Owszem, byli tu ludzie w różnym wieku i o różnych sylwetkach. Ale i tak czułam się jak w jakimś absurdalnym śnie.
— Zostanę w bieliźnie — powiedziałam stanowczo, siadając na ręczniku.
— Jak chcesz — Daria wzruszyła ramionami i położyła się na brzuchu. — Ale to będzie dziwnie wyglądało. Tylko ty w staniku na plaży nudystów.
Ignorując jej uwagę, usiadłam na swoim ręczniku, starając się patrzeć wszędzie, tylko nie na nagie ciała dookoła. Było to jednak trudne. Mój wzrok mimowolnie wędrował od jednej osoby do drugiej. Mężczyzna z brzuszkiem, kobieta z obwisłymi piersiami, para staruszków, młody wysportowany facet z... całkiem sporym...
— Podasz mi olejek? — głos Darii wyrwał mnie z transu. — I wysmarujesz mi plecy?
Sięgnęłam po butelkę olejku do opalania, który przyniosła. Wylałam trochę na jej plecy i zaczęłam rozsmarowywać. Jej skóra była ciepła od słońca i gładka pod moimi palcami.
— Mmm, świetnie — wymruczała. — Niżej też, proszę.
Zsunęłam dłonie w dół jej pleców, docierając do pośladków. Zatrzymałam się.
— Tu też — powiedziała, jakby czytając w moich myślach.
Z westchnieniem kontynuowałam, rozmasowując olejek na jej pośladkach. Były jędrne i doskonale zaokrąglone. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę to robię – masuję nagi tyłek swojej szwagierki na plaży pełnej nagich ludzi.
— Teraz twoja kolej — Daria usiadła i odebrała mi butelkę. — Odwróć się.
Posłusznie obróciłam się do niej plecami. Poczułam chłodny olejek i jej dłonie na moich ramionach.
— Mmm, spięta jak zawsze — skomentowała, masując moje mięśnie. — Musisz się rozluźnić dziewczyno.
Jej dłonie były zręczne, wiedziały, gdzie nacisnąć, by rozluźnić napięcie. Musiałam przyznać, że to było przyjemne. Zamknęłam oczy, poddając się tej chwili.
A potem poczułam, jak jej palce wsuwają się pod ramiączka mojego stanika. Zanim zdążyłam zaprotestować, odpięła zapięcie i jednym ruchem zsunęła stanik z moich ramion.
— Daria! — krzyknęłam, instynktownie zakrywając piersi rękami.
— No co? — zaśmiała się. — I tak nikt nie patrzy. A zasługujesz na równą opaleniznę.
— Jesteś szalona — syknęłam, rozglądając się panicznie. Faktycznie, nikt nie zwracał na nas szczególnej uwagi. Byłyśmy tylko kolejnymi kobietami na plaży nudystów.
— Jak się z tym czujesz? — zapytała Daria, kontynuując smarowanie moich pleców, jakby nic się nie stało.
— Jak wariatka — odpowiedziałam, wciąż trzymając ręce na piersiach.
Ale prawda była taka, że czułam coś jeszcze. Jakiś dziwny dreszczyk. Ekscytację? Nie, to niemożliwe. To musiał być strach, zawstydzenie. A jednak... było w tym coś nowego, jakieś dziwne uczucie wolności.
— Odwróć się — poleciła Daria. — Wystaw cycuszki do słoneczka.
— Zwariowałaś? — prychnęłam. — Nie odwrócę się.
— Ewela, błagam cię — westchnęła teatralnie. — Tu jest pełno ludzi bez ubrań. Nikt nie zwraca uwagi na twoje cycki. Zaufaj mi, będzie ci lepiej.
Wzięłam głęboki oddech. To wszystko było jakieś surrealistyczne. Ja, Ewelina Banaszak, matka dwójki dzieci, żona Maćka, na plaży nudystów, z nagimi piersiami. To nie działo się naprawdę.
A jednak, powoli odwróciłam się, opuszczając ręce. Czułam, jak słońce ogrzewa moją odsłoniętą skórę. To było dziwne uczucie. Obce, ale nie nieprzyjemne.
— O, widzisz? — Daria uśmiechnęła się szeroko. — Masz naprawdę ładny biust. Gdybym była lesbijką, to najchętniej zdradziłabym Filipa właśnie z tobą.
— Darua! — zaśmiałam się mimo woli. Tylko ona mogła powiedzieć coś takiego.
— No co? To komplement — wzruszyła ramionami i położyła się na plecach, zupełnie nieświadoma lub nieskrępowana swoją nagością. — Naprawdę masz fajne cycki. Pewnie dlatego, że karmiłaś krócej niż ja.
Leżałam obok niej, czując się dziwnie odsłonięta. Ale jednocześnie... wolna? Tak, to było to uczucie. Jakbym zrzuciła z siebie nie tylko stanik, ale i jakiś ciężar, który nosiłam latami.
Zauważyłam, że kilku mężczyzn zerka w naszą stronę. To było nieuniknione – dwie młode kobiety, jedna całkiem naga, druga półnaga. Zamiast się zawstydzić, poczułam... dumę? Zadowolenie? To było takie niepodobne do mnie.
Mój wzrok mimowolnie wędrował po plaży, zatrzymując się na nagich męskich ciałach. Byli tak różni – wysocy, niscy, szczupli, z brzuszkami, owłosieni, gładcy. I wszyscy mieli... no, wiadomo co. Niektóre większe, niektóre mniejsze, niektóre cieńsze, grubsze. Nigdy nie widziałam tylu nagich mężczyzn naraz. Czułam, jak mój oddech lekko przyspiesza.
"Co ty wyprawiasz, Ewelina?" – skarciłam się w myślach. "Jesteś mężatką, matką, a nie jakąś napalona nastolatką."
A jednak nie mogłam przestać patrzeć. I zastanawiać się. Jakby to było dotknąć kogoś innego niż Maciek? Jak by to było poczuć inne dłonie na swoim ciele? Inne usta? Inny...
— O czym myślisz? — głos Darii przerwał moje rozważania. Uśmiechała się tajemniczo, jakby czytała w moich myślach.
— O niczym — skłamałam, odwracając wzrok.
— Jasne — prychnęła z niedowierzaniem. — Widzę, jak się czerwienisz. I jak patrzysz na tych facetów.
— Wcale nie — zaprotestowałam słabo.
— Ewelina, daj spokój — przysunęła się bliżej. — Możesz patrzeć, możesz myśleć. To nic złego.
Milczałam, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Bo co miałam powiedzieć? Że ma rację? Że faktycznie gapiłam się na nagich mężczyzn i wyobrażałam sobie rzeczy, o których przyzwoita mężatka nie powinna nawet myśleć?
— Najwyżej przyznaj, że znowu miałam rację — Daria położyła się z powrotem, zamykając oczy. — Lepiej ci tak, prawda? Bez tego stanika, bez krępowania się.
Nie odpowiedziałam, ale w duchu musiałam przyznać jej rację. Było mi lepiej. Było mi... dobrze. I to mnie przerażało najbardziej. Bo jeśli Daria miała rację w tej sprawie, to może miała rację również w innych kwestiach? Może faktycznie byłam zbyt sztywna, zbyt zamknięta w swojej bańce żony i matki?
I jeśli mogłam leżeć topless na plaży nudystów, gapiąc się na nagie męskie ciała, to co jeszcze mogłabym zrobić? Do czego jeszcze mogłaby mnie namówić Daria?


***


Pokój hotelowy pogrążył się w półmroku. Jedyne światło pochodziło z lampki nocnej i od ekranu telefonu Maćka, w który wpatrywał się z intensywnością godną lepszej sprawy. Sprawdzał wyniki jakiegoś meczu albo przeglądał wiadomości – kompletnie nieświadomy, że od godziny toczę wewnętrzną walkę.
Dzieci już dawno spały w sąsiednim pokoju. Antek padł, zmęczony całodziennym pluskaniem w basenie, a Zosia, która bała się zasnąć sama w obcym miejscu, poszła tuż za nim. Byliśmy sami, a jednak oddzielała nas niewidzialna ściana.
Patrzyłam na Maćka i próbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio uprawialiśmy seks. Tydzień temu? Dwa? Czy może dłużej? Nie potrafiłam sobie przypomnieć. I co gorsza, nie potrafiłam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tego chciałam.
Aż do dzisiaj.
Cały wieczór czułam to dziwne napięcie w podbrzuszu. Jakby coś się we mnie gotowało, jakby jakaś niecierpliwa energia krążyła pod skórą. Nie mogłam przestać myśleć o plaży. O spojrzeniach tych mężczyzn. O swoich odsłoniętych piersiach. O Darii, kompletnie nagiej, tak naturalnej w swojej nagości.
Czułam się jak zdrajczyni. Nie powiedziałam Maćkowi, gdzie byłyśmy. Skłamałam, że poszłyśmy zobaczyć drugą stronę zatoki. A on nawet nie zapytał o szczegóły, kiwnął tylko głową, jakby kompletnie mu to nie przeszkadzało.
A teraz leżałam obok niego, wpatrując się w sufit, z pulsującym uczuciem między udami i zastanawiałam się, jak, do cholery, powiedzieć własnemu mężowi, że chcę seksu.
Nigdy wcześniej nie musiałam tego robić. To zawsze był Maciek – kładł rękę na moim biodrze, przysuwał się bliżej, całował w szyję. A ja albo się poddawałam, albo, częściej, mówiłam, że jestem zmęczona. I naprawdę byłam. Zmęczona pracą, dziećmi, życiem.
Ale teraz? Teraz nie byłam zmęczona. Byłam... rozbudzona. I nie miałam pojęcia, jak to zakomunikować.
— Maciek? — odezwałam się w końcu.
— Hmm? — mruknął, nie odrywając wzroku od telefonu.
— Jak ci minął dzień? — zapytałam, czując się jak idiotka. Czy naprawdę nie było mnie stać na nic lepszego?
— Spoko — odpowiedział lakonicznie. — Antek się trochę podtopił, jak próbował złapać piłkę w basenie, ale Filip go wyłowił.
— Co? — poderwałam się na łokciu. — I dopiero teraz mi o tym mówisz?
— Daj spokój, nic mu się nie stało — machnął ręką. — Trochę się zachłysnął, ale Filip był blisko.  
Westchnęłam. Typowy Maciek. Zero dramatu.
— A jak wam minął dzień z Darią? — zapytał, wciąż scrollując.
Poczułam, jak moje policzki robią się ciepłe.
— Dobrze. Spacerowałyśmy po plaży, opalałyśmy się. Nic specjalnego.
"Opalałyśmy się topless na plaży dla nudystów, gapiąc się na nagie kutasy" – dopowiedziałam w myślach i poczułam, jak to dziwne pulsowanie między udami nasila się.
— Fajnie — mruknął Maciek, kompletnie niezainteresowany.
Zapadła cisza. Przygryzłam wargę, zastanawiając się, co dalej. Czy powinnam być bardziej bezpośrednia? Dotknąć go? Pocałować? Czy to w ogóle miało sens, skoro nawet na mnie nie patrzył?
— Nie wiem, jak ty, ale ja jestem strasznie spięta — powiedziałam, próbując brzmieć nonszalancko. — Te hotelowe materace są takie twarde.
— Mhm — mruknął, przesuwając palcem po ekranie.
Kurwa mać. Co jeszcze musiałam zrobić? Stanąć przed nim nago z napisem "Pieprz mnie" na czole?
— Maciek — spróbowałam jeszcze raz, tym razem kładąc dłoń na jego ramieniu. — Czy nie sądzisz, że powinniśmy wykorzystać fakt, że dzieci już śpią?
W końcu oderwał wzrok od telefonu i spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem.
— Co masz na myśli? Chcesz obejrzeć film?
Czy on naprawdę był aż tak tępy, czy po prostu robił to specjalnie?
— Nie, nie chcę oglądać filmu — powiedziałam, czując rosnącą frustrację. — Chcę... no wiesz.
— Co? — zmarszczył brwi.
— No... — wskazałam wymownie na łóżko, na nas. — Chciałam spędzić trochę czasu razem. We dwoje.
— Ale przecież spędzamy razem czas — wskazał na pokój. — Od godziny tu siedzimy.
Miałam ochotę walnąć go poduszką. Albo czymś cięższym.
— Maciek, mówię o seksie — powiedziałam w końcu wprost. — Chcę uprawiać seks.
Teraz naprawdę wyglądał na zaskoczonego.
— Teraz? — zapytał, jakbym proponowała wspinaczkę na Mount Everest.
— Tak, teraz — potwierdziłam, czując, jak moje podniecenie ustępuje miejsca irytacji. — Jest coś dziwnego w tym, że żona chce się kochać z mężem?
— Nie, oczywiście, że nie — zastrzegł szybko. — Po prostu... jesteś zwykle zmęczona. A tu dzieci są za ścianą.
— Śpią jak zabite — powiedziałam, przysuwając się bliżej. — A ja nie jestem zmęczona. Jestem... — szukałam odpowiedniego słowa — rozbudzona.
Maciek odłożył telefon na szafkę nocną, co uznałam za dobry znak. Objął mnie ramieniem, przysunął bliżej. Poczułam znajomy zapach jego wody po goleniu.
— W takim razie... — zaczął, a ja już myślałam, że wreszcie się udało.
I wtedy ziewnął. Potężnie, przeciągle, jak cholerny hipopotam.
— Przepraszam — powiedział, pocierając oczy. — Strasznie mnie rozłożyło. Ten basen, słońce... Może jutro, co? Wyśpijmy się dzisiaj.
I zanim zdążyłam zareagować, pocałował mnie szybko w czoło, zgasił lampkę i odwrócił się na drugi bok.
Leżałam w ciemności, nie wierząc w to, co się właśnie stało. Własny mąż mnie odrzucił. Nie, żeby to był pierwszy raz, ale... pierwszy raz to ja inicjowałam. I pierwszy raz tak bardzo tego chciałam.
Czułam jak łzy zbierają się pod powiekami. Z frustracji, z zawodu, może ze wstydu. Co było ze mną nie tak? Czy naprawdę byłam tak nieatrakcyjna? Czy może Maciek po prostu nie widział we mnie już kobiety, tylko matkę swoich dzieci, współlokatorkę, kumpelkę?
Po kilku minutach usłyszałam jego miarowy oddech. Zasnął. Po prostu zasnął, jakby nic się nie stało. Jakby jego żona nie leżała obok, cała mokra z pożądania.
Odwróciłam się do niego plecami, wściekła i sfrustrowana. I znowu przypomniała mi się plaża. Nagie ciała. Spojrzenia mężczyzn. Daria, tak wyzwolona, tak swobodna.
Zamknęłam oczy, próbując odepchnąć te obrazy, ale one wracały, natarczywe, jak fale obmywające piasek. W mojej głowie plaża ożyła na nowo. Widziałam Darię, leżącą na ręczniku, nagą, z rozchylonymi nogami. Mężczyźni wokół – ci sami, których wcześniej zauważałam – patrzyli na nią z głodem w oczach. A ona? Ona się nie krygowała. Uśmiechała się zadziornie i zaczynała się dotykać. Jej dłoń zsuwała się powoli po brzuchu, między nogi, palce wślizgiwały się w wilgotne fałdy. Jęknęła cicho, unosząc biodra, jakby zapraszała ich wszystkich do widowiska.
Ja leżałam obok, wciąż topless, czując, jak moje ciało reaguje mimo woli. Gorąco rozlewało się po skórze, sutki twardniały pod niewidzialnym dotykiem wiatru. Dlaczego nie? – pomyślałam w tej fantazji. Dlaczego nie przyłączyć się do niej? Wyciągnęłam dłonie i zaczęłam masować swoje nagie piersi, ugniatając je delikatnie, szczypiąc sutki. Uczucie było elektryzujące, jak dawno zapomniany dreszcz. Zsuwałam rękę niżej, po brzuchu, pod rąbek majtek. Odchyliłam materiał na bok i dotknęłam łechtaczki – była nabrzmiała, wrażliwa, gotowa. Zaczęłam masować się powoli, kołami, czując, jak wilgoć się nasila.
Daria spojrzała na mnie, nasze oczy się spotkały. W jej wzroku było coś dzikiego, prowokującego. Jęczała głośniej, jej palce poruszały się szybciej między nogami, a ja nie mogłam oderwać wzroku. Masturbowałyśmy się tak, leżąc obok siebie, nasze jęki mieszały się z szumem morza – ciche, urywane, coraz bardziej rozpaczliwe.
W rzeczywistości leżałam w łóżku, obok chrapiącego Maćka, a moja dłoń sama powędrowała pod kołdrę. Nie mogłam się powstrzymać. Dotknęłam się przez majtki, czując to samo napięcie co w fantazji. Kurwa mać, co ja robiłam? Ale podniecenie było zbyt silne. Przesunęłam materiał na bok, palce wśliznęły się do środka.
Fantazja toczyła się dalej, nieubłaganie. Teraz mężczyźni patrzyli na nas obie, ich nabrzmiałe kutasy sterczały dumnie, lśniąc w słońcu. Pocierali je powoli, miarowo, oczy wbite w nasze ciała, w nasze ręce pracujące między nogami. Czułam ich spojrzenia, gorące i natarczywe jak dotyk. Wkładałam palce do cipki, głębiej, szybciej, jęcząc coraz głośniej, nie dbając o nic.
Daria nachyliła się do mnie, jej usta znalazły moje. Pocałowała mnie miękko, ale z pasją, jej język wśliznął się do moich ust. Przyjęłam ten pocałunek, oddałam go, smakując sól i słońce na jej wargach. Mężczyźni podeszli bliżej, otoczyli nas kręgiem, ich ręce poruszały się rytmicznie nad naszymi ciałami, dysząc, gotowi wybuchnąć.
W sypialni dotykałam się coraz zuchwalej, palce krążyły po łechtaczce, zanurzały się we mnie, próbując tłumić jęki. Gryzłam wargę, zakrywałam usta dłonią, by Maciek się nie obudził. Jego chrapanie było jak drwina, a ja wiłam się pod kołdrą, bliska krawędzi.
I nagle przerwałam. Wyciągnęłam dłoń, dysząc cicho, przerażona własnymi myślami. Co to było? Fantazje o Darii? O obcych facetach? O całowaniu szwagierki, podczas gdy oni patrzyli i... Boże, byłam kompletnie stuknięta. Wciąż pobudzona, z wilgocią między nogami, próbowałam zasnąć, obracając się na bok.  


Ale tej nocy sen nie nadchodził.  


OD AUTORA: Dzięki za przeczytanie! Jeśli podoba Ci się moja twórczość zapraszam na mój profil. Znajdziesz tam między innymi informacje o kontynuacji opowiadania "Szwagierki na wakacjach"

8 komentarzy

 
  • Użytkownik elninio1972

    Nieścisłość: idą na plaże nudystów, w strojach jakie miały na sobie  
    A potem, ta jedna która była w jednoczęściowym ściąga stanik/ górę od kostiumu 🫣
    Czepiam się, wiem ...

    Przedwczoraj

  • Użytkownik Rebus

    Ale to wciągające opowiada. Nie porzucają tematu tylko koniecznie pisz dalej. Z Twoim talentem jeszcze może powstać kilka ciekawych części. Pozdrawiam.

    2 dni temu

  • Użytkownik ted

    Bardzo dobry warsztat. Doczytałem końcówkę i jeszcze jedno opowiadanie. Czegoś brakuje. Rozwija się bardzo dobrze, a koniec i samo zakończenie rozczarowuje.

    2 dni temu

  • Użytkownik Marcin 78

    Bardzo fajne. Pozdrawiam :)

    2 dni temu

  • Użytkownik Jammer106

    Warsztat Autora/ki na wysokim poziomie. Opowiastka sprawnie napisana i fabuła godna uwagi. Mało tutaj tekstów napisanych na tak wysokim poziomie. Brawo  -mój głos na tak.

    2 dni temu

  • Użytkownik TomoiMery

    ciekawie się zapowiada 😁👍

    2 dni temu

  • Użytkownik polcat9

    bardzo dobre. może nieco długie, ale przynajmniej fajnie buduje napięcie. Prosimy więcej

    3 dni temu

  • Użytkownik Slavik1975

    Naprawdę dobre. Jestem pod wrażeniem.  Proszę o więcej. Pozdrawiam

    3 dni temu