Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Szwagierki na wakacjach (część druga)

Szwagierki na wakacjach (część druga)Po tej nocy postanowiłam wziąć się w garść. Koniec z tymi dziwnymi myślami, koniec z fantazjowaniem. Byłam żoną i matką, to umiałam robić najlepiej. I na tym się skupię.
Przez następne dni trzymałam się blisko Maćka i dzieci. Kiedy Daria proponowała wspólny spacer albo drinki w barze, znajdowałam wymówkę. Musiałam posmarować dzieciom plecy. Miałam migrenę. Obiecałam Maćkowi, że zagramy w karty. Cokolwiek.
Daria szybko zauważyła, że jej unikam. Patrzyła na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem, jakby wiedziała, o czym myślałam tamtej nocy. Jakby czytała w moich myślach. Uśmiechała się tajemniczo, ale nie naciskała. I byłam jej za to wdzięczna.
Czwartego dnia wybraliśmy się na wycieczkę krajoznawczą. Ruiny, zabytkowy prawoosławny klasztor, wioska rybacka. Typowa trasa dla turystów. Antek marudził, Zosia była zachwycona, a ja robiłam wszystko, żeby nie zostać sam na sam z Darią.
W małej tawernie przy porcie usiedliśmy do obiadu. Daria i Filip jak zwykle byli entuzjastycznie nastawieni do lokalnych specjałów, podczas gdy dzieci wybrzydzały.
— Do tego trzeba się przyzwyczaić — powiedział Filip, gdy skrzywiłam się po łyku ouzo. — Za pierwszym razem każdy się krzywi.
Daria posłała mi znaczące spojrzenie, które sprawiło, że się zarumieniłam. Choć nie powiedziała ani słowa, dokładnie wiedziałam, o czym myśli. Dlaczego nagle we wszystkim dopatrywałam się dwuznaczności?
— Tak się zastanawiam — odezwała się nagle Daria, nachylając się w moją stronę, gdy mężczyźni poszli z dziećmi zobaczyć łodzie — czy ty w ogóle pozwalasz sobie na przyjemności?
— Co masz na myśli? — zapytałam ostrożnie.
— No wiesz — wzruszyła ramionami. — Nie pijesz ouzo, bo jest za mocne. Nie chcesz spróbować ośmiornicy, bo jest za dziwna. Nie chcesz iść ze mną na spacer, bo... właściwie dlaczego?
— Nie unikam cię — skłamałam, wpatrując się w swój talerz.
— Jasne — prychnęła. — A ja nie mam oczu. Ewela, co się stało? Chodzi o to, co powiedziałam w barze? O zdradę?
Rozejrzałam się nerwowo, czy nikt nas nie słyszy.
— Daria, proszę cię...
— Bo wiesz, nie zrobiłam tego — przerwała mi. — Jeszcze — dodała z błyskiem w oku.
— Dlaczego mi to mówisz? — zapytałam, czując irytację.
— Bo lubię patrzeć, jak się czerwienisz — zaśmiała się. — I jak udajesz świętoszkę, choć widziałam, jak gapiłaś się na tych facetów na plaży.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, wrócili Maciek i Filip z dziećmi. Daria natychmiast zmieniła temat, jakby nigdy nic.
Piątego dnia zostaliśmy w hotelu. Maciek bawił się z dziećmi w basenie, a ja leżałam na leżaku, obserwując ich przez ciemne okulary. Filip grał w ping-ponga z jakimś Niemcem. Daria podeszła do mnie, niosąc dwa drinki.
— Mojito? — zaproponowała, siadając na sąsiednim leżaku. — Bez rumu, jeśli wolisz.
— Dzięki — wzięłam szklankę, nieco zaskoczona jej gestem.
Siedziałyśmy w milczeniu, sącząc drinki i patrząc na basen.
— Przepraszam za wczoraj — odezwała się w końcu. — Nie powinnam cię drażnić.
— W porządku.
— Wiesz, czasem zapominam, że nie wszyscy są tacy jak ja — kontynuowała. — Dla mnie to wszystko to zabawa, przygoda. Ale rozumiem, że dla ciebie... to coś innego.
Spojrzałam na nią uważnie. Czy naprawdę przepraszała, czy to kolejna gra?
— Po prostu... mam inne podejście do życia — powiedziałam ostrożnie.
— I to jest okej — uśmiechnęła się. — Naprawdę. Czasem ci zazdroszczę, wiesz?
— Ty? Mnie?  
— Tak — przytaknęła. — Tej... pewności. Stabilności. Ty zawsze wiesz, kim jesteś i czego chcesz. Ja... wciąż szukam.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nigdy nie postrzegałam siebie w ten sposób. To Daria zawsze wydawała mi się pewna siebie, zdecydowana, wolna.
— Nie jestem taka pewna, jak ci się wydaje — przyznałam cicho.
Spojrzała na mnie z zaciekawieniem, ale nie drążyła tematu. Zamiast tego podniosła szklankę.
— Za poszukiwanie — powiedziała.
— Za poszukiwanie — powtórzyłam, stukając się z nią szklankami.
Szóstego dnia wybraliśmy się na zakupy. Miasteczko było urocze, pełne straganów z pamiątkami i lokalnymi wyrobami. Daria kupiła sobie srebrną biżuterię, a mi naszyjnik z delfinem.
— Delfin symbolizuje wolność i radość — wyjaśnił sprzedawca. — Coś, czego każdy potrzebuje, mam rację?
— Wezmę — zdecydowała Daria, zanim zdążyłam zaprotestować. — To prezent ode mnie.
— Nie musisz... — zaczęłam, ale ona już płaciła.
— Chcę. Za to, że jesteś najlepszą szwagierką na świecie.
Poczułam ukłucie winy. Przez ostatnie dni praktycznie jej unikałam, a ona kupowała mi prezenty.
— Pasuje ci — powiedziała, gdy przymierzyłam naszyjnik. — Podkreśla twoją... dzikość.
— Moją co? — zaśmiałam się. — Jestem najmniej dziką osobą, jaką znam.
— Nie bądź taka pewna — mrugnęła do mnie. — Widziałam, jak na mnie patrzysz czasami. I nie tylko na mnie.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, dołączył do nas Filip z dziećmi, i moment minął.
Ostatniego pełnego dnia zrobiliśmy sobie dzień lenistwa. Rano pływaliśmy w morzu, potem dzieci bawiły się w basenie, a my, dorośli, leżeliśmy na leżakach, popijając zimne napoje.
— Nie mogę uwierzyć, że jutro wracamy — westchnęła Daria. — Te wakacje minęły zdecydowanie za szybko.
Przytaknęłam. Wakacje się kończyły, a wraz z nimi ta dziwna bańka, w której żyłam przez ostatni tydzień. Wrócimy do domu, do pracy, do codziennych obowiązków. Wszystko wróci do normy.
Wieczorem wybraliśmy się na pożegnalną kolację do eleganckiej restauracji z widokiem na morze. Daria wyglądała olśniewająco w czerwonej sukience, która podkreślała jej opaloną skórę. Ja miałam na sobie kremową sukienkę, która sprawiała, że czułam się kobieco i lekko.
— Za udany wyjazd — Filip wzniósł toast. — I za to, żebyśmy w przyszłym roku mogli to powtórzyć.
— Za rodzinę — dodał Maciek, obejmując mnie ramieniem.
— Za niespodzianki, które przynosi życie — dorzuciła Daria, uśmiechając się tajemniczo.
Spojrzałam na nią podejrzliwie. Co miała na myśli? Czy chodziło o... Nie, na pewno nie. Przecież przez cały tydzień była z Filipem, nigdzie się sama nie wymykała. Na pewno nie zdradziła go, jak planowała. To były tylko słowa, fantazje, nic więcej.
Wracając do hotelu, szłam ramię w ramię z Maćkiem, trzymając Zosię za rękę. Patrzyłam na zachodzące słońce, które barwiło morze na pomarańczowo i różowo. Jutro to wszystko będzie już tylko wspomnieniem.
"To były dobre wakacje" – pomyślałam. "Mimo wszystko."
Nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo się myliłam.


***

Składałam koszulki Antka, układając je równo w walizce. Maciek i dzieci już dawno spali, zmęczeni ostatnim dniem plażowania. W pokoju panowała cisza, przerywana tylko miarowym oddechem Maćka i szumem klimatyzacji.
Nie mogłam zasnąć. Jutro mieliśmy wracać do Polski, do normalności, a ja czułam dziwny niepokój. Jakby coś miało się jeszcze wydarzyć. Jakby ten wyjazd nie był jeszcze skończony.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła jedenasta. Za oknem wciąż słychać było muzykę i śmiechy. Hotel tętnił nocnym życiem. Ostatnia noc wakacji, ostatnia szansa na zabawę. Dla mnie jednak wakacje się już kończyły – porządkowanie, pakowanie, myślenie o jutrze.
Ciche pukanie do drzwi wyrwało mnie z zamyślenia. Kto, do cholery, pukał o tej porze? Zerknęłam na śpiącą rodzinę i podeszłam do drzwi, otwierając je ostrożnie.
W progu stała Daria. Miała na sobie krótką, czarną sukienkę, która ledwo zakrywała pośladki, i mocny makijaż. Włosy upięła w luźny kok, z którego wymykały się pojedyncze pasma. Wyglądała olśniewająco.
— Wybierasz się gdzieś? — zapytałam, już znając odpowiedź.
— Do baru na plaży — uśmiechnęła się. — Dołączysz?
Pokręciłam głową.
— Nie mogę. Maciek i dzieci śpią, a ja pakuję nasze rzeczy.
— Maciek to dorosły facet, poradzi sobie z dziećmi przez godzinę — przewróciła oczami. — Daj spokój, Ewela. Ostatnia noc wakacji. Kiedy znowu będziesz miała okazję pić drinki na greckiej plaży?
Zawahałam się. Przez ułamek sekundy wyobraziłam sobie, jak siedzę przy barze, z drinkiem w dłoni, bez obowiązków, bez dzieci, bez zmartwień. Ale szybko wróciłam do rzeczywistości.
— Nie, naprawdę nie mogę — odpowiedziałam stanowczo. — Muszę dokończyć pakowanie i się wyspać. Jutro długi dzień.
Daria wyglądała na rozczarowaną. Nie, bardziej niż rozczarowaną. Na zawiedzioną.
— Jak chcesz — wzruszyła ramionami. — Ale gdybyś zmieniła zdanie, wiesz, gdzie mnie szukać.
Odwróciła się i odeszła korytarzem, jej obcasy stukały o marmurową posadzkę. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie.
Coś mi tu nie pasowało. Czarna sukienka, mocny makijaż, bar na plaży. To brzmiało jak... Plan. Jak okazja do zrobienia tego, o czym mówiła wcześniej. Do zdrady.
Nie, to niemożliwe. Nie zrobiłaby tego. Przecież to były tylko słowa, fantazje, nic więcej. Prawda?
Wróciłam do pakowania, ale nie mogłam się skupić. Obrazy kłębiły mi się w głowie. Daria w barze, Daria z jakimś facetem, Daria idąca z nim na plażę, w ciemność...
Kurwa mać. Nie mogłam na to pozwolić. Nie mogłam pozwolić, żeby zniszczyła swoje małżeństwo dla chwili przyjemności. Filip na to nie zasługiwał. Iga na to nie zasługiwała. Musiałam ją powstrzymać.
Odłożyłam koszulkę, którą właśnie składałam, i spojrzałam na Maćka. Spał głęboko, z lekko rozchylonymi ustami. Nie obudzi się, dopóki nie zadzwoni budzik. Dzieci też spały jak zabite po całym dniu na słońcu.
Szybko przebrałam się z piżamy w lekką sukienkę, wsunęłam stopy w sandały, chwyciłam klucz do pokoju i wyszłam.
Korytarz był pusty. Z dołu dobiegała muzyka i gwar rozmów. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku plaży.
Bar był zatłoczony,  pełen turystów, którzy, tak jak Daria, chcieli wykorzystać ostatnią noc wakacji. Muzyka była głośna, światła przytłumione, a powietrze ciężkie od zapachu alkoholu, perfum i potu.
Rozejrzałam się nerwowo. Gdzie ona mogła być? I wtedy ją zobaczyłam.
Siedziała przy stoliku w kącie, z dwoma młodymi mężczyznami. Obaj byli typowymi greckimi przystojniakami. Opaleni, ciemnowłosi, z białymi uśmiechami. Jeden z nich właśnie nalewał coś do kieliszków, a drugi położył dłoń na kolanie Darii. Nie zabrała jej. Wręcz przeciwnie, nachyliła się w jego stronę, śmiejąc się z czegoś, co powiedział.
Poczułam, jak żołądek podchodzi mi do gardła. Więc naprawdę to planowała. Naprawdę zamierzała to zrobić.
Ruszyłam w ich stronę, przepychając się przez tłum. Gdy podeszłam do stolika, Daria uniosła głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Przez ułamek sekundy na jej twarzy odbiło się zaskoczenie, ale szybko zastąpił je uśmiech.
— Ewelina! — zawołała, wyraźnie już wstawiona. — Jednak przyszłaś!
Mężczyźni spojrzeli na mnie z zainteresowaniem.
— To moja szwagierka, o której wam opowiadałam — wyjaśniła Daria, po czym zwróciła się do mnie. — Ewcia, to Nikos i Alex. Poznałam ich przy barze. Są braćmi i pracują jako instruktorzy nurkowania.
— Kalispera — przywitał się jeden z nich, ten, który trzymał rękę na kolanie Darii. Miał intensywnie niebieskie oczy i krótką brodę. — Miło poznać.
— Hej — odpowiedziałam krótko, po czym spojrzałam na Darię. — Możemy porozmawiać? Na osobności?
— Teraz?  Dopiero zaczęliśmy się bawić.
— To ważne — nalegałam.
Przewróciła oczami.
— Wybaczcie, chłopcy. Obowiązki szwagierki wzywają.
Wstała i odeszła ze mną kilka kroków od stolika.
— O co chodzi? — zapytała, krzyżując ramiona na piersi.
— Co ty wyprawiasz? — syknęłam. — Ten facet praktycznie trzyma rękę w twoich majtkach!
— Nie przesadzaj. To tylko zabawa.
— Zabawa? Naprawdę zamierzasz to zrobić? Zdrada to dla ciebie zabawa?
Spojrzała na mnie z politowaniem.
— Ewka, uspokój się. To tylko flirt. Trochę zabawy. Nic się nie stanie.
— Nic się nie stanie? — mój głos się załamał. — A co z Filipem? Z Igą?
— Filip i Iga śpią w pokoju, tak jak twój mąż i dzieci — odpowiedziała chłodno. — A ja jestem tu, piję drinki z nowymi przyjaciółmi. Gdzie tu zbrodnia?
— Widziałam, jak na ciebie patrzą — nie ustępowałam. — Wiem, do czego to zmierza.
— A co, jeśli tak? — zapytała nagle, patrząc mi prosto w oczy. — Co, jeśli dokładnie tego chcę?
Zatkało mnie. Nie spodziewałam się, że będzie tak bezpośrednia, tak... bezczelna.
— Nie możesz — powiedziałam cicho. — Nie możesz tego zrobić Filipowi.
— Wróć ze mną do pokoju — poprosiłam. — Proszę, Daria. Jutro wracamy do domu. Wszystko wróci do normy.
Przyglądała mi się przez chwilę, a potem uśmiechnęła się w ten swój irytujący, wszystkowiedzący sposób.
— Wrócę z tobą pod jednym warunkiem.
— Jakim?
— Wypijesz z nami jednego drinka — wskazała na stolik, gdzie siedzieli Grecy. — Jeden drink i wracamy. Obiecuję.
Zawahałam się. Chciałam po prostu zabrać ją stąd, jak najdalej od tych facetów, od tej pokusy, od tego błędu, który zamierzała popełnić. Ale z drugiej strony... jeden drink? Co to za problem?
— Jeden — zgodziłam się w końcu. — I ani kropli więcej.
— Zgoda — uśmiechnęła się triumfalnie i pociągnęła mnie z powrotem do stolika.
— Moja szwagierka zostaje z nami na drinka. Alex, będziesz tak miły?
Alex, wyższy z dwóch braci, natychmiast podsunął mi krzesło. Usiadłam sztywno, czując się nieswojo.
— Jesteś tu pierwszy raz? — zapytał Nikos, nalewając mi coś przezroczystego do kieliszka.
— Tak — odpowiedziałam krótko. — I ostatni. Jutro wracamy.
— Szkoda. Wyspa ma wiele do zaoferowania. Zwłaszcza nocą.
Daria zachichotała, a ja poczułam, jak rumieniec wypełza mi na policzki.
— No, to za co pijemy? — zapytała, unosząc swój kieliszek.
— Za nowe znajomości — zaproponował Alex, patrząc na mnie intensywnie.
— Za ostatnią noc wakacji — dodał Nikos, kładąc dłoń na udzie Darii, tym razem jeszcze wyżej.
— Za przygodę — Daria uniosła kieliszek wyżej, patrząc mi prosto w oczy, jakby rzucała wyzwanie.
Wzięłam głęboki oddech i uniosłam swój kieliszek.
— Za powrót do domu — powiedziałam, po czym wychyliłam zawartość jednym haustem.
Alkohol był mocny i palił w gardle. Zakrztusiłam się lekko, czując, jak ciepło rozlewa się po moim ciele. Co to, do cholery, było?

***

Pięć drinków później ledwo pamiętałam, po co tu przyszłam. Sala baru kołysała się lekko, muzyka dudniła w uszach, a moje ciało wydawało się lżejsze niż zwykle. Jak to się stało, że po jednym obiecanym drinku wciąż siedziałam przy tym samym stoliku, z tym samym towarzystwem?
— I wtedy powiedziałem mu, że jeśli chce zobaczyć prawdziwe delfiny, musi popłynąć ze mną na drugi koniec wyspy — opowiadał Alex, nachylając się w moją stronę.
Kiwnęłam głową, udając zainteresowanie. Starałam się trzymać go na dystans, ale po kilku drinkach granica bezpiecznej odległości zaczęła się zacierać. Teraz siedział tak blisko, że czułam zapach jego wody kolońskiej.
— Masz piękne oczy — powiedział nagle, patrząc na mnie intensywnie. — Takie głębokie.
— Dzięki — odpowiedziałam, czując rumieniec. — Mój mąż też tak mówi.
Wspomnienie o Maćku miało postawić barierę, przypomnieć nam obojgu, że jestem mężatką. Ale Alex tylko się uśmiechnął.
— Twój mąż ma dobry gust.
Zerknęłam na Darię. Siedziała już praktycznie na kolanach Nikosa, jej sukienka podjechała wysoko na udach. Szeptała mu coś do ucha, a jej dłoń spoczywała niebezpiecznie blisko paska spodni.
Powinnam coś zrobić. Powinnam ją powstrzymać. Ale moje ciało było ciężkie od alkoholu, a umysł zamglony. Czy naprawdę przyszłam tu, żeby ją powstrzymać? Czy może sama chciałam poczuć ten dreszczyk, który widziałam na jej twarzy?
— Powinnyśmy już wracać — powiedziałam słabo, nie kierując tych słów do nikogo konkretnego.
Nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Alex podał mi kolejnego drinka, a ja, nie zastanawiając się, wzięłam go i upiłam łyk. Był słodki, owocowy, z mocnym uderzeniem alkoholu na końcu.
— Masz dzieci? — zapytałam Alexa, próbując sprowadzić rozmowę na bezpieczne tory.
— Nie. Jeszcze nie jestem gotowy na takie zobowiązanie. A ty?
— Dwoje. Zosia ma siedem lat, Antek sześć.
— Lubisz być mamą?
Pytanie wydało mi się dziwne. Nikt nigdy mnie o to nie pytał. Czy lubiłam być mamą? Czy to w ogóle była kwestia lubienia?
— To... skomplikowane — odpowiedziałam, zaskakując samą siebie. — Kocham moje dzieci, ale...
— Ale czasem chciałabyś być kimś więcej niż tylko mamą? — dokończył Alex.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Czy był aż tak spostrzegawczy, czy po prostu trafiał w uniwersalne odczucia?
— Tak — przyznałam cicho. — Dokładnie tak.
— To zrozumiałe. Każdy potrzebuje być przede wszystkim sobą, a dopiero potem kimś dla innych.
Jego słowa trafiły do mnie mocniej, niż powinny. Ile razy czułam się zagubiona w rolach, które pełniłam? Żona, matka, pracownica, córka, szwagierka. Gdzie w tym wszystkim byłam ja?
Nagle usłyszałam cichy jęk. Odwróciłam głowę i zamarłam.
Daria całowała się z Nikosem. I nie był to niewinny pocałunek. Ich usta łączyły się i rozdzielały w dzikim, pozbawionym kontroli tańcu. Jego dłonie błądziły po jej ciele, jedna zatrzymała się na piersi, druga wsunęła pod sukienkę, znikając między udami.
Powinnam odwrócić wzrok. Powinnam być zażenowana, oburzona. Zamiast tego nie mogłam przestać patrzeć. Czułam dziwne ciepło rozlewające się po moim ciele, pulsowanie między udami. Byłam podniecona widokiem swojej szwagierki obściskującej się z obcym facetem.
"Co się ze mną dzieje?" – przemknęło mi przez głowę. Czy to alkohol? Czy może coś więcej?
— Gorąco się zrobiło, co? — zaśmiał się Alex, obserwując moją reakcję. — Nikos zawsze miał szczęście do kobiet.
Próbowałam coś odpowiedzieć, ale słowa uwięzły mi w gardle. Daria właśnie zsunęła rękę z klatki piersiowej Nikosa na jego krocze, masując je przez materiał spodni. Nikos mruknął coś po grecku, a potem znów zaczęli się całować.
Alex podsunął mi kolejnego drinka. Wzięłam go automatycznie i wypiłam duszkiem, czując, jak alkohol spływa mi do żołądka, rozgrzewając wszystko po drodze.
— Może powinniśmy dać im trochę prywatności? — zasugerował Alex, wskazując głową na drzwi prowadzące na plażę. — Możemy przejść się po plaży, porozmawiać.
Wiedziałam, do czego to zmierza. Wiedziałam, co zasugeruje, gdy znajdziemy się sami w ciemności. I wiedziałam, że powinnam odmówić.
— Nie, dziękuję — pokręciłam głową. — Chyba powinnam już wracać do hotelu.
Byłam z siebie dumna. Mimo alkoholu, mimo dziwnego podniecenia, które czułam, mimo pokusy – powiedziałam "nie".
Nikos wreszcie oderwał się od ust Darii i szepnął jej coś do ucha. Uśmiechnęła się szeroko i kiwnęła głową.
— Ewelina — odezwała się, a jej głos był lekko bełkotliwy od alkoholu. — Idziemy z Nikosem na plażę. Podobno jest tu ukryta zatoczka, gdzie można zobaczyć rozgwiazdy. Idziecie z nami?
Rozgwiazdy. O północy. Jasne.
— Chyba powinnyśmy wracać do hotelu — spróbowałam jeszcze raz, ale mój głos brzmiał słabo nawet dla mnie samej.
— Nie bądź taka sztywna — Daria przewróciła oczami. — To ostatnia noc. Jutro wracamy do nudnego życia, dzieci, mężów i pracy. Dziś możemy się jeszcze pobawić.
Patrzyłam na nią, nie poznając jej. Czy to naprawdę była ta sama Daria, która opiekowała się Igą z takim oddaniem? Ta sama, którą Filip kochał całym sercem?
— Chodźmy — Nikos wstał, wyciągając rękę do Darii. — Pokażę ci te rozgwiazdy.
Daria chwyciła jego dłoń i wstała, nieco chwiejnie.
— Idziecie? — zapytała jeszcze raz, patrząc na mnie i Alexa.
Alex spojrzał na mnie pytająco, ale ja pokręciłam głową.
— Nie . Zostaniemy tutaj.
— Jak chcesz — wzruszyła ramionami. — Ale nie wiesz, co tracisz.
Obrócili się i ruszyli w stronę wyjścia na plażę. Trzymali się za ręce, potykali, śmiali się głośno. Obserwowałam, jak znikają za drzwiami, jak ich sylwetki oddalają się w stronę ciemnej plaży, aż w końcu pochłonęła ich noc.
Siedziałam, czując  oburzenie, zażenowanie, ale też... fascynację. A może zazdrość? Zazdrość o odwagę, o wolność, o beztroskę?
Gdybym była trzeźwa, pobiegłabym za nią. Zatrzymałabym ją, przekonała, że to błąd. Ale nie byłam trzeźwa. Byłam pijana – alkoholem i tą dziwną energią, która krążyła we mnie od początku wakacji.
— Więc zostajemy? — Alex przerwał ciszę, która między nami zapadła.
Spojrzałam na niego i po raz pierwszy od dawna poczułam, że mam wybór. Mogłam wstać, wrócić do hotelu, do Maćka, do dzieci, do swojego normalnego, bezpiecznego życia. Albo mogłam zostać. Wypić jeszcze jeden drink. Porozmawiać. I może... może coś więcej?
Dziesięć minut później wciąż siedziałam przy stoliku, z kolejnym drinkiem, którego nawet nie tknęłam. Alex mówił coś o podwodnych jaskiniach, o nurkowaniu nocą, o tajemnicach, które kryje morze, ale jego słowa przepływały przeze mnie, nie zostawiając śladu.
Moje myśli krążyły wokół Darii. Wyszła na plażę z obcym facetem, pijana, rozochocona. Co jeśli miał złe zamiary? Co jeśli jej coś zrobi? Albo co jeśli ona zrobi coś, czego będzie żałować do końca życia?
— ...więc wtedy zorientowałem się, że mam tylko pięć minut powietrza i muszę...
— Alex — przerwałam mu nagle, czując, jak część alkoholowej mgły opuszcza mój umysł. — Muszę znaleźć Darię.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
— Teraz? Ale oni chyba chcą być sami...
— Rozumiem — powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. — Ale to moja szwagierka. Ona ma męża, dziecko. Nie może... nie powinna...
Nie dokończyłam, ale chyba zrozumiał. A może nie, bo uśmiechnął się w sposób, który sugerował, że myśli o czymś zupełnie innym.
— Chcesz do nich dołączyć? — zapytał, przysuwając się bliżej. — Mogę cię tam zaprowadzić. Ta zatoczka jest trochę ukryta, trudno ją znaleźć, jeśli nie wiesz, gdzie szukać.
Przełknęłam ślinę. Może to nie był najlepszy pomysł. Może powinnam wrócić do hotelu. Może to nie moja sprawa, co Daria robi ze swoim życiem.
Ale potem przypomniałam sobie Filipa, który tak czule obejmował Darię podczas pożegnalnej kolacji. Igę, która spała wtulona w jego ramię, gdy wracaliśmy do hotelu. Nie mogłam pozwolić, żeby Daria to zniszczyła.
— Tak — zdecydowałam. — Zaprowadź mnie tam.
Wstałam, a świat zawirował wokół mnie. Dopiero teraz, gdy podniosłam się z krzesła, poczułam, jak bardzo jestem pijana. Nogi miałam jak z waty, a głowa wydawała się zbyt ciężka dla szyi.
Alex szybko znalazł się obok mnie, podtrzymując mnie w pasie.
— Wszystko w porządku?  
— Tak — skłamałam. — Tylko trochę zakręciło mi się w głowie.
— Chodź — poprowadził mnie w stronę wyjścia. — Trzymaj się mnie.
Opuściliśmy bar, a ciepłe, nocne powietrze uderzyło mnie w twarz. Po głośnej muzyce i gwarze rozmów, cisza na zewnątrz była niemal ogłuszająca. Słychać było tylko szum fal i odległe dźwięki muzyki z innych barów wzdłuż plaży.
Ruszyliśmy piaszczystą ścieżką. Alex nadal obejmował mnie w pasie, a ja opierałam się na nim mocniej, niż bym chciała. Bez jego wsparcia pewnie przewróciłabym się po kilku krokach.
Plaża była prawie pusta. Tu i ówdzie widać było pary przytulające się na leżakach lub grupy przyjaciół siedzące w kręgu z butelkami. Nad nami rozciągało się gwiaździste niebo, tak jasne i wyraźne, jak nigdy w mieście.
— To kawałek drogi — powiedział Alex, gdy minęliśmy ostatni z barów. — Zatoczka jest za tymi skałami.
Wskazał na ciemny kształt majaczący w oddali. Wydawał się odległy, a plaża między nami a skałami była zupełnie pusta.
Szliśmy wzdłuż brzegu, gdzie piasek był twardszy i łatwiej było stawiać kroki. Fale lizały nasze stopy, a ja czułam, jak woda obmywa moje kostki, chłodna i orzeźwiająca. Alkohol plątał mi myśli, sprawiał, że wszystko było rozmyte, niejednoznaczne. Skały były coraz bliżej, a ja zastanawiałam się, co zastanę po drugiej stronie. Czy Daria naprawdę zdecydowała się zdradzić Filipa? Czy zdążyła już to zrobić? I co ja zrobię, gdy ich zobaczę?
Cała ta wyprawa zaczynała wydawać się coraz bardziej absurdalna. Ale było już za późno, żeby się wycofać.  
Skały były tuż przed nami. Ciemne, poszarpane, jakby jakiś olbrzym wbił pięść w brzeg wyspy. Alex puścił mnie, a ja chwiejnie zrobiłam kilka kroków w stronę wąskiego przejścia między głazami. Powietrze stało się chłodniejsze, pachniało wilgotną ziemią i solą. Księżyc w pełni wisiał nad morzem, rzucając na wodę srebrzystą, drżącą ścieżkę. Plaża za skałami była niewielka, ukryta, idealna na sekretne ruchańsko.
I wtedy to usłyszałam.
To nie był szum fal ani szept wiatru. To był dźwięk bardziej pierwotny. Cichy, gardłowy pomruk, po którym nastąpiło długie, przeciągłe westchnienie. Dźwięk czystej, nieskrępowanej przyjemności.
Moje serce zamarło. Wiedziałam, co to znaczy. Wiedziałam, kogo tam zastanę. A jednak musiałam zobaczyć. Coś silniejszego ode mnie kazało mi zrobić jeszcze jeden krok, wychylić się zza skały i spojrzeć.
Scena, która rozegrała się w świetle księżyca, była jak wyjęta z jakiegoś chorego, porąbanego snu. Moja szwagierka klęczała na wilgotnym piasku. Jej czarna sukienka była podciągnięta aż do pasa, odsłaniając nagie pośladki i uda. Przed nią stał Nikos, z opuszczonymi do kostek spodenkami. Jego kutas, nabrzmiały, lśniący od śliny znikał w jej ustach raz po raz. Widziałam, jak jej policzki zapadają się, jak gardło pracuje, przyjmując go całego. Trzymał ją mocno za włosy, jego palce zaciskały się na jej blond kosmykach.  Daria nie protestowała; przeciwnie, jej dłonie obejmowały jego pośladki a z gardła wydobywały się ciche, zadowolone pomruki, mieszające się z mokrymi odgłosami ssania i mlaskania. Jej oczy były półprzymknięte, pełne rozkoszy, jakby ta brutalność była dokładnie tym, czego potrzebowała. Nikos mruczał coś po grecku, jego biodra poruszały się w przód i w tył, pieprząc jej usta jak instrument, a ona brała go jak wygłodzone zwierzę. Jej piersi falowały pod sukienką z każdym pchnięciem.
Zmroziło mnie. Czas stanął w miejscu. Chciałam krzyknąć, wrzasnąć jej imię, kazać im przestać. Chciałam uciec, schować się, wymazać ten obraz z pamięci. Ale nie mogłam. Stałam jak sparaliżowana, a moje płuca zapomniały, jak oddychać. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, cokolwiek, ale zanim zdążyłam wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, poczułam za sobą ruch. Ciepła, duża dłoń zakryła mi usta, tłumiąc krzyk, który nawet nie zdążył się uformować. To był Alex.
Przysunął się do mnie od tyłu, jego ciało napierało na moje plecy. Poczułam jego oddech na karku, gorący i szybki.
– Ciii – szepnął mi prosto do ucha. – Chyba nie chcesz im przeszkadzać, prawda?
Powoli zabrał dłoń z moich ust, ale nie odsunął się. Czułam smak słonego potu z jego skóry na wargach, ale nie mogłam oderwać wzroku od Darii. Ona dalej pieściła go ustami. Jej język okrążał jego główkę, pieścił wędzidełko, zjeżdżał w dół po całej długości, by zaraz potem znowu wziąć go całego do ust, aż po same jądra. Lśniąca ślina ściekała po jej brodzie a Nikos trzymał ją za włosy, dyktując tempo.  Jego biodra pchały brutalnie, jakby testował granice jej gardła. Widziałam, jak jej wolna ręka wędruje między jej własne uda, pod sukienkę, dotykając się. Nikos odchylił głowę do tyłu. Cały drżał, bliski końca.
A ja stałam tam, uwięziona w objęciach Alexa, zmuszona do oglądania tego spektaklu. Gdzieś pod warstwą szoku, obrzydzenia i zdrady, poczułam coś mrocznego i zakazanego. Wilgoć zbierającą się między nogami. Sutki twardniejące pod sukienką. Moje ciało zdradzało mnie, oddech przyspieszał.  Daria obsługiwała obcego faceta z taką żarliwością, jakby to był jej mąż, a nie jakiś instruktor nurkowania a ja nie mogłam przestać na nich patrzeć.  
Alex naparł na mnie mocniej. Jego wzwód, twardy jak kamień, ocierał się o cienki materiał mojej sukienki, o moje pośladki. Przestałam oddychać, cała uwaga skupiła się na obcym, pulsującym narządzie przyciśniętym do mojego ciała. Zaczął poruszać biodrami, powoli, rytmicznie, a ja… ja na to pozwoliłam.  Co gorsza, po chwili sama zaczęłam poruszać się w ten sam rytm. Niewielkie, prawie niedostrzegalne ruchy biodrami, w przód i w tył. Ocierałam się o niego, czując, jak jego męskość napiera na mnie z coraz większą siłą.
W tym samym momencie Daria odsunęła się od Nikosa. Ściągnęła z siebie sukienkę jednym, płynnym ruchem i rzuciła ją na piasek. Była kompletnie naga. Jej opalone ciało lśniło w świetle księżyca. Położyła się na plecach, na wilgotnym piasku, i bezwstydnie rozłożyła nogi, zapraszając go do siebie. Nikos nie czekał. Rzucił się na nią, wbijając się w nią jednym, mocnym pchnięciem.
Widok ten był jak iskra, która podpaliła lont. Na moim ciele pojawia się gęsia skórka, a między nogami zrobiło nieznośnie mokro. Nigdy, przenigdy nie byłam tak podniecona. Wzwód Alexa przy moich pośladkach wydawał się teraz cięższy, twardszy. Resztkami świadomości próbowałam to powstrzymać.  
To chore. To zdrada. Mam męża, dzieci.  
Ale moje ciało już mnie nie słuchało. Zdradziło mnie kompletnie.
Daria jęknęła głośno, gdy Nikos zaczął się w niej poruszać. Wtedy poczułam dłonie Alexa na swojej sukience. Podwijał ją powoli do góry, odsłaniając moje nogi, moje pośladki. A potem jego palce znalazły gumkę moich majtek i bez wahania zsunęły je w dół.. Chłód nocnego powietrza na mojej nagiej skórze był szokiem. Odruchowo, wbrew wszelkiej logice, wypięłam tyłek prosto na niego. Poczułam gładką, mokrą główkę jego kutasa na mojej cipce, ocierającą się o wejście, badającą, szukającą drogi.
Kurwa, kurwa, co ja robię? – przeklinałam samą siebie w myślach. Ale wiedziałam, że już nie ma odwrotu. Wiedziałam, że nie dam rady tego zatrzymać. Że już nie chcę tego zatrzymywać.
Alex wszedł we mnie. Powoli, ale bezlitośnie, jego kutas rozpychał moją ciasną szparkę. Zagryzłam wargi tak mocno, że poczułam smak krwi. Wypięłam się bezwstydnie, oferując mu się całą, pozwalając, by Grek ruchał mnie od tyłu na tej ciemnej, ukrytej plaży, podczas gdy kilkanaście metrów dalej moja szwagierka darła się z rozkoszy w ramionach jego brata.
Jego pchnięcia były na początku powolne, głębokie ale szybko nabrały tempa. Wypinałam tyłek by dać mu jak najlepszy dostęp, by mógł wejść głębiej, by mógł mnie zniszczyć. Nigdy nie czułam nic podobnego. To była czysta, zwierzęca ekstaza, która wyłączała myślenie. Nie byłam już w stanie dłużej tłumić krzyków. Z mojego gardła wyrwał się zduszony jęk, który szybko przeszedł w głośny, niekontrolowany wrzask.
Wtedy Daria i Nikos na chwilę przerwali. Ich spocone, splątane ciała znieruchomiały. Daria uniosła głowę, jej włosy były w nieładzie, a makijaż rozmazany. Spojrzała w naszym kierunku.
– Ewelina, to ty? – usłyszałam jej zasapany, zdziwiony głos.
Nie miałam siły odpowiedzieć. Kolejne mocne pchnięcie Alexa wyrwało ze mnie  zwierzęcy skowyt.  Pieprzył mnie jak niestrudzona maszyna, jego biodra poruszały się z dziką furią. Pot lał mi się po plecach a wilgoć spływa między udami. Wiłam się, wypinając ku niemu, nie myśląc już o niczym poza tą rozkoszą, która wzbierała we mnie jak burza.
Widziałam przez mgłę, jak Daria i Nikos podnoszą się z piasku. Nikos szepnął coś do Darii, a potem ruszyli w naszym kierunku. Gdybym zachowała resztki rozumu, uciekłabym zawstydzona. Zniknęła. Ale całkowicie poddałam się własnym pragnieniom. Nie obchodziło mnie, że Daria patrzy, jak młody Grek posuwa mnie od tyłu. Straciłam kontrolę. Byłam tylko ciałem, pożądaniem, krzykiem.
Daria i Nikos podeszli bliżej. Daria stanęła przed mną, naga i bezwstydna. Patrzyła na mnie z mieszanką podziwu i podniecenia, pot spływał jej po piersiach. Nikos złapał ją za włosy, tak jak wcześniej a potem wydał rozkaz.  
– Pochyl się.  
Daria posłuchała, zrównała z moją twarzą. Nasze oczy się spotkały. Jej zielone, pełne ognia, moje zamglone ekstazą. Alex wciąż mnie pieprzył, moje ciało kołysało się w rytm jego pchnięć. Nikos rozchylił pośladki Darii i wszedł w nią od tyłu. Jęknęła głośno a on szepnął jej coś do ucha po grecku, ale zrozumiałam, dopiero gdy powtórzył wulgarnie po angielsku:  
– Kiss her, you slut.
Daria zawahała się na ułamek sekundy.
– No już, kurwa! Całuj ją! – ponaglił ją, uderzając biodrami o jej pośladki.
W końcu Daria zbliżyła swoje usta do moich. Jej oddech pachniał alkoholem i seksem. Poczułam jej wargi na swoich. Byłam zaskoczona, ale odpowiedziałam na pocałunek. Poczułam jej język w swoich ustach. Teraz obie byłyśmy brane przez greckich kochanków, obie jęczałyśmy w rytm ich pchnięć, namiętnie się całując, dzieląc tym samym oddechem, tą samą śliną, tym samym upokorzeniem i tą samą ekstazą.
Pocałunek był jak uderzenie pioruna, szokujący, elektryzujący i kompletnie dezorientujący. Gdy oderwałyśmy się od siebie, obie dyszałyśmy ciężko, a w powietrzu wisiało dziwne, gęste napięcie. Alex i Nikos przestali się w nas poruszać, ale wciąż byli w środku, twardzi i niestudzeni. Czułam, jak kutas Alexa pulsuje w mojej cipce, a każdy skurcz jego mięśni wysyłał falę gorąca prosto do mojego brzucha.
Nikos spojrzał na swojego brata, a na jego twarzy pojawił się chytry, drapieżny uśmiech. Powiedział do niego coś po grecku.
Poczułam, jak Alex wysuwa się ze mnie jednym płynnym ruchem, a jego miejsce niemal natychmiast zajmuje Nikos. Daria znów mnie pocałowała, jej usta zamknęły moje zanim zdążyłam zaprotestować.  
Nikos wszedł we mnie bez ostrzeżenia. Jego kutas był grubszy, twardszy, a jego wejście we mnie bardziej brutalne, zaborcze. Wypełnił mnie całkowicie, rozpychając moje  wnętrzności na granicy bólu i przyjemności. Każde jego pchnięcie było jak fala uderzająca o brzeg, a moja cipka, zdradziecka i posłuszna, pulsowała wokół nowego intruza, witając go z głodem. Usłyszałam zduszony jęk Darii, gdy Alex wchodził w nią. Całowałyśmy się namiętnie, zachłannie, jakbyśmy chciały tym pocałunkiem zagłuszyć to, co działo się z naszymi ciałami, podczas gdy ich bracia pieprzyli nas na zmianę, w milczącym porozumieniu.
— Ssij jej cycki, dziwko — warknął Nikos w stronę Darii. Jego głos był niski, chrapliwy, pełen niekwestionowanego autorytetu.
Alex pchnął ją w moją stronę. Daria, wciąż połączona ze mną pocałunkiem, pochyliła się i objęła dłonią moją pierś. Jej dotyk był pewny, jej palce zacisnęły się na mnie na tyle mocno, bym poczuła przyjemny ból. A potem objęła ustami mój sutek. Jej język wirował wokół niego, drażnił go, a zęby lekko go podgryzały. Nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę. Byłam posuwana przez młodego Greka, a szwagierka pieściła mnie jak napalona lesbijka, jej język wirował wokół brodawki, dłoń ugniatała drugą pierś.  Każde pchnięcie Nikosa w głąb mnie zbiegało się z pieszczotą jej języka na mojej piersi. Moje ciało drżało w niekontrolowanych konwulsjach.
Po chwili, która mogła trwać wieczność, Nikos wyszedł ze mnie gwałtownie. Szarpnął mnie za włosy, zmuszając, bym opadła na plecy, na chłodny, wilgotny piasek.
— Połóż się — rozkazał. Rozchylił moje nogi szeroko, bezceremonialnie, jakbym była lalką, pozbawioną woli. A potem zwrócił się do Darii, która wciąż klęczała obok, dysząc ciężko. — A teraz liż jej cipkę. No już!
Jego głos był ostry jak brzytwa. Daria spojrzała na mnie, a w jej oczach, po raz pierwszy tej nocy, zobaczyłam cień prawdziwego wahania, może nawet protestu.
— Nie, to zbyt… — zaczęła, jej głos był zduszony i niepewny.
Nikos nie dał jej dokończyć. Chwycił ją za kark i bez słowa, jednym brutalnym ruchem, pchnął jej głowę w dół, między moje uda. Padła na kolana, a jej twarz znalazła się centymetry od mojej nagości. Przez moment panowała absolutna cisza. Słyszałam tylko szum morza i ogłuszające bicie własnego serca. A potem poczułam jej ciepły oddech na wewnętrznej stronie ud. Moja skóra pokryła się gęsią skórką. Byłam przerażona i podniecona jak nigdy w życiu. Moja cipka pulsowała w oczekiwaniu, wilgotna i otwarta.
W końcu Daria nachyliła się. Jej blond włosy musnęły moją skórę. Dotknęła mnie językiem. Najpierw nieśmiało. Jej wargi badały moje, jakby próbowała oswoić się z nową sytuacją, z nową rolą. Ale potem, jakby pod wpływem jakiegoś wewnętrznego impulsu, jej ruchy stały się odważniejsze. Jej język, gorący i mokry, wślizgnął się między moje wargi sromowe, odnajdując łechtaczkę. Niemal zemdlałam z rozkoszy. Moje biodra same uniosły się w górę, wciskając się w jej twarz, domagając się więcej.
Alex, widząc to, klęknął za Darią i znów wszedł w nią od tyłu. Czułam wibracje jego pchnięć przenoszone przez jej ciało na moje. Jej jęki były teraz stłumione, bo jej usta były zajęte mną, ale rytm jej pieszczot przyspieszył, napędzany jego biodrami. W tym samym czasie Nikos ukląkł przy mojej głowie i bezceremonialnie włożył mi kutasa do ust. Zaczęłam ssać, czując słony smak potu i nasienia, pulsowanie krwi w jego członku. Fale ekstazy przeszywały mnie, gdy Daria, coraz śmielej, wsuwała palce do mojej szparki, rozszerzając ją, masując od środka. Jej język, ku mojemu absolutnemu szokowi, powędrował niżej, odnajdując mój anus. Wbił się mocno w drugą dziurkę. Ból i przyjemność zmieszały się w jedno, wywołały eksplozję, która wstrząsnęła całym moim ciałem, wyrywając z gardła zduszony, nieludzki krzyk.
Przestałam liczyć orgazmy. Przestałam rozróżniać czyjego kutasa ssę, kto jest we mnie, a kto w niej, czyje usta całuję, a czyje pieszczą moje piersi. Byliśmy splątaną masą ciał, oddechów i jęków. Byłam zagubiona w tej orgii, moje ciało płonęło, a umysł, który tak długo trzymał mnie w ryzach, w końcu się poddał.
Kurwa mać. To było szaleństwo. I nie chciałam, żeby kiedykolwiek się skończyło.



***


– Mamo, Antek zabrał mi muszelkę!
– Nieprawda! Sama mi ją dałaś!
Dziecięce krzyki przebijały się przez gęstą, lepką mgłę w mojej głowie. Potem dołączył do nich głos Maćka, zbyt głośny, zbyt radosny.
– Dzieciaki, ciszej, mama jeszcze śpi. Ewelina, kochanie, pora wstawać. Mamy dwie godziny do wymeldowania.
Powoli otworzyłam oczy. Światło wpadające przez niedokładnie zasłonięte zasłony raziło jak nóż. Każdy dźwięk był jak uderzenie młotem w czaszkę. Głowa pękała mi w szwach, a w ustach czułam smak starego, zjełczałego alkoholu.
Próbowałam się podnieść, ale każdy mięsień protestował. Byłam obolała. Nie jak po treningu, ale w sposób głębszy, bardziej intymny. Ból promieniował z podbrzusza, z ud, z miejsc, o których nie chciałam myśleć.
Wtedy zaczęły napływać obrazy.
Fragmenty. Urywki. Księżyc, szum fal, piasek wbijający się w kolana. Ciemne oczy Alexa, jego dłonie na moich biodrach. Język Darii...
Nie. To był sen. Chory, popieprzony sen.
To musiała być fantazja. Ta, którą miałam w nocy parę dni temu. Alkohol po prostu ją podkręcił, zrobił z niej koszmar. To niemożliwe, żeby to wydarzyło się naprawdę.
Dotknęłam ust. Były spuchnięte, obolałe, jakbym całowała się z kimś przez wiele godzin. Albo jakby ktoś...
– Co to za dziwny zapach? – Głos Maćka wyrwał mnie z zamyślenia. Wstał z łóżka i przeciągał się przy oknie. – Jakieś takie... słone.
Zapach. Ten sam zapach, który czułam na plaży. Zapach potu, morza i... nasienia.
Zamarłam. Powoli, z przerażeniem, którego nigdy wcześniej nie czułam, uniosłam dłoń do twarzy. Opuszkami palców dotknęłam policzka. Czułam zaschniętą, lepką skorupkę. Zdrapałam odrobinę paznokciem i podniosłam do nosa.
To był ten zapach.
Poczułam, jak żołądek podchodzi mi do gardła. To nie był sen. To nie była fantazja. To wszystko wydarzyło się naprawdę.
Zerwałam się z łóżka, ignorując ból i zawroty głowy. Wpadłam do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłam się o nie, dysząc ciężko, jakbym przebiegła maraton.
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam potwora. Rozmazany makijaż tworzył ciemne sińce pod oczami. Włosy były w strasznym nieładzie, posklejane piaskiem i czymś jeszcze. Usta spuchnięte i sine. A na policzkach i szyi widziałam te białawe, zaschnięte smugi.
Odkręciłam wodę pod prysznicem na cały regulator, mając nadzieję, że szum zagłuszy myśli. Ale one nie chciały zniknąć. Wręcz przeciwnie, teraz, gdy stałam przed lustrem, wracały z całą mocą, układając się w logiczną, przerażającą całość.
Pamiętam język Darii. Jej ciepłe, mokre usta na mojej cipce. Pamiętam, jak dochodziłam, krzycząc, tracąc kontrolę. Pamiętam jej palce we mnie, język w obu moich dziurkach. Pamiętam ból i tę chorą, rozdzierającą przyjemność.
Pamiętam kutasa Nikosa w moich ustach. Pamiętam, jak mnie kneblował, jak uderzał o moje zęby, jak się krztusiłam. Pamiętam jego triumfalny uśmiech.
Pamiętam Alexa, wbijającego się w Darię, i jej krzyki rozkoszy. Pamiętam ich spocone ciała, ich zwierzęce ruchy.

Zapach spermy, teraz już wyraźny, uderzył mnie w nozdrza z nową siłą. Czy ja naprawdę na to pozwoliłam? Dałam się przelecieć obcym facetom? Dałam się pieścić szwagierce? Pozwoliłam, żeby spuścili mi się na twarz? Jak do tego doszło? Jak mogłam tak stracić kontrolę?
Weszłam pod prysznic, a gorąca woda lunęła na moje ciało. Złapałam za mydło i zaczęłam się szorować. Twarz, szyję, piersi, brzuch. Szorowałam mocno, prawie do krwi, jakbym chciała zedrzeć z siebie nie tylko dowody zbrodni, ale i samą skórę, która mnie zdradziła. Próbowałam zmyć z siebie ich dotyk, ich zapach, ich smak.
Czułam się podle. Brudna. Zniszczona. Byłam najgorszym rodzajem szmaty, zdradziecką suką, która zhańbiła siebie, męża, całą swoją rodzinę.
Ale gdy woda spływała po moim ciele, a ja wciąż na nowo przeżywałam tamtą noc, poczułam coś jeszcze. Coś, co sprawiło, że nienawiść do samej siebie stała się jeszcze większa.
Pod wpływem wspomnienia języka Darii, kutasa Nikosa, brutalnych pchnięć Alexa, poczułam znajome pulsowanie między nogami. Moje sutki stwardniały, a cipka, mimo bólu, znowu zaczęła robić się mokra.
Stałam pod strumieniem gorącej wody, szorując swoje ciało, płacząc z bezsilności i wstydu, a jednocześnie czując, jak budzi się we mnie kolejna, niechciana fala podniecenia.

***

Dwie godziny. Tyle miałam, żeby stać się z powrotem Eweliną, którą wszyscy znali. Żoną. Matką. Normalną kobietą. Prysznic zmył z mojej skóry brud, ale nie zmył wstydu. Ubrałam się w najzwyklejsze ciuchy, jakie miałam – dżinsowe szorty i biały t-shirt. Zrobiłam mocniejszy makijaż, próbując zakryć spuchnięte usta i podkrążone oczy. Każde spojrzenie w lustro było torturą.
Gdy opuszczaliśmy pokój, czułam się jak aktorka wchodząca na scenę. Maciek niósł dwie największe walizki, narzekając pod nosem na ich ciężar. Dzieci biegły przodem, kłócąc się o to, kto pierwszy naciśnie guzik windy. Wszystko było normalne. Zbyt normalne.
Na korytarzu, tuż przy windzie, czekali już na nas Filip, Iga i Daria.
Zamarłam.
Nasze spojrzenia spotkały się tylko na ułamek sekundy. W jej oczach nie zobaczyłam nic. Żadnego wstydu, żadnej skruchy, żadnego znaku, że cokolwiek się wydarzyło. Była spokojna, uśmiechnięta, ubrana w zwiewną, letnią sukienkę. Wyglądała, jakby spała osiem godzin i obudziła się rześka jak skowronek.
A ja? Ja poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Spuściłam wzrok, wbijając go w hotelowy dywan. Nie byłam w stanie na nią patrzeć. Czułam na sobie jej spojrzenie, badawcze, może nawet rozbawione. Wiedziała, że pękłam. Wiedziała, że jestem słaba.
– No, ekipa, gotowi na powrót do szarej rzeczywistości? – zagaił Filip, klepiąc Maćka po plecach.
– Stary, nie przypominaj mi nawet – westchnął mój mąż.
Rozmawiali, śmiali się, planowali, że wpadną do nas na grilla w przyszły weekend. Stali obok siebie, dwaj bracia, dwaj mężowie, nie mając bladego pojęcia, że ich żony, dwie kobiety stojące tuż obok, poprzedniej nocy lizały nawzajem swoje cipki i dały się przelecieć obcym facetom na plaży.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zniknąć. Rozpłynąć się w powietrzu. Każde słowo, każdy śmiech moich niczego nieświadomych mężów był jak cios w brzuch. Wiedziałam jedno, z pewnością tak absolutną, że aż mroziła krew w żyłach. Maciek nigdy nie może się o tym dowiedzieć. Nigdy. To nie byłaby kłótnia. To nie byłaby cicha wojna. To byłby koniec. Koniec naszego małżeństwa, naszej rodziny, wszystkiego, co budowałam przez te wszystkie lata.
Droga na lotnisko była męczarnią. Siedziałam w taksówce z Maćkiem i dziećmi, wpatrując się tępo w mijane krajobrazy. W drugim samochodzie jechała Daria z Filipem. Czułam jej obecność, nawet jej nie widząc. Czułam się jak pod ostrzałem.
Na lotnisku było jeszcze gorzej. Tłum, hałas, kolejki. Starałam się trzymać blisko Maćka, używając dzieci jako tarczy. Unikałam Darii jak ognia. Gdy stała przy odprawie bagażowej, ja udawałam, że muszę iść z Antkiem do toalety. Gdy szła po kawę, ja nagle przypominałam sobie, że muszę kupić wodę. Ale czułam jej spojrzenia na plecach. Ciężkie, natarczywe.
Czekając na wejście do samolotu, siedzieliśmy całą grupą przy jednej z bramek. Dzieci oglądały bajki na tablecie. Filip czytał gazetę. Daria przeglądała coś na telefonie. A ja udawałam, że czytam książkę, choć litery zlewały mi się w bezkształtną masę.
– Pokłóciłyście się? – Głos Maćka, cichy i bliski, wyrwał mnie z odrętwienia.
Spojrzałam na niego, a serce podskoczyło mi do gardła.
– Co? – zapytałam, czując, jak panika zaciska mi gardło.
– Pytam, czy pokłóciłyście się z Darią. Przez cały ranek słowa ze sobą nie zamieniły. Unikasz jej. Coś się stało?
Jego pytanie było niewinne, zadane z troski. Ale dla mnie brzmiało jak oskarżenie. Jakby wiedział. Jakby wszystko wiedział.
– Nie, skądże – zaprzeczyłam szybko, zbyt szybko. Starałam się, żeby mój głos brzmiał naturalnie, ale wyszedł piskliwy i sztuczny. – Po prostu jestem zmęczona, w nocy długo nie mogłam zasnąć.  
Maciek przyglądał mi się jeszcze przez chwilę, a potem wzruszył ramionami.
– Muszę do toalety – rzuciłam, nie patrząc na nikogo.
– Zosia, idziesz z mamą? – zapytał Maciek.
– Nie, zostanę z tatą – odpowiedziała, nie odrywając wzroku od tabletu.
Dzięki Bogu.
Ruszyłam w stronę łazienek, czując na plecach ciężar spojrzenia Darii. Każdy krok był wysiłkiem. Weszłam do środka, a zapach chloru i taniego odświeżacza powietrza uderzył mnie w nozdrza. Było tu kilka kobiet, poprawiających makijaż, myjących ręce. Minęłam je i weszłam do ostatniej wolnej kabiny, zamykając za sobą drzwi.
Oparłam się o nie, zamykając oczy. Chwila spokoju. Chwila, żeby pomyśleć. Ale mój umysł był pusty. Był tylko wstyd, ból i to cholerne, pulsujące wspomnienie.
Zsunęłam dżinsowe szorty i majtki, siadając na zimnej desce klozetowej. Nagle usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi do kabiny. Poderwałam głowę, drzwi otworzyły się, a do środka bezszelestnie wślizgnęła się Daria.
Otworzyłam usta, żeby krzyknąć, zaprotestować, kazać jej wyjść. Ale nie zdążyłam. Zanim jakiekolwiek słowo opuściło moje gardło, usiadła na moich kolanach okrakiem, przyciskając mnie swoim ciałem do deski. Jej twarz była tuż przy mojej, a w jej oczach płonął ten sam ogień, co na plaży.
I wtedy mnie pocałowała.
To nie był delikatny pocałunek. To był atak. Jej usta były twarde, zachłanne, jej język wdarł się do moich ust, nie prosząc o pozwolenie. Próbowałam ją odepchnąć, moje ręce zaparły się o jej ramiona, ale była silniejsza. Albo ja byłam zbyt słaba.
Gdy próbowałam się wyrwać, jej dłoń zsunęła się między moje nogi. Jej palce bezbłędnie odnalazły moją łechtaczkę.
Jęknęłam.
Ten jeden, zdradziecki dźwięk wystarczył. Moje ciało, mój pieprzony, zdradziecki organizm, poddał się w ułamku sekundy. Opór zniknął, zastąpiony przez falę gorąca, która zalała moje podbrzusze. Jej palce poruszały się szybko, precyzyjnie, a ja, wbrew mojej woli, zaczęłam odpowiadać na jej pocałunek. Nasze języki splatały się w dzikim tańcu, a ja czułam, jak odpływam, tonąc w tym szaleństwie.
Daria oderwała się na chwilę od moich ust, sięgnęła za siebie i zasuwała zasuwę w drzwiach kabiny. Ten cichy, metaliczny dźwięk był jak wyrok. Byłyśmy zamknięte. Uwięzione.
Zsunęła się z moich kolan i uklękła przede mną, na brudnej podłodze lotniskowej toalety. Rozchyliła moje nogi, a ja, jak w transie, pozwoliłam jej na to.
Patrzyła na moją nagą, obolałą cipkę z fascynacją, a potem uniosła na mnie wzrok. Na jej ustach błąkał się triumfalny uśmiech.
W tamtej chwili, patrząc w jej błyszczące, pozbawione skrupułów oczy, dotarło do mnie, że to wcale nie był koniec.
To był dopiero początek czegoś, czego nawet nie potrafiłam opisać słowami.


KONIEC

4 komentarze

 
  • Użytkownik Rebus

    Szkoda ze juz się skończyło. Z tego można by było wysnuc ciekawy początek. Mam nadzieję że pociągniesz to opowiadanie dalej.

    12 godz. temu

  • Użytkownik TomoiMery

    oj ciekawie się zapowiada 😁

    19 godz. temu

  • Użytkownik Czesiu 18

    Mam nadzieje ze będzie nastepna cześć

    19 godz. temu

  • Użytkownik Slavik1975

    Rewelacyjne. Proszę o więcej.

    Przedwczoraj

  • Użytkownik barfly

    @Slavik1975 Dzięki!

    Przedwczoraj