Gęsty dym moich ulubionych papierosów unosił się leniwie i z gracją, po sam sufit dużej sypialni. Niedawno zamontowałem do niego kawałki lustra w stylu glamour, ukazujące teraz odbicie ledwo widocznych sylwetek nagich ciał, rozświetlonych migoczącymi wokół świecami. Nie lubiła papierosów. W sumie wielu rzeczy nie lubiła, ale na tym punkcie była wybitnie przewrażliwiona. Dla niej był to tylko duszący smród niszczący zdrowie, dla mnie odpychający smak codzienności, równie duszący - co pociągający w swojej prostocie. Zwykle nie robię innym na złość. Dzisiaj jednak mam ochotę robić co mi się podoba, zwłaszcza, że Zielonooka miała nietęgi, przytłaczający humor. Po powrocie z pracy i szybkich, oddzielnych prysznicach - położyliśmy się na łóżku niczym figury na kartach do gry, komunikując tym samym niczym nie podyktowaną niechęć do bliższych kontaktów. Z każdym zaciągnięciem papierosa, czułem się wprost proporcjonalnie bardziej zrelaksowany. W zupełnej przeciwności do Zielonookiej, której teatralne machanie stopami w niedalekim sąsiedztwie mojej głowy, miało zapewne zakomunikować irytację z tym związaną.
- Nie za dobrze Ci? - Rzuciła zirytowana Zielonooka tonem równie dobitnym, co tegoroczne podwyżki prądu.
- Hmm...stwierdzenie, że jest mi za dobrze, to luksus, którego doznałem ostatnio kilka lat temu, po tym jak w moje urodziny dostałem zapas ulubionej whisky na pół roku. – odparłem lekko rozbawiony.
- Zawsze masz na wszystko odpowiedź prawda? Nie sądzisz, że czasem lepiej nic nie mówić?
- A nie miałabyś wtedy pretensji, że milczę?
Tym razem jednak to ona milczała. Choć patrząc właśnie na odbicie jej kontrastowo wściekłej, acz wciąż pięknej buzi w odbiciu sufitowych luster – milczała na moje szczęście. Każdy mężczyzna wie, że chamska dyskusja z kobietą nie zwiastuje niczego dobrego. Ale prawdziwy mężczyzna wie również, że czasem chamska prowokacja, ma na celu przesunąć granicę emocjonalną Swojej rozmówczyni – którą dzisiaj ewidentnie coś trapi, a która równie ewidentnie nie chce o tym rozmawiać.
- Co Cię gryzie? - zapytałem odczekując taktownie kilka chwil oraz rozpylając w geście pokoju mgiełkę odświeżacza powietrza, o zapachu jabłka i cynamonu.
- Nic.
- Czy to "nic" dotyczy dzisiejszego dnia? - próbowałem dalej niewzruszony.
Ona jednak również była niewzruszona, milcząc jak grób w geście sprawiedliwego odwetu za robienie jej na złość. Ja jednak na szczęście moje i jej – jestem równie uparty. Choć z uwagi na moje dobre intencje – pasowałoby powiedzieć – konsekwentny w swoich poczynaniach.
- Jeśli mi powiesz o czym myślisz, będę mógł Ci pomóc się z tym uporać. - powiedziałem minimalnie przepraszającym tonem, dodając do mojego zdania "kropkę nad i", w postaci delikatnego buziaka jej kostki znajdującej się w zasięgu moich ust. Moja rozmówczyni lekko drgnęła czując mój gest w mało spodziewanym miejscu. Ale jej delikatne westchnięcie, tym razem brzmiało jak pojednawcza nuta, a nie znak wojny ostatecznej.
- Sądzisz, że to wszystko ma sens? - zapytała mnie niepewnie.
- Masz na myśli naszą relację?
- Tak. Męczy mnie dzisiaj dużo wspomnień. Czuje się tym wszystkim przytłoczona.
- Przeszłością czy teraźniejszością?
- Wszystkim. Nie masz wrażenia, że każda historia, którą przeżyliśmy lub przeżywamy, coś nam zabiera?
- Zabiera? Masz na myśli świeże powietrze przez moje papierosy w kontekście teraźniejszości? - rzuciłem dla rozluźnienia atmosfery.
- Głupol. - odnalazła mnie wzorkiem w lustrze delikatnie się uśmiechając. - Nie. Mam na myśli, że kiedy do kogoś się zbliżamy, zgadzamy się na kompromisy, a kiedy coś nie wyjdzie, przesuwamy ciągle granicę tego, co jesteśmy w stanie wytrzymać. I chcąc ochronić siebie, stajemy się....coraz chłodniejsi....coraz mniej przypominamy dawnych siebie...
- Jedni nazwą to stratą. A inni progresem. Odwracając sytuację, można powiedzieć, że ludzie którzy nie zaznali smutku, goryczy i rozczarowania – są emocjonalnie płascy. Nie dochodząc do dna, nie nauczymy się jak wypływać. Nie sądzisz?
- A co jeśli mi się już nie chce pływać?
- A jednak jesteśmy tu razem tu i teraz. Chcąc nie chcąc – nasze pierwsze spotkanie było gestem i chęcią zmian. Nawet jeśli teraz czujesz strach. Lub tęsknotę.
- Tęsknotę za czym? - zapytała zdziwiona.
- Za wspomnieniem. Lub za tym jaka byłaś. Kiedyś.
- A co jeśli nie tęsknie za tym kim byłam, tylko za tym co czułam...a przez to, przez co przeszłam już nie potrafię czuć tego samego?
- A kto powiedział, że to co czułaś kiedyś było tym do czego naprawdę dążysz? Zawsze po latach patrzymy łaskawszym okiem na wspomnienia. Znając swoją historię, wiemy czego się po niej spodziewać. Pisząc nową – podejmujemy nowe ryzyko.
Po słowie "ryzyko", Zielonooka położyła swoją ciepłą dłoń na moim nagim udzie – nie zważając tym samym na ryzyko rozwoju sytuacji, zmierzające wraz z moją rosnącą męskością tym razem wprost proporcjonalnie daleko od powagi poruszanych tematów.
- Po co miałabym znowu ryzykować? Żeby cierpieć?
- A jeśli ryzyko to jedyna droga do przyjemności?
Moja rozmówczyni postanowiła tym razem odpowiedzieć gestem. Gestem dłoni, silnie zaciskającej moją męskość – która idąc drogą wspomnianego wcześniej ryzyka, urosła tak szybko, jak malały wątpliwości Zielonookiej. Nie jestem z tych, których trzeba długo zachęcać. Niemal czytając sobie w myślach przesunęliśmy się na odpowiednią wysokość - kładąc się na boku. Wpiłem się natychmiast ustami w jej ociekającą sokami szparkę. Sam natomiast czułem ciepło okalające mojego kutasa w sposób tak przyjemny, jak łyk gorącej czekolady w mroźny wieczór podczas spaceru. Pieściliśmy się łapczywie i agresywnie. Z jednej strony dociskałem swoje usta do coraz bardziej mokrej szparki, z drugiej zacząłem ruszać biodrami w taki sposób, żeby wsuwać swoją męskość głęboko w gardło swojej partnerki. Podobało nam się to. Wiliśmy się w wężowym splocie pracy naszych ust i języków, wydając z siebie dźwięki walki, lecz tym razem zdecydowanie fizycznej, a nie werbalnej. Kotłując się w sensualnych ruchach francuskiej miłości, czuliśmy wyzwanie w tym, kto dojdzie jako pierwszy. Zielonooka dławiła się mną naprzemiennie pochłaniając twardy dowód mojego pożądania i liżąc go z każdej możliwej strony. Ja natomiast uskuteczniałem językowy taniec, połączony z dogłębną penetracją jej cipki - moimi równie zwinnymi palcami. Moja partnerka nie była mi dłużna. Obciągała mi naprzemiennie ustami i zwinnymi dłońmi z taką gracją i pożądaniem w oczach, jakby była wygłodniała mojej męskości po wieloletniej, seksualnej ascezie. Niełatwo jest przekuć złą sytuację i skojarzenia w coś dobrego. Jeśli jednak dzisiaj poruszyliśmy temat emocjonalnego ryzyka, niech i to ryzyko przeniesie się do sfery łóżkowego szaleństwa. Odepchnąłem od siebie Zielonooką – odwracając sprytnym ruchem tyłem do siebie. Złapałem ją wymownie za kark i wszedłem od tyłu w pełnym tego słowa znaczeniu. Bez ostrzeżenia, lecz z odpowiednim wyczuciem wszedłem w jej drugą dziurkę, słysząc jęk będący ewidentną formą aprobaty. Posuwałem ją coraz mocniej. Zielonooka odwróciła głowę patrząc na mnie i kierując w tej samej chwili dłoń do swojej cipki, w celu podwojenia swoich seksualnych doznań. Nie trwało to długo. Mój każdy ruch twardego kutasa w analnej rozkoszy, połączony z masowaniem łechtaczki wywołał oczekiwany, orgazmowy spazm, a zaciśnięcie się jej całego ciała na mojej męskości - doprowadziło mnie do wybuchu w tej samej chwili. Drżeliśmy mocno przez dobre kilkanaście sekund, potwierdzając jednocześnie regułę, mówiącą o tym, że rozmawiać można na wiele sposobów. I to z intensywnością odpowiadającą ciężkości poruszanych tematów. Padliśmy ze zmęczenia obok siebie, tym razem twarzami zwróconymi ku sobie. Emocje smutku i rozdarcia – ustąpiły miejsca spełnieniu. Nawet jeśli było to spełnienie pozorne, chwilowe i ryzykowne.
Ale bez ryzyka, z pewnością nie smakowałoby tak samo.
1 komentarz
Gaba
Prawie tysiąc odczytów, trzynaście £apów i ani jednego komentarza..... Ludzie, co się dzieje na lol'u??? Gdzie te czasy, kiedy pod każdym pisaniem były dysputy które gęsto, często były znacznie ciekawsze niż pisania autorów??? Eeee tam...
kitu
@Gaba Zostaliśmy oboje na placu boju.Widocznie opowiadanie uważane jest za niegodne komentarzy..Chociaz znam o wiele gorsze,inne opowiadania...Gorsze-czyli mniej ciekawe,mniej ,,grzeczne",bardziej dramatyczne i brutalne no i treśc(akcja)powielana przez większosc opowiadań jest podobna.