WSTĘP
Jeśli chodzi o seks, to jestem bardziej smakoszem niż żarłokiem. Jak każdy smakosz, dbam o to by na co dzień jeść smacznie i zdrowo. Od czasu do czasu funduję sobie jednak bardzo wyrafinowane danie. Czymś takim jest układ dominujący – uległa. Trudny do zrealizowania, a do utrzymania jeszcze trudniejszy, bo wymaga z jednej strony emocjonalnej bliskości i wielkiego zaufania, z drugiej zaś stałego utrzymywania dystansu niepozwalającego na spoufalanie się uległej.
I taki układ udało mi się stworzyć z Agatą, 39 letnią brunetką o pięknych kobiecych kształtach. Mężatką, żyjącą z mężem w otwartym związku, w najpopularniejszej jego wersji – czyli zdrady tolerowanej. On ją zdradzał, czego ona się domyślała, ona go zdradzała, czego on się domyślał, ale w bezpośrednich relacjach nigdy nie poruszali tego tematu.
Nieistotne są okoliczności naszego poznania. Istotne zaś to, że w korespondencji mailowej, która zaczęliśmy prowadzić pojawił się temat dominacji. I choć Agata dotychczas nigdy nie brała tego pod uwagę, co raz bardziej ją to fascynowało. Kiedy po paru miesiącach spotkaliśmy się po raz pierwszy już przy pierwszym pocałunku czułem, jak drży z mieszaniny podniecenia, lęku i ciekawości czego za chwilę będę od niej wymagał. Wpiła się we mnie ustami, przywarła całym ciałem i czułem, że chce tę chwilę przeciągać w nieskończoność, z namiętności, ale i z niepokoju, co będzie dalej. Bo co będzie dalej, wiedziała. Nie wiedziała tylko, jak to się stanie. Jeszcze kiedy pisaliśmy ze sobą. znalazłem jakieś uchybienie w jej korespondencji, za które miała ponieść karę. Dziesięć pasów.
Nie spieszyłem się z przerwaniem tego pierwszego pocałunku. A on trwał minutę, dwie, trzy, pięć a może jeszcze dłużej. Z upływem czasu czułem, jak jej napięte wcześniej mięśnie rozluźniają się i niepokój pierwszych chwil zamierania się w namiętność.
- Klęknij – powiedziałem spokojnie.
Posłusznie wykonała polecenie.
- Rozepnij mi pasek.
Rozpięła i z gorliwością neofitki zaczęła dobierać się do rozporka.
- Zostaw – usłyszała. – Masz robić tylko to, co Ci każę. Za samowolę będzie dodatkowe 10 pasów.
Milczała.
- Podziękuj.
- Dziękuję.
- Panie. Dziękuję Panie się mówi. Pisałem Ci przecież, jak się masz do mnie zwracać. Jeszcze dziesięć,
Zadrżała. Widać, że się przestraszyła.
- Zadowolona?
- Tak Panie – potwierdziła pospiesznie, ale w jej głosie słychać było niepewność.
- Przypominam, możesz w każdej chwili przerwać zabawę. Pamiętasz słowo klucz?
-Pamiętam Panie
- I nie chcesz goi użyć.
- Nie panie.
- To o co prosisz?
- O karę panie.
- Jaką?
- Trzydzieści pasów.
- Zapomniałaś dodać Panie. Czterdzieści.
- Przepraszam Panie.
- Podaj pas.
Podała. Pas był z delikatnej, miękkiej skóry. Specjalnie wziąłem taki, żeby mniej bolało. Nie chciałem jej zniechęcić. Chciałem tylko podporządkować.
- Pochyl się.
Zgięła się głową dotykając podłogi.
- Podnieś spódnicę.
Podniosła. Tyłek miała duży, pięknie zaokrąglony, prowokujący do wykorzystania. Wcinające się w przedziałek stringi nie przeszkadzały w jego kontemplacji.
- Majtki.
Zaczęła się podnosić.
- Zostań tak. Opuść je tylko.
Opuściła do kolan.
- Wypnij się mocniej.
Podniosła tyłek najwyżej jak potrafiła. Teraz widziałem też jej starannie wygolona cipkę.
- Masz liczyć głośno i za każdym razem podziękować. Słyszałaś?
- Tak Panie.
- Jak się pomylisz zaczniemy od początku i mocniej. Będzie bardziej bolało.
Pierwszy cios był konkretny. Jęknęła, ale szybko powiedziała.
- Raz. Dziękuje panie.
Jeszcze nie skończyła dobrze, a padło drugie uderzenie, na drugi półdupek.
Po szóstym nie padł siódmy od razu. Najpierw delikatnie smyrałem ją pasem po tyłku, podniosłem pas i delikatnie opuściłem nie zadając ciosu i powróciłem do smyrania. I tak jeszcze trzeci, czwarty i piaty raz w rożnym tempie i z różnych stron. I kiedy, niepewna tego kiedy uderzę, drżała w oczekiwaniu na to nieuchronne, trzepnąłem na tyle mocno, że aż zadrżała. Podziękowała, ale opuściła tyłek. Natychmiast dostała kolejnego klapsa.
- Nie opuszczaj dupy, bo będzie kara.
Podniosła się znowu. Po 15 uderzeniach zmieniłem pas na dyscyplinę. Jej miękkie rzemienie chyba bardziej ją podniecały niż sprawiały ból. Liczeniu i dziękowaniu zaczęły towarzyszyć jęki. A przesuwając rzemykami między płatkami jej cipy widziałem jak wilgotnieją od jej soków.
Na ostatnie 10 klapsów zerwałem z niej sukienkę, stringi, uwolniłem jej pełne piersi ze stanika i kazałem mocno rozchylić nogi. Zmieniłem dyscyplinę na palcat. Końcówką jeździłem po jej rowku, rozchylałem płatki, drażniłem uderzając z rzadka i niespodziewanie raz w tyłek raz w cipę. Lekko, ale celnie.
Podczas lania, kiedy najmniej się tego spodziewała, podnosiłem ją za włosy i całowałem długo i gorąco. Liczyła, dziękowała i wilgotniała.
To była pierwsza lekcja uległości. Bo nie chodziło mi o to, by zadawać ból. Najmniej o to. Chodziło o to, by uświadomić jej, że najbardziej podniecające jest oczekiwanie i niepewność co jej się przytrafi. I dobrze to odczuła. Dowodem był pełen oddania wyraz jej twarzy, mokre od soków uda i podniecenie, które chciała zaspokoić ręką, ale nie mogła, bo właśnie skuwałem ją kajdankami. Zakazałem jej się ruszać. Klęczała więc na środku pokoju patrząc jak się rozbieram. Kiedy zbliżyłem się do niej ze sterczącym z podniecenia kutasem, otworzyła usta na jego powitanie. Ale jeszcze nie dane jej było spróbować. Trzymając ją za głowę pozwoliłem jej tylko lizać go od nasady do czubka i z powrotem. Ocierałem nim jej twarz i piersi. I tylko tyle. Na więcej jeszcze nie przyszła pora.
Zmiana pozycji. Łóżko. Szeroko rozłożone ręce Agaty w kajdankach przywiązane do jego skrajów. Nogi rozłożone w V, przywiązane sznurami do zewnętrznych części wysokiej metalowej poręczy u wezgłowia łóżka. Obie dziurki bezbronne, czekały otwarte na wszelkie tortury. Na początek pawie pióro. Umiejętnie przesuwane po jej twarzy, szyi, sutkach, brzuchu i między udami od magicznego guziczka u szczytu aż do kakaowego oczka, sprawiło, że po paru minutach Agata była na skraju orgazmu. Ale bez szans na finał Nim doszła skończyłem pieszczoty.
Pióro poszło w kąt. Przyszedł czas na dmuchanie. To nie metafora. Pochyliłem się nad centrum kobiecości Agaty i z kilu centymetrów wąskim strumieniem powietrza dmuchałem. Szybki wdech i długi wydech. Nie musiałem długo czekać na reakcję. Biodra Agaty zaczęły u nosić się i opadać. Z gardła wydobywał się jęk. Mam doświadczenie, więc wyczułem, kiedy skończyć, by zatrzymać się tuż przed granicą jej orgazmu.
- Proszę, panie, proszę.
- O co?
- Proszę pana o orgazm, bardzo proszę.
- Nie.
Jeszcze nie była to pora. Pora przyszła na klamerki. Trzy, połączone łańcuszkami. Dwie na sutki, jedna na łechtaczkę. Łańcuszki łączą się na kółku. Pociągałem kółko od czasu do czasu. W jej już rozgrzana do czerwoności kobiecość wsunąłem wibrator. Palcem nawilżonym żelem dotknąłem brzegi drugiej dziurki
- Nie, proszę, ja nigdy, proszę pana, nie!!!
- Pamiętasz słowo klucz.
Chwilka ciszy.
- Tak.
- Więc wiesz co robić.
Zamilkła. Trzymałem palec z żelem w gotowości, ale nie robiłem nic. Cisza trwała dobrą chwilę.
- Proszę pana… - zabrzmiało z rezygnacją. Słowo nie padło.
- O co?
- O włożenie palca.
- Gdzie.
Chwilę milczała z zawstydzenia
- W moją dupę – prawie wykrzyknęła.
Delikatnie posmarowałem żelem jej nieużywany jeszcze otworek. Po wierzchu. Potem delikatnie czubkiem palca trochę głębiej. Zaczęła ruszać nerwowo biodrami. Wycofałem palec. Wziąłem żelowe kulki połączone w ciąg - od najmniejszej do największej. Nawilżyłem je żelem. i już bez litości, powoli, po kolei, jedna po drugiej, wsuwałem w kakaowe oczko Agaty. Na zewnątrz pozostał tylko uchwyt do wyjęcia. Agata nie była zachwycona. Nawet lekko protestowała, ale każdy protest kończył się mocnym klapsem, więc odpuściła. Może z powodu klapsów, a może trochę jej się to spodobało.
Zostawiłem Agatę z dwoma wypełnionymi dziurkami na łóżku, sam siadłem w fotelu, wziąłem pilota i uruchomiłem wibrator.
Jęk Agaty potwierdził, że wibrator ruszył. Siedziałem i przyglądałem się, jak moja uległa z chwili na chwilę bardziej szleje. Gdyby nie sznury, pewnie uniosłaby się w powietrze. Wibrator ma dziesięć programów. Już przy czwartym Agata miała pierwszy orgazm, do końca przeżyła jeszcze dwa, tak wielkie, że tryskała swoimi sokami i prawie traciła przytomność. Wyłączyłem wibrator. Uwolniłem jej nogi, odwiązałem ręce. Odwróciła się na bok i zwinęła w pozycję embrionalną. Wyjąłem wibrator z jej cipki i kazałem oblizazźć, potem, powoli, pojedynczo wysuwałem z niej kulkę po kulce. Zapadła Cisza. Czekałem dobrą chwilę i nic.
Złapałem ją za włosy, odwróciłem do siebie i patrząc w oczy spytałem:
- Chcesz mi coś powiedzieć?
W jej oczach zobaczyłem niepokój. Bała się kary.
- Dziękuję Panu.
- Za co?
- Za orgazm. Przepraszam pana.
- Za co?
- Że nie podziękowałam.
- Wybaczam.
Pocałowałem ją delikatnie w usta. Oddała pocałunek. Miała w oczach łzy.
-Obciągnij - kazałem.
Gorliwie obsunęła się w dół i wzięła się za kutasa. Najpierw sama starała się jak mogła. A potrafiła wiele. Potem ja przejąłem inicjatywę rznąc ją w usta na całą długość kutasa. Dopiero potem dowiedziałem się, że to było jej pierwsze głębokie gardło. Nie skończyłem w jej ustach. Ułożyłem ją na plecach, nogi na pagony i zacząłem posuwać delikatnie aż do jej kolejnego, tym razem niezbyt mocnego orgazmu. Zmieniliśmy pozycję. Wziąłem ją od tyłu. W trakcie żelem nawilżałem jej drugą dziurkę. Palec wskazujący wylądował w środku jako pierwszy przy znacznym oporze. Przy nieco już mniejszym kciuk. Przerwałem. Przywiązałem jej ręce i nogi do łóżka tak, by wypięta nie mogła się ruszyć. Przyszedł czas na analne rozdziewiczenie. Kiedy zbliżyłem kutasa naprężyła się i zacisnęła mocno dupę. Nie mogłem wejść. Dałem jej parę klapsów.
- Rozluźnij się – powiedziałem – Będzie mniej bolało.
- Nie chcę, proszę pana.
- Nie dyskutuj i tak ci zerznę dupę.
- Proszę.
- Pamiętasz słowo.
- Tak.
- Więc?
Cisza. Czekałem. Czekałem. Już wiedziałem, że nie powie tego słowa. Żel, parę klapsów i kolejna próba. Było ciężko. W końcu główka kutasa zagłębiła się. Wsuwałem się bardzo powoli nie chcąc jej zniechęcić.
Kilka klapsów i trochę do przodu. Agata pojękiwała. Nie wiadomo na ile z bólu, a na ile, co raz bardziej, z rozkoszy. Po ładnych paru minutach szlak został przetarty. Zaczęła się ostra jazda. Pierwszy orgazm analny o mało nie rozgniótł mi kutasa. Dobrze, że ściany pokoju sypialnego apartamentu, który wynająłem, nie graniczą z sąsiadami, Dwie są zewnętrznymi ścianami budynku, trzecia styka się z kuchnią a czwarta z łazienką. Choć pewnie na ulicę dobiegały jakieś stłumione odgłosy jęków Agaty. A to jeszcze nie był koniec. W jej cipce znów wylądował wibrator. Nacisnąłem pilota. Wibracje spowodowały głośny jęk Agaty a jej biodra zawirowały Ledwo maglem utrzymać jej rozedrgane ciało. Doszliśmy ekspresowo. Oboje zasnęliśmy. Kiedy się obudziłem, Agata, już ubrana, szykowała się do wyjścia. Wstałem. Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy i poczuliśmy, że to, co się stało, było dla nas ważne.
Zadzwonię – powiedziałem.
Agata próbowała się przytulić. Odsunąłem się. Tego umowa nie przewidywała. Wyszła. Zastanawiałem się, czy, kiedy emocje opadną, będzie chciała powtórzyć, Nie miałem pojęcia. Bywało tak, że taka relacja kończyła się po pierwszym spotkaniu. To w niej jest właśnie fascynujące. Ta obopólna niepewność.
W ciągu roku spotkaliśmy się chyba z 8 razy. I za każdym razem starałem się wprowadzać coś nowego. Kończyliśmy rok trójkątem z moim serdecznym przyjacielem.
W wakacje nie mieliśmy okazji na spotkanie, a po nich, po raz pierwszy to Agata zrobiła mi niespodziankę.
Mieliśmy taki zwyczaj, że w apartamencie pierwsza pojawiała się Agata. Ubierała „służbowo”, jak na uległą przystało. Obroża, kajdanki i strój, który pozwalał bez zbędnej fatygi sięgnąć do wszystkich strategicznych punktów jej ciała.
Tym razem, kiedy wszedłem zobaczyłem Agatę w seksownej sukni, ale bez przynależnych uległej atrybutów, a u jej nóg warującą w obroży i kajdankach oraz w perwersyjnym, składającym się z nic nie zakrywających pasów stroju, dziewczynkę, której z trudem można byłoby dać 18 lat. Zaniepokoiło mnie to nie na żarty. Małolata i może w dodatku niepełnoletnia. Byłem autentycznie wkurzony.
- Kto to jest? - spytałem tonem, który zapowiadał duuuże nieporozumienie.
- Magda, moja przyrodnia siostra, panie. Prosiła mnie, żebym ci ją przedstawiła. Chce być Twoja uległą.
- Ta małolata? Ile ona ma lat? Zdała już do liceum, czy dopiero kończy podstawówkę?
- Dwadzieścia trzy, Panie.
Nie uwierzyłbym, gdybym nie był pewny, że Agata nie kłamie.
Podobała mi się. Ale nie byłem przekonany, czy nadaje się na uległą. Na początek postanowiłem ją trochę przestraszyć.
- Choć tu – wezwałem Agatę – Czego Ci pod żadnym pozorem nie wolno robić?
- Nie wolno mi robić niczego, czego mi pan nie nakaże.
- Właśnie. Będzie kara. I ty sama sobie ją wyznaczysz. Jeśli uznam, że jest za mała, podwoję ja lub potroję. Dlaczego?
- Bo pan może wszystko.
- Właśnie. Więc słucham, co proponujesz?
- Lanie.
- Ile?
- 50
Uznałem, że Agata słusznie wyceniła winę.
- Dobrze. Gdzie?
- Po dupie po cipie i po cyckach.
Nie patrzyłem na Agatę. Patrzyłem na młodą chcąc zobaczyć w jej oczach strach
- Czym?
- Palcatem.
- Rozbierz się
Wykonała to skwapliwie.
- Przynieś
Przyniosła palcat.
- Pozycja!
Wiedziała, co to znaczy.
Klęknęła w lekkim rozkroku z głową przy ziemi i tyłkiem wypiętym najmocniej jak mogła.
Dając klapsy Agacie nie spuszczałem wzroku z młodej. Chciałem zobaczyć w jej oczach strach. Widziałem natomiast ciekawość przechodzącą w fascynację, a prężące się co raz bardziej sutki zdradzały jej podniecenie. Wyglądało na to, że szykuje mi się druga uległa.
TAK KOŃCZY SIĘ PRZYDŁUGI WSTĘP CIĄG DALSZY NASTĄPI.
Dodaj komentarz