UWAGA: Seria "Rodzinny interes" przedstawia wydarzenia i postaci nieprawdziwe i nieinspirowane rzeczywistością. Zawiera sceny o charakterze seksualnym i kazirodczym i jeśli jesteś osobą wrażliwą na taki rodzaj narracji, zalecam zaniechanie dalszej lektury.
Obudził mnie upał. Kiedy wstałem rano, ojca już nie było. „Śniadanie w lodówce”, napisał na kartce, którą zostawił na stole przed wyjściem. No tak, ojciec miał na pewno dużo do załatwienia w firmie przed urlopem, więc szybko zaakceptowałem fakt, że śniadanie zjem samotnie.
Połowa dnia upłynęła mi pod znakiem grania na Playstation i treningu na bieżni. W końcu były wakacje.
Z nudów włączyłem jakiś podcast po francusku. Pewnie, uczyłem się tego języka, ale we Francji byłem raz, na wycieczce w Paryżu, a niespecjalnie przykładałem się do nauki. Wiele mnie kosztowało zrozumienie o czym mówią w nagraniu, więc dosyć szybko się poddałem i zdjąłem słuchawki.
Wyjrzałem przez okno. Słońce prażyło niemiłosiernie. W domu było równie gorąco co na zewnątrz, a klimatyzacja niezmiennie nie działała. Ojciec dzwonił do kilku firm już parę dni temu, ale w szczycie sezonu znalezienie wolnego terminu graniczyło z cudem. Po wczorajszym deszczu dawno nie było już śladu i trawniki miały brązowawy, niezdrowy odcień. Moją uwagę przykuł ogród sąsiada, od którego oddzielał nas gęsty żywopłot, ale z okna mojego pokoju na piętrze mogłem zobaczyć jego dużą część. Do domu naprzeciwko kilka miesięcy temu wprowadziło się starsze małżeństwo, o którym zbyt wiele nie wiedzieliśmy. Poza uprzejmym „dzień dobry” nie wchodziliśmy sobie zupełnie w paradę. Zaskoczył mnie więc widok opalającego się na leżaku sąsiada. Sam fakt opalania nie szokował, w końcu od tego ludzie mieli latem ogrody. Niezwykłe było to, że sąsiad opalał się zupełnie nago. Leżał na plecach, z rekami za głową, wystawiając swoje ciało na działanie słońca. Był pewnie po sześćdziesiątce, ale sylwetkę miał zadbaną. Podnieciłem się od razu i kutas sterczał mi mocno w bokserkach, z których sprawnie się wyswobodziłem. Sąsiad musiał opalać się często i w negliżu, bo jego ciało było jednolicie brązowe.
Waliłem w najlepsze konia pod ten niecodzienny widok. Po chwili poczułem, że mam dziś ochotę na coś więcej.
Pośliniłem palec i zacząłem wodzić nim wokół swojej dziurki. Palec był miłym urozmaiceniem, ale nie zaspokoił mojej potrzeby. Wyjąłem z szafki nocnej małe dildo i posmarowałem je cienką warstwą lubrykantu. Zbliżyłem zabawkę do swojej dziurki i pchnąłem zdecydowanym ruchem. Zwieracz ustąpił i dildo zagłębiało się we mnie centymetr po centymetrze. „O tak”, pomyślałem, „tego mi było trzeba”. Posuwałem się w dupę z wielką przyjemnością. Dildo wchodziło we mnie z łatwością, a ja czułem, jak naciska rozkosznie na prostatę. Skupiłem się na tym uczuciu. Waliłem zapamiętale konia z dildem w dupie i obserwowałem jak sąsiad obraca się na brzuch. Miał brązowe, szerokie plecy i kształtne, małe pośladki, opalone równie mocno, co cała reszta sąsiada. Jak na fakt, że musiał korzystać ze słońca bardzo regularnie, jego skóra wyglądała zdrowo i krzepko, przyznajmniej z dystansu.
Niespodziewanie z domu wyszła sąsiadka z czymś w ręku. Miała na sobie letnią błękitną sukienkę i wielkie okulary przeciwsłoneczne. Była kobietą mocniejszej postury. W sumie wyglądali razem zabawnie: on, szczupły i żylasty, wysoki, szpakowaty i ona, niska, o szerokich biodrach i obfitym biuście, który w latach swojej świetności musiał cieszyć się gorącym uznaniem ze strony płci przeciwnej. Pokręciła burzą rudych, niemal czerwonych loków i pomachała w powietrzu przedmiotem, który trzymała w dłoni: wyglądał jak butelka kremu z filtrem. Wycisnęła sporo na plecy sąsiada i rozsmarowała po ich powierzchni i pupie męża. Kiedy skończyła, zostawiła krem obok leżaka i zniknęła w drzwiach domu. Ciało sąsiada lśniło teraz w słońcu, dokładnie nasmarowane.
Popchnąłem zabawkę w głąb siebie, a mój sztywny kutas wyprężył się mocno. Dildo było niewielkie, ale skuteczne.
Sąsiad spiął mocno pośladki, napierając biodrami na leżak. Błyszczące, śliskie ciało wyglądało bardzo pociągająco. Po chwili ruchy bioder sąsiada powtórzyły się kilka razy, a ja zrozumiałem, że ociera się powoli przyrodzeniem o ręcznik, na którym leży. Pośladki kurczyły się raz po raz, a przez okno słychać było poskrzypiwania leżaka.
Usłyszałem też inny dźwięk — odgłos silnika auta ojca, który wjeżdżał na podjazd. Ucieszyłem się, ze już wrócił. Naciągnąłem bokserki na erekcję i zbiegłem na dół, żeby go przywitać.
— No, w końcu fajrant! — rzucił ojciec wchodząc do domu. Objął mnie na powitanie ramieniem, a ja starałem się zakryć wzwód rękami. Ojciec położył torbę na krzesło w kuchni i zaczął się szybko rozbierać od wejścia. Zdjął skarpetki i stał boso manewrując dłońmi przy kołnierzyku.
— Co robisz? — zapytałem patrząc na pospieszny striptiz ojca.
— Jak to co? — odrzekł rozpinając guziki koszuli — zaczynam właśnie urlop!
Koszula wylądowała na krześle, a ojciec wyprężył klatę i sięgnął do rozporka. Rozsunął spodnie.
— A ty co tak stoisz? — ojciec zmarszczył brwi — W kościele jesteś?
Odsunąłem ręce i pokazałem wybrzuszenie w bokserkach. Podrapałem się zakłopotany po głowie.
— No ładnie — podsumował ojciec zdejmując spodnie - Co cię tak rozpaliło, młody?
— Pan Laskowski opalający się nago — przyznałem.
Ojciec zrobił zdziwioną minę.
— Tu? — odparł — Ciekawe. Na zewnątrz jest ze czterdzieści stopni.
Odłożył spodnie na krzesło, stojąc przede mną w samych białych slipach. Wyraźnie widziałem zarys jego dużego, miękkiego penisa, który hojnie wypełniał przód majtek.
- Jak na swój wiek świetnie wyglada - pochwaliłem sąsiada - A jego żona ma naprawdę fajne cycki.
- To prawda! Cyce ma piękne - przyznał ojciec — A skąd jest taki świetny widok?
- Z mojego okna - odparłem i poszliśmy szybko do mojego pokoju.
Przywarliśmy nosami do okna. Sąsiad wciąż leżał na brzuchu, wystawiając do słońca swoje kształtne pośladki. Ojciec zagwizdał z uznaniem.
- No, no! - powiedział - Niezły tatusiek, nie powiem!
Wzrok ojca przeniósł się na stojące na kraju biurka dildo, którym bawiłem się przed jego przyjazdem.
- No ładnie - wyszczerzył się ojciec i wziął dildo w dłoń - To tak sobie figlowałeś sam w domu?
Przyłożył dildo do pasa szacując wielkość i prychnął.
- Nie za duży - ojciec do mnie mrugnął - Też lubię takie rzeczy.
Ojciec odłożył dildo i zniknął w drzwiach. Po chwili wrócił trzymając z ręku przedmiot o nieregularnym kształcie.
- Masażer prostaty - wyjaśnił - Super sprawa. Odlot w dupie. Śmiało, możesz pożyczać, młody.
- Dzięki - odparłem z obrzydzeniem - Mam swoje.
- No to pokaż, jaki z ciebie kozak, synu - ojciec odłożył masażer i wskazał na wybrzuszenie w moich gaciach.
Bez wahania zdjąłem bokserki i zaprezentowałem ojcu swoją erekcję. Pokiwał głową.
- Elegancko - przyznał sam zdejmując bieliznę.
Fiut taty zwisał ciężko, duży i mięsisty. Spod lekko zmarszczonego napletka wystawała różowa żołądź. Jądra miał krągłe i idealnie gładkie.
Zbliżyłem się do niego i przykucnąłem. Nie mogłem w to uwierzyć - miałem przyrodzenie mojego ojca na wysokości oczu, centymetry od twarzy. Penis miał podobny kształt do mojego, choć był nieco grubszy u nasady i miał bardziej obfity napletek.
Spojrzałem w górę, czekając na znak ojca. Jego masywna klata wygladała z mojej perspektywy jeszcze bardziej imponująco. Muskularne piersi porastały małe włoski, a różowe sutki odstawały wyraźnie zachęcając do pieszczot.
- Zapraszam - uśmiechnął się łobuzersko ojciec i podał mi dłonią penisa.
Włożyłem jego półmiękkiego fiuta do ust i poczułem jego słony smak. Ssałem go delikatnie i powoli, nie odciągając z niego skórki. Czułem, jak pęcznieje mi w ustach i obciągałem coraz szybciej i intensywniej. Wyjąłem go z buzi i waląc ojcu ręką patrzyłem jak rośnie w oczach. Masowałem jego ptaka, który zrobił się nabrzmiały, a napletek cofnął się, odsłaniając bordową, lśniącą żołądź. Kutas ojca był zjawiskowy.
- Nienajgorszy widok, co? - zapytał ojciec i zaczął poruszać biodrami domagając się dalszych pieszczot.
Wielkie żądło ojca nabrało już sztywności i pulsowało w mojej dłoni. Włosy łonowe miał krótko przystrzyżone przy skórze. Objąłem kutasa wargami i zabrałem się do obciagania.
- Oj, pięknie, synu - tata westchnął śledząc uważnie moje ruchy - Ssij go.
Nie wierzyłem, że robię loda własnemu ojcu. Obrabiałem jego wielkie pęto, za którego sprawą znalazłem się na świecie. Poczułem wdzięczność i przyjąłem jego kutasa głębiej. Zamruczał.
- No, gała na piątkę, zdecydowanie - pochwalił ojciec pociągając mnie za przedramię w do pozycji stojącej - Ale jestem pewien, że mogę cię jeszcze czegoś nauczyć.
Ojciec przykląkł przy moim stojącym penisie i złapał go pewnym chwytem. Otarł mojego ptaka o swój szorstki zarost i włożył go sobie do ust patrząc na mnie spokojnymi, niebieskimi oczami. Ssał mi powoli fiuta, a moje kolana dygotały. Pogładził mnie dłońmi po pośladkach, a drżenie ustało. Czułem jak mój sterczący fiut znika głębiej i głębiej w ustach ojca. Nagle tata docisnął moje biodra do siebie i poczułem na jądrach jego porośniętą zarostem szczękę. Kutas wjechał głęboko w jego luźne gardło.
- Wow, tato! - wykrzyknąłem zdyszany, starając się nie dojść zbyt szybko.
Ojciec przytrzymał chwilę mojego fiuta w gardle, a następnie wysunął go z ust i spojrzał na mnie zadowolony, łapiąc oddech. Oczy miał zaszklone.
- Głębokie gardło to kwestia praktyki - wysapał ojciec - A my z twoim wujkiem ćwiczyliśmy całe liceum…
Mój penis lśnił cały od śliny ojca, pojedyncze włosy łonowe były mokre i zlepione.
- Wiesz co - zaczął ojciec patrząc na moje owłosienie - Musimy tu zrobić porządek. Trochę trymowania, trochę golenia. Chodź!
Klepnął mnie w pośladek i ruszyliśmy w kierunku łazienki na dole.
- Facet musi być zadbany, nawet taki młokos jak ty! - rzucił na schodach.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi wejściowych. Ojciec natychmiast dopadł klamki i otworzył.
- Dzień dobry, ja do klimatyzacji… - gość urwał i spojrzał na nagiego ojca, a potem na mnie.
- W końcu, zapraszam! - rzucił tata - Tyle czekaliśmy!
- Nie mieliśmy terminów, jest środek sezonu… - wytłumaczył się facet, czerwony na twarzy i uciekający wzrokiem.
- Główna jednostka jest tutaj - ojciec wskazał na urządzenie pod sufitem w salonie
- Pilot leży tu… Coś pan potrzebuje?
Ojciec spojrzał na serwisanta, który z trudem starał się nie patrzeć na wielkiego fiuta taty.
- Nie, nie… - odparł facet - Poradzę sobie…
Był ubrany adekwatnie do panującego ukropu. Żarówiastozielone szorty opinały jego owłosione uda, a koszulka na ramiączkach podkreślała jego opalone, masywne barki. Postawił na podłodze skrzynkę z narzędziami i skupił się na przystąpieniu do pracy.
Ojciec pchnął mnie w stronę łazienki i przymknął za nami drzwi. Stanąłem przed lustre, a ojciec sięgnął po trymer. Powoli i bardzo dokładnie podgolił krótko moje włosy. Kiedy wszędzie osiągnęły już odpowiednią długość, wskazał na kabinę prysznicową i wyjął z szafki nową maszynkę jednorazową. Bez słowa wszedłem do dużej kabiny, a ojciec zamknął za nami szklane drzwi. Obrócił jedną z gałek, a z deszczowni trysnęła ciepła woda. Staliśmy pod strumieniem tak blisko siebie, że ocieraliśmy się penisami. Ojciec wziął je oba w dłoń.
- Dużą masz parówę! - ocenił fachowo.
- Ty masz dużo większą, tato.
- Nie tak dużo! Góra półtora centymetra w długości…
Ściskał nasze duże penisy w dłoni, jeden przy drugim i zakręcił wodę. Wziął z półki kostkę mydła i namydlił porządnie mojego ptaka i jaja.
- Ptaszek i jajka muszą być na gładko. Reszta trymerem, krótko podgolona - poinstruował tata.
Wziął w dłoń maszynkę i starannie zaczął golenie od nasady penisa, gdzie odstawały pojedyncze włoski. Potem zabrał się za jądra. Naciągał palcami skórę moszny, rozluźnionej przez gorącą wodę. Drugą dłonią przytrzymywał mojego fiuta, żeby ułatwić sobie dostęp do wora. Kiedy jaja miałem już idealnie gładkie, wrócił do penisa i podgolił mały fragment przytrymowanych włosów tuż nad nim.
- Dzięki temu siusiak wyglada na jeszcze dłuższego - wyjaśnił spokojnie - Odwróć się.
Obróciłem się do niego tyłem, co nagrodził klapsem.
- Tutaj też golimy.
Namydlił moje pośladki i rozchylił je. Błądził przez chwilę poślinionym palcem wokół mojej dziurki, aż w końcu poczułem, jak jego kciuk powoli się we mnie wsuwa.
- Widać, że dziś trenowałeś - przyznał ojciec bawiąc się moją dupą.
Rozpierał lekko mięsień, jednocześnie usuwając maszynką włoski dookoła. Westchnąłem mimowolnie, kiedy wysunął ze mnie kciuk. Wstał i namydlił całe moje ciało, więcej uwagi poświęcając mojej klacie i ramionom.
- Nie omijasz siłki, co? - rzucił tata - Ja też cisnę pompę przed wyjazdem…
Postanowiłem się odwdzięczyć. Przejąłem mydło od ojca i namydliłem jego muskularną klatę. Potarłem kciukami duże, odstające sutki, a tata zamruczał i przyciągnął mnie do siebie. Jego duży, namydlony penis przylegał do mojego podbrzusza. Naparłem na niego, ocierając swojego śliskiego od piany ptaka o jego udo.
- Wow - powiedziałem posuwając biodrami - To mega fajne.
Ocieraliśmy się o siebie kutasami jeszcze chwilę, aż ojciec odkręcił z powrotem strumień wody, który zmył z nas pianę.
- Chodź - rzucił wyciągając rękę po ręczniki - Złapiemy zaraz trochę słońca przed wyjazdem.
Wyszliśmy spod prysznica, a ojciec natychmiast rozsmarował biały balsam po moich ogolonych miejscach, nie omijając tyłka.
Założyliśmy klapki i wyszliśmy przepasani ręcznikami z łazienki. Serwisanta nie było już w salonie, za to drzwi do ogrodu były otwarte. Ojciec machnął na mnie ręką i wyszliśmy obaj na zalany słońcem taras. Za drzwiami na drabince facet gmerał czymś w urządzeniu wentylacyjnym, niemiłosiernie spocony. Zauważył nas, ale nie przerwał pracy, skupiony na zadaniu. Ojciec zabrał spod ściany dwa leżaki i rozłożyliśmy je na trawie obok żywopłotu. Tata odwinął ręcznik z bioder i rozłożył go na leżaku, stojąc w palącym słońcu zupełnie nago. Położył się na plecach, wystawiając klejnoty na pełen widok, a ja szybko poszedłem w jego ślady. Czułem, jak delikatny powiew muska moje gładkie jądra i penisa. Rzeczywiście, wygolony nawet w półzwisie wyglądał na większego.
- Synu - zaczął poważnie ojciec - Widzę, że masz duży apetyt na seks. To bardzo dobrze.
Założył ręce za głowę. Jego penis był w stanie półerekcji i leżał imponująco na jego udzie.
- Nie chcę, żebyś czuł się do czegoś zmuszany. Jeśli czujesz, że coś nie jest okej…
- Tato - zaprotestowałem - Jestem dorosły i wiem, czego chcę.
Ojciec zmarszczył czoło.
- Jesteś bardzo młody - westchnął - Muszę cię chronić. Jeśli tylko cokolwiek…
- Nie będę robił niczego, na co nie mam ochoty - przerwałem.
Tata uśmiechnął się, wyraźnie spokojniejszy.
- No dobra - powiedział - Ze mną może być łatwo, ale z wujkiem…
- Nie mogę się doczekać - powiedziałem szczerze - Chcę spróbować wszystkiego.
- Nie bądź taki szybki Bill - zaśmiał się ojciec - Przede wszystkim zdrowie. Może być wiele okazji do różnego rodzaju zbliżeń. Czasem spontanicznie. Prezerwatywy to świetne zabezpieczenie, ale wiesz… Ja wolę sobie podymać bez zbędnego ubioru.
Ojciec mrugnął porozumiewawczo i podrapał się po jądrach.
- Dlatego - ciągnął wykład tata - Żeby uchronić się przez chorobami, trzeba brać dwa leki. Jeśli oczywiście chcesz. Będę czuł się o ciebie spokojniejszy, synu…
Urwał, bo nagle przy żywopłocie, po swojej stronie, pojawił się sąsiad.
- Dzień dobry, panie Marku! - zawołał radośnie - Cześć, Maks!
- Dzień dobry - odpowiedziałem.
Sąsiad przecisnął się obok krzewu i stanął przy ogrodzeniu tak, że zobaczyliśmy jego nagą sylwetkę.
- Nie wiedziałem, ze moi sąsiedzi też są naturystami! - ucieszył się
- I vice versa - odpowiedział ojciec wskazując gołego sąsiada.
Z bliska mogłem zauważyć szczegóły jego ciała, których z okna mojego pokoju nie sposób było dostrzec. Na szerokich ramionach miał piegi, a siwe włoski na jego ciele srebrzyły się w słońcu. Przede wszystkim jednak uwagę przyciągał jego gruby, pomarszczony penis i wiszące nisko luźne jaja.
- My z żona od lat tak urlopujemy, zawsze latem do Dębek, albo Chorwacja… Ale teraz mamy takie ocieplenie, że nawet w Warszawie jest Costa del Sol - zażartował.
- My w tym roku z synem do Cap d’Adge - odpowiedział ojciec - Wie pan, trochę inny klimat.
Sąsiad uniósł brwi.
- Fiu, fiu - zagwizdał - Czyli takie klimaty… Pozazdrościć! Myśmy tam byli z żoną ze dwadzieścia lat temu i powiem panu, działo się, oj działo! Na samo wspomnienie to i owo twardnieje!
Sąsiad zarechotał i złapał się za penisa.
- A ty, młody - zwrócił się do mnie - Masz szczęście, ze masz takiego ojca! Dostaniesz tam prawdziwą szkołę…
- Mam nadzieję! - zapewniłem i poczułem, jak mój penis powoli robi się nabrzmiały. Sąsiad zawiesił na nim na chwilę oko i uśmiechnął się szeroko. Usłyszeliśmy donośny głos żony sąsiada wołającej go na obiad.
- W takim razie miłego opalania - rzucił odchodząc od ogrodzenia - I miłego urlopu!
Pożegnaliśmy się.
- Skończyłem - oznajmił serwisant, o którego istnieniu zapomniałem - Jeden kabelek.
- Ile płacę? - zapytał ojciec wstając z leżaka i prezentując się w całej okazałości.
- Nic, to na gwarancji… - odpowiedział facet starając się nie wlepiać wzroku w penisa taty - Proszę tylko tu podpisać.
Podsunął ojcu jakiś świstek i zauważyłem, że miał uszy czerwone jak burak, a w jego jaskrawozielonych szortach pojawiła się znajoma wypukłość. Kiedy tylko tata podpisał formularz, facet burknął coś na do widzenia i ruszył truchtem do bramy, zasłaniając erekcję dokumentem.
- Ale się pospieszył - westchnął ojciec machając w powietrzu długopisem, który w pośpiechu zostawił serwisant.
Dodaj komentarz