Reportaż wcieleniowy. Dziennikarka Marta - prostytutką cz. 1

Uwaga! Tekst napisany wspólnie z autorem o niku "Pasikoniuszek"

Marta od dawna chciała napisać ten tekst. Jako dziennikarka lokalnej gazety postanowiła zrobić reportaż „wcieleniowy”. Przebrać się za prostytutkę i porozmawiać z potencjalnymi klientami tirówek.

Ależ była podekscytowana, gdy kupowała sobie strój. „Mam ochotę mieć na sobie białe, wysokie kozaczki-muskieterki - to takie tanie, tandetne, dziwkarskie... Spódniczka mini - czarna skóra - na tym doskonale widać spermę... Kabaretki - pończochy! Mogą być cieliste...
Stanik i stringi czerwone - to najbardziej kurewski kolor!”
Sama nie wiedziała, dlaczego tak bardzo ją to podnieca.

Wreszcie nadszedł ten dzień.  


Marta nerwowo rozgląda się na parkingu. Czuje się w tym stroju o wiele potworniej speszona, niż sobie wcześniej zakładała.  
Do tego stopnia, że rozważa, czy nie porzucić eksperymentu.
Krępują ją lubieżne uśmieszki kierowców z przejeżdżających samochodów, gapiący się na jej w pełni odsłonięte nogi, na jej "wywalony" biust...  
Kierowcy często zwalniają, co by rzucić sobie na nią okiem. Nawet ci, z którymi jadą żony, zmniejszają prędkość i lubieżnie zerkają na Martę mimo oburzeń swoich kobiet. Popatrzeć nie grzech, prawda?
Po jakimś czasie, gdy wątpliwości Marty rosły i rosły, na horyzoncie pojawia się Tomasz. Białe kozaczki z daleka przyciągają jego uwagę. Jest już od jakiegoś czasu "wyposzczony" i szuka odpowiedniego celu, a Marta właśnie kimś takim się wydaje. Do tego te kabaretki i cycki niemal na wierzchu... Zatrzymuje się obok niej i uchyla szybę.
- Hej, mała! - przywołuje ją charakterystycznym gestem w stronę czarnego Audi.  
Kobieta poczuła dziwny rodzaj podniecenia, jakby chęć, żeby zostać potraktowaną, jak prostytutka. Do tego doszła olbrzymia doza ciekawości, takie zwyczajnej, babskiej ciekawości...
Podeszła frywolnym krokiem, powoli, mocno kołysząc biodrami, nachyliła się i szeroko uśmiechnęła.
- Dzień dobry panu...  
Za kierownicą zobaczyła mężczyznę lekko po trzydziestce. Brunet z pierwszymi siwymi włosami na skroniach, w okularach, ze sporym zarostem. Szczupły, ok. 180cm wzrostu, wyglądał na spokojnego i niepozornego, na palcu połyskiwała złota obrączka. Pozory lubią jednak mylić...
- Co robisz i za ile? - zapytał wprost, bez żadnych ceregieli, a wzrokiem wręcz rozbierał już Martę.
- Fajne kabaretki, lubię takie, dlatego się zatrzymałem. - dodał jeszcze, a gdy kobieta się nachyliła, bezczelnie spojrzał w jej dekolt. Kiedy się nachylała, cycki były jeszcze bardziej widoczne.  
"Ale ciacho! Może na razie nie powiem mu jeszcze, że jestem dziennikarką, żeby go nie spłoszyć... poprowadzę trochę rozmowę... a potem się zobaczy..."

- Cóż... widzi pan... zakres wachlarza usług oferowanych przeze mnie jest niezwykle szeroki... Zatem recytowanie cennika zajęłoby zapewne całą wieczność... W takiej sytuacji proponuję zastosować takie rozwiązanie, w którym to klient najpierw wyłoży, na jaki asortyment raczy mieć ochotę...  
Tomek nie miał prawa podejrzewać, że kobieta jest dziennikarką, chociaż w głowie miał myśl, że wyraża się trochę dziwnie, jak na prostytutkę. Inne, z których do tej pory korzystał były raczej proste i w obyciu i w rozmowie, co w sumie tylko mocniej go zaintrygowało.
- Oj, maleńka, wsiadaj do auta i mów, ile za loda, ile za szybkie rżnięcie, a za ile bierzesz w dupcię. - powiedział zupełnie bezpośrednio Tomasz. Tak, jakby Marta była towarem, a nie osobą.
"Chcę zobaczyć, co ma pod tą spódniczką..."  
"No to co, chyba wsiądę? Przecież chyba mnie nie zgwałci...?"
Jednak ta ostatnia myśl spowodowała szybsze bicie serca.

- Tak oczywiście... - znów uraczyła go uśmiechem najszerszym, na jaki potrafiła się zdobyć.

Gdy usiadła, spódniczka podwinęła się nieco do góry. Oczom mężczyzny ukazały się szerokie i cholernie seksowne koronkowe manszety pończoch...

- Więc tak... muszę panu wyznać, że mój cennik jest znacząco wygórowany w stosunku do cen rynkowych...  

Gdy tylko drzwi się zamknęły, Tomasz ruszył i auto włączyło się do ruchu.
- Tu niedaleko jest taka boczna leśna dróżka, tam zjadę, ok? - niby zapytał mężczyzna, ale brzmiało to w sumie bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.
- Fajnie, że tyle się uśmiechasz, inne dziwki są wiecznie niezadowolone i skwaszone. - rzekł nieznajomy. Chociaż musiał skupiać się na drodze, coraz częściej zerkał na odsłonięte koronkowe wykończenia pończoch. Zmieniają biegi, muskał jej odsłonięte udo. W spodniach już miał twardo...
- Oj, nie gadaj. Pięć dych za loda, osiem dych za numerek, stówka za anal? - wyrecytował Tomek.  


"Kurcze... w którym momencie mu powiedzieć? No i jak tu przeciągać rozmowę?"

Marta, zawstydzona, poprawiła delikatnie minispódnicę.
Skrępowanie i podniecenie, były dwiema sprzecznymi siłami, szarpiącymi jej duszę.

- Widzi pan... moje stawki są nieco wyższe... ale ja jestem chętna do negocjacji... zwłaszcza wobec mężczyzn, takiej wysokiej klasy jak pan... Ale na to wpływa wiele czynników... Czy powie mi pan, dlaczego zdecydował się pan na skorzystanie z usług prostytutki?  
Mimo poprawienia spódniczki, na niewiele się to zdało. Mężczyzna już nie udawał, że dotyka jej uda przypadkowo zmieniając biegi. Po prostu położył dłoń na jej gładkiej skórze, bardzo blisko jej krocza...
Tomasz spojrzał zaskoczony na Martę, kiedy zadała mu takie pytanie.
- Bo jestem napalony, a żona mi daje raz na kwartał? Co to w ogóle za pytanie? - tym razem jego wzrok stał się podejrzliwy.  
- Przepraszam... chyba źle zaczęłam rozmowę. Nie jestem prostytutką, a dziennikarką. Chciałam porozmawiać z klientami płatnej miłości, żeby zebrać materiały do artykułu...

"Na pewno wkurzy się na mnie... trudno, pewnie skopałam sprawę, na drugi raz, zacznę od razu..."  
Tomek przez chwilę milczy, ale w końcu wybucha głośnym śmiechem, jednocześnie skręcają już w prawo, w niezbyt szeroką leśną dróżkę.
- Fajny żart, lubię takie poczucie humoru. Dobra, to stówka za numerek, może być? - zaproponował, lekko podwyższając pierwotnie powiedzianą stawkę. Jego dłoń zjechała między uda Marty, na delikatny, cieniutki materiał stringów.
"Muszę ją zerżnąć, strasznie mnie kręci!"  
- No wie pan... przecież powiedziałam, nie jestem dziwką...

Zachowanie mężczyzny zaniepokoiło ją, ale też coraz bardziej podniecało.

"A co, jeśli on rzeczywiście zechce mnie przelecieć???"

Fala ciepła przelała się po niej od góry do dołu.  
- Oj, nie marudź. - mężczyzna machnął ręką. Chyba mu już bez różnicy, czy Marta jest dziwką, dziennikarką czy śpiewaczką w operze. Po prostu chciał ją przelecieć i nawet był gotowy jej za to zapłacić, więc w czym był problem?
Palce Tomasza zaczęły ocierać się o cipkę kobiety przez jej koronkowe stringi.
- Possiesz go chwilę, a potem wypniesz się na masce. - nie było to pytanie. Po chwili kierowca zatrzymał auto pośrodku drzew.  

Skrajnie dziwaczna sytuacja, świadomość stroju wyuzdanej ladacznicy, no i ta ręka buszująca po jej cipce...  
Wszystko to powodowało, że była nad wyraz podniecona.  
Czuła, że wręcz chce tego, by ją wydymał! Wydymał ostro na masce auta.  
By miejsce jego dłoni suwającej się po jej myszce, zajęło twarde, męskie berło...
O tak, strasznie chciała poczuć go w sobie!

- Ależ proszę pana... chyba nie chce mnie pan posiąść siłą...???  

Drugą ręką facet rozpiął skórzany pasek, a potem rozporek spodni. Zsunął je lekko razem z ciemnymi bokserkami. Spod bielizny wyskoczył na wierzch nabrzmiały, twardy penis. Był całkiem spory, dość gruby, miał jakieś 18cm grubości i pulsującą żyłkę na sobie. Nie było całkiem gładko w okolicach, ale zarost był równo i krótko przystrzyżony. Ręka na cipce Marty przebierała palcami coraz szybciej.
- Zerżnę Cię tak czy inaczej, więc nie gadaj już głupot i possij go chwilę.  
Marta nie wiedziała, co zrobić. Z jednej strony bała się przemocy i chciała jej uniknąć, z drugiej - czuła przemożną chęć ujęcia tej pałki w usta!

- Nie... nie... - szeptała.

"Boże! Co za piękna kuśka! Wymarzony kształt! Stworzony, by znaleźć się w kobiecie..."  
Tomek westchnął głośno, niemal teatralnie.
"Dziwna trochę, ale cholernie apetyczna, muszą ją zaliczyć!"
Złapał Martę za włosy, niszcząc przy tym jej fryzurę i przyciągnął głowę w kierunku swojego krocza ze sterczącym drągiem.
- No już, suczko, dorzucę Ci za to coś ekstra. - powiedział, mając na myśli oczywiście dodatkowe dwadzieścia czy pięćdziesiąt złotych.  
"Boże! Dlaczego mnie tak podnieca, ta jego brutalność?! To chwytanie mnie za włosy?! Jakbym stworzona była do tego, żeby obsługiwać, jako dziwka obcych chłopów! Jakbym miała brać im do buzi... i robić dobrze ustami! Co za wstyd... Ale... podniecający wstyd..."

Marta pociągana za włosy, już czuła na ustach mokrą główkę męskiego drzewca.  
Mężczyzna traktował teraz Martę jak obiekt do zaspokajania go. Jakby był tylko jeden cel w jej życiu, a tym celem jest doprowadzenie go do orgazmu.
- Już nie udawaj takiej cnotki. - rzekł Tomasz i zaczął pocierać główkę fiuta o wargi dziennikarki. Dla niego była jednak jedynie przydrożną dziwką.
- Jeden kutas w tą czy w tamtą? - zaśmiał się i mocniej docisnął Martę w dół...
"No w końcu!"  
Kiedy poczuła w buzi jego buławę, uznała, że dalszy opór nie ma sensu. Tym bardziej że chciała tego, chciała jak cholera!
Objęła trzon ustami i zaczęła pieścić. Zaangażowała w to też język. Lizała. Poruszała głową, czując główkę na swym podniebieniu.

"Ciekawe, czemu żona mu nie robi loda? Ja mogłabym tak godzinami..."  

Mężczyzna zaczął cicho wzdychać, a na jego policzkach pojawiły się szkarłatne rumieńce, ani chybi znak rosnącego podniecenia.
"Oooo tak! Dobra jest, angażuje się porządnie, a nie jak niektóre..."
Lekko wiercił biodrami, zupełnie niekontrolowanie.
- Pięknie to robisz! - rzekł w chwili, kiedy lekko ją docisnął tak, że główka penisa przeszorowała po jej gardełku.
- Zmieść całego. - powiedział rozkazująco.  
"Boże! Dlaczego ten rozkazujący ton, dlaczego to traktowanie mnie, jak dziwkę, jest tak niesamowicie podniecające!"

Połknęła najgłębiej, jak umiała. Poczuła go mocno w gardle, aż straciła oddech.  
Trzymał ją tak dłuższą chwilę. Z kutasem w jej ustach po same jądra, z jajami tuż przy jej brodzie, z główką penisa głęboko w jej gardle. Jak mu było dobrze!
"Oooo na pewno do niej wrócę!"
Wiedział, że brak jej tlenu, że się krztusi. Ślina Marty aż spływała mu na podbrzusze. W końcu jednak ją puścił, by zaczerpnęła tlenu.
- Lubisz to, co? - zapytał z przyspieszonym oddechem.  

- Ochhh... mało mnie pan nie udusił! Pierwszy raz spotkało mnie cos takiego...

"Sama w to nie wierzę! Traktuje mnie jak lalkę, żeby się na mnie zaspokoić, a mnie to podnieca!"

- Jest pan zapewne z siebie zadowolony?! Ze swojej męskości, z witalności?! Jest pan dumny, że tak potraktował pan bezbronna kobietę?  

Nieznajomy tyko zaśmiał się na słowa o duszeniu, prawie tak, jakby był dumny z siebie.
"Każda udaje oburzoną, a kochają to! Widzę to w jej oczach!"
- Zadowolony z siebie? Raczej zadowolony z Twojego gardła. - znowu zarechotał mężczyzna, patrząc na strużkę śliny ciągnącą się po brodzie Marty.
- Bezbronną kobietę? Jesteś dziwką, przecież tak się Was traktuje. Chcesz jeszcze raz czy wolisz się już wypiąć? - zapytał raczej z ciekawości, bo to on miał prawo decyzji. Przynajmniej w jego mniemaniu.  
- Chyba pan żartuje...?! Przecież i tak pan mnie wykorzystał! Chyba nie wyobraża pan sobie, że pozwolę panu na coś więcej. W dodatku, przecież powiedziałam panu, że jestem dziennikarką, z jakiego powodu pan uparcie powtarza coś innego...  
- Dziennikarka? Jak wolisz. Możesz być teraz i kucharką, ale i tak właśnie robisz za dziwkę. - z bezczelnym uśmiechem poinformował Martę jej, bądź co bądź, klient.
- Masz tu na zachętę. - położył tuż przed nią na kokpicie zielonkawy banknot stuzłotowy wyjęty z kieszeni.
- Chcę zobaczyć, jak się wypinasz, już!
"Zerwę z niej te stringi!"  
Przez moment zaświtało jej w głowie: "A może by tak poczuć się prawdziwie jak dziwka! Jak tirówka obsługująca niewybrednych klientów i... przyjąć tę stówę?! Byłoby to istne dziennikarstwo wcieleniowe!"

Podekscytował ją ten pomysł. Już gotowa była podejść do maski auta, oprzeć się na niej i podciągnąć do góry spódniczkę. Jakże ją to podnieciło!
Wyobrażała sobie, że pyta się klienta: - Czy tak, dobrze się wypięłam? Czy mam zsunąć majtki? Czy sam pan zechce rozpakować moją broszkę?

Wtedy spanikowana przypomniała sobie fundamentalną sprawę i w mig otrzeźwiała.

- Proszę pana... przecież ja nawet nie mam zabezpieczenia...  
- Najwyżej weźmiesz potem tabletkę. - odpowiedział Tomasz tak, jakby to nie był żaden problem.
- Złej baletnicy... - zaśmiał się i klepnął Martę w udo ponaglająco. - Raz raz, śmiało! Bierz stówę i wysiadaj, no już!
"Ciekawe, jaką ma cipkę!"
Żeby ją zachęcić, przesunął na chwilę pasek stringów na bok i kilka razy przejechał palcami po nagiej, nieosłoniętej szparce.  
- Proszę absolutnie zabrać pieniądze! Co też pan sobie wyobraża! Chce mnie pan potraktować jak dziwkę!

Aż cała zadrżała, czując ruch palca na nagiej szparce.

"Boże! Czemu to mnie tak rozpala! Nawet strach przed zajściem w ciążę podnieca mnie, jakbym koniecznie po tej przygodzie miała mieć pamiątkę...
Dlaczego ekscytuje mnie myśl, że widzi moją nagą, zadbaną piczkę..."  
- Oj, już nie udawaj! - Tomasz podniósł banknot z deski rozdzielczej samochodu i wcisnął stówę Marcie do stanika. Dosłownie jak zwykłej dziwce, właśnie tak ją traktował.
- Wysiadaj i wypnij mi swoją dupę. - rzekł mężczyzna stanowczym i pewnym siebie głosem. Jednocześnie sam zaczął wysiadać z samochodu, czekając na Martę już na zewnątrz auta.
"Ale ma cudną cipkę!"  

"Boże... jak ja chcę tego! Jak ja chcę, żeby zerżnął mnie na masce tego auta, jak zwykłą tirówkę... jak pospolitą dziwkę! Chcę mu się wypiąć! Chcę poczuć w sobie jego kutasa! Twardego! Bez gumki! To jest silniejsze ode mnie!"

Marta bez słowa wyszła z samochodu. Oparła się na masce i wypięła się mocno.  

Tomasz stanął za Martą z opuszczonymi spodniami. Przez chwilę tylko stał za nią bez ruchu i wpatrywał się w jej idealnie wypięty tyłek ze stringami wżynającymi się w gładką cipkę. Ten widok jeszcze mocniej go podniecał, o ile było to w ogóle możliwe.
"O kurwa, co za widok!"
Po chwili podszedł i dał kobiecie silnego klapsa w jeden z pośladków. Jego ponad 18cm, gruby penis, sterczał cały sztywny, napalony jak nigdy. Dłonią Tomasz sięgnął do stringów i nie tyle zdjął, co zerwał je z Marty. Teraz jej szparka była już na wierzchu...  

- Auuuaaa! - krzyknęła dziennikarka. Mocno poczuła klapsa, lecz to jeszcze bardziej wzmogło jej podniecenie, jakby pokazanie, kto tu rządzi, jeszcze bardziej skłaniało ją do uległości.

Szarpnięcie, podczas zrywania majtek, budowało podobne napięcie.

"A więc ma przed sobą moją myszkę, już niczym nieosłoniętą... gotową do przyjęcia gościa... Gościa?! Klienta!"

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2776 słów i 15867 znaków.

10 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Rayonvert

    Bardzo mi sie podoba ze ta dziennikarka jest taka grzeczna i ulegla.  Ze mowi do niego : prosze Pana itd. Ta konwencja jest super ! Natomiast sam fakt gloryfikowania prostytucji mnie zdecydowanie odrzuca i jest do degustujace dla osob o jakims wyczuciu, takcie itd...

    12 lis 2020

  • Historyczka

    @Rayonvert Dzięki za zwrócenie uwagi... Oczywiście moim cele nie było gloryfikowanie...

    13 lis 2020

  • Helen57

    No i bardzo dobrze !  Życie masz jedno i trzeba doświadczyć....

    9 lis 2020

  • Historyczka

    @KontoUsunięte Nareszcie? - jak mam to rozumieć??? Mogę prosić o wyjaśnienie?

    9 lis 2020

  • Helen57

    Wspanaile.......

    9 lis 2020

  • AnnaAneta

    Bardzo fajne opowiadanie. Fajnie się czytało. Niezwykle podnieca. Fantazja o byciu prostytutka - mega. Pewnie niewiele z nas się przyzna ale wiele marzyło aby się sprzedać :)

    7 lis 2020

  • volvo960t6r

    Na takie opowiadanie czekałem Historyczko....

    6 lis 2020

  • Historyczka

    To ZbereznyTyp:

    Marta początkowo jest zawiedziona tym w jakim kierunku idzie spotkanie z klientem. Ta forma seksu jest dla niej czymś nieprzyzwoitym. Nie kryje oburzenia. Tomasz dopłaci pieniądze, a swoją siłą nie pozwala kobiecie się wyrwać i zaczyna robić to co sobie zaplanował. Martę zaczyna podniecać ta siła i dominacja ale ma problem to sama przed sobą przyznać. Ich jakże głośny stosunek analny nagle zostaje przerwany. To nasza Polska drogówka wjechała do lasku. Często patrolują te tereny. Marta jest wybawiona z operesji! Ale czy na pewno tego wybawienia chciała? I czy panowie policjanci na pewno przyjechali ją wybawić?

    6 lis 2020

  • ZbereznyTyp

    @Historyczka Nie wiem ile z tego mojego streszczenia by Ci tekstu wyszło. Zależnie od tego, w następnej lub w tej samej części:
    Policjanci ukarają Tomasza mandatem za nieobyczajny wybryk ;) tyle dobrego ze Tomasz widząc ze szykują się kłopoty przyspieszył ruchy penetrując Martę i zdążył się zadowolić kończąc w jej tyłeczku. Panowie Policjanci po wypisaniu mandatu przeganiają niewiernego. Mówią tez że jeszcze muszą podobny mandat wypisać kobiecie. Marta tłumaczy ze ona jest ofiarą, ze została napastowana i ze w ogóle to jest dziennikarką. Jednak Policjanci nie dają wiary, albo ich to po prostu nie interesuje. Gdy tylko Tomasz odjeżdża wychodzą ich prawdziwe intencje. Lubią patrolować ten teren nie bez powodu :) są wobec niej znowu bardzo bezpośredni. Marta nie może jeszcze wyjść z szoku po poprzednim kliencie, a tu taka sytuacja. Oj będzie co opisywać w reportażu! Policja wychodzi z takimi propozycjami? Tylko czy opisując to gazecie nie wyjdzie to w jakiej sytuacji ją zastali? Tyle myśli, a tymczasem Policjanci już się do niej dobierają... :)

    6 lis 2020

  • Historyczka

    Zbereźny typie? Jakie jeszcze elementy widziałbyś w tym opowiadaniu???

    6 lis 2020

  • ZbereznyTyp

    @Historyczka tak jak napisałem na priv i pod komentarzem AgaTheA :)

    6 lis 2020

  • ZbereznyTyp

    Super! Bardzo się to wpasowuje w moje gusta. Podoba mi się ta bezpośredniość klienta. Czekam na kolejne :)

    6 lis 2020

  • AGAtheA

    Ekscytujące... uwielbiam gdy wplatasz w opowieść te przemyślenia bohaterów... Czy będzie ciąg dalszy?

    6 lis 2020

  • Historyczka

    @AGAtheA to interaktywne opowiadanie! Możesz zaproonować w komentarzach dalszy ciąg :)

    6 lis 2020

  • ZbereznyTyp

    @Historyczka  ja w kolejnej części widziałbym to ze jak Marta czeka wypięta na kuśkę w swojej mokrej cipce Tomasz ma inne plany. Napalony wpatruje się w jej ślicznie zadbaną drugą dziurkę. Myśli sobie, że to jest to czego najbardziej chce, jego żona nawet o tym nie chce rozmawiać.

    6 lis 2020