Pierwsze spotkanie z sunią II

Pierwsze spotkanie z sunią II

Obudził mnie ruch na korytarzu, podniecone głosy i trzaskanie drzwiami. Nie budząc Mai poszedłem pod prysznic, a następnie usiadłem w fotelu z palcatem w dłoni i zakomenderowałem:
- Suka, do pana!
Maja, zaraz po przebudzeniu, nie bardzo kojarzyła gdzie jest i zamiast wykonać polecenie zaczęła się słodko przeciągać odsłaniając pierś. Uderzenie palcatem w sutek i powtórzenie polecenia:
- Suka, do nogi! - podziałało na szkoloną błyskawicznie. Chciała podbiec do mnie, lecz komenda:
- Na czterech, jak suka! - uzmysłowiła jej czego oczekuję.  
Przeszliśmy parę razy wokół pokoju, Maja nago i na czworakach, ja w spodniach i klapkach na stopach. Widząc, że dziewczyna zaczyna zaciskać uda, zrozumiałem, czego jej brak.
- Możesz iść do łazienki i pod prysznic tylko dwie zasady: suka chodzi na czterech i nie wolno ci zamykać drzwi bez mojego zezwolenia.
Maja podreptała do łazienki, po chwili słychać było lecącą wodę z prysznica. W pierwszym dniu szkolenia nie chciałem być zbyt wymagający od dziewczyny, jednocześnie nie mogłem nie egzekwować posłuszeństwa. Maja skończyła się myć i zapytała stając w drzwiach łazienki wskazując na ręcznik na głowie:
- Panie, czy mogę tak wejść?
- Choć tu suniu do przeglądu po myciu! Możesz przyjść normalnie.
Maja stanęła przede mną w rozkroku, kazałem jej się zbliżyć i okraczyć moje kolana. Spojrzałem jej w oczy bawiąc się jej wargami, naciągając je palcami.  
- Na przyszłość masz przed spotkaniem obowiązkowo być czyściutka wszędzie. Czyli kłania się ci lewatywa. Radzę nie zapominać o tym obowiązku!
Rumor na korytarzu przybrał na sile. Maja chciała się skryć, ale uderzenie palcatem w pośladek przywołało ją do porządku.
- Suka stoi, ręce na karku! Jak się ruszysz, pupa będzie w buraczkową pepitkę. I ani słowa!
Zgodnie z przewidywaniem drzwi nagle się otworzyły i trzy panie wpadły do pokoju. Na widok nagiej Mai i faceta z palcatem w ręku chciały się wycofać.
- O nie, szanowne panie! Ładnie to tak wpadać do nieznajomych?
- My.... my do znajomych... przepraszamy... pójdziemy już... - w imieniu kobiet usiłowała wytłumaczyć zajście długowłosa brunetka około trzydziestki.
- Właśnie z moją sunią rozmawialiśmy w czym winna wystąpić na państwa imprezie, na którą zapraszali nas serdecznie panowie kierowcy. Panie nie mają nic przeciw naszej obecności na państwa wieczorku?
- Zapraszamy... serdecznie zapraszamy! - brunetka próbowała się nawet miło uśmiechnąć.  
- Jest nam miło! - odpowiedziałem z lekkim ukłonem. - Aby jednak wyrównać rachunki i zakłócenie nam dyskusji, proponuję każdej z winowajczyń jedno uderzenie w dłoń palcatem i zapominamy o wtargnięciu, zgoda?
- Nie w dłoń! To bardzo boli! - brunetka wydawała się być doświadczoną kobietą.
- OK. Nie upieram się. W pupę może być? - zapytałem.
Dziewczyny popatrzyły po sobie niepewnie i każda wyraźnie bez przekonania skinęła głową.
- By nikt nie posądził mnie o kumoterstwo, a tym bardziej o bicie nieznajomych dam, proponuję przedstawienie się, a kolejność zadośćuczynienia będzie zgodnie z alfabetyczną listą pań imion. Maję panie znają, ja mam na imię Wojtek, słucham panie.
- Maryla - powiedziała brunetka
- Ada - to imię niskiej pucułowatej dziewczyny
- Grażyna - cicho przedstawiła się najwyższa z nich.
Zatem zapraszam po kolei.
Ada podeszła niepewnie patrząc na palcat. Wyglądała uroczo w barwnym poncho.  
- Oprzyj się o stolik i wypnij pupę! - poleciłem.
Gdy dziewczyna odwróciła głowę, szybkim ruchem zadarłem jej poncho do góry i mocno uderzyłem palcatem w okryte jedynie teoretycznie stringami pośladki.
- O jejku! To nie miało tak być! - Ada wyraźnie nie była zadowolona.
- Reklamacje zawsze będą przyjmowane. Powiedz jak miało być, postaram się poprawić!
Oczy Ady zrobiły się okrągłe ze zdziwienia, a może i strachu, pozostałe kobiety zaczęły chichotać.
- No więc jak? Reklamujesz, czy też było dobrze?- zapytałem
- Nie reklamuję...
- Grażynko, zapraszam panią teraz! - uśmiechnąłem się do wysokiej blondynki.
- Chętnie bym zrezygnowała z tego zaszczytu - mruknęła pod nosem podchodząc do stolika.
- Czy to tylko taka uwaga, czy propozycja jakiejś zamiany? - zapytałem.
- Boję się z tobą handlować, bo czuję, że przepadłabym z kretesem - odparła zapytana.
- Zatem: kiecka w górę i wypnij pupę! - powiedziałem radośnie.
- Dlaczego mam odsłaniać pupę? Nie można przez ciuchy? - Grażyna jednak starała się coś ugrać.
- To proste! Twe ciuchy nic nie są mi winne, to raz. Ada zaakceptowała bez uwag, to dwa. Maja stoi przy was od dobrej chwili naga, to trzy. A ja lubię damskie pośladki, to cztery. Nie wspominam, że pierwsza ma propozycja to była dłoń!
- No... niech będzie... - Grażyna niechętnie się zgodziła. Podchodząc do stolika tak manewrowała, aby jej wypięte pośladki były jak najmniej widoczne dla koleżanek. Zaciekawiło mnie to...
Grażyna wypięła pupę, stanąłem tak, aby ją dodatkowo zasłonić, na pośladkach jaskrawoczerwoną szminką napisana była dedykacja: "Dla Jana i Witolda". Palcat świsnął i pojawiająca się czerwona pręga podkreśliła ofertę.
- Pamiętaj suko o Wojtku! - szepnąłem Grażynie pomagając jej wstać.
Wstając popatrzyła mi w oczy, leciutko kiwnęła głową i powiedziała:
- Dziękuję, Panie!  
Na te słowa zareagowała jedynie Maja...
Ciekawy byłem zachowania Maryli. Wiele wskazywało na to, że klimaty BDSM nie są jej obce. Bardziej wyglądała jednak na dominującą niż uległą.
- Marylo, pragnę jeszcze panią poznać możliwie najdokładniej. Ta sukienka jest tak wąska i krótka, że czeka nas niezła przeprawa chyba!
- Nie martw się Wojtku! Dałeś się mi poznać, wiec nagroda Cię nie minie.- to mówiąc rozsunęła suwak dopasowujący kieckę do talii i ściągnęła ją przez głowę zostając w samych stringach i szpilkach.
Dziewczyna była ślicznie opalona, o drobnych lecz kształtnych piersiach i klasycznych rysach twarzy. Patrząc na mnie z uśmiechem podeszła do stolika, stanęła w lekkim rozkroku i wypięła pupę. Stringi w kroku przesunęły się na bok i zobaczyłem w cipce Maryli spory kolczyk z dwiema lub trzema literami, których niestety nie byłem w stanie odczytać. Chciałem pokazać jej, że ja tu dowodzę i postarałem się, aby uderzenie było bolesne.
- Ach... Ale walisz! Chyba w dłoń byłoby lepiej... Czemu tak mocno? - Kobieta przestępowała z nogi na nogę, wyginała się, aby jakoś przetrwać pierwsze chwile po bolesnym uderzeniu.
Podałem jej sukienkę mówiąc:
- Jest mi z paniami bardzo miło, ale muszę zająć się mą podopieczną i przygotować ją na wieczorek. Mam nadzieję, że zobaczymy się tam niebawem. Marylo, liczę na twą pomoc w odczytaniu trudnego tekstu! - dziewczyna popatrzyła na mnie zaskoczona, po chwili uśmiechnęła się i kiwnęła głową.
Po wyjściu trzech kobiet przytuliłem Maję do siebie.
- Opuść ręce suniu, przytul się! Byłaś wspaniała i zasłużyłaś na nagrodę. - pocałowałem Maję gorąco, sprawdzając jednocześnie, że mocno podnieciła się rozprawą z dziewczynami.  
- Przynieś dwie lub trzy sukienki, wybiorę w czym wystąpisz dziś wieczorem.
- Czy mam też przynieść bieliznę? - dziewczyna chciała mi chyba pomóc.
- Nie masz daleko, najwyżej pójdziesz powtórnie! - uśmiechnąłem się do Mai.
Gdy ma sunia wybierała kiecki z wielkiej torby, przygotowałem trzy odcinki specjalnego miękkiego sznura służącego do bondage.  
Sukienki przyniesione przez mą dziewczynę były praktycznie w kroju podobne do siebie: letnie, krótkie, lekko wydekoltowane z kloszowymi spódniczkami. Każda z nich praktycznie nadawała się do mego celu. Pozwoliłem Mai wybrać jej ulubioną. Następnie - zgodnie z zasadami bondage - ze sznura związałem imitację staniczka podnoszącego jej biust, drugi odcinek sznura poprowadziłem w specjalny sposób pomiędzy nogami dziewczyny wiążąc węzły tak, aby drażniły jej łechtaczkę i odbyt.
Maja została poinstruowana, że mam przy sobie ostry nóż i w razie gdyby sznur zaczął jej dokuczać, na przykład przyduszał ją, ma natychmiast powiedzieć, przetnę sznur i będzie po kłopocie.
W "bieliźnie" mej konstrukcji moja sunia nie czuła się najlepiej, dodatkowo nagie sutki ściśniętych piersi były drażnione przez materiał sukienki, oraz przez szwy akurat tam przechodzące, natomiast oba supły udało mi się tak precyzyjnie umieścić, że o swej pupie i muszelce Maja nie mogła zapomnieć ani siedząc, ani chodząc. Pocieszałem ją, że w tańcu mogą okazać się wspaniałe.
Z sali jadalnej słychać już było muzykę. Wziąłem pod rękę Maję, która zdążyła "zrobić" twarz i uczesać się, ubrała szkła kontaktowe i była superatrakcyjną laską. Schodząc dostojnie po schodach zostaliśmy dogonieni przez sąsiadów, którzy z zainteresowaniem przyglądali się mej towarzyszce. Panowie witając się z Mają przedstawili się. Starszy na imię miał Jan, młodszy Witold. Ja też, chodź ze sporym opóźnieniem przedstawiłem się naszym sąsiadom.
Sąsiedzi ze śmiechem opowiadali o reakcji trzech pań, które do nas zawitały, oraz o ich opowieści o zamordyzmie, który wprowadziłem w tym leśnym motelu.
Wchodząc na salę restauracyjną zostaliśmy skierowani do bocznej sali, w której dominowały trzydziestoparoletnie kobiety, a wszystko wskazywało na to, że rzeczywista władza spoczywa w rękach Maryli i Grażyny.  
- Na powitanie i cześć Mai i Wojtka oraz naszych wspaniałych kierowców: Hip! Hip! Hura! Hura! Hura! - Maryla pokazała wyszkolenie swej grupy
- Nie mając takich umiejętności powitamy gospodynie i gospodarzy pięknym dygnięciem pod nadzorem Mai! - Nie wiedziałem, czy się nie zbłaźnimy całkowicie, ale Maja zrobiła pokazowe dygniecie, a trzech chłopów "po przejściach" z pełną powagą powtórzyło to po niej! Byliśmy prawdopodobnie bardziej zaskoczeni niż reszta wycieczki, bo oni nie wiedzieli, że to było tak ad hoc  wymyślone i nie ćwiczone zupełnie. Maja została wycałowana przeze mnie i obu kierowców. Panowie odkryli wówczas, że jej strój ma swe tajemnice.
Maryla pokazała nam miejsca przewidziane dla nas, podchodząc do stołu zauważyłem karteczkę z określeniem "Zamordysta" usuwaną szybciutko przez Adę z przed mojego talerza. Po usadzeniu Mai przeprosiłem ją, że muszę coś załatwić i pomimo krygowania się Maryli i Grażyny dołożyłem swoją część do tej składkowej imprezy. Grażyna była mi bardzo wdzięczna za zachowanie dyskrecji wobec jej koleżanek i kierowców.  
Jedna z dziewczyn z kończącego się kursu zajęła się magnetofonami, do pierwszego tańca (a był to rzeczywiście pierwszy dla nas) zaprosiłem Maję. Nie jestem dobrym tancerzem, nauczyłem się nie deptać partnerce po palcach i nie kopać jej w kostki, to już duży sukces. Mam piąty stopień muzykalności: wiem kiedy grają, a kiedy już przestali. Pomimo wszystko lubię pokręcić się na parkiecie, potrafię tak manewrować nawet w tłoku, aby partnerka nie była potrącana, więc Panie zwykle mi nie odmawiają jednego lub dwóch tańców. Na tym wieczorku chciałem zobaczyć jak radzi sobie Maja, czy wiedząc, że patrzę potrafi ustawić partnera, pomimo swego stroju. Nie kryję, że zarówno Maryla jak i Grażyna były dla mnie też łakomymi kąskami, ale wiedziałem, że nie mogę się rozerwać na trzy części.
Po przetańczeniu paru kawałków z Mają, podczas tańca starałem się podniecić mą sunię, wróciliśmy do stolika. Pierwszy Witold poprosił ją do tańca. Widać było, że facet wie jak bajerować panie: ręka "bezwiednie" zjechała mu na pośladek Mai, nogą usiłował rozepchnąć kolana partnerki, proponował Mai gestem, aby złapała go rękami za kark... Udawałem, że nie widzę tego i jestem zajęty rozmową z Janem. Maja po chwili wysunęła się z objęć Witolda i powiedziała mu parę ostrych - sądząc ze sposobu mówienia - zdań. Mężczyzna chyba przeprosił, pocałował ją w rękę i następne dwa tańce przetańczyli bez problemów.
Gdy wrócili do stolika Jana akurat nie było. Poprosiłem zatem mą partnerkę do tanga. Tańcząc zapytałem sunię czy lubi mieć w sobie drgające zabaweczki. Maja stwierdziła, że poza jedną próbą z wibratorem u koleżanki w czasach licealnych, nie ma żadnych doświadczeń w tym zakresie.  Maja chciała wiedzieć dlaczego o to zapytałem. Wyjaśniłem jej, że krążą teorie, iż kobieta nosząca w sobie kulki gejszy nie byłaby w stanie tak ustawić Witolda jak jej się to udało.
- To Pan wszystko widział? - zapytała zaskoczona
- Oczywiście suniu! Ta obroża, którą nosisz obecnie, to nie tylko Twe zobowiązanie, ale moje też: jesteś pod moją opieką i postaram się, aby ta opieka była skuteczna. - Maja zrobiła dokładnie to, czego oczekiwał Witold: przytuliła się do mnie całym ciałem obejmując mą nogę swymi udami, tak, że czułem gorąco jej cipki, a na torsie wyrażnie ugniatały mnie jak dwa kamyczki jej sutki.
- Panie! Coraz bardziej chcę być twoja - szepnęła mi do ucha

c.d.n.

autor: Ramol

Ramol

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2436 słów i 13400 znaków.

4 komentarze

 
  • Hope3

    Noo coś mi to przypomina :D

    4 sie 2015

  • Ramol

    @Hope3 - ???

    4 sie 2015

  • Hope3

    @Ramol Spokojnie, nie jest to żadne opowiadanie. ;) to czytam pierwszy raz. Tak po prostu "coś" mi przypomina :p

    4 sie 2015

  • Ramol

    @Hope3 - Ja cierpię na demencję starczą, ale w moim wieku to norma. Wiem jednak co napisałem, a czego nie. Wątpliwości rodzą się czasami przy zwrotkach z oryginału Koziołka Matołka lub z przygód małpki Fiki Miki...

    4 sie 2015

  • Hope3

    @Ramol Cóż. Chyba źle zrozumiales ;)

    4 sie 2015

  • Ramol

    @Hope3 - Nie sądzę. Lubię kpić z siebie, bo mało jest odważnych - jak na mój gust - i  prawie nikt nie pokpiwa sobie ze mnie. A twórczość Kornela Makuszyńskiego tak dla przedszkolaków, jak i dla starszych dam i kawalerów jest mi bliska. Łapię się na tym, że chętnie bym prowadził taką narrację jak twórca np "Panny z mokrą głową". Ale gdzie mi do Mistrza!

    4 sie 2015

  • Hope3

    Jeśli chodzi o opowiadania tego typu, jesteś genialny. Mało takich dobrych historii. Hm co ważniejsze mało jest ludzi tak skromnych. :) No i dwie fajnie byłoby już teraz przeczytać następną część, w której pojawi się na dłuższą chwilę namiętność :D Wracając do mistrza... moim zdaniem już się nim stajesz.

    4 sie 2015

  • 50SoG

    Piąty stopień muzykalności a to dobre :P

    2 sie 2015

  • Ramol

    @50SoG - nie pomyślałaś, że narrator ma aż tak wybitne talenty? Trza wierzyć w człowieka!

    3 sie 2015

  • 50SoG

    @Ramol C óż a jak mogłabym nie skoro twój talent twórczy jest wybitny  :P

    3 sie 2015

  • Ramol

    @50SoG  :redface: Me chłopięce serduszko łka, aż kwili z ukontentowania!

    3 sie 2015

  • 50SoG

    @Ramol proszę niech nie łka bo sama zacznę płakać

    3 sie 2015

  • Ramol

    @50SoG - A wiesz, jakie może być romantyczne i twórcze zarazem takie łkanie na dwa głosy? Uprałem i wyprasowałem koszulę mą z żabotem - tak na wszelki wypadek!    :devil:

    3 sie 2015

  • 50SoG

    @Ramol och, jak miło mój drogi

    3 sie 2015

  • Szarik

    Zaczynam się mocniej wkręcać w ten tekst i troszkę wychodzi na moje ;)

    2 sie 2015

  • nienasycona

    A ja jej się nie dziwię, że chce:) Ta bielizna, hmm, to musi być fantastyczna sprawa. Tekst, jak zawsze, bardzo ładny:)

    2 sie 2015

  • Ramol

    @nienasycona - bielizna jak bielizna, ale te supełki...  :lmao:

    3 sie 2015