Dłoń Karola nadal pieściła moją łechtaczkę, utrudniając mi myślenie. Robił to tak sprawnie, że pomimo osiągniętego przed chwilą orgazmu, czułam jak z każdą sekundą robię się coraz bardziej mokra. Przymknęłam powieki, choć nie chciałam mu pokazać, że jego zręczne palce doprowadzają mnie na szczyt szaleństwa. Jak widać, bez powodzenia.
Chłopak uśmiechnął się identycznie jak mężczyzna w moim śnie. Jakby wiedział co się zaraz stanie. Przeraziłam się nie na żarty. Przecież nie chciałam zdradzać siostry z jej własnym chłopakiem!
Z tą myślą powrócił i rozum. Dłonie puściły miękką pościel i z całej siły naparły na umięśniony tors Karola. Kiedy to niczego nie wskórało, zaczęłam się wyrywać. Ale on w odpowiedzi jedynie zaśmiał się z lekką nutką pogardy.
- Kotku, jestem od ciebie jakieś dwa razy silniejszy. Myślisz, że mi uciekniesz?
Wtedy naprawdę tak myślałam. Zacisnęłam wargi i zaczęłam miotać się jak marionetka. Bez problemu przyszpilił mnie do łóżka swoim żelaznym uściskiem. Przez moment wpatrywałam się w niego z furią, ale jedyne co dostrzegłam w jego oczach to rozbawienie. Miał ze mnie przedni ubaw!
- Zawsze mogę zacząć krzyczeć - uprzedziłam z groźną miną. Miałam nadzieję, ze to poskutkuje i mnie puści, ale on jedynie się szczerze roześmiał, pokazując mi równy szereg białych zębów. Jezu, czy on naprawdę musiał być taki seksowny?!
- Puść mnie! - zażądałam buntowniczo, ale na te słowa pochylił się i namiętnie pocałował mnie w szyję. Westchnęłam cichutko.
- Po co, skoro w cale tego nie chcesz? - zapytał odrywając się na chwilę ode mnie. Z żalem stwierdziłam, że była to gorzka prawda. Pragnęłam go, jak nikogo przedtem. Może dlatego, że był zakazany? A może to te hipnotyzujące, niebieskie oczy tak na mnie działały? A może jedno i drugie? Jego palce wślizgnęły się do mojej myszki i rozpoczęły wariacki taniec. Wydałam z siebie przeciągły jęk, co Karol uznał za przepustkę. Nie mógł się bardziej mylić.
- Zostaw mnie, ty zboczeńcu! - zdołałam wykrztusić. Oddychałam ciężko, bo naprawdę sprawiał mi ogromną przyjemność, ale na miłość boską, nie prześpię się z chłopkiem Zuzy! Siostra jest dla mnie zdecydowanie ważniejsza niż seks. Nawet jeśli miałabym go uprawić z najseksowniejszym chłopakiem świata.
Zdziwił się i zaprzestał ruchu palcami w mojej pochwie. Ale ich stamtąd nie wyjął. To nie był zbyt dobry znak. Zbliżył swoją twarz do mojej tak blisko, że czułam jego urwany oddech na swojej rozpalonej skórze. Wciągnęłam głęboko powietrze do nosa, a wraz z nim mocną woń alkoholu. No i wszystko jasne! Karol był pijany. Z jednej strony poczułam ulgę. Najprawdopodobniej nie był świadomy swoich czynów, albo po prostu stracił kontrolę nad ciałem, co w sumie na to samo wychodzi. Ale z drugiej, był podsycony trunkami, agresywniejszy i najwyraźniej bardziej chętny. Zaczynałam się bać.
Jego wargi błądziły w okolicy ust, a druga ręka wylądowała na małej piersi i miarowo ją ugniatała. Wstrzymałam oddech w napięciu. Było jasne, że nie zostawi mnie dobrowolnie. Miał na mnie ochotę, co jasno dawał do zrozumienia ocierając się swoją twardą męskością o moje udo.
- Pragnę cię - wyszeptał zmysłowo pocierając kciukiem moje nabrzmiałe sutki. Jego palce znów pobudziły się do życia we mnie, ale tym razem zaczęły powoli. Domyśliłam się, że z czasem mają się coraz bardziej rozkręcać. Skupiłam cały swój umysł by nie oddać się tym niebiańskim pieszczotom.
- Nie chcę - pisnęłam cichutko niezbyt przekonująco. Obydwoje wiedzieliśmy, że te słowa były kłamstwem, ale nie miałam zamiaru ranić Zuzy w żadnym stopniu. Jeśli Karol nie zostawi mnie dobrowolnie będę musiała uciec się do bardziej radykalnych środków. Jego obydwie ręce były zajęte moim ciałem, więc moje były wolne. Skupiając całą swoją siłę w prawym ramieniu, mocno grzmotnęłam go łokciem w skroń. W jednej chwili zatoczył oczami kółka i nieprzytomny runął na mnie jak góra. A ja odetchnęłam z ulgą.
Po chwili, jaką zajęło mi wyciąganie się spod Karola siedziałam na swoim fotelu z roztrzepanymi myślami. Byłam zdenerwowana i rozkojarzona, dlatego w jednej sekundzie znalazłam się przy torebce. Ze zniecierpliwieniem wyjęłam z niej paczkę papierosów. Nie byłam uzależniona, ale w czasie kryzysu nerwowego, pomagały mi się uspokoić. Tak było i tym razem gdy wciągnęłam nikotynowy dym głęboko do płuc, a potem ze spokojem i ulgą wypuściłam go przez usta. Od razu otworzyłam okno na oścież., bo nie chciałam aby żadnej mieszkaniec tego domu poczuł dym. Zapatrzyłam się na gwiazdy rozmyślając nad tym co właśnie zaszło. Po kilku minutach, wyrzuciłam niedopałka przez okno, upewniając się przedtem czy na pewno jest zgaszony i zamknęłam okno. Spojrzałam na zegarek. Było kwadrans po czwartej. A potem na mojego niedoszłego gwałciciela. Co tez go naszło, żeby przyjść tutaj? Czy Zuza mu nie starczyła? Przecież była taka ładna i szczupła... Wiele razy zazdrościłam jej urody i figury. Miała tabuny adoratorów, a ja? Nikogo. Tylko kilka przyjaciółek... A tak właściwie to jedną. Reszta to pewnie banda fałszywych suk. Przez 3 lata gimnazjum zdążyłam się kilka razy zetknąć z ich dwulicowością.
Żeby tak nad tym nie myśleć otworzyłam laptopa. Przez godzinę oglądałam jakieś durne filmiki na youtube, żeby odciągnąć umysł od nocnych wydarzeń. Kiedy już była 5:30 postanowiłam obudzić Karola. Pewnie będzie miał gigantycznego kaca, ale mało mnie to obchodziło. Podeszłam do niego i brutalnie potrząsnęłam jego ramionami. Otworzył zaspane oczy i zmarszczył brwi. Próbował usiąść, ale w połowie drogi złapał się za czoło i z powrotem się położył.
- Gdzie jestem? - zapytał zachrypniętym głosem przecierając powieki.
- U mnie w pokoju - burknęłam w odpowiedzi. Ściągnął brwi i rozejrzał się dookoła. A potem jego wzrok wylądował na mnie. Zobaczyłam zdziwienie w jego oczach, ale pozwoliłam mu się przyzwyczaić do tej sytuacji. Zwłaszcza, że ja też powoli odczuwałam skutki ubiegłego wieczoru u Julii - wcześniej wspomnianej jedynej przyjaciółki.
- A co ja tu robię? - spytał siadając. Jego twarz zaczynała nabierać podejrzeń.
- Próbowałeś mnie przelecieć. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Jego źrenice rozszerzyły się jak na zawołanie. Z jakiegoś powodu rozśmieszyło mnie to niemal do łez.
- Nic nie pamiętam - wymamrotał z przerażeniem. Po obezwładniającym śmiechu, jaki przejął moje ciało, po tym oświadczeniu poczułam do niego lekkie współczucie. Biedak, kompletnie nie wiedział co się wydarzyło. Postanowiłam, że wszystko mu wyjaśnię. Kiedy skończyłam nie byłam wstanie zidentyfikować wyrazu jego oczu. Przerażenie? Strach? Rozpacz? Bezradność? Zapewne wszystko razem.
- Przyszedłeś do domu z Zuzą? - spytałam. Skinął głową.
- Uprawialiście seks? - spojrzał na mnie jak wystraszony jeleń na ulicy.
- Nie wiem. - padła odpowiedź - Pewnie tak. Ale jak przyszliśmy wypiliśmy jeszcze trochę wódki i wtedy urwał mi się film. Oliwia, strasznie cię za to przepraszam. To nie byłem ja. Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił...
Zastanawiałam się czy powiedzieć mu, jak bardzo byłam wtedy podniecona...
- Ale uporałam się z tobą. - oznajmiłam wskazując palcem na delikatnie różową gulkę na jego skroni. Pomacał palcami (tymi samymi, którymi sprawiał mi tyle przyjemności, zaledwie dwie godziny temu) wskazane miejsce.
- Jeszcze raz cię przepraszam za...
- Po prostu wyjdź. - ucięłam mu. Nie chciało mi się słuchać tych bredni. Zwłaszcza tego smutnego tonu w jego głosie...
Posłusznie wstał i podszedł do drzwi, ale gdy stał już na korytarzu odwrócił się jeszcze przodem do mnie.
- Wiem, że to jest nie na miejscu prosić ciebie o to w takich okolicznościach, ale... gdybyś mogła nie mówić Zuzi...
Moje oczy rozszerzyły się w zdumieniu. Powiedzieć o tym? Zuzce? Żeby z nim zerwała i żebym już nigdy w życiu go nie zobaczyła? Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Za żadne skarby nie chciałam zapomnieć jego przystojnej twarzy i smukłego, wysportowanego ciała. Karol musiał dostrzec zdziwienie na mojej twarzy, bo z zawstydzeniem zwiesił głowę.
- Tak wiem. Co też ja sobie myślałem...
- Nie, nie! Nie powiem jej. Zrobiłeś to nieświadomie...
na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Chyba nie do końca jeszcze dotarło do niego znaczenie moich słów.
- Ale masz u mnie ogromny dług - zastrzegłam groźnie, w duchu ciesząc się z jego radości.
- Cokolwiek zechcesz - obiecał rozanielony, po czym cmoknął mnie wesoło w policzek i z wyraźną ulgą w oczach ruszył w stronę pokoju Zuzi. Przy jej drzwiach zatrzymał się i wdzięcznością spojrzał na mnie ostatni raz.
- Dziękuję - wyszeptał i zniknął za framugą drzwi.
4 komentarze
Szymoon
;***
8======D
Nieźle : D
O=====B
Daj następną część, zapowiada się ciekawie ^^
...
Dobre