Nieoczekiwana niespodzianka cz. VI

Michał przez kilka dni nie dawał znaku życia. Dosłownie. Nie pojawiał się w szkole, nie dzwonił, nie wysyłał wiadomości. Nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu, ale nie zmieniało to faktu, że każdej nocy połykałam łzy i dusiłam szloch w poduszkę. I nieważne jak bardzo się starałam, to po prostu nie mogłam znaleźć odpowiedniego wyjścia. Wiedziała jedynie Jula, która zresztą dostała ostry zakaz ujawniania mego sekretu.  

No i widok zakochanej po uszy Zuzy, ćwierkającej wesoło w towarzystwie Karola dodatkowo mnie dołował. Na szczęście jej chłopak miał w sobie dość taktu, by starać się jak najmniej rzucać mi w oczy. I chociaż żywiłam do niego jakieś uczucia, byłam mu za to wdzięczna.  

Przeanalizowałam każdy możliwy scenariusz, ale nie znalazłam idealnego. Gdzie wszystko kończyło się happy endem. Wszędzie ktoś cierpiał, a najgorsze było, że przeze mnie. A kiedy zauważyłam Michała w drzwiach klasy, serce mi zmroziło i zabrakło tchu. Nie byłam na to przygotowana. Nie znalazłam rozwiązania tej popieprzonej sytuacji.  

- Witaj suczko – przywitał się cicho, przechodząc obok, a ja zacisnęłam dłonie w pięści, powstrzymując się od zadania mu ciosu poniżej pasa.

Dalej dzień minął bez przygód. Oprócz tego, że ten parszywiec mnie odwoził. Jednak podróż odbyliśmy w ciszy. Czyżby jednak do głosu doszło jego sumienie? Nie wierzyłam w to, ale gdzieś tam w środku zapalił się płomyczek nadziei.  

Wysiadłam i skierowałam się do domu. Dość długo szukałam kluczy, a gdy wreszcie je znalazłam, otwierałam z minutę, z powodu trzęsących się dłoni. Najgorszy był fakt, że samochód ciągle stał za moimi plecami, jakby nad czymś się zastanawiając. Bałam się, że w ostatniej chwili zmieni zdanie i każe z powrotem wsiąść do pojazdu. Dlatego, gdy w końcu udało mi się otworzyć mieszkanie, wtargnęłam do niego niczym burza, mocno zatrzaskując za sobą drzwi. Byłam cała rozdygotana i przeraziła mnie myśl, że taki stan może potrwać długo. Bo w końcu który skurwiel bez serca nie skorzystałby z okazji darmowego pieprzenia i to jeszcze na zawołanie? Byłam wściekła i to porządnie. W domu nikogo nie było, więc ze złością cisnęłam torebkę na ziemię. A następnie krzycząc i szamocząc się skierowałam się w stronę kuchni. Nie myśląc w ogóle, wyjęłam kubek z szafki i rzuciłam nim o podłogę. I w jednej sekundzie zrozumiałam swój występek. Lecz nie miałam siły, by posprzątać. Ze łzami ciurkiem cieknącymi po twarzy, osunęłam się na ziemię. Nie miałam pojęcia co robić. Utknęłam w pułapce jak mucha i najwidoczniej musiałam się z niej wydostać sama. Nie miałam nikogo na wsparcie, nie licząc wiernej Julii.  

Desperacja owładnęła mym ciałem. Podążając za instynktem, sięgnęłam po jeden kawałek rozbitego szkła i przytknęłam do lewego przedramienia. Nacisnęłam i przejechałam w poprzek skóry. Silny ból owładną mną, lecz poczułam ulgę. Czułam spływającą i kapiącą krew, ale miałam to gdzieś. To uczucie wolności, ulgi i radości zupełnie odjęło mi rozum. Byłam wręcz oczarowana skutkami masochizmu. Mój ból się urzeczywistnił, nie był już tylko uczuciem kłębiącym się w sercu i umyśle. Był prawdziwy. Namacalny.  

Dopiero po chwili dotarła do mnie wiadomość tego co zrobiłam. Patrzyłam na zakrwawioną rękę w osłupieniu i z totalnym mętlikiem w głowie. Pocięłam się. Pocięłam się jak zawodowa masochistka. Czerwona ciecz mozolną strużką spływała na ziemię.

Wstałam równie gwałtownie, co wpadłam do mieszkania. Posprzątałam bałagan, a także moją krew i pognałam do łazienki, gdzie dokładnie przemyłam ranę. Nadal nie mogłam uwierzyć, do czego się dopuściłam. Przecież to nienormalne!

Poszłam do pokoju i opadłam na łóżko z poczuciem beznadziejności. Rozmyślałam nad tym jak bardzo chciałam umrzeć, dopóki nie zmorzył mnie niespokojny sen.  


"Witaj, suczko!
Mój kumpel ma w ten piątek osiemnastkę i zaprosił nas na przedpremierową imprezę, tylko w gronie ziomków. Idziesz tam razem ze mną i będziesz robić za moją sukę. Zrobisz wszystko co ci każę, dosłownie każdy rozkaz. I masz założyć coś seksownego. Dostaniesz na to pieniądze. Nie zmarnuj ich, suko.”

Taka wiadomość przyszła do mnie, gdy jechałam tramwajem do szkoły. Wmurowało mnie w fotel, zabrakło tchu. Czułam mdłości i zawroty głowy. Z niedowierzaniem wpatrywałam się w ekran telefonu, w myślach wyobrażając sobie scenę morderstwa.  

Cały dzień czułam się fatalnie. Na niczym nie mogłam się skupić. Korciło mnie żeby o wszystkim opowiedzieć Julii, ale wiedziałam, że nie mogę. Musiałam to trzymać w sekrecie.  

Jedyną dobrą wiadomością był fakt, że Michał nie pojawił się dziś w szkole. Chociaż tyle dobrego!
Do domu wróciłam na piechotę, rozmyślając po raz kolejny nad tym do czego się dopuściłam. Pragnęłam by to wszystko się skończyło, ale nie chciałam, za wszelką cenę nie chciałam, żeby Zuza się dowiedziała. Nie zniosłabym jej bólu i cierpienia i odwrócenia ode mnie. Wielokrotnie obwiniałam też Karola, ale doskonale wiedziałam, że tyle w tym było jego winy co mojej.  

W skrzynce na listy znalazłam kopertę zaadresowaną do mnie. Kiedy ją otworzyłam, ujrzałam w środku 500 zł. Na bieliznę.  

Nadszedł nieszczęsny piątek. Cały dzień w szkole siedziałam spięta i zdenerwowana. Na samą myśl, co oni będą ze mną robić, chciało mi się rzygać. No i nie mogłam liczyć na niczyje współczucie, wiedząc, że wszyscy już będą pijani.  

Miałam tam dojechać sama. Rodzice wybyli gdzieś do znajomych, a Zuza siedziała z Karolem w jego mieszkaniu. Nie byłam wstanie spokojnie czekać aż wybije godzina egzekucji. Byłam cała rozdygotana, a ręce trzęsły mi się jak osika. Niewiele myśląc dopadłam schowany w szafce alkohol. Wlałam do kieliszka czystą wódkę i pochłonęłam ją jednym haustem. Skrzywiłam się, ale nie powstrzymało mnie to przed nalaniem sobie kolejnej porcji. A potem na spokojnie zrobiłam sobie mocnego drinka. Więc kiedy nadszedł mój czas, czułam się o wiele bardziej zrelaksowana. Dostałam smsem adres i właśnie wychodziłam z domu, by zmierzyć we wskazaną część miasta.

Na miejsce dotarłam po pół godzinie. Pod drzwiami zmieniłam jeszcze wygodne trampki na niebotycznie wysokie, czarne, lakierowane szpilki. Dopiero one dopełniały mój wizerunek dziwki. One i czerwona szminka, którą wyjęłam z torby i przeciągnęłam po ustach, kontrolując wszystko lusterkiem. Chociaż sama nie wiem, po co to robiłam; pewnie i tak rozmaże się na pierwszym kutasie.  

Na tą myśl zakręciło mi się w głowie, choć nie byłam pewna, czy to nie przez alkohol. Z resztą, i tak miałam to gdzieś. Wdusiłam guzik dzwonka. Po chwili w drzwiach ukazała się znienawidzona twarz, ale... jakby trochę rozmyta. Dobrze. Obleśny uśmiech zagościł mu na twarzy, lecz ja, zamiast obrzucić go morderczym spojrzeniem, zrobiłam to samo. I zupełnie nie poznając siebie, przepchnęłam go w przejściu, pewnym krokiem wchodząc do środka. Odstawiłam torbę na ziemię i podeszłam do zdezorientowanego Michała.

- Zdejmiesz mi płaszcz? - spytałam, mrużąc powieki. Zdumiony, wykonał moją prośbę. - Dziękuję.

Jego zachłanny wzrok, natychmiast oblepił moje ciało. Paradoksalnie, miło połechtało to moje ego. Co się ze mną dzieje do cholery?!

- No, widzę, że nie zmarnowałaś pieniędzy, suczko. - wracał do siebie. I dobrze. Rozczarowałby mnie, gdyby okazał słabość. Uśmiechnęłam się słodko w odpowiedzi.

- To gdzie ten nasz jubilat? - spytałam niewinnym głosem. Chciał posłusznej suczki? To ją dostanie. Z zadowoleniem zauważyłam niezmierne zaskoczenie, pomieszane z irytacją na jego twarzy. W środku poczułam nutkę satysfakcji. Zdusiłam ją pospiesznie, nie chcąc przedwcześnie triumfować. Nie powinnam w końcu zapominać, co miało mnie za chwilę spotkać. Nie wiedziałam ilu skurwieli tam będzie. A byłam w końcu analną dziewicą...

- W salonie. - odparł, wymijając mnie – Chodź.

Udałam się za nim posłusznie. Po drodze zgarnęłam jeszcze torebkę. Wypity wcześniej alkohol pozwalał widzieć wszystko w jaśniejszych barwach, dlatego przypomniało mi się, że jedną z moich licznych fantazji od zawsze był gangbang. Bałam się tylko tego jednego elementu; penetracji mojej pupy.  

- Panowie, przestawiam moją suczkę! - wykrzyknął Michał do zgromadzonego w obszernym salonie chłopaków. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na mieszkanie i jego wystrój. Zauważyłam dużo przestrzeni i jedną kanapę, na której siedziało trzech chłopaków. - Mój prezent dla ciebie, skurczysynie! Suczko, to są twoi dzisiejsi panowie. Przywitaj się grzecznie. - Szczupły blondyn uśmiechnął się lubieżnie, nie spuszczając ze mnie wzroku. Z resztą tak jak cała trójka.  

Już chciałam podejść i uścisnąć im ręce, kiedy silna dłoń Michała chwyciła mnie za włosy.

- Na kolanach – syknął. Zacisnęłam zęby, lecz po chwili rozciągnęłam je w uśmiechu. Nawet nie wiem kiedy, przyjęłam tą nową taktykę. Jak na grzeczną sukę przystało, wypełniłam polecenie. Upokorzenie nie było aż takie straszne, spowodowane procentami.

Zmysłowo kołysząc biodrami, podeszłam do towarzystwa. Nie bawiąc się w subtelności namiętnie wstałam i usiadłam blondynowi na kolanach. Polizałam przy okazji jego szyję i przyciągnęłam twarz do biustonosza, który ledwo powstrzymywał piersi przed wyskoczeniem. Bardziej wyczułam niż zauważyłam zdziwienie chłopaka. Zresztą, sama też siebie nie poznawałam.  

Zdumienie jednak nie powstrzymało go od działania. Schwytał moje piersi i zaczął je brutalnie pieścić. Odchyliłam głowę, mrużąc powieki. Podobało mi się to? Chyba tak... Nawet nieświadoma swoich poczynań zaczęłam się intensywnie ocierać kroczem o coraz twardszego penisa. Jęki mojej przyszłej ofiary skutecznie tłumiły moje piersi.  

Niespodziewanie na mój prawy pośladek spadło dość mocne uderzenie. Otwarłam poirytowana oczy i ujrzałam przystojnego młodzieńca o śniadej cerze i oczami czarnymi jak węgle. Nie widziałam go wcześniej; pewnie był w toalecie jak przyszłam. Natychmiast wpił się władczo ustami w moje wargi. Nie protestowałam. Było mi nawet przyjemnie. Nagle ktoś złapał mnie z tyłu za talię i mało delikatnie zrzucił na podłogę. Jednocześnie rozsunął blondynowi kolana, dając jasno do zrozumienia, czego żąda. Uśmiechnęłam się słodko i zerknęłam za siebie, napotykając wzrok Michała. Dziwną satysfakcję sprawił mi widok jego podniecenia zmieszanego ze złością.  

- Tak jest, Panie – przytaknęłam posłusznie i zabrałam się za rozpianie rozporka. Za moimi plecami odbyło się rozjuszone prychnięcie, co dodało mi wigoru. Z zapałem nimfomanki wydobyłam ze spodni imponujących rozmiarów penisa. Przez krótką chwilę przyglądałam się temu sprzętowi, po czym bezceremonialnie wepchnęłam go sobie do ust. Towarzyszył temu gardłowy jęk. Zaangażowałam się w robieniu tego pieprzonego loda; wykorzystywałam wszystkie nabyte wcześniej umiejętności, oczywiście ku uciesze towarzystwa. Kątem oka zauważyła, że pozostali goście robili sobie dobrze, zamglonym wzrokiem przyglądając się moim ustom. Ustaliłam w głowie, że następny będzie ten śniady chłopak. Wpadł mi w oko.

Tak bardzo wciągnęłam się w ten seks oralny, że drgnęłam zaskoczona, kiedy ktoś zmusił mnie do wypięcia pupy. Poczułam miętolenie i szczypanie, a kiedy to się znudziło, dostałam klapsa. Impulsywnie zamruczałam z kutasem w ustach.  

- Podoba ci się? - nie znałam tego głosu, ale na potwierdzenie mruknęłam głośniej. I jak na zawołanie na pośladek spadło drugie, mocniejsze uderzenie. To też mi się spodobało.

- Ej, patrzcie, ona to lubi! - zawołał któryś. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Oczywiście, że to lubi – tym razem był to szyderczy ton Michała. Skrzywiłam się instynktownie. - W końcu to moja suczka.

Blondyn położył dłonie na mojej głowie i zaczął sam nadawać rytm, jęcząc coraz donośniej. W tym samym czasie czterech przedstawicieli płci męskiej maltretowało się nad moim biednym tyłkiem. Lecz o dziwo, ten słodki ból mnie podniecał. Czułam tą śliską wilgoć pomiędzy nogami i łaskotanie w podbrzuszu. Miauczałam zmysłowo, czując jednocześnie znajome drgania znajdującego się w mojej buzi członka. W pewnym momencie przytrzymał moją głowę bardzo mocno, dociskając nos do swojego podbrzusza; wpompował mi swoją spermę prosto do gardła. Zaczęłam się krztusić, łaknąc odrobiny powietrza. Dopiero po chwili puścił mnie, ciężko dysząc. Dopilnowałam wcześniej, aby ani jedna kropelka jego nasienia nie wydobyła się na zewnątrz. Nie chciałam dać okazji Michałowi do dodatkowego upokorzenia.  

Załzawionymi oczami przejechałam po zgromadzonych. Mój wzrok zatrzymał się na ciemnoskórym chłopaku i uśmiechnęłam się lubieżnie. Zerknęłam mimochodem na wiszące obok lustro i z zadowoleniem zauważyłam, że mój makijaż nie rozmazał się od łez. Dobrze, że przezornie w domu zdecydowałam się na wodoodporną kreskę. Tylko ta cholerna szminka. Chociaż od samego początku wiedziałam, że tak będzie.  

- No co z wami? - spytałam prowokacyjnie oblizując wargi – Będziecie tak stali, czy przelecicie mnie w końcu?

Michałowi mało oczy nie wyszły z orbit. Uśmiechnęłam się do niego zalotnie i jeszcze puściłam oczko. Kierowała mnie tamtego wieczoru dziwna siła, nazywana również alkoholem... i czystą złośliwością.  

Czarnooki podszedł do mnie od przodu, a wysoki szatyn od tyłu. Rozpinał spodnie, a mnie przypomniało się coś w ostatniej chwili.  

- Czekajcie! - zawołam, ledwo co unikając wepchnięcia uroczo ciemnego penisa do ust – W mojej torbie są gumki. Nawet nie ważcie się pieprzyć mnie bez nich.

Michał stał przy drzwiach z rozdziawioną buzią i chyba chciał coś powiedzieć, ale mu się nie udało. Jubilat usłużnie podał mi moją torbę, a ja wyjęłam z niej kilka paczek durexów.  

- Umiecie się tym posługiwać? - spytałam z po wątpieniem, a kiedy odpowiedziały mi niepewne szmery, z teatralnym westchnieniem przyciągnęłam do siebie szatyna.

- Łapiecie za nierozwiniętą jeszcze prezerwatywę i powoli rozwijacie na kutasie – powiedziałam, demonstrując jednocześnie – aż do nasady. I pamiętajcie, żeby zostawić ten kapturek na końcu. To miejsce na waszą spermę. W środku jest środek plemnikobójczy, tak na wszelki wypadek.

Wytłumaczyłam, po czym klepnęłam modela w udo.

- Zabieraj się do roboty.

- Chwila!

Wszyscy spojrzeliśmy w stronę drzwi, rozczarowani i źli jednocześnie. Byłam już nieźle podniecona i wręcz nie mogłam się doczekać, kiedy dwa okazałe penisy w końcu się we mnie znajdą.  

Zabawę przerwał Michał i nie bawiąc się w subtelności, pociągnął mnie za ramię, zmuszając do powstania. Posłusznie podniosłam się z klęczek, mamrocząc coś oskarżycielsko pod nosem. Choć tak naprawdę czułam radość. Radość i słodki przedsmak zwycięstwa.

- Co ty wyprawiasz do cholery?! - wybuchnął w końcu, kiedy znaleźliśmy się na osobności. Zrobiłam niewinną minę.

- Ale o co ci chodzi?

- Nie udawaj głupiej. - warknął – Dobrze wiesz, co mam na myśli.

- Wybacz mi, mój Panie, ale naprawdę nie rozumiem.

- O! Właśnie o to!

- O co? - nadal grałam.

- O to, jak mnie nazywasz! - sarknął wściekle. Ledwo powstrzymałam uśmiech.

- W sensie, Panem?

- Tak! - Ściągnęłam brwi udając szczere zdumienie.

- Czekaj chwilę, bo naprawdę nie rozumiem. - zapatrzyłam się przed siebie, udając, że usilnie się nad czymś zastanawiam. - Przecież miałam być twoją suczką. Staram się najlepiej jak mogę, próbując wypełniać twoje rozkazy, a ty się wściekasz? - pokręciłam głową w wyrazie dezaprobaty – Tak źle i tak niedobrze. Tobie dogodzić...

- A ten pokaz żywcem wzięty z lekcji o wychowaniu do życia w rodzinie? Co to miało być do jasnej cholery?! - Michałowi zaczynało braknąć argumentów. Widziałam to.

- Wybacz mi, ale jakoś nie mam ochoty zajść w ciążę w wieku szesnastu lat.

- Sami by sobie poradzili – burknął.

- Nie wątpię, ale wolałam upewnić się, że na pewno wszystko w porządku. - odpowiedziałam spokojnym głosem. - A teraz... może lepiej wróćmy do pozostałych zanim wszystkie kutaski zwiędną. - rzekłam i wyminęłam go. Mój śniady cukiereczek już do mnie się zbliżał Był aż tak napalony? Musiałam coś na to zaradzić w takim razie...

Zanim zdążyłam się wygodnie usadowić, już miałam kutasa w ustach. Rozkosznie twardego i dużego. Jednocześnie za mną stanął szatyn; odciągnął pasek moich stringów i przystawił czubek penisa do mojej spragnionej szparki. Pchnął delikatnie, co sprawiło, że główka znalazła się we mnie. Członek śniadego zagłuszył mój jęk.  

I nagle zanurzył się we mnie po całą długość. Nie czekał jednak aż się z tym oswoję, tylko zaczął opętańczo mnie rżnąć. Tak mocno, że śniady musiał mnie dodatkowo przytrzymywać za ramiona. Nie potrafiłam się skupić na obciąganiu, ale zarejestrowałam jakie to wspaniałe uczucie, kiedy ostro pieprzą cię dwa niczego sobie penisy.  

Śniady zgarnął moje włosy żeby mieć lepszy widok na moje usta, a szatyn władczo trzymał za biodra. Zauważyłam, że dwójka pozostałych, w tym Michał przygląda się scenie z wyraźnym wybrzuszeniem. W końcu poczułam jeszcze silniejsze pchnięcia i usłyszałam coraz głośniejsze chrapnięcia. Szatyn dochodził. Tak samo jak śniady w moich ustach. Stał się bardziej brutalny, a penis jeszcze bardziej nabrzmiał. W reszcie obaj eksplodowali we mnie, niemal jednocześnie, zostawiając mnie w słodkim, lecz także ciężkim podnieceniu. Orgazm w końcu jeszcze mnie nie dosięgnął. Miejsce szatyna natychmiast zajął Damian, natomiast Michał udał się naprzód. Uśmiechnął się złowieszczo i przystawił mi kutasa do warg.  

- Otwórz usteczka suczko – szepnął niemal czule. Nie spuszczając z niego wzroku, z miną siedmioletniej dziewczynki wykonałam posłusznie polecenie. Wciągnął głośno powietrze przez zęby kiedy nadal patrząc mu prosto w oczy objęłam przyrodzenie wargami. Mój język od razu zabrał się do roboty, ślizgając się po jego główce. Następnie zaczęłam ją mocno ssać, milimetr po milimetrze wsadzając go sobie głębiej w usta. Najwyraźniej nie był w stanie znieść tych słodkich tortur, bo wbił mi nagle go do samego gardła. Nie protestowałam, tylko cierpliwie go przyjęłam. Nadal patrzyłam mu w oczy. Ledwo zarejestrowałam, że Damian wsunął mi członka do pochwy. Dopiero kiedy zaczął wykonywać ostre, głębokie ruchy, skupiłam się bardziej na nim. Było to tak niesamowite uczucie... Damian rżnął mnie jak prawdziwą sukę, co jakiś czas mocno uderzając w wypięty pośladek. Już raz doszedł, więc drugi orgazm zajął mu więcej czasu. W przeciwieństwie do mnie. Czułam jak wspinam się coraz wyżej i wyżej po drabinie rozkoszy, aż w końcu moje ciało wybuchło zalewając mój umysł feerią barw. Pochwa zaciskała się spazmatycznie, zduszony okrzyk wydobył się z gardła. Czułam jak blondyn, czując na członku moje skurcze, również doszedł. Michał też przyspieszył i wkrótce moje usta były pełne spermy. Jedna wąska jej stróżka wypłynęła z kącika ust i spływała dalej po brodzie.

Wyszli ze mnie, a ja opadłam zmęczona na dywan. Jednak nie dane mi było długo odpoczywać, gdyż śniady z szatynem przejęli pałeczkę. Tym razem zamienili się miejscami, a ja poczułam jak duży jest penis śniadego. Szatyn dość szybko skończył i natychmiast jego miejsce zajął Jubilat. Wtedy Michał zażądał zmiany pozycji. Wedle jego woli, śniady, który okazał się Jacobem usadowił się pode mną, tak, że mogłam go ujeżdżać, a Damian stanął przede mną, wpychając kutasa do ust. Nie zastanawiała mnie ta zmiana pozycji, do czasu, kiedy Michał wycisnął mi na drugą dziurkę czegoś zimnego i lepkiego. Zamarłam.  

- Co łobis? - wysepleniłam przerażona. Odpowiedział mi szyderczy śmiech mojego dręczyciela.

- Uprawiałaś kiedyś anal? - spytał złośliwie i zaczął wciskać w mój zaciśnięty odbyt swojego olbrzyma. Stłumiłam jęk.

- Rozluźnij się mała – zaproponował. Byłam pewna, że się uśmiechał gdy to mówił – Inaczej będzie bolało.

"Już teraz boli” pomyślałam, ale postarałam się rozluźnić. W końcu wiedziałam, że nadejdzie ten moment.  

- Bardzo ładnie, suczko – pochwalił mnie i znowu na mnie naparł. Ból był tak wielki, że miałam wrażenie iż jego penis dosłownie rozrywa mnie na pół. Na szczęście Damian i Jacob mieli w sobie dość taktu, by na moment zaprzestać swych działań.

I nagle ostry dźwięk dzwonka rozbrzmiał w moich uszach. Na moment nastała cisza.  

- Zapraszałeś kogoś jeszcze, Damian? - spytał go w końcu śniady.

Damian zaprzeczył ruchem głowy.

- A może to twoja młodsza siostra? - tym razem szatyn.  

- Wykluczone. Lidka nocuje u jakiejś koleżanki. - odparł Damian i wysunąwszy się z mojej buzi ruszył w stronę drzwi.

W tym samym czasie penis Michała bezlitośnie się we mnie zagłębiał, wyciskając ze mnie łzy bólu. Z przedpokoju dobiegły mnie odgłosy wrzawy i szarpaniny, ale nie byłam wówczas w stanie skoncentrować się na czymkolwiek innym niż przeszywające mnie cierpienie. Więc kiedy członek mało delikatnie wysunął się z mojego odbytu i nie wrócił już ponownie, otworzyłam oczy zdezorientowana.  

I zamarłam z przerażenia. Przecież przede mną stał.... Jezu Chryste!

oliviahot17

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3958 słów i 22020 znaków.

13 komentarze

 
  • ciekawa

    No pisz dalej. Prosze prosze prosze prosze

    26 gru 2014

  • Cam

    Będzie dokończenie tej historii?

    24 lis 2014

  • oliviahot17

    Nie mam czasu :(

    19 paź 2014

  • sad

    Dlaczego nie piszesz dalej?

    9 paź 2014

  • ewa

    Świetne.

    24 sie 2014

  • chętna

    To jest po prostu najlepsze opowiadanie jakie miałam okazję kiedykolwiek przeczytać! Pisz dalej, czekam <3

    15 sie 2014

  • kicia

    genialne!!! czekam na nastepna część:)

    13 sie 2014

  • kasia130598

    pisz jak najszybciej kolejna czesc!!!!!

    12 sie 2014

  • Zwariowana

    Pisz szybciej! czekamy wszyscy!

    8 sie 2014

  • gość

    pisz szybko kolejną część:D świetnie!:D

    8 sie 2014

  • Luiza

    Pisz szybko kolejną część   :jupi:

    8 sie 2014

  • elizabeth

    Szybciej pisz . Świetnie!

    7 sie 2014

  • czytelniczka

    czyżby Karol? ;>
    chcemy jak najszybciej kolejną część! :)

    6 sie 2014