Nieoczekiwana niespodzianka cz. V

Szliśmy przez park w milczeniu, słuchając radosnego ćwierkania ptaków i rozbawionych dzieci. Mój nastrój zmienił się diametralnie i zamiast cieszyć się pięknem natury, irytował mnie każdy szczegół. Raz niemal nie rzuciłam się na bezbronnego szczeniaka, który przyczłapał za patykiem.

Dyskretnie zerknęłam na Michała. Jego twarz wyrażała zimną obojętność, w oczach zauważyłam znużenie, a jego postawa ciała sugerowała, że gdyby mógł, to uciekłby ode mnie gdzie pieprz rośnie. W tamtej chwili, nie miałabym zresztą nic przeciwko. Byłam na niego niesamowicie wściekła, ale jakoś nie uśmiechało mi się robić sceny w parku blisko mojej szkoły. A cholera wie, może właśnie moi znajomi zmierzają w naszym kierunku? Na tą myśl zacisnęłam pięści w kieszeni kurtki. Szaleńczo pragnęłam wszystkim podzielić się z Julią, ale Michał stanowczo zakazał jakichkolwiek kontaktów. Miał mnie w garści, a ja nie mogłam nic zrobić. Nie dość, że zdradziłam siostrę, to kompletny palant i idiota ma na to niezbity dowód. I to wszystko wyszło z mojej inicjatywy...

Poczułam wstręt do siebie. Tamtej nocy, zamroczona alkoholem i instynktem własnych potrzeb, gotowa byłam dojść po trupach aby osiągnąć upragniony cel. Karol zbyt długo mnie kusił swoim towarzystwem, namiętnością. Imponował mi opanowaniem i stanowczością, nie wspominając już o jego wyglądzie. Byłam pewna, że gdyby Zuza nie zaklepała go sobie wcześniej, startowałabym do niego, nie zważając czy jest wolny, czy nie.  

Prychnęłam. Najwyraźniej nie zatrzymał mnie nawet fakt, że Karol i jego penis na razie należały do Zuzki.  

Zatrzymałam się przed wejściem do metra, ale Michał pociągnął mnie dalej. Nie pytałam, choć miałam ochotę. Ale potem przed moimi oczami zamajaczył szary mercedes klasy V i mimo woli uśmiechnęłam się kpiąco. No tak. Ten gnojek miał wszystko czego dusza zapragnie.  

Zamyśliłam się nad jego wiekiem. Musiał być starszy, skoro kiedyś
był najlepszym przyjacielem Karola i posiadał już prawo jazdy. Korciło mnie to, ale wolałabym wypić domestosa niż się go o to spytać.  

Demonstracyjnie otworzył mi drzwi ze strony pasażera, a ja z naburmuszoną miną wsiadłam do pojazdu. Sukinsyn miał obite skórą siedzenia i mechaniczną skrzynię biegów. Nie dałam po sobie poznać, w jaki zachwyt wpadłam.  

Całą drogę do domu odbyliśmy w milczeniu, słuchając własnych oddechów i delikatnego pomruku silnika. W końcu znaleźliśmy się pod moim domem, ale kiedy chciałam otworzyć drzwiczki i bez słowa go zostawić, mocno chwycił mnie za przedramię. Zwróciłam ku niemu nienawistny wzrok.  

- Od dzisiaj będziesz spełniać każdą moją zachciankę, rozumiesz? - spytał patrząc mi głęboko w oczy. Dzielnie zniosłam jego spojrzenie, czując jak w środku cała gotuję się ze złości.

- Będziesz przybiegać na każde moje zawołanie i robić wszystko co ci każę, wszystko. Bez wyjątku. W innym razie, zrobię z ciebie dziwkę numer jeden wśród wszystkich kurew pracujących w burdelach i najobrzydliwszych aktorek porno. Osobiście zadbam aby twoja kochana siostrzyczka już nigdy w życiu się do ciebie nie odezwała, a matka wstydziła gdziekolwiek z tobą pokazać. Będziesz moją erotyczną zabawką, dopóki mi się nie znudzisz, ale nie myśl, że nastąpi to szybko.  

W oczach błyszczały mu złowrogie iskierki, które nie mogły wróżyć niczego dobrego. W osłupieniu dałam znać, że rozumiem jego groźby i chciałam się skierować do domu. Kiedy byłam w połowie drogi, krzyknął za mną jeszcze:

- Aha i jeszcze jedno. Od dzisiaj ze mną będziesz wracać ze szkoły. Zawsze.
Zamrugałam wyraźnie zdziwiona. Zignorowałam fakt, że nasze klasy często inaczej kończyły i skupiłam się innym szczególe.  

- Karol na pewno to zobaczy – zauważyłam błyskotliwie, nieufnie spoglądając w stronę mojego oprawcy. Uśmiechnął się drwiąco gdy to usłyszał.

- To już nie moja sprawa. - odrzekł szyderczo, po czym odjechał spod budynku z piskiem opon. Przez chwilę stałam jeszcze w osłupieniu, patrząc na coraz mniejszy samochód. W końcu trzęsącymi się dłońmi wyjęłam klucze i nie bez problemów otworzyłam drzwi. W środku nikogo jeszcze nie było, co częściowo przyjęłam z ulgą. Mój żołądek stanowczo domagał się posiłku, ale wiedziałam, że niczego nie będę w stanie przełknąć. Tak więc ignorując głośne burczenie w brzuchu, pobiegłam po schodach, zamknęłam się w pokoju i płakałam tak długo, aż zmęczona zasnęłam.

Obudził mnie dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Rodzice nadal na Mazurach, więc Zuzia musiała wrócić ze szkoły. A raczej z jakiegoś zacisznego miejsca, gdzie namiętnie obściskiwała się z Karolem.  

Na tą myśl przeszedł mnie dreszcz. Zdawało mi się, że poczułam też ukłucie zazdrości, ale nie dopuściłam tej informacji do mojej świadomości. Natychmiast zerwałam się z łóżka i zerknęłam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam paskudnie. Czerwona, spuchnięta twarz, podkrążone oczy, rozmazany makijaż i wciąż świeże ślady moich łez na policzkach. Choćbym nie wiem jak chciała, nie doprowadzę się do porządku w pięć minut, a siostra na pewno zacznie coś podejrzewać. Nigdy nie siedzę w pokoju sama, nie dając znaku życia. Zazwyczaj gdy wraca, a ja jestem w domu, to wygodnie siadamy sobie na kanapie i zwyczajnie plotkujemy. Z chęcią opowiada mi o swoich miłosnych ekscesach z Karolem, a ja słucham z zainteresowaniem, domagając się szczegółów. Nie miałyśmy przed sobą tajemnic. Jest moją najlepszą przyjaciółką, zawsze mówię jej wszystko. Myślałam, że wybuchnę, kiedy przypominałam sobie tę noc z Karolem, jego cudne ciało, a potem długie i bolesne wyrzuty sumienia. A w dodatku Michał... Poczułam jak w kącikach oczu znowu zbierają mi się łzy, więc żeby trochę oprzytomnieć, ochlapałam twarz chłodną wodą. I wyszłam. Nie spuszczałam głowy, i tak zauważy. Znała mnie za dobrze, aby dać się nabrać.  

Zeszłam ze schodów z bijącym sercem. Będę musiała ją okłamać, żeby nie zdradzić prawdziwego powodu moich zmartwień. Wymówkę miałam już ułożoną w głowie. Być może była żałosna i wydawała się tak błaha w porównaniu z moimi prawdziwymi problemami, że omal się nie roześmiałam. Ale doskonale wiedziałam, że idealnie pasuje do oblicz zamroczonej hormonami nastolatki.  

- Cześć – burknęłam markotnym tonem. Zuza stała przy stole w kuchni, z zapałem dekorując coś bitą śmietaną. Wydawała się radosna i całkiem szczęśliwa, dlatego kiedy zobaczyła w jakim jestem stanie, natychmiast spoważniała. Jej duże, błękitne oczy rozszerzyły się z niepokojem, a na twarzy malowała się szczera troska. Tak mnie to rozczuliło, że musiałam spiąć wszystkie mięśnie, by z płaczem nie paść w jej ramiona.

Dziewczyna podeszła do mnie i wciskając do skostniałej dłoni parujący kubek z gorącą czekoladą, zaprowadziła na obszerną kanapę. Sama natomiast usiadła naprzeciwko w dużym, starym fotelu i w skupieniu zapatrzyła się w moje czerwone policzki. Z miną cierpiętnicy nakryłam się puszystym kocem i pociągnęłam małego łyczka słodkiego napoju. Nie powstrzymałam drżenia ręki, wiedząc, że nada to autentyczności tego całego przedstawienia. Nie myliłam się.  

- Lee, co się stało? - spytała zmartwionym głosem, pełnym współczucia i wsparcia. Boże, jak mogłam jej coś takiego zrobić? A teraz jeszcze miałam zamiar ją okłamać... Och, jaką ja miałam ochotę powiedzieć jej całą prawdę, nie pomijając szczegółów, nawet własnych, niechcianych uczuć. Nie umiałam. Widmo utraty siostry, najlepszej przyjaciółki było nie do zniesienia. Sama się w to wpakowałam, sama się muszę wyplątać. Nie wiedziałam jak, gdzie kiedy... Po prostu musiałam.

- To przez chłopaka.. - odparłam drżącym z emocji głosem. Zuza zastygła w bezruchu wpatrując się we mnie z niekłamanym współczuciem. Nagle zrobiło mi się żal wszystkich dziewczyn, które nie miały starszych sióstr. Nawet nie wiedzą ile ich ominęło...

- Zakochałaś się? - spytała miękkim głosem. Zastanowiłam się przez chwilę. Nie nad odpowiedzią, ale nad pytaniem i własnymi uczuciami. Czy naprawdę się zakochałam?

- Tak. - odparłam cicho, spuszczając wzrok. Skłamałam, ale to była prawda. W jednej chwili wszystko stało się tak niejasne, że rozejrzałam się dookoła, sprowadzając czy to nie sen. Nigdy nie byłam rozdarta. Tak pogubiona. Wrodzona pewność siebie i talent do rozwiązywania problemów zawsze ratowały mnie z opresji. Gdzie się więc podziały tym razem? Właśnie zdałam sobie sprawę z moich uczuć do Karola. Michała posłałam w diabły, choć zdecydowanie nie mogłam go lekceważyć. W jego oczach odbijała się cała jego osobowość. Nigdy nie przegrywał, porażka stanowiła dotąd nieznane mu słowo. Z całego serca chciałam nauczyć go jego definicji, ale mój zmęczony umysł nie potrafił znaleźć żadnego sensownego wyjścia. Jak mam się pozbyć tego zarozumiałego padalca? Miał nagranie, na którym kocham się z Karolem. Nie wiadomo ile kopii tego jest i gdzie, ale nie mogłam liczyć na głupotę z jego strony. To ja raczej zachowałam się jak niedorozwinięty dzieciak, szukający zbędnych wrażeń...

- Kto to jest? - Zuza nie potrafiła ukryć ekscytacji. Wbrew wszystkiemu nie miałam jej tego za złe. Pierwsza miłość, prawdziwe uczucie i takie tam. W dodatku moje łzy upewniały ją w przekonaniu, że nie kłamię. Zacisnęłam dłonie w pięście aby w przypływie impulsu niczego jej nie wygadać.

- Sebastian. - wydusiłam prawie wbrew sobie. Krótko przedstawię opis sytuacji. Sebastian to mój dobry kolega, wręcz przyjaciel. Swoim wyglądem i wesołą osobowością stanowi smakowity kąsek dla płci pięknej. Stanowimy zgraną parkę, lecz nigdy nic pomiędzy nami nie było. Wiele jednak naszych znajomych próbuję nas ze sobą swatać. Wmówić nam, że jesteśmy dla siebie stworzeni, że to ukryta miłość. Owszem, rozumiemy się doskonale, ale jak mam im wszystkim wytłumaczyć, że najzwyczajniej w świecie mi się nie podoba? Że mój świat całkowicie zawładnął pewien zakazany mężczyzna, który jednocześnie stanowi przyczynę moich problemów? Zagryzłam zęby kiedy zobaczyłam rozradowaną twarz siostry. Muszę to jakoś znieść.

- Czemu nic nie mówiłaś? - spytała z autentyczną przyganą w głosie, a jednocześnie szeroko się szczerzyła. Usiadła koło mnie i opiekuńczo objęła mnie ramieniem. Następnie zapatrzyła się gdzieś na ścianę, a na jej oblicze wypłynął błogi wyraz rozmarzenia. - Od razu wiedziałam, że to on. Wybacz Oliwia, ale po prostu pasujecie do siebie jak ulał!

- Cóż, on tak nie uważa. - bąknęłam niewyraźnie i spuściłam głowę, pozwalając by skołtunione strąki mych włosów przysłoniły mi twarz. Bardziej poczułam niż zobaczyłam na sobie zdumiony wzrok siostry.

- O czym ty mówisz?

- No o tym, że ma dziewczynę, Olkę. - faktycznie, Sebastian ostatnio częściej spotykał się z jakąś laską, o której kilkakrotnie mi opowiadał. Ja jedyne jednak wiedziałam od niego, że oprócz seksownego ciała niewiele ma do zaoferowania. W każdym razie, z tej wiedzy, którą posiadałam, mój przyjaciel nie miał na razie zamiaru porzucać ponętnej blondynki. - Nie słyszałaś?

Zuzia odwróciła mnie przodem do siebie i spojrzała głęboko w me cierpiące oczy.

- I co? Chyba nie masz zamiaru tak tego zostawić?

- No a co mam zrobić? Wyrwać go ze szponów tej lafiryndy?

Zuza prychnęła pogardliwie.  

- A widzisz jakieś inne wyjście, siostro?

Nie chciałam już nic mówić, by jeszcze bardziej nie pogrążyć się w kłamstwie. Tak więc wymruczałam coś niezrozumiale i zagrzebawszy się w fałdach grubego koca zażądałam obejrzenie jakiegoś dobrego filmu. Zuzia tylko się roześmiała i pobiegła na górę znaleźć coś odpowiedniego. A ja wpatrywałam się tępo w czarny ekran telewizora zastanawiając się ile takich chwil z siostrą mi jeszcze zostało. Bo jedno było pewne. Nie zamierzałam się poddawać bez walki.  


Pierwszego smsa dostałam na niemieckim. Jak zwykle z niezwykle tępym wyrazem twarzy wpatrywałam się w tablice pełną niezrozumiałych dla mnie słów. Na bok odłóżmy już sam fakt, że z wielką niechęcią uczyłam się owego języka, oczywiście z wiadomych powodów.  

Właśnie nasz nauczyciel zawzięcie wypisywał coś na tablicy, kiedy w tylnej kieszeni spodni zawibrował mój telefon. Dyskretnie wyjęłam go i zerknęłam na ekran. W jednej chwili zamarłam, a moje serce zaczęło wybijać szalony rytm. Nadawcą był Michał. Drżącymi dłońmi otworzyłam wiadomość i coraz większym niedowierzaniem śledziłam tekst.  

Teraz w męskim kiblu na drugim piętrze, ostatnia kabina.  

Z trudem opanowałam emocje. Z całej siły zaciskając pięści, schowałam komórkę i podniosłam rękę do góry. Z łatwością dostałam pozwolenie na wyjście do toalety, zwłaszcza, że musiałam wyglądać na lekko wstrząśniętą. Cała spięta maszerowałam szkolnym korytarzem, jak ognia unikając wszystkich spojrzeń. Zdawało mi się, że każdy wie gdzie idę i po co. Chciałam się zbuntować, napluć mu w twarz, porządnie przywalić w jaja i nawrzeszczeć na niego jak niedorobiona wariatka, ale wiedziałam, że na razie to niemożliwe. Musiałam się dzielnie trzymać i rzeczywiście znosić jego wszelkie zachcianki. Oczywiście dopóki nie wymyślę jakiegoś sensownego wyjścia. Chociaż w mojej obecnej sytuacji coraz bardziej zaczynałam w to wątpić...

Zestresowana weszłam do łazienki i niepewnym krokiem przemierzyłam jej długość, aż nie stanęłam naprzeciwko wskazanych drzwi. Wzięłam jeszcze głęboki wdech i nacisnęłam na klamkę. W środku, na opuszczonej klapie beztrosko siedział Michał. Wyglądał tak arogancko i bezczelnie, że z niemałym trudem opanowałam wrodzone zapędy.  

- Miejmy to już za sobą – warknęłam oschle, zupełnie nieczuła na jego dłoń, która niepozornie błądziła w okolicach moich piersi.

Zaśmiał się i podniósł, stając naprzeciw mnie tak blisko, że musiałam mocno zadrzeć głowę do góry by hardo spojrzeć mu w oczy.  

- Nie tak szybko maleńka – wyszeptał zmysłowym tonem, prosto do mojego ucha. Wzdrygnęłam się z obrzydzeniem. - Najpierw wypadałoby zamknąć drzwi.

- Od początku czułem niesamowite ciśnienie. A szczególnie kiedy zobaczyłem cię w tych obcisłych jeansach...

Przeklęłam w duchu Zuzkę. To ona kazała mi się tak ubrać. Kiedy weszłam do kuchni w luźnych dresach i sportowej bluzie, głosem nieznoszącym sprzeciwu kazała mi wrócić do pokoju i niemal siłą naciągnęła na mnie ciasne spodnie i wydekoltowaną bluzkę. Niech to szlag!

Wyciągnął rękę i z hukiem zamknął za nami drzwi, dodatkowo przekręcając klucz od wewnątrz. Następnie zabrał się za rozpinanie guzików mojej koszuli. Zerknęłam na niego zdziwiona. Czy on zamierzał mnie pieprzyć w męskim kiblu w szkole?! Chyba serio zwariował.  

Zauważył nieme pytanie w moim spojrzeniu i ponownie się roześmiał. A ja miałam ochotę przywalić mu w tę uśmiechniętą gębę.  

- Spokojnie, dzisiaj tylko lodzik, suczko.

- No to po co mnie...

- Bo możesz się troszkę pobrudzić.

Nie spytałam dlaczego, bo doskonale wiedziałam o co mu chodzi. Z zimną obojętnością pozwalałam mu się kolejno rozbierać, aż stałam przed nim w samych spodniach. Westchnął kiedy ujrzał moje piersi i wziął je w dłonie. Zaczął delikatnie miętosić, ale z każdą sekundą robił to coraz mocniej i brutalniej. W końcu zaczęło mnie to poważnie boleć, ale nie dałam po sobie tego poznać.  

- Na kolana, suko – syknął niespodziewanie. Posłusznie uklęknęłam, choć czułam niesmak i obrzydzenie do samej siebie. - Otwórz usta.

Przez moment zastanawiałam się, czy to zrobić. Byłam upokorzona i dodatkowo prawie całkiem obnażona. Robił ze mną co chciał i traktował jak darmową dziwkę. Ale na pocieszenie mogłam sobie wmawiać, że jestem szantażowana. Choć tak naprawdę na własne życzenie...

- Otwórz usta, dziwko! - krzyknął i uderzył mnie w twarz. Nie spodziewałam się tego i zdezorientowana uchyliłam wargi. Niemal natychmiast wepchnął mi w usta całego penisa, nie zważając, że jest za wielki by się zmieścić. Od razu zaczął wykonywać ostre ruchy biodrami, zmuszając mnie do połykania jego organu na całej długości. Nie przeszkadzało mu, że się dławiłam i krztusiłam. Nagle przycisnął moją głowę tak mocno, że nosem dotykałam jego podbrzusza i przytrzymał tak przez kilka sekund. Potem łaskawie mnie puścił, pozwalając zaczerpnąć odrobiny powietrza. Z oczu leciały mi łzy spowodowane odruchami wymiotnymi, a po brodzie i szyi ciekły gęste strużki śliny pomieszanej z jego śluzem.

Jednak ta chwila odpoczynku wcale nie była długa. Ponownie chwycił mnie za włosy i przyciągnął do swojego kutasa, niemal na siłę wpychając go w usta. Rżną je tak jakby to była pochwa. Brutalnie i bezlitośnie. Każda próba wyswobodzenia się kończyła się stekiem wyzwisk i mocnym uderzeniem w policzek. Charczałam i chrypiałam, ale nie dawało to absolutnie nic. Członek Michała wchodził i wychodził w rekordowym tempie i niesłychaną siłą. Zdawało mi się, że był głuchy na moje błagalne niemal jęki, zbyt pogrążony w dążeniu do zaspokojenia własnych potrzeb. Czułam gdzieś tam fizyczne podniecenie, ale poczucie tak silnego upokorzenia działało na mnie trzeźwiąco.

W końcu zaczął zbliżać się do finału. Wplótł bardziej swoje palce w moje włosy, zaczął ciężej sapać i głośniej dyszeć, a jego ruchy stały się jeszcze szybsze i bardziej dynamiczne. W dodatku penis w moich ustach stał się sztywniejszy i twardszy. Michał odchylił głowę do tyłu i spiął wszystkie mięśnie. A ja tylko chciałam aby się skończyło. Przymknęłam powieki i liczyłam kolejne sekundy.  

Wreszcie przytrzymał moją głowę i z gardłowym jękiem wpompował ogromną ilość spermy prosto do mojego gardła. Trwał to chwilę, bo było tego naprawdę dużo. Kiedy w końcu się ode mnie oderwał, boleśnie przytrzymał mój podbródek w górze.

- Połykaj. - rozkazał szyderczo, widząc łzy w moich oczach. Nie miałam zbytnio innego wyjścia, jak posłuchać tego szaleńca. Posłusznie połknęłam wszystko, choć czułam, że gdybym tylko zechciała, to bez problemu bym go po prostu obrzygała. Kiedy już cały, biały płyn znalazł się w moim żołądku, puścił mnie. - Grzeczna dziewczynka.

Przez moment jeszcze z żalem i duszoną wściekłością patrzyłam się na niego. Ból fizyczny z mentalnym upokorzeniem łączył się w okropną mieszankę. A najgorsze było to, że nie dostrzegłam w błękitnych oczach żadnych uczuć. Żadnej skruchy, żalu, wyrzutów sumienia. Absolutnie nic. Tylko rozległa próżnia, przerażająca i odpychająca. Gwałtownie wstałam i wyszłam z kabiny. Dopadłam umywalkę i zmywałam z siebie jakiekolwiek oznaki wcześniejszych zdarzeń. Wszędzie miała swoją ślinę i łzy, koło oczu utworzyły mi się dwa czarne, rozmazane kółka. Doprowadzenie się do porządku zajęło mi kilka minut, ale dość łatwo dałam sobie radę. Później ubrałam się, czując dreszcze, bynajmniej nie spowodowane zimnem.  

A potem opuściłam toaletę, czując jeszcze za sobą swąd palonego tytoniu.

oliviahot17

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3554 słów i 19693 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik kicia

    napisz cd

    23 cze 2014

  • Użytkownik kasia130598

    napisz ciąg dalszy prosze

    23 cze 2014

  • Użytkownik Mała

    Napisz jeszcze o Hermionie!!

    13 kwi 2014

  • Użytkownik Boska66

    Oliwka mi się podoba twoje opowiadanie,bardzo lekkie ,i fajne.Mercedes Viano też:) :smile:

    21 mar 2014

  • Użytkownik dZiWnE

    Spoko. Tylko jedno zdanie mnie irytuje ,,Skłamałam, ale to była prawda". A poza tym ok. :P  tak dalej !

    18 mar 2014