Namiastka wirtualnego przytulenia cz. 3 ostatnia...Przegrałeś zakład Kochanie...

Namiastka wirtualnego przytulenia cz. 3 ostatnia...Przegrałeś zakład Kochanie...Co ja bym zrobił ???
A czy, aby na pewno chcesz wiedzieć ? Wiedziałem, ze zwiejesz jak tylko Ci pozwolę. A najlepiej to będzie Ci odpowiadało jeżeli zasnę. Czekasz na ten moment jak na wybawienie. Wiem o tym. Ale Złotko, nie po tym co mi zrobiłaś. Mam tak zbereźne myśli w tej chwili odnośnie Twojej osoby, że w życiu Ci na to nie pozwolę. Doprowadzę Twoje ciało i zmysły do szalu. I co moje tez wezmę. Ale teraz, to ja muszę oszukać Ciebie. Będziemy grac w kotka i myszkę, do momentu, aż Ciebie zwiąże. A potem... hulaj duszo moja.
- To co ? Teraz moja kolej ? - pytam prosto z mostu. Widzę to zdziwienie, widzę ten strach - Boisz się. Czego ? Obiecuję, że będę grzeczny - dodaje, ale wcale nie mam takiego zamiaru.
- Nie boję się, ale muszę do łazienki - odparowujesz. Podoba mi się to Twoje granie na zwłokę. Ta kombinacja.
- To idź. Ja poczekam, możesz wziąć prysznic, ręczniki są w szafce - kurcze teraz to nie mogę opanować uśmiechu, kąciki ust unoszą się do góry, oczy z rozbawienia śmieją. Nie wyjdziesz stąd. Widzisz te iskierki, ale nie chcesz się do tego przyznać, wolisz przemilczeć. Sytuacja bardzo mi się podoba. I wcale mnie nie przerasta. Od dawna miałem na to ochotę. Po jakichś pięciu minutach do moich uszu dociera szum wody. Cholera jestem zdziwiony.  

Spoczko, a co on myśli, ze się nie wykąpie ? A własnie, ze tak. Ostudzę własny zapal w zimnej wodzie, odzyskam rozum, i będę to tak długo robić, az uśnie. W końcu chyba jest zmęczony. Znudzi mu się czekanie. Odkręcam kurek, puszczam letnia wodę, namydlam całe ciało i wcale się nie spieszę.To mi zajmie trochę czasu. Mogę to robić godzinami. Uśnie. Mur, beton. Nie ma innej opcji.  

No ładnie, przeciąga specjalnie. Chce mnie zdenerwować i zniechęcić. Ha ha ha. I tu się myli, mam jeszcze tyle werwy w sobie, ze obskoczyłbym dwie takie jak ona. Poczekam. Biorę Heinekena, siadam na krześle pod łazienką i spijam. Nic mi tak nie poprawi humoru, jak jej zdziwko kiedy mnie tu zastanie.  

Kurcze, te majtki sa mokre, co teraz ? Zanim tu przyszłam byłam na zakupach, nowe mam w torebce. Chyba już zasnął, co ? Pewnie, ze śpi, siedzisz tu już 40 min, każdy by usnął. Owijam się w ręcznik i wychodzę, a tuuu... zonk.  
- No w końcu. Cześć wiedźmo Ty moja - mówiąc to patrzy bezczelnie i jeszcze się śmieje. No nie, ale mnie załatwił.  

Wyszła w ręczniku, nieźle. Biorę łyka piwka i pożeram wzrokiem to co widać. A widać sporo. Nawet nie wie, co własnie zrobiła. Próbuje zamknąć drzwi, ale jestem szybszy, wkładam buta pomiędzy framugę. Wstaje. Piwo w jednej ręce, dwie pary kajdanek w drugiej, schowane za plecami. Takiego ułatwienia nie przewidziałem.  

Ołżesz, ale mam kłopot. Ok, mentos the freshmaker, gramy na zwłokę. Wychodzę jakby nigdy nic, udaje, że go nie widzę. Siadam sobie na łóżku i... kurwa, on siada obok. Popycha do tylu...

Nie uciekniesz. Wymuszam, abyś się położyła i zaczynam Cię całować. Gramy Skarbie, gramy, teraz to ja rozdaje karty. Kładę się bokiem na Tobie, biorę Twoją dłoń i prostuje nad głową, jakbym chciał pogłaskać. Pozwalasz... Cieniasku. Trzask. Jedna reka moja....i zaraz za nią druga.  
- Ej ? !! Co ??!! - a teraz krzyczysz.
- Nic, Kotek. Oko za oko. Poczekaj jeszcze, to jakąś wstążkę wykombinuje - mowie z szelmowskim uśmiechem na ustach.  
- Nie waż się ! - ale już po fakcie. Oczka przesłonięte. Całkiem łatwo poszło. Haha.
- Dobra, wygrałeś, teraz puść.  
- Nie - odpowiadam spokojnie i bez emocji. Zaczynasz się wiercić, w wyniku czego ręcznik zsuwa się odsłaniając nagie, opalone ciało. Widok jest piękny. I mój.  
- Zakryj... ok?,  
- Nie - patrze i się napatrzeć nie mogę. Widać, ze się wstydzisz, nie wiesz jak się zachować. Sutki stoją, jakby mnie wolały. Dotykam bezmyślnie Twojego brzuszka.  
- Nie rób - wzdrygasz się pod moim dotykiem. A ja już sunę ku górze, zamykam dłoń na piersi. Twoja klatka faluje, unosi się i opada. Milczysz. Czekasz. Atmosfera robi się ciężka. Podminowanie czuć w powietrzu. Z piersi na talie, z talii na szyjkę, z szyjki na piersi, z cycuszka na brzuszek... znów, z brzuszka na biodro...boczkiem...z biodra na kolanko... z kolanka troszkę wyżej...masuje... jeżdżę...podniecam Cię...
- Mam przestać - Widzę konsternacje na Twojej twarzy i niezdecydowanie - To co, stać ? - dodaje po chwili. Zatrzymałem doń na wewnętrznej stronie ud, niedaleko od krocza - Dobrze się zastanów, wiesz, że bez Twojej zgody nic nie zrobię. To jak ? - ścisnąłem za biodro, palec wskazujący poprowadziłem w kierunku szparki. Czułem, ze tam jest morko. Gdybyś odmówiła, miałbym kłopot.  
- Nie.
- Jesteś pewna ? Ostrzegam, że na macaniu nie poprzestanę.  
- Tak ! Nie ! - niezdecydowanie górą.
- Czyli co ?Czyli, że tak ? Pożałujesz.
- W życiu... nie dasz rady.

Dam, oj dam, cwaniaro. Jednym i zdecydowanym ruchem zanurkowałem dwoma paluszkami w jej bułeczkę. Włożyłem całe, do końca. Tonęła w sokach. Nawet gdyby wcześniej zaprzeczyła, fakt ten wkopałby ja na całego.

Tego się nie spodziewałam. Krzyk, który wydarł się z mojego gardła, był krzykiem rozkoszy. Nie dało się go zatrzymać. Wdarł się, jak lis do dziury siejąc spustoszenie w moim umyśle. Zagiął palce w środku i zaczął nimi poruszać.Doznanie było duże. Byl dobry. Musiałam się mocno starać, aby nie jęczeć. Gdybym tylko mogła, to bym go udusiła za to. Jak tak dalej pójdzie, to zaraz dojdę !

Czułem jak ścianki pochwy zaciskają się na mojej ręce.Obserwowałem jej twarz.Widziałem.
- Nie tak szybko. Jeszcze nie teraz - On to powiedział, czy mi się przesłyszało? Ale obciach. Właściwie, co tam.
- Skooncz.
- Ani mi się śni - wyjąłem rękę. Opadła na poduszki. Byla wściekła jak osa. No cóż, życie - Zaraz wracam - dorzuciłem zostawiając ja na chwile samą.

No nie, poszedł sobie. Wkurza mnie. Słyszę, ze czegoś szuka. Przysiadł obok, przesunął dłonią po moim brzuszku, zakręcił kółka na pępku. Bawi się. Co zaaa...
- Skarbek ?
- Coooo- Jeszcze nie ochłonęłam, chętnie bym go zabila za wcześniejszy numerek.  
- Przygotuj się, ok?
- Co kombinujesz ? - To już nie strach, ale ciekawość. Poczułam coś zimnego, grubego i długiego na myszce. To cos, masuje moje wejście, drażni je i wytwarza następne soczki. Wyobraźnia zaczyna działać.

Wyjąłem wibrator. Spojrzałem na jej spokojną twarz i dostawiłem go do wejścia.Zastygła w bezruchu. Z jej twarzy nic się nie dało wyczytać. Zacząłem jezdzic nim po cipce. Niby wchodziłem, ale zaraz go cofałem.Jej rozpalona do czerwoności dziurka, prosiła się, aby go wsunąć. Soczki dawały o sobie znać.
- Włożyć ?
- Nie.
- Włożyć ?- mówiąc to zwiększyłem nacisk na jej wejście, wkładałem czubek i zaraz go wyciągałem.  
- No niee!
- Nie ? - zwiększyłem prędkość.
- Kuuurwa, włóóóóż juuuż - ten krzyk pobiegł sam, bez porozumienia z mózgiem, a mówią ze to facet myśli jajami. Nie czekałem, włożyłem i włączyłem wibracje.Tego się nie spodziewała. Zaraz potem pochyliłem głowę i wessałem się ustami w jej szparkę. Dotknąłem językiem wzgórka i zacząłem go lizać. Wygięła ciało śmiało. Biodra zaczęły się poruszać w mój rytm. Oddech stał się szybki i urywany. I te jej pomruki, które doprowadzały mnie do szaleństwa. Mój kucyk rwał się do biegu, chciał zaliczyć metę. Nabrzmiał do kolosalnych rozmiarów. Chciał się zerwać i pobiec w tą otchłań rozkoszy. Nie teraz, oj nie, poczekaj jeszcze. Najpierw sprawie, że ta wiedźma cwana oszaleje. Zacząłem ją męczyć sztucznym fallusem... Jęczała niesamowicie, wiła się jak węgorz. Uciekała spod moich rąk za kazdy razem, kiedy myślałem, ze to już finisz. Za każdym razem zabierała uda gdzieś w bok, przemieszczała, uciekała od orgazmu. Cwana bestia. Nie mogłem włożyć tak jak chciałem, nie mogłem posunąć jej tak jak chciałem. Bo związana za ręce, ale nadal mi wiała. Nadal nie była moja. Zmora niby bezbronna, ale dyktowała warunki.  

Doprowadzał mnie do szału. Myślałam ze nie wytrzymam. Koniec był blisko. Dobrze, ze myślę na tyle, aby mu tej satysfakcji nie dać. Nie chce wiedzieć jak to jest. To zbliżające się uczucie orgazmu mnie przerasta. Jest nieziemskie. Nie nie i nie.
- Tak to my do finału nie dojdziemy - powiedziałem.
- Już doszliśmy.
- Kiedy ???!!!. Chyba nie sądzisz, ze dam się oszukać - Nie widziała co robię i dobrze. Wziąłem apaszkę i bez słowa ostrzenia chwyciłem za prawą stopę. Reakcja była natychmiastowa. Duzo nie brakowało, a dostałbym z nogi.  
- No puść ! - wrzasnęła na całe gardło. Tym tez będę musiał się chyba potem zając.. Związałem obie nogi. W rozkroku. Każdą z osobna.  
- Teraz możemy porozmawiać, Skarbie... Co mówiłaś ? - siedzę obok i patrze na jej rozpalone, rozgorączkowane, nagie ciało. Teraz było moje. W całości.  
- Nie godzę się na to. Nie słyszysz? !- zmęczona była.
- Przynajmniej teraz nie będziesz miała siły walczyć - mój sarkazm był wyczuwalny. Wygrałem... prawie, bo wygram jak będzie krzyczeć w wniebogłosy z rozkoszy. Byłem mocno podniecony. Nie bala się mnie, bała się własnych doznań.  

Podobało mi się to. Jest uparty jak wól. Ale jest jedno ale... Ręce... ok...oczy... tez. Ale żeby nogi ? Może zrobić co tylko zechce. I to jest podniecające. Ta bez-wola nakręca zmysły do granic. Chociaż...polizałabym mu chętnie kutaska, wzięła go do buzi i połknęła. A tak. Sama ta myśl przyprawiła mnie o dreszcz, który nie uszedł jego uwadze.
- Nikt nie mówił, ze będzie lekko - mówiąc to włożyłem sztucznego po sam koniec i jeszcze głębiej. Krzyknęła. Głośno. Mialem tak nabuzowanego ptaszka, ze już nie mogłem wytrzymać. Patrzyłem na jej cipkę, gładko wygoloną, czekająca na mnie i zmysły zaczęły podwójnie wariować. Czułem ze dłużej się nie powstrzymam. Nie jestem z kamienia. Usiadłem w pozycji 6 na 9 i zapakowałem go jej do buzi. Teraz miała prawdziwego w ustach a kupnego w dziurce.. Poczułem ciepło i od razu jej język lawirujący po jego zakamarkach, wchodzący w każdą szczelinę. Wyczyniała na nim takie harce, ze teraz ja myślałem ze oszaleje. Teraz dopiero przekonałem sie, jakie sa jej możliwości. Odjechała zabierając mojego ze sobą. Lizała, zgniatała, brała. Przestałem zwracać na wszystko uwagę. Odleciałem. Czułem ze się zaraz spuszczę. Pragnąłem własnego finiszu.Ale nie tak miało byc. Przerwałem i go wyjąłem. Miałem inny plan. Nie powiem, decyzja ta była trudna. Potem przeniosłem całe podniecenie na jej cipeczkę, cały ten żal włożyłem w ruchy wibratorka. Działałem ostro, tak ostro, az doszła. Jej ciałem wstrząsnął ogromny dreszcz, przeszedł ja wielki spazm rozkoszy. Orgazm. Zastygła w bezruchu. Wymęczyłem ją...Ja... Miło bylo na to patrzeć.

Apaszka zsunęła się z jej oczu, które wylądowały na mnie.  
-Ty nie skończyłeś ? - zapytała cicho - Dlaczego ?- spojrzałem na nią nic nie mówiąc.
- Pokaż mi jak to jest - Wmurowało mnie, chyba zle zrozumiałem.
- Tak... - rozwiała moje wątpliwości - chce zrobić to z Tobą... teraz...proszę... - dodała po chwili. Byłem przygotowany na zażartą walkę, ale to przerosło moje oczekiwania. Uwolniłem ja z więzów, a zaraz potem przytuliłem całując przeciągle i namiętnie w usta. Odsunęła mnie, odwróciła się i wypięła tyłeczek w moją stronę. Czekała. Polałem go obficie durex-em, i wsunąłem paluszek do środka. Delikatnie i pomału.  
- Nie chce tak - usłyszałem w odpowiedzi na moje poczynania - chce jego - chwyciła ręką mojego penisa i poprowadziła pomiędzy swoje pośladki.Była rozluźniona. Przestałem się wahać, zacząłem dopychać. Kawałek po kawałku, rozwierałem jej wnętrze wdzierałem się tam, gdzie jeszcze nikt nie był. Mój sprzęt niknął w moich oczach, chował się w jej dupeczce pomalutku. Ścisk był ogromny, doznanie wielkie, . Zwieracze objęły go całego, zdusiły i połykały. Obawiałem się, czy aby nie robię tego za szybko. Ale...jeden jej ruch wystarczył, aby wszedł cały.Sama się nadziała. Krzyknęła przy tym, a potem westchnęła. Włożyłem raz i drugi, za trzecim usłyszałem - Pieprz mnie - i tak zrobiłem. Klepnąłem ją lekko w tyłek i zacząłem pracować konikiem szalenie i bez opamiętania, raz po raz dając jej klapsa. Spuściłem się do środeczka. Opadłem na nia i przykryłem swoim ciałem. Bylem zmęczony i wniebowzięty jednocześnie. To było Boskie.  
Przesunąłem się na bok, przyciągnąłem ja do siebie, objąłem i ścisnąłem mocno w ramionach. Pocałowała mnie. Zarzuciła noge na moje biodro, głowę wrzuciła na moja klatkę, palce wplotła we włosy na piersi. Trzymałem ją w ramionach i czułem się spełniony. Spokój ogarnął me ciało.Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Ciemno za oknem, cisza w pokoju, i ona, u mnie w objęciach. Dałbym wiele za jej myśli.  
- Stawiasz śniadanie, wiesz ? - odezwała się w końcu.
- Ja ?  
- Przegrałeś zakład Kochanie - Jak to usłyszałem zacząłem się śmiać, głośno i niepohamowanie. Nie mogłem się powstrzymać....  

Hej Kochani :) To mój ostatni popis. Fajnie z Wami było ;-). Mam nadzieje, że chociaż troszkę się podobało.:). Oczywiście tylko jedno z moich wypocin było prawdziwe :) :) :) Nio ale, to co :).Aaaa, miło byłoby jeszcze, poczytać Wasze komentarze.
  
Assasyn, jakby co :) litości ;).

manitou

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2592 słów i 13627 znaków.

6 komentarzy

 
  • manitou

    "a..." Pomyliłeś adresy , Kolego.. .:):) Ale ja sie nie gniewam:):)

    27 wrz 2013

  • a...

    co za nie usluchana dziewucha. :) wiej stamtąd puki jeszcze możesz. ta slodzizna
    uparte  "nie nie i nie" ich...tam nie ma takiego nie.ktoś w końcu .

    24 wrz 2013

  • hutry

    lubie  czytać Twoje opowiadania. więc mam prośbę. Pisz dalej.  :kiss:

    14 wrz 2013

  • a...

    kosza:P

    13 wrz 2013

  • MrocznyAssasyn

    Jakiej litości?:P Nie ma litości...

    13 wrz 2013

  • ja

    gdzie idziesz?

    13 wrz 2013