Na wiejskiej domówce...

Na pewnej imprezie urządzonej przez znajomych w mojej wiosce, pojawiłam się ubrana elegancko, jednak pech chciał, że założyłam spódnicę ze zbyt wysokim rozcięciem… Niestety bardzo dobrze widać było mi pończochy… a założyłam te czarne, ze śliczną koronką.
Panowie szybko to pochwycili, a im więcej alkoholu się polało, tym bardziej ochoczo komplementowali mój strój, a wkrótce również – pończochy…
Ależ mnie speszyli… Cóż, że poprawiłam spódnicę, kiedy oni nieustannie wracali do tematu… A to: - A gdzie takie pończoszki kupiłam…  - A to – Pewnie w takich pończoszkach zawsze chodzę na randkę… - A to, że do takich pończoszek pasuje wyłącznie spódniczka mini… - A to pytali się wreszcie, czy do szkoły też zdarza mi się chodzić w takich seksownych pończochach…
Muszę się przyznać, że te pytania na równi mnie konsternowały, co i… podniecały.
A panowie? Gdy samogon pana Zbyszka uderzył im mocniej do głowy, stali się jeszcze odważniejsi!
Pytali, czy mogą dotknąć, bo są ciekawi, jaki to materiał… Mało tego… nie pytając mnie o zgodę – dotykali! Potem pytali – a z jakiego materiału ta spódniczka? – O! Jaka miła w dotyku…