Wreszcie ten łapserdak przeszedł samego siebie! Oświadczył, że należy mi się masaż mojej najwrażliwszej części ciała!
Wyobrażacie sobie jak zareagowałam. Prawda? Dokładnie! Zgadliście. Powiedziałam, że za dużo sobie gówniarz wyobraża. Że za dużo sobie pozwala! A on?! Cóż. Rzeczywiście za dużo sobie pozwolił! I to bez mojego przyzwolenia…
Nawet nie wiedziałam kiedy, znalazłam się wręcz nabita, na jego – jak to profesjonalnie określał – „pana asystenta”! Ten pan asystent aż rwał się do wymasowania najskrytszych zakamarków mojego ciała. Robił to metodycznie i miarowo, aż nie mogłam powstrzymać swoich krzyków. Tego niegdy bym się po sobie nie spodziewała, że zwykły masaż może wywołać ze mnie tak intensywne gamy krzyków, jęków i stękań… Obawiam się, że mój koncert był doskonale słyszalny na korytarzu… Tymczasem Jasio, ten obwieś, wyznał, że jego zawodowym marzeniem było wymasowanie po pierwsze – profesorki, po drugie – na biurku, po trzecie… - w najskrytszym jej miejscu…
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Palmer
A czemu tak krótko piszemy?
nanoc
Tak, "Wielbiciel" ma racje, nauczycielka, marzenia uczniów