Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Marta i agent ubezpieczeniowy cz. 1

Marta i agent ubezpieczeniowy cz. 1Właściwie to absolutnie nie potrzebowałam ubezpieczenia. Ale głos tego mężczyzny wydał mi się tak głęboki, tak czarujący, zaś jego elokwencja – znakomita, że zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie. Tembr jego głosu uznałam za tam męski, że wręcz podniecający. Dlatego zaprosiłam go do swego domku, żeby porozmawiać o jego ubezpieczeniu. Agent Tomek okazał się naprawdę „niezłym agentem”…
- No ja nie wiem, czy ja potrzebuję tego ubezpieczenia… ale… pan jest tak przekonującym mężczyzną… i ewidentnie świetnym fachowcem, że doprawdy nie potrafię się oprzeć pańskim argumentom…
Nieustannie łopotałam rzęsami i uśmiechałam się do niego. Facet mimo, że miał „gadane”, początkowo jakby się krygował, jednak czułam, że patrzy mi w oczy, jakby… chciał mnie skonsumować…

Miałam na sobie szarą kieckę z ładnym dekolcikiem, który, przez ukazywanie ramiączek, ujawniał istnienie czarnego biustonosza. Oczywiście do tego koloru dopasowane były zarówno pończochy, jak też szpile… Na całkiem niezłym, wysokim obcasie…

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 178 słów i 1100 znaków, zaktualizowała 13 maj 2020.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto