Nawet nie pamiętam, jak do tego doszło… zbyt szybko do tego doszło… Ale… przez cały czas nie przestawaliśmy rozmawiać o ogólnych warunkach i zakresie ubezpieczenia mieszkania. Od czego? Od zalania… od dewastacji… Obawiałam się, że może dojść i do jednego i do drugiego…
Dopytywałam go o wkład… zapewniał, że go odczuję wyraźnie… i słowa dotrzymywał.
- Panie Tomku… a co w sytuacji gdy nie jestem ubezpieczona? Zabezpieczona???
Agent musiał zapewne poczyniać jakieś skomplikowane obliczenia… bo sapał i pocił się przy tym niemiłosiernie… Zdawało mi się, że wręcz słyszę te szybkie obliczenia „Raz, dwa… raz, dwa!!!”
- Panie agencie… a jak jest z terminowością takowej umowy? Na jaki to okres?
Nie wiem, z czym mu się kojarzyło słowo okres. Wydukał jednak coś, co wybrzmiało, jakby: „dziewięć miesięcy”…
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
enklawa25
nieźle