Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Marta - dziadek i wnuczek cz. V

Marta - dziadek i wnuczek cz. VMatra kraśniała.
"Jakież to podniecające być nagabywaną do pokazania nagich cycków! Nie sądziłam, że aż tak mnie to nakręci! Jeszcze trochę, a rzeczywiście nabiorę ochoty do zdjęcia przed nimi stanika i do pomachania przed nimi moimi balonami!"
- Ojej... panowie... co wy... jak można tak naigrawać się ze skromnej dziewczyny...
-To nie naigrywanie. My chcemy chwalić te cuda, przecież są takie dorodne! Tu nikt poza nami nie widzi, a taki pokaz by był pełny, musi mieć jakiś finisz, albo punkt kulminacyjny! - Choć nie miał o tym pojęcia, teraz snuł swoją teorię, mając nadzieję, że ją przekona.
Jego wnuk ponownie nerwowo się zawiercił.
-To prawda, aż się prosi. - Przyznał, przełamując pewne wycofanie.
Marta nie wiedziała, czy to alkohol na nią tak działa... czy podniecenie w tak specyficznej sytuacji, grunt, że czuła ogromną ochotę, rozpiąć przed nimi stanik...
Marta nie wiedziała, czy to alkohol na nią tak działa... czy podniecenie w tak specyficznej sytuacji, grunt, że czuła ogromną ochotę, rozpiąć przed nimi stanik...
"Boże! Ale głupia piczka ze mnie! Ja naprawdę to robię..." Po czym, na oczach rozgorączkowanych mężczyzn, rozpięła stanik, zsunęła go, uwalniając pokaźne piersi z miseczek, po czym zamachnęła się nim nad głową, co spowodowało, że zamajtała swymi kulami i... rzuciła biustonosz prosto w ręce oniemiałego Pietrka.
Chłopak osłupiał z wrażenia i poczerwieniał. Widać było jego głód, apetyt, wręcz zwierzęce pragnienie, które coraz silniej zmagało się z ogładą, miastowym wychowaniem, jakie teraz wywoływało w nim konflikt.
Ręką bez słowa chwycił jej biustonosz i popatrzył na niego, powąchał go, patrząc ponownie na jej kule.
-One są...
-Ja pierdzielę! Ależ bimbały! - W słowo wszedł ożywiony i nie mniej podniecony mężczyzna, który mimo wieku tryskał teraz wigorem i nastrojem.
-Ależ masz Panienko cudne balony! Takich dorodnych arbuzów w całej wsi nigdy nikt nie wyhodował. A niech mnie!

Zmitygowana Marta krygowała się. Udawała, że osłania dłońmi swoje krągłe skarby.

- Panowie... dziękuję za komplementy... ależ określeń używacie dla mojego biustu... balony... bimbały... czuję się zażenowana... może są one jednak za duże...?

-Są bardzo duże! Ale to bardzo dobrze! Duże są lepsze! Zresztą nie ma nic lepszego niż potrzymać je w dłoniach, dźwigać, ściskać! I nie powiesz mi panienko, że nie lubisz tego! Nie uwierzę. - Mówił zaciekle Staszek.
Piotrek, trzymając dalej biustonosz, pocierał o niego palcami, a zaraz nie myśląc nawet o tym, przyłożył go do krocza, jakby chciał je zakryć, a nawet ona musiała widzieć to wybrzuszenie, nim je zakrył.

Marta nadal była zmitygowana, ale też nadal buzował jej alkohol w głowie.
"A więc moje cycki kręcą ich jak cholera! Młodemu stoi na ich widok! A stary chciałby mi je pomacać! A czy ja tego bym chciała? Hmmm... Ależ oczywiście! I to jak! Niech by je chwycił! Ucapił! O tak! I... międlił!
Ale przecież nie powiem im - tak, lubię jak mnie chłopcy zmacają..."

- Ach... panie Staszku... co też pan wygaduje... - uśmiechała się z pozoru płochliwie, choć tak naprawdę - kusicielsko.

-Jak to co! Prawdę! - Skwitował mężczyzna, patrząc na nią odważnie, przy tym podszedł też bliżej, skracając dystans, by podać jej rękę i zaprosić ją na dół, byle jej cycki znalazły się bliżej niego.

Piotrek, patrząc na nią, uśmiechnął się lubieżnie, będąc przecież blisko i rzekł:
-One są najlepsze, jakie widziałem w życiu. - Wydusił wreszcie z siebie.

Marta uśmiechając się, niepewnie podała rękę, zdejmując ją z piersi.
"A więc zaraz zdejmie mnie na dół! Przy okazji dotknie... będzie mnie miał na wyciągnięcie ręki, jakie to podniecające..."

- Panie Staszku, podaje pan rękę damie, niczym rasowy dżentelmen...

-Bo obyczaj nie zważa na miejsce czy okoliczności. - Przyznał i popatrzył na nią figlarnie spoglądając się w lubieżny sposób na jej sylwetkę, gdy wyciągnięta dłoń tylko czekała by zaraz ją sprowadzić.
Kiedy zeszła, celowo stanął bliżej, jakby chcąc, by otarła się odstającymi piersiami o jego tors.
-Ależ się gorąco zrobiło! Może jeszcze poleję, bo za takie cycuszki tośmy nie pili, a że takie piękne, skowyrne, i im żałować nie trzeba.
Nie pytał o chęci, od razu złapał za flaszkę, a Piotrek, pomagając mu, szybko przyszykował trzy kieliszki ożywiony i bardziej podatny niż wcześniej.

Marta nie kontrolowała się.
"Co ma być, to będzie..."
Wychyliła kieliszek równo z mężczyznami, choć wstydziła się wymówić toastu:
- Za cycuszki!
Już wiedziała, że teraz, jeszcze bardziej rozochoceni, zabiorą się właśnie "za cycuszki".

Zmitygowana jedynie wyszeptała:
- Jeszcze, żadni panowie nie wznosili toastu za moje piersi...

-A coś czuję, że nie tylko za to będziemy dzisiaj wznosić! - Powiedział Staszek i od razu uniósł kieliszek, po czym wychylił jego zawartość. Kiedy odstawiał go na stolik, bezpardonowo położył rękę na jej lewej piersi i docisnął do niej swoje palce. Sucha chropowata skóra potarła o jej sutek. Piotrek, widząc to wypił równie szybko, patrząc wręcz zazdrośnie na dziadka, który dalej prowadził.
-No...są dokładnie takie, jak sobie wymarzyłem, a może nawet lepsze! - To mówiąc, patrzył najpierw na jej pierś, a potem na wyraz twarzy.

- Ojej, panie Staszku! Jest pan nadto odważny! - Na twarzy kobiety pojawił się wyraz przerażenia.
"A to jaki dziadek! Nie certoli się ze mną! Od razu ucapił mój cycek! Ależ... ależ to przyjemne... Przecież... do tego zostały stworzone moje cycuchy..."
- Panie Staszku... - kontynuowała, zmieniając ton - czy aby na pewno są przyjemne w dotyku?

-I to jeszcze jak! - Dodał i ścisnął jej pierś, mocno zamykając w objęciach palców. Pewny uchwyt, a do tego to tarcie, niezmiennie stymulujące jej sutek. Mężczyzna uniósł jej pierś i docisnął do jej ciała, rozpłaszczając przy nim mocniej.
-Chodź młody, też zobacz. Sam oceń, to wymaga więcej niż jednej opinii.
Chłopak jakby tylko czekał na zaproszenie, bo faktycznie o ile sam się nie przełamał, o tyle po słowach dziadka uniósł rękę i przyłożył ją do drugiej piersi. Jego dłoń była bardziej gładka, skóra młoda, złapał też zupełnie inaczej.

- Aaach... Aaaa! - Marta westchnęła głęboko i jęknęła pod wpływem tych dotyków.

"Boże! Co za sytuacja! Niewiarygodna! Dwóch mężczyzn jednocześnie dotyka moich nagich piersi! Obaj łapczywie... ale obaj różnie... stary - zdecydowanie, młody - nieśmiało i delikatnie... Boże! Jakie to cudowne!"

- Widzę panowie, że będę miała zaopiniowany biust... jak nigdy...

"Ciekawe, do czego jeszcze się posuną... o tak... posuną to adekwatne słowo..."

Młoda ręka Piotrka, ściskająca pierś kobiety napierała mocno palcami, łapczywie, choć przecież delikatnie, ale to tarcie w pełni zdradzało jego olbrzymi apetyt właśnie na nią.
Prowodyr całego zamieszania skubał za to sutek, jak za najlepszych lat obmacując jej pierś pozbawiony cienia wstydu.
-Opinia to jedno, ale możemy więcej niż opiniować. Na przykład...smakować! To chyba dobre słowo. Bo czego nie potrafi palec, potrafi język zwinny!

- Ojej, panowie, jestem taka zawstydzona... ale... skoro chcecie nie tylko opiniować, lecz też smakować... zatem... smakujcie!
"Boże! Za mocno mi szurnęło do głowy... za mocno... czy ja teraz nie nazbyt wiele im pozwalam... i czy nie nazbyt wiele pozwolę???"

- Panowie... azaliż wy nie cytujecie jakiegoś poety??? Czego nie potrafi palec, potrafi język zwinny? Zabrzmiało mi, jakbyście polecieli jakimś wieszczem...

"Polecieli... przelecieli... język zwinny, w jakie zakamarki mógłby się zapałętać??? Ech... kobieto... kobieto! Co też ci hula w tej główce?! Same wszeteczeństwa! Czyżbyś myślała tylko o jednym? Ulec im?! Ulec ich pierwotnym chuciom?! Oddać im najpierw swe nabrzmiałe cycki... a potem... oddać się całą?! Ach... ach... tak... oddać się całą! Oddać się im obu! Poczuć ich... poczuć jak obaj wchodzą we mnie... jeden, po drugim... Poczuć ich w sobie mocno! Dziadka... i wnuczka! Poczuć ich twarde buławy... Poczuć głęboko w sobie, mocne ruchy ich mięsistych taranów! Achhh!"

-Azaliż? Cyc jak u młódki, ale jęzor jak u starowinki! - przyznał Staszek, patrząc już nawet nie na jej twarz, a na miętoszone dalej cycki, które ugniatał tak silnie i zachłannie. Palcami tarmosił jej sutek, ciągnąc go w swoją stronę.
-No ale... nie pokazała nam jeszcze tyłeczka, a coś mnie mówi, że będzie równie apetyczny! Tym bardziej że te nogi... te nogi całe od stóp po tyłek właśnie to pewnie kolejne cuda świata!
Jego wnuk otumaniony podnieceniem tylko rozgniatał pierś przy jej ciele.

- Panie Staszku... ależ wytarmosiliście mi obaj moje cycuszki... aż cała drżę! Cała!

"Ach, ja głupia... co ja plotę... muszę się im przyznawać, że calusieńka jestem rozdygotana???
Cóż... muszę... Chcę! Niech wiedzą, jaka jestem rozpalona! Niech wiedzą, żem gotowa... że jestem gotowa im dać. Tak, po prostu, najzwyczajniej - dać!
Oczywiście, nie za szybko..."

- Panowie, ależ wy już doskonale obejrzeliście mój tyłeczek... cóż, że zakrywa go spódniczka... ale przecie, podczas pokazu, moja kiecuszka wirowała jak szalona. Ukazała wam zapewne wszystko...

-Kiecuszka? A co wyście się z miasta czy z epoki wyrwali? - Znów zapytał, krzywiąc się nieco Staszek, po czym złapał za fragment materiału, ciągnąc go do dołu.
-Nie chce sam, to pomożemy. Łap z drugiej strony! - Ponaglił wnuka, który bez namysłu złapał za materiał, ciągnąc go na spółkę z dziadkiem do podłogi.

- Aj! Ajajaj! Co wy robicie!

Marta chwyciła dłońmi materiał spódnicy, chcąc ją utrzymać na swoim miejscu.
"A to huncwoty! Porwą mi kieckę! Dobrze, że nie będę musiała przez całą wieś paradować w poszarpanej spódniczynie! Co by sobie o mnie ludziska pomyśleli!"

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1835 słów i 10272 znaków, zaktualizowała 9 cze 2021.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Gosc

    Ale nakrecilas chłopaków będzie się działo w kolejnej części

    9 cze 2021