JoAnna wakacyjną porą, czyli bardzo gorący weekend na RODOS (część 2)

JoAnna wakacyjną porą, czyli bardzo gorący weekend na RODOS (część 2)Zapraszam na epizod drugi, w którym temperatura letniego romansu ciągle rośnie!

***

ROZDZIAŁ 2/4 - sobota

*

   Wracam na swój kawałek podłogi, gdzie nikt nie będzie mi mówił, co mam robić! Tyle że chyba jednak by się przydało. Najlepiej od razu wbijając mi to kablem od żelazka do gołej dupy, żebym zapamiętała do końca życia, w jaki sposób powinnam, a jak zdecydowanie nie powinnam się zachowywać. Niestety, wciąż jestem zbyt zaślepiona emocjami, by przyjąć tę jakże oczywistą prawdę do wiadomości. Rzucam się jak wściekła po pokoju, rzucam mięsem, rzucam wszystkim, co tylko nawinie mi się pod rękę o ściany i oczywiście zrzucam winę na innych.
   Dopiero po dobrych kilku minutach opanowuję się na tyle, by zrozumieć, że jedyną osobą, do której mogę mieć jakiekolwiek pretensje, jestem ja sama. A skoro tak, to najlepiej będzie, jak od razu przyznam się do błędu, złapię chłopaka, zanim mi ucieknie i przynajmniej spróbuję powiedzieć…
   – Przepraszam, nie powinnam się zachowywać jak jakaś stara napalona lampucera – mówię wprost, gdy tylko ponownie przed nim staję.
   – Nie, to ja przepraszam. Po pierwsze za to, że przerwałem pani i to na dodatek starszej od siebie – młodzieniec próbuje obrócić wszystko w żart, ale widzę aż za dobrze, że dla niego jest to co najmniej tak samo krępujące, jak i dla mnie – a po drugie, nie musisz się tłumaczyć. Ani nie będę cię o nic wypytywał, ani cię oceniał, ani dalej drążył tego tematu, ani nic. A już na pewno zachowam dla siebie wszystko, co się stało. I chciałbym ci jeszcze powiedzieć, że… ja bym…
   – Skoro zacząłeś, skończ – zachęcam, widząc nagłe zmieszanie. – Ja też obiecuję, że będę dyskretna.
   – Ech… Trudno, najwyżej powiem za dużo. Tak, jesteś dla mnie bardzo atrakcyjną kobietą. Może nawet bardziej niż powinnaś. Pięknie się uśmiechasz, masz naprawdę bardzo pociągające kształty, a do tego jesteś taka… zdecydowana. Może nawet dominująca? – pyta niby sam siebie, lecz mam wrażenie, że wolałby usłyszeć konkretną odpowiedź ode mnie. – Ale ja też mam za sobą trudne doświadczenia i w tym momencie nie potrafię się zaangażować nawet w, jak to powiedziałaś, szybki flirt, nie mówiąc już o czymś poważniejszym. A może dla ciebie nie, ale dla mnie ta twoja propozycja była bardzo poważna. Może, gdyby sytuacja była inna… Przepraszam jeszcze raz, jeżeli cię uraziłem, ale chciałbym jakoś ci to wynagrodzić. Dzisiaj podwiozę cię do domu, a jutro chętnie się spotkam i wtedy na spokojnie porozmawiamy. Oczywiście jak sama też będziesz chciała.
   Zaskakuje mnie tak wyważona i dojrzała wypowiedź. Może nawet zbyt dojrzała i wyważona jak na jego wiek i sytuację, w której oboje się znaleźliśmy. Niemniej doceniam szczerość i proszę o pół godziny wolnego, żebym zdążyła wszystko posprzątać, pozamykać i doprowadzić się do stanu przynajmniej pozornej przyzwoitości.

*

   Choć bardzo wiele bardzo różnych tematów ciśnie mi się na usta, a i mój kierowca też wierci się niespokojnie, przez całą drogę nie wypowiadamy ani słowa. Dopiero pod blokiem, gdy odpinam pasy… nie, nadal nic nie mówi. Pochyla się w moją stronę, kładzie dłoń na dłoni i całuje w policzek. Nie wiem, które z nas bardziej się rumieni i wolę nawet nie porównywać.
   No i cały spokój diabli rozebrani wzięli… Z jednej strony atakuje mnie poczucie winy, że nie dość, iż sama zrobiłam z siebie idiotkę, która po ledwie paru browarach rozkłada nogi – i to nawet nie trzeba jej fundować, bo sama się obsłuży – to jeszcze postawiłam młodego, jakże przecież niedoświadczonego i nieodpornego na zakusy dojrzałych kobiet mężczyznę przed nie tylko krępującą, lecz wręcz potencjalnie niebezpieczną sytuacją. Bo fantazje rodem z tanich pornosów fantazjami, ale gdyby mnie w jego wieku spróbował zmolestować jakiś podchmielony tatusiek, miałabym traumę chyba do dzisiaj. Z drugiej natomiast… tak, miałam na niego ochotę wtedy i mam teraz. Już całkowicie na spokojnie i na trzeźwo. Nie będę też publicznie posypywała głowy popiołem, a już na pewno nie będę żałowała tego, co się stało. Stało i nie odstanie. A skoro tak, trzeba żyć dalej.
   Może i nie powinnam, ale robię sobie lekkiego drinka i popijając łyczek za łyczkiem, przechadzam się po mieszkaniu. Kołyszę tym i owym do lekko swingującej melodii, jaką przypadkiem znajduję w radiu. Wyglądam przez na wpół zaciągnięte zasłony, chroniące przed wciąż grzejącym mocno słońcem. I wszystko to nago. Gdy w szklance zostają mi już tylko nędzne resztki lodu, wchodzę pod prysznic i powolutku zmywam całodzienny trud z ciała. Pachnąca słodyczą śliska piana spływa po ramionach, łydkach, brzuchu. Po biuście i wnętrzu ud.
   Może i znów nie powinnam, lecz zbyt dobrze znam siebie, by nie wiedzieć, że albo tutaj i teraz dam wreszcie upust nadmiarowi namiętności, albo ta znowu mnie poniesie. Tyle że w najgorszym z możliwych miejscu oraz wcale nie lepszym czasie. Dlatego jedną dłonią zaczynam drażnić i tak pobudzone chłodną wodą sutki, a drugą rozchylam kobiecość. Bez najmniejszego zaskoczenia wyczuwam lepką wilgoć na opuszkach, wchodzę więc dalej. Jeden palec, drugi… Dla wygody opieram plecy o ścianę i lekko uginam nogi. Pieszczę się bez śladu wstydu, mając przed półprzymkniętymi oczami obraz jakże seksownego młodzieńca, który przed ledwie godziną mnie pocałował.

   Wyobrażam sobie, że stoi naprzeciw mnie i znów dotyka wargami policzków. Teraz jednak więcej niż raz. Obsypuje je drobniutkimi, przyjemnie łaskoczącymi całuskami, a ja mimowolnie się uśmiecham. Przechylam lekko głowę. Nie muszę długo czekać, by poczuć jego smak, jakże męski i delikatny jednocześnie. Kładę rękę na jego barkach i lekkim pchnięciem zachęcam, by podążył niżej. Ściskam ramionami piersi. Cichutko pomrukuję, gdy zatacza językiem coraz ciaśniejsze kręgi dokoła sutków. Za każdym kolejnym muśnięciem reaguję głośniej, a kiedy wreszcie obejmuje ustami całe brodawki, nie mogę powstrzymać się od pojękiwań. A przede wszystkim nie chcę.
   Nie chcę! Nie!
   Choć przecież doskonale wiem, że mam już swoje lata i daleko mi do klasycznych kanonów urody, nie wstydzę się siebie. Nie wstydzę się zmarszczek, fałdek, przebarwień i czego tam jeszcze bym nie wynalazła. Dlatego nie tylko opuszczam ręce i uwalniam biust, ale też odsłaniam brzuch i całkowicie otwarcie pozwalam się dotykać. Obcałowywać. Pieścić. Wszędzie! W absolutnie każde, nawet najbardziej niedoskonałe niedoskonałości, które zwykle nie tylko ukrywam pod zasłoną ciemności, ale zwykle także bielizną. I czuję się tym przewspaniale. Czuję się szczęśliwa. Czuję się…
   Czuję się kobietą! Tak po prostu! Świadomą własnego dojrzałego erotyzmu kobietą, która obejmuje udami sporo młodszego kochanka, robiącego jej z zapamiętaniem minetkę. Robiącego minetkę mnie. Bo tego chcę. Bo pragnę całą sobą! Spoglądam w dół i podziwiam, jak złotowłosy cherubin z nieukrywaną przyjemnością wsuwa język głęboko pomiędzy nabrzmiałe płatki i zlizuje lepką namiętność z mych najintymniejszych miejsc. Skubie pulsującą subtelnie perełkę na samym szczycie kobiecej korony. Patrzy w górę, uśmiecha się, podnosi ręce i chwyta palcami twarde już sutki.
   Wbijam paznokcie w zdefasonowaną, ociekającą wodą fryzurę klęczącego pode mną młodzieńca i jeszcze silniej przyciskam wargi do warg. Coraz mocniej napieram biodrami. Nawet nie próbuję powstrzymywać ani drżenia ciała, ani tym bardziej tych wszystkich nieprzyzwoitych odgłosów, jakie oboje wydajemy.
   Napinam się cała, odrzucam głowę do tyłu i dochodzę! Nareszcie! Przeżywam długi, głośny i jeszcze bardziej mokry orgazm w ustach jednego z najbardziej seksownych facetów, z jakim kiedykolwiek byłam.
   Niestety, jedynie w wyobraźni. Na razie, bo może w przyszłości… Zamiast jednak znów się zastanawiać nad tym „co by było, gdyby”, skupiam się na tym, co jest. Choćby jedynie w marzeniach. W tym jednym konkretnym marzeniu, w którym po ledwie co przeżytej rozkoszy stoję naprzeciwko wciąż niezaspokojonego przystojniaka.

   Przysuwam się do niego i całuję w te same usta, którymi przed chwilą zrobił mi jakże dobrze. Delektuję się smakiem własnej namiętności, po czym odsuwam na pół kroku i oblizuję wargi tak nieprzyzwoicie, jak tylko potrafię. Widząc błysk uznania w oczach kochanka, postanawiam nie czekać ani chwili, tylko pochylam się i też oblizuję, lecz już co innego. Obejmuję ustami wyjątkowo okazałą męskość, posuwając się w dół centymetr po centymetrze. Choć już w połowie długości czuję, że ledwie daje radę, nie poddaję się i napieram dalej. Brakuje mi już tylko troszeczkę, już tylko ostatni wysiłek i zaraz…
   Zdecydowana dłoń naciska mi kark. Dopiero z jej pomocą udaje mi się dotrzeć do samego końca, lecz ceną za to jest całkowita niemożność złapania tchu. Na szczęście te same palce chwytają mnie za włosy i odciągają głowę do tyłu, pozwalając na oddech. Bardzo krótki, bo już po chwili wszystko się powtarza. I znowu. I jeszcze raz. Kiwam się wraz z kierującą mną ręką, za każdym razem pokonując calutką drogę od główki aż po samą nasadę. Spieniona ślina ścieka po brodzie na dekolt, oczy łzawią a kolana powoli odmawiają posłuszeństwa, lecz nie przestaję ani na moment. Podnoszę zamglony wzrok ku górze, błagając o finał. I dostaję go!
   Finalne pchnięcie jest najgłębsze z dotychczasowych i takie już pozostaje. Gorący wytrysk spływa wprost do gardła jedną falą, drugą, piątą… Gdy już myślę, że to nareszcie koniec, nadchodzi kolejna. I znowu. Dopiero gdy gubię się w rachunkach, nadchodzi faktyczny koniec. Silne ramiona podrywają mnie nieco zbyt szybko, przez co muszę walczyć z zawrotami głowy, lecz kiedy te wreszcie przechodzą, spoglądam odważnie na młodzieńca o złotych włosach. Równie zadowolonego, co niedawno ja. A może nawet bardziej, skoro bez cienia wstydu teraz to on odwdzięcza się pocałunkiem i szepcze wprost do ucha:
   – Jesteś najwspanialszą kobietą, z jaką kiedykolwiek byłem. I bardzo chętnie bym to powtórzył, tylko może gdzieś, gdzie będzie nam wygodniej…

*

   Dopiero trzecia, przeżyta na podstawionym pod uchylone okno fotelu i przy użyciu obu dłoni naraz rozkosz, przynosi mi pełnię ukojenia. Co prawda wymaga ponownego pójścia pod prysznic i napicia się jeszcze jednego drinka – tym razem składającego się z tylko dwóch składników w postaci zmrożonej czystej wódki i kieliszka – ale nie żałuję niczego. Niczego! Ani trochę! Nawet tego, że tak szybko przeszłam od nieśmiałych wyobrażeń do odgrywania regularnego pornosa, ale co mi tam! Raz się żyje, nieprawdaż? A że jutro ledwie ruszę nogą i ręka, że o dupie nie wspomnę, to trudno! Najwyżej nigdzie nie pójdę, bo niby po co? Żeby pielić grządki w niedzielę? A co ja jestem, rodem z najbardziej stereotypowych dowcipasów Jaśnie Królowa Działki?
   Nakrywam się satynową kołderką, zamykam oczy i marzę, by ten szalony dzień wreszcie się skończył, gdy cichy do tej pory telefon nagle ożywa. "Hej tu twoj nowy sasiad poprosilem wujka o nr do cb i jak bys miala chwile to bym bardzo chetnie zadzwonil. Bd wdzieczny ale jak nie to nie ma sprawy dziekuje!" – czytam raz, drugi i piąty. I myślę, co z tym fantem zrobić. Jestem wykończona, skołowana i wciąż nie doszłam do siebie po łazienkowych (s)ekscesach, ale jednocześnie szczerze mnie ciekawi, co miałby do powiedzenia obiekt mych niedawnych fantazji. A skoro tak, nie czekam dłużej, tylko zapalam lampkę i wybieram połączenie.

***

Tekst: (c) Agnessa Novvak
Ilustracja: JoAnna osobiście

Opowiadanie zostało opublikowane premierowo na Pokątnych 5-6.08.2023. Dziękuję za poszanowanie praw autorskich!

Droga Czytelniczko / Szanowny Czytelniku - spodobał Ci się powyższy tekst? Kliknij łapkę w górę, skomentuj, odwiedź moją stronę autorską na Facebooku (niestety nie mogę wkleić linka niemniej łatwo mnie znaleźć)! Z góry dziękuję!

4 komentarze

 
  • Użytkownik agnes1709

    Łobuzica za dużo pije, ale to pewnie dla zdrowotności. ;) :D

    3 lis 2023

  • Użytkownik AgnessaNovvak

    @agnes1709 od tam za dużo. Upał, to się chce ;)

    3 lis 2023

  • Użytkownik JoRadek

    Trzeba przyznać że się spodobał... masz styl, chwilami wręcz elegancko jest. No i tak szczerze... ale i niestety desperacko, a może przez to realistycznie.  Chwilami nawet głupawo.

    Natomiast zdjęcie - niestety - pasuje jak przysłowiowy wół do karety :  
    otyła kobieta w romantycznej scenerii...

    27 paź 2023

  • Użytkownik AgnessaNovvak

    @JoRadek miało być w miarę możliwości realistycznie i emocjonalnie, ze wszystkim tego zadami i waletami.  

    Natomiast co do tej "otyłej kobiety" - jeśli już, to o pełnej dojrzałej figurze. to raz, a dwa, bez niej tego opowiadania w ogóle by nie było. Podobnie jak "Pani w czerni" oraz "Bardzo lanego poniedziałku". Zresztą całe moje pisanie (i nie tylko) wyglądaloby inaczej, więc może spuszczę na tę uwagę zasłonę dyplomatycznego milczenia.

    27 paź 2023

  • Użytkownik Katovicki

    @AgnessaNovvak nie słuchaj tego młokosa .. on nie wie co to piękna dojżała kobieta

    30 paź 2023

  • Użytkownik Helen57

    No fajnie się zacznie

    27 paź 2023

  • Użytkownik AgnessaNovvak

    @Helen57 bardzo miło mam nadzieję 😊

    27 paź 2023

  • Użytkownik Samotny

    Nie zawiodłem się. Kusisz nieziemsko 😀

    27 paź 2023

  • Użytkownik AgnessaNovvak

    @Samotny miło mi to słyszeć :)

    27 paź 2023