Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Hermiona i ukryta komnta 2

Hermiona i ukryta komnta 2Hermiona miała powody do strachu. Dobrze wiedziała, że księga figli może sprowadzić na nią coś naprawdę złego. Musiała zatem jak najszybciej pobiec do swojego pokoju. Zamykając drzwi na klucz przyłożyła ucho do nich, czy aby nikt nie idzie. Będąc pewna, że jest sama rozłożyła księgę na łóżku. Przekładając kolejne kartki, zaczęła przechodzić do rozdziału dla młodych czarodziejek, który zaczynał się słowami  
   ,,Gdy doznasz okrucha miłość, wtedy poznasz ukucie’’  
   Czytając dalszy ciąg z wypiekami na twarzy, Hermiona podsunęła spódniczkę, wsuwając powoli różdżkę do środka swoje komnaty. Odczuwając jak drży, uklękła na kolana przyjmując wygodniejszą pozycję.  
    Kolejne podpunkty wydawały się tylko słówkami, które miały podniecić, Hermione jeszcze bardziej. Wsuwając przy tym bardziej różdżkę w głąb ciasnego skarbu, usłyszała za sobą czyjś szept.
- Hop hop..A niby co ty robisz?
     Hermiona wyjmując różdżkę, obróciła się przodem do nieznajomej, co okazała się dziewczyną w czerni.  
- Kim ty jesteś? – zapytała podekscytowana.
- Ja...Wednesady. Wezwałaś mnie.
  Hermiona opuszczając spódniczkę podeszła do tajemniczej dziewczyny z czarnymi warkoczami. Jej krótka również spódniczka, kusiła widokiem lekko zarośniętego skarbu.  
- Twój skarbik Wednesday. Jest taki inny..
- Uwielbiam go gdy ma lekki zarost. Wtedy mogę go słodko pociągać aż do bólu. Sprawia mi to tyle frajdy.
  Hermiona nie mogąc się powstrzymać już wyciągała dłoń, aż nagle ktoś zapukał.
- Otwieraj. Wiem, że jesteś sama. – mówił podniecony głos Mafloya.
    Wednesday zeskakując podbiegła pod drzwi, dociskając ucho. Przytykając do ust palec kazała być cicho.  
     Malfoy nie dawał za wygraną.  
- No otwieraj bo otworzę ten magiczny zamek. Wiesz dobrze, że to potrafię.
    Na raz..dwa..trzy faktycznie drzwi się otworzyły.  
  Malfoy jednak zastał na sobą wielkiego obrzydliwego pająka.
- Co do jasnej. Skąd Hermiona znasz czarną magię?
    Wednesday stojąc przed nim dmuchnęła mu w twarz fioletowym pyłem.
- Znikąd nie zna, bo mnie zna. To cholerniku spadaj tam….
   Malfoy upadając na ziemię zaczął się staczać po schodach Hogwartu lądując na samym dole.
Hermiona podekscytowana spoglądała na nową przyjaciółkę.  
- Jak to zrobiłaś?
- Proste. Teraz tylko zakopiemy go na cmentarzu. Masz łopatę?
- Że co...Nie mam.
- To znajdziemy.
- Wednesady poczekaj…- krzyczała za nią idąc.  
  Wednesady nie zwracając jednak uwagi na jej krzyk, zaczęła schodzić pod schodach, mijając z uśmiechem krwawiącego z nosa Malfoya.    

pinokio20

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i inne, użył 467 słów i 2631 znaków, zaktualizował 25 paź o 12:38.

Dodaj komentarz