Drobne historie I. Delegacja do Polski, cz. 2

[opowiadanie oparte na prawdziwych wydarzeniach]

***

Promień słońca przeciskał się miedzy zasłonami i łaskotał mnie w nos. Mhmmm… Zerknąłem na zegarek. Dziesiąta. Nie chciało mi się wstawać. Byłem zmęczony wczorajszym dniem: przelot, intensywne spotkania biznesowe, a na koniec ta zwariowana kolacja z Julią. Nic dziwnego, że organizm domagał się snu i odpoczynku.  

Powoli wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Odsłoniłem zasłony i mrużąc oczy spojrzałem na skąpaną w porannym słońcu Warszawę. Nowe drapacze chmur otaczające Pałac Kultury wyglądały jak młodzieńczy popis siły polskiej gospodarki. I w sumie się zgadza – przypomniałem sobie wczorajsze rozmowy o ratingach, statystykach, wskaźnikach i innych duperelach interesujących tylko takich dziwaków jak ja.

"Może by tak coś zjeść?” Wpadła mi do głowy genialna myśl. Koniec końców służbową część mojej delegacji udało mi się zakończyć wczoraj. Ten zapas czasu na dzisiaj, jaki dałem sobie kupując bilety okazał się być zbędny; czyli miałem czas do mniej więcej czwartej po południu.

Włączyłem hotelowy ekspres do kawy. Po chwili pokój wypełnił się ciepłym aromatem. Nalałem sobie kawy do kubka (cienka, zwietrzała, ale zawsze kawa!) położyłem się z powrotem do łóżka i zadzwoniłem na recepcję. Ustawiłem sobie późny check-out ("Oczywiście, nie ma sprawy”. "Dziękuję, pani jest bardzo miła.”) i poprosiłem o przełączenie do hotelowej restauracji. Tam zamówiłem do pokoju omlet z szynką i duży sok pomidorowy ("Oczywiście, nie ma sprawy”. "Dziękuję, pani jest bardzo miła.”) Po kilkunastu minutach cieszyłem się wolno mijającymi minutami jedząc w łóżku całkiem niezły omlet i popijając sokiem. Życie potrafi być całkiem znośne, stwierdziłem banalnie.

Po kilku, a może kilkunastu minutach tego leniwego letargu, wyjąłem z torby komputer. Zerknąłem na kilkadziesiąt mejli z pracy (nic wyjątkowo pilnego; przejrzę potem) i zdecydowałem się przepieprzyć nadchodzącą godzinę na bezcelowym klikaniu po Internecie. Po chwili pomyślałem, ze może warto zobaczyć, co na GG. Może uda mi się jeszcze zamienić słowo z Julią? Kliknąłem w ikonkę słoneczka.

Okazało się, że Julia już tam jest. Wyglądało nawet, że na mnie czekała (poklepałem się w myślach po ramieniu…).
– Cześć! Strrrrrasznie Cię przepraszam za wczorajsze. – zaczęła.
– Nie ma sprawy. – odpowiedziałem – Mam nadzieję że reszta wieczoru minęła bezproblemowo.
– Ech… Szkoda gadać. – skwitowała – A jak plany na dzisiaj? Spakowany?
– Tak. Mam już kartę pokładową. Teraz zostało mi tylko wybrać miejsce na obiad... Może się przyłączysz? – wysłałem tekst i w tym momencie w moim zakutym łbie otworzyła się klapka. Aha! Jest szansa!  
– Hmmm… – odpisała – A gdzie idziesz na obiad? Znowu do 99?
– Nie chce mi się spacerować. Chyba zjem coś w hotelu. Wpadniesz?  
– Na obiad?  
– Na cokolwiek chcesz! Obiad może być potem.
– hahaha! "cokolwiek” ;-) hahahaha! Czemu nie? O której?
– O 12:30 koło recepcji. Jestem w Hiltonie.
– Pamiętam. No to pa!

Zerknąłem na zegarek. 11:30. Czyli miałem godzinę czasu. Leniwe zadowolenie dawno ulotniło się gdzieś bezpowrotnie; poczułem jak zaczyna we mnie pulsować energia i podniecenie.  

Wziąłem kąpiel (trzeba się odświeżyć i zrelaksować). 11:50. Ubrałem się. 11:55. Ogarnąłem jako-tako pokój. 12:10. I łazienkę. 12:20. Około 12:25 byłem w recepcji. Wziąłem pierwszą lepszą gazetę i starałem się czytać…

Minęło kilka długich minut. W końcu zobaczyłem Julię. Miała na sobie białą, biurową bluzkę, ciemne dżinsy i balerinki. Na ramieniu wypchana torebka. Słowem, wyglądała jak przeciętny pracownik, przeciętnego biura w przeciętnej przerwie na obiad. No prawie. Jej długie, ciemnozłote włosy i łobuzerskie spojrzenie od razu zwracały na siebie uwagę. Poczułem silniejsze bicie serca.

– Cześć! – przywitaliśmy się. Krótkie spojrzenie w oczy i bez słowa poszliśmy w stronę wind. Wsiedliśmy, razem z nami trochę gości hotelowych. Szkoda. Chętnie bym odświeżył wczorajszy namiętny pocałunek, ale cóż. Korzystając z paru chwil w windzie patrzyłem na Julię, ciesząc się jej widokiem i niespodziewaną obecnością.

W końcu, po długich sekundach (dłużyły się niczym minuty) dojechaliśmy, wysiedliśmy z windy i przeszliśmy do pokoju. Julia weszła powoli, zlustrowała go wzrokiem i szybko odwróciła się.  

Od razu się pocałowaliśmy; gorąco, zachłannie, namiętnie. Dokładnie tak jak wczoraj w restauracji. Ona, tak jak wczoraj zaczęła masować mi krocze. Tak jak wczoraj czułem pulsowanie krwi w skroniach. Tak jak wczoraj czułem napierające fale podniecenia. Tak jak wczoraj pogłaskałem ją po plecach, przesunąłem rękę po biodrze na jej jędrne pośladki; złapałem je masując zdecydowanie. Drugą ręką położyłem na jej karku czesząc jej miodowe włosy.

Położyliśmy się na łóżku nie przestając się całować; jedną ręką zdjąłem jej bluzkę i rozpiąłem jej dżinsy. Zacząłem jej głaskać jej gładkie, delikatne ciało, jej bok, brzuch. Czułem jak pod wpływem moich dotknięć jej oddech staje się coraz głośniejszy. Dotknąłem jej piersi; syknęła cicho, po chwili jej oddech znowu przyspieszył. Jedną ręką zdjęła swoje spodnie, szybko, nerwowo. Leżała teraz przytulona do mnie w samej bieliźnie. Złapała mnie za pasek, rozpięła mi spodnie; sięgnęła do bokserek i chwyciła mnie dłonią za penisa. Szybko rozpiąłem i zdjąłem swoją koszulę; zsunąłem do końca spodnie.

Leżeliśmy na łóżku w samej bieliźnie, wtuleni w siebie w długim, gorącym pocałunku. Dotykałem jej ud, jej pośladków; gładziłem je zachłannie. Zdjęła stanik; ujrzałem dwie niewielkie, jędrne, śliczne piersi. Dotknąłem jednej dłonią, na początku delikatnie muskając, a po chwili bawiąc się coraz bardziej zdecydowanie jej świeżymi, różowymi sutkami. Moja druga ręka przesuwała się wzdłuż krawędzi jej stringów, raz po raz wsuwając się pod nie. Opuszkami palców czułem, że jest wilgotna, podniecona. Jej ręka coraz ostrzej szarpała mi penisa.

W końcu zdecydowanym ruchem ściągnąłem jej stringi; pomogła mi unosząc biodra. Zobaczyłem śliczny wzgórek, uroczo wygolony w paseczek. Nie nacieszyłem się za długo tym widokiem – Julia zdjęła mi bokserki, po czym pociągnęła mnie na łóżko. Oplotła moje biodra nogami; wszedłem w nią powoli. Poczułem jak na moim penisie zaciska się jej ciepłe, wilgotne wnętrze. – Ochhhh… – westchnęła głęboko. Złapałem ją za pośladek; pchnąłem mocno. I mocniej. Głęboko. – Takk… ochhhhh… occhhhhhh – dyszała.

Kochaliśmy się powoli, smakując każdy ruch. Rytmicznie wchodziłem w nią, w jej ciepłe, rozkoszne wnętrze. Za każdym moim ruchem słyszałem głębokie, coraz głębsze westchnienia Julii. Czułem jak cały pulsuję, jak mój penis nabrzmiewa. W pewnym momencie świat się zakręcił wokół mnie; skończyłem w niej. Popatrzyłem na jej twarz, zamglone oczy, bursztynowe włosy; wciąż oddychała ciężko.  

Znowu pocałowaliśmy się długo, namiętnie. Moja ręka powędrowała w dół, po jej boku, biodrze … moje palce zaczęły bawić się jej mokrą od soków cipeczką. Gładziłem ją, naciskałem raz lekko, raz mocniej, przesuwałem powoli palcami, w końcu zacząłem rytmicznie, nie za szybko przesuwać dwoma palcami. Powoli, niespiesznie, trzymając rytm pocałunku. Razem z językiem tańczącym w jej ustach…

Po kilku minutach Julia zesztywniała; przeszyło ją kilka dreszczy. Uniosła głowę, po czym opadła na poduszkę.
– Hmmm… – uśmiechęła się. – Co teraz?
– Chodź. Weźmiemy razem kąpiel. – wiedziałem czego chcę.

Zacząłem nalewać wody do całkiem sporej wanny. Dolałem olejku z półki. Czapka piany zaczęła szybko rosnąć na powierzchni wody. Wszedłem do wanny, Julia po chwili dołączyła do mnie. Siedzieliśmy naprzeciw sobie; otaczało nas ciepło wody, pary i uspokajający zapach olejku.  
Julia zsunęła się nieco dotykając mnie pod wodą nogami i położyła głowę na krawędzi wanny. – Hmmmmmmmmmmmmm… dobrze mi. – mruknęła.
– Hmmm – przytaknąłem. Zamknąlem oczy, oparłem się plecami o brzeg wanny i zacząłem głaskać pod wodą jej nogę. Najpierw łydka, delikatna, jedwabista. Potem kolano; wolno muskałem palcami wewnętrzną stronę jej kolana. Po kilku długich chwilach udo. Równi gładkie; jedwabiste… wodziłem po nim palcami tam i z powrotem. Ruchy mojej dłoni powodowały lekkie prądy ciepłej wody muskające nogi Julii razem z moją dłonią.
– Mmmm – mruknęła Julia – nie przestawaj.
Moje palce dotknęły jej uda nieco bardziej zdecydowanie. Pogłaskałem ją wolno w pachwinę, przesunąłem palcem wzdłuż i musnąłem jej cipkę. Ciepła woda wirowała wokół jej nóg, potęgując doznania. Poczułem naturalną wilgoć Julii. Podnieciło mnie to; czułem, że mój penis na nowo sztywnieje. Po chwili moje palce delikatnie muskały jej cipeczkę. Julia westchnęła, otworzyła oczy.

Wstałem i bez słowa podałem jej rękę. Wyszliśmy z wanny i przeszliśmy do pokoju; woda ściekała z nas znacząc szlak za nami. Nie dbałem o to; pchnąłem ją na łóżko i zagłębiłem się twarzą między jej delikatnymi udami. Zacząłem powoli lizać wewnętrzne strony jej ud, jej wargi. Po kilku chwilach koniuszkiem języka dotknąłem jej łechtaczki; Julia drgnęła. Zacząłem rytmicznie, niespiesznie przesuwać końcówką języka. Julia westchnęła głośno. Poczułem, jak jej soki, początkowo zgromadzone w cipeczce, zaczynają płynąć po jej udach. Wolno wsunąłem dwa palce do jej cipki, wciąż miarowo drażniąc jej łechtaczkę językiem. Usłyszałem jej coraz bardziej urywany oddech. Czułem, że mój penis nabrzmiał i zaczął pulsować w rytm jej oddechu.

Podniosłem się i obróciłem Julię na brzuch, tak że nogami klęczała na podłodze, a tułowiem opierała się na łóżku. Klęknąłem za nią i zdecydowanym ruchem wszedłem w nią do samego końca. W jej rozgrzane, pulsujące wnętrze. Usłyszałem urwane " Awww…”. Poczułem jak jej ciepła, rozkoszna cipeczka zacisnęła się na moim penisie. Zacząłem ruszać biodrami, mocno i miarowo, dociskając Julię ją do krańca łóżka. Odrzuciła głowę w tył; złapała mnie ręką za kark do pocałunku. Jej język zatańczył w moich ustach; czułem jej oddech, urywający się w rytm ruchów moich bioder.

Tym razem nie było to wolne smakowanie seksu jak za pierwszym razem. Tym razem było to mocne rżnięcie. Jednostajnym, maszynowym ruchem, wchodziłem głęboko w jej wilgotną cipkę. Jedną ręką podpierałem się na łóżku, drugą ręką zacząłem masowałem jej cipkę, rytmicznie, zgodnie z ruchami bioder. Po minucie (dwóch? trzech?) poczułem jak jej wnętrze zaczęło drgać konwulsyjnie, jej palce zacisnęły się na pościeli. Krzyknęła głośno, długo i niekontrolowanie. W tym momencie też poczułem, że osiągam swój szczyt.  

Opadliśmy na łózko i bez słowa przesunęliśmy się na jego suchą część. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę, po czym znowu się pocałowaliśmy, tym razem bardzo delikatnie. Po chwili znowu położyliśmy się obok siebie; Julia wtuliła się we mnie.  

Leżeliśmy w milczeniu. Julia położyła się głowę na moim ramieniu; jej miodowe włosy spływały na mnie. Jedną ręką wolno głaskałem jej gładkie plecy. Oddychała miarowo – zasnęła. Przez szparę w zasłonach patrzyłem się na kawałek miasta za oknem. Ogarnęło mnie lekkie, odprężające odrętwienie.

Minęło może dwadzieścia minut. Julia podniosła głowę i wolno przeciągnęła się, dając okazję do podziwiania swoich ślicznych, jędrnych piersi. "Różowe jabłuszka” to chyba będzie dobre porównanie. Spojrzała na mnie i zorientowała się od razu, na co patrzę.
– Haaa haaa! – zaśmiała się – Podobają ci się? – Po czym nie czekając na moją odpowiedź rzuciła –W sumie udała się nam cudowna przerwa obiadowa!

Termin "przerwa obiadowa” przypomniał, że istnieje coś takiego jak czas. Zerknęliśmy jednocześnie na zegarek. 14:15. Jak dla mnie ok. Miałem jeszcze trochę czasu. Ale Julia nie była w tak komfortowej sytuacji.
– Późno się robi. Będę musiała spadać – powiedziała. Wstała z łóżka i wonnym krokiem podeszła do lustra. "Śliczne ciało, niezła figura” pomyślałem.
– Cholera! Ale jestem poczochrana. – Powiedziała do siebie z uśmiechem. Spojrzała na mnie w lustrze i pogroziła mi palcem, posyłając jednocześnie buziaka. Po czym wyjęła z torebki szczotkę i wolnymi ruchami zaczęła rozczesywać swoje włosy.

Cudowny widok! Jej piękne ciało wyprężone w zalotnej pozie, gładkie nogi, piękne, jędrne pośladki i miodowe włosy, falami spadające na plecy. Nie dałem rady oprzeć. Wstałem i zacząłem powoli iść w kierunku Julii. Czułem jak mój penis sztywnieje z każdym krokiem i z każdym ruchem ręki Julii. Ta nie przestawała się czesać, świadoma efektu, jaki na mnie wywierała. Zobaczyłem w lustrze jej łobuzerski uśmiech. Zamknęła oczy.

Podszedłem i stanąłem tuż za nią, mój penis dotknął jej pośladków. Julia nie przestając się czesać rozstawiła nogi i pochyliła się zachęcająco do przodu. Złapałem ją za biodra i wszedłem w nią powoli od tyłu. Julia pochyliła głowę i zaczęła czesać swe włosy do przodu; poruszałem się w niej miarowo. Czerpiąc radość z dotyku jej wnętrza, z jej wolnych, kocich ruchów, z muskania jej włosów… Przyspieszyłem. Julia odłożyła szczotkę i złapała się rękami o krawędź szafki. Zaczęła rytmicznie ruszać biodrami. Raz dwa. Jej włosy łaskotały mnie; strasznie mnie to kręciło. Wchodziłem w nią coraz szybciej i mocniej. W końcu doszedłem. Wziąłem kilka oddechów i pocałowałem ją w szyję. – Mówiłam Ci już, że jesteś słodki? – mruknęła.
– Ty też.  
– Odprowadzisz mnie na dół?  
– Jasne!

Ubraliśmy się szybko, wyszliśmy z pokoju i wsiedliśmy do windy. Dobra okazja na ostatni pocałunek. Na dole sporo osób; krzątanina jak to zazwyczaj w hotelu.  

Stanęliśmy przy wyjściu. Julia spojrzała mi w oczy.  
– Dzięki za fajny wieczór i miłą przerwę obiadową. – uśmiechnąłem się
– Dzięki, słodziaku! – powiedziała – I do następnego razu! – dodała z tym swoim zawadiackim uśmiechem. Po czym odwróciła się na pięcie i wyszła z hotelu. Pomachała mi jeszcze z zewnątrz.

Wróciłem do pokoju i usiadłem w fotelu. Ogarnąłem wzrokiem to całe pobojowisko: mokrą łazienkę, wygniecioną pościel, mokre ślady na podłodze... Wyjąłem z portfela sto złotych i zostawiłem jako napiwek sprzątającym; "dziękuję” napisałem na kartce. Odchyliłem głowę do tyłu i uśmiechnąłem się. "Warto było!” A teraz czas się zbierać na lotnisko.

PaloAlto

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2734 słów i 15215 znaków.

Dodaj komentarz