Bijące Serce cz.4

UWAGA! Wulgaryzmy i poniekąd anal. :P
***
Rzadko zbierało mu się na zwierzenia, lecz gdy już popadł w stosowny nastrój, dosłownie zalewał ją milionem słów.  
Ten stan miał nawet swoją nazwę..."słowotok".
Szybko zorientowała się, że Vader lubi dżwięk własnego głosu...A jeszcze bardziej, lubi je wtłaczać żonie bezpośrednio do mózgu.

Doszły do Ciebie najnowsze plotki? Cad Bane zdradził że za głowę Jedi Separatyści, te kurwy, dają po milion kredytów. Jestem ciekaw ile wybuliliby za moją...Poniekąd napsułem im trochę krwi, i to już jako dziesięcioletni smarkacz. Pamiętasz akcję z obrony Naboo? Wtedy wysadziłem tę ich przeklęte centrum dowodzenia droidami. Ależ to był ubaw! - uśmiechnął się.
Za to te zielone szczury mnie nienawidzą...Oczywiście, z wzajemnością. Nigdy nie wybaczę oślizgłemu Nute Gunrayowi tego że podpisał na moje najsłodsze kochanie wyrok śmierci. Kiedyś odpłacę gadzinie pięknym za nadobne...
Wiesz że gnojek któremu wyrwałem serducho został nasłany właśnie przez Sepków?  
Ekstremiści którzy przysięgają im wierność, mnożą się jak grzyby po deszczu...Całe szczęście że udało mi się opanować sytuację. Inaczej widziałabyś mnie teraz w trumnie. Podobnie Obiego i jego byłą dziewczynę...Wspominałem Ci o niej? Satine, śliczna blondyneczka. Z cudownie zmysłowymi, krwisto-czerwonymi wielkimi warami...Idealnymi by wjechać pomiędzy nie i czekać aż szczelnie oblepi nimi maczugę. Ależ bym elegancko wymłócił jej gardziołko...Założę się że chłeptała by mleczko z mojego kaktusa, jak zagubiony na pustyni chłepcze cudem znalezione żródełko...

Wyraźnie ją prowokował.

- Jeśli marzysz o oralu ze strony narzeczonej najlepszego kumpla, to leć sobie do niej.
Mógłbyś jednak okazać odrobinę taktu, i nie opowiadać o swoich fantazjach z innymi kobietami, w czasie kiedy mnie tak jakby pierdolisz.

- Ciszej, kochanie. Bo jeszcze ktoś Cię usłyszy i nas nakryje. Chyba tego nie chcesz? By wszyscy dowiedzieli się, że kochasz być ruchana przeze mnie na widoku?

Nie do wiary, jeszcze miał czelność ją besztać. Nabrała chęci by wyrwać się z jego uścisku. Zaraz to zauważył.

- Wybacz, masz rację, Słodziutka. Zachowałem się jak świnia. Nie ma dla mnie usprawiedliwienia. Księżna Satine nic dla mnie nie znaczy, nie chcę jej...Ty jesteś moją Królową. Od zawsze. Od kiedy pierwszy raz Cię ujrzałem, nie mając pojęcia kim naprawdę jesteś.

Oczyma wyobraźni cofnęła się wstecz, do czasów kiedy była koronowaną głową, ukrywającą się w przebraniu, w łachmanach nędzarki, mając 14 wiosen. Anakin miał wtedy zaledwie 9.  

- Pamiętam Cię, już obnażoną jako Władczynię Naboo, na schodach Wolności. Wystrojoną po królewsku w wytworne szaty. Spoglądałaś na mnie z wysoka. Wydawałaś się taka niedostępna. Nieosiągalna dla kogoś takiego jak ja, małego śmiecia znikąd...
Ale już taka nie jesteś. Od tamtej pory wiele się zmieniło. - syknął z zadowoleniem.  
Bo stukam byłą królową...mojego anioła ze snów...niesamowite doznanie. Kumple z Dzielnicy Niewolniczej nigdy by mi nie uwierzyli, jakie szczęście przypadło w udziale...ruchać arystokratkę. Stwardnieli by na samą myśl!

Czuła że posuwa ją delikatniej, że żga ją drutem niemal czule, jakby chciał ukołysać jej pusię do snu. Zrobiło się naprawdę błogo i milutko. A że oprócz tego bardzo umiejętnie brandzlował jej kwiatuszka, oczy zaszły jej mgłą.

- Aniele, czemu masz nade mną aż taką władzę? Czyżby to naprawdę jedynie wina przykrego dzieciństwa? Przyznaję że jako szczenię urodzone w niewoli, zwykły żebrak; mam dziwną słabość do tytułów szlacheckich...
Sądząc po tym, jak żywo na mnie reagujesz, jak twoja pipcia śpiewa gdy wbijam w nią swój duży gwóźdź; dochodzę do wniosku że błękitna krew lubi też mnie...- jego perlisty śmiech rozniósł się echem po okolicy. Amidala zamarłaby w bezruchu, gdyby nie było jej tak przyjemnie za sprawą rozciągającego ją fleta.

- I teraz mogę Cię mieć kiedy tylko zechcę, prawda?
- Prawda. - wymsknęło się jej, zanim zdążyła o tym pomyśleć. Co go chyba w jakiś sposób rozczuliło.

- Och, moja śliczna, jak dobrze że już się nie gniewasz. Zaczekaj, wynagrodzę Ci zniewagę.

Pisnęła, nie spodziewając się że wyjmie z niej męskość i położy na podłodze. Ani że przytknie swe niebiañsko chłodne wargi do jej piczki, i zacznie kąsać jej łechtaczkę. Zawyła, czując jak z premedytacją ssie jej bezbronny, zroszony soczkiem kwiatuszek. A potem próbuje przewiercić go na wylot językiem.

- Ooo kurwa, nieprzestawaj! Zabraniam Ci kiedykolwiek przestać, to rozkaz, generale Skywalker! WIERĆ! PRZELEĆ MI SZPARĘ SWYM BEZCZELNYM JĘZORKIEM.

Rozwarł jej uda i posłusznie orał ją swym ozorkiem, poruszając nim po jedwabistym kroczu Padme w przód i w tył.

- O-o-o tam tam, liż jeszcze głębiej, atakuj mięsko, moja cipka chce być wylizana do czysta! Wychłepcz każdą kroplę soczku z brzoskwinki, mmmmm....- spazmatycznie dociskała jego lokowatą głowę do swego sromu, spragnionego nieustannego lizanka.
- Atakuj! Przemiel swoją chłoszczącą łopatką moją pizdę arystokratyczną. Przerżnij tym słodkim mlaskaczem. Ładnie Cię prosi...

I właśnie to robił. Pracował nad nią wytrwale, dopóki zaczęła wyciekać tak obficie że nie nadążał ze zlizywaniem. Istniało niebezpieczeństwo że zaraz dojdzie, czego wolał uniknąć. Nie chciał by zabawa skoñczyła się tak prędko. Dlatego przestał, jednocześnie unieruchamiając jej biodra. Bezskutecznie próbowała napierać na jego twarz.
- Hej! Co to ma znaczyć? Liż mnie jeszcze, w tej chwili!

Ale on uśmiechał się tylko, chuchając jej w szparkę.  
- Bo zaraz Cię znienawidzę - wysapała wściekła do żywego. Nie przypuszczała co ją czeka, nawet gdy zerwał sobie zębami skórzaną rękawicę...Przez moment wydawało jej się, że oczy męża z głębokiego błękitu zmieniły kolor na wściekłą żółć. Smocze oczy, pionową żrenicą wzdłuż nich...
"Nie. To niemożliwe. Musiało mi się przewidzieć, to omam." - stwierdziła w myślach.

Kiedy jego durastalowe palce niespodziewanie wślizgnęły się w jej szczelinkę, jęknęła z rozkoszy. Metalowe opuszki były lodowato zimne, wspaniale chłodziły jej rozpaloną cipcię. Oczy powędrowały w głąb mózgu przez te niesamowicie przyjemne doznania.
- Poruszaj nimi, błagam. Moja szparka bardzo tego potrzebuje. - zdołała wyjąkać w ekstazie.
Zapragnęła zacisnąć usta na jego pytonie. Ta wizja podnieciła ją szalenie.

- Cierpliwości, Maleńka. Wszystko w swoim czasie. - zapewnił żonę.
Nie miała wyjścia, mogła tylko wyobrażać sobie jak obejmuje jego męskość i wypycha nią policzki. Dała mu się więc nadziać na sztuczną rękę.
Całe szczęście że mecha-palce były dłuższe od naturalnych. Mogły nienaturalnie i cudownie skrobać ją po ściankach przytulnej pochewki. Ściankach które z miejsca oblały się wilgocią.
- Kochane paluszki, czyńcie swoją powinność! Niech i żoneczka czerpie z nich...korzyści.- zakomenderował, śmiejąc się cicho.
Był taki silny że unosił ją całą, tylko przy pomocy trzech palców, które tkwiły głęboko zanurzone w jej cipce.
Nie czekając ani chwili dłużej, położyła mu dłonie na ramionach i zaczęła na wyścigi ujeżdżać pierdolącą ją robocią rękę. Impulsy elektryczne rozchodzące się w jej drażnionej dziurce doprowadzały ją do szaleństwa.
- Więcej, więcej, chcę! - jęczała. Krótko trwało, zanim zanurzone w jej szparce mecha-palce sprawiły że zaczęła tam dosłownie chlupotać.
Soczek z brzoskwini Amidali zaczął rozbryzgiwać się na wszystkie strony.
Nie była gotowa na kolejną rewelację...Ujeżdżając palce męża nieoczekiwanie poczuła jak coś spiczastego próbuje rozewrzeć jej pośladki. Zorientowała się że to Vader próbuje wedrzeć się między jej dwie półkule. Chce wślizgnąć się w drugą czeluść swym magicznym, niewidzialnym językiem...Załkała słodko, gdy intruz nieprzerywanie zagłębiał się w bezbronnego anusa dziewczyny.
- O tak...Wyliż swej Pani odbycik, wierny Piesku...- wyraziła na głos życzenie.
Któremu On miał zamiar zadośćuczynić aż nadto.
Wbijał się fantomowym ozorkiem w pupcię, którą ona wywijała, miaucząc jak opętana.
Niewidoczny ludzkim wzrokiem twór początkowo władczo napierał, po czym wdarł się do środka. Krzyknęła.  
Było tak, jakby jakaś śliska, gruba, wężowata serpentyna powoli wypełniała jej dupcię, włażąc w każdy zakamarek, i spiralnie się w nią wwiercając.

Nadmiar niezwykle silnych wrażeń sprawił że Amidalę ogarnęła lekka panika.
- Kochanie, potrzebuję twardości w ustach. Daj mi Twoje pyszne żądło do possania.  
Zadowolony Vader spełnił ochoczo i te żądanie.
Niewidzialna siła obróciła ją tak, że unosiła się do góry nogami, a potem naprowadziła jej twarz na wzwiedzionego drąga.
Otworzyła szeroko usta by natychmiast pochłonąć upragnionego, spiczastego fleta.
Jednocześnie poczuła jak jej kochanek zlizuje z jej ud nektar, ich wspólne płyny miłości. Gdy skończył, powrócił wargami do jej łona.
Zaś fantomowy jęzor metodycznie rżnął ją w dupę.
Oszalała z podniecenia, z faktu że oto ukochany mąż wypełni wszystkie jej trzy dziury naraz, wessała jego pytona w gardło najszybciej jak potrafiła. Ledwo przez kilka sekund zdołał poruchać ją w usta, doszła; doznając tak silnego orgazmu, że jej krzyku nie zadusił nawet kutas, tkwiący głęboko w jej gardle...

CDN.

Princesska

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i thrillery, użyła 1687 słów i 9734 znaków, zaktualizowała 5 lut 2018. Tagi: #Sex #SW #dreszczyk #fantasy

1 komentarz

 
  • agnes1709

    "- Atakuj! Przemiel swoją chłoszczącą łopatką moją pizdę arystokratyczną. Przerżnij tym słodkim mlaskaczem. Ładnie Cię prosi..." *** "- Hej! Co to ma znaczyć? Liż mnie jeszcze, w tej chwili!" *** "Było tak, jakby jakaś śliska, gruba, wężowata serpentyna powoli wypełniała jej dupcię, włażąc w każdy zakamarek, i spiralnie się w nią wwiercając." No kurwa, upadłam i kwiczę, płaczę ze śmiechu. Jesteś świetna, ŚWIETNAAA!!!

    5 lut 2018