Bez zobowiązań.

Bez zobowiązań.-Żartujesz?- Prawie krzyknęłam do słuchawki, słysząc pomysł Sandry.-Dopiero co weszłam do domu. Daj żyć.- Kto jak kto, ale ona miała szalone pomysły, ale tym razem nie miałam zamiaru się zgadzać.
-Dziewczyno, nie załamuj mnie, - próbowała mnie wziąć na ten słodki głosik- mój Marek weźmie kolegę…- No tak. Wiedziałam, że to wyjście musi mieć podwójne dno. Moja kochana przyjaciółeczka nie spocznie póki nie znajdzie dla mnie faceta.- Podobno niezły koksik..- W jej glosie słyszałam lekkie podniecenie. Byłam pewna, że wypowiadając ostatnie słowa, mało nie wybuchła od środka.- Ok. Słuchaj.- Nie odzywałam się, ale uśmiech nie chciał zejść z mojej twarzy, wyobrażając sobie teraz, jak musi krążyć po pomieszczeniu szukając odpowiednich argumentów, bym się zgodziła.- Jeżeli tylko Ci się nie spodoba, to dasz mi znać i zmyjemy się.- Czekała na jakąkolwiek moją reakcję, ale nie kwapiłam się, by dać jej jakąś odpowiedź.- halo?
-Jestem.- Nie widziałam za bardzo w tym sensu. Szczerze, to miałam dość jej akcji zeswatania mnie z jakimiś dupkami. Przecież mam idealne życie. Idealne z mojej perspektywy. Własne mieszkanie, dobrze płatna praca i możliwość posiadania wszystkiego co mi się spodoba. Dosłownie. Nie patrzę na cenę, czy na to, że nie ja powinnam robić pierwsze kroki. Przykład? Nie raz zdarzyło mi się w piątek po stresującej pracy, zaglądnąć do pubu. No cóż. Alkohol, obiekt godny uwagi, pokój w hotelu i seks. Tylko tyle. Nie potrzebuje więcej. Nie chcę kolejnych spotkań z tymi gośćmi. To bez sensu. A jeżeli na trzeźwo inaczej bym ich postrzegała? Cholera wie, co ja widziałam po pijaku, co mi się podobało. Musiałam natychmiast zaspokajać swoje żądze, iż mój różowy przyjaciel mieszkający w szufladzie przy łóżku, już mi się znudził. Chciałam chyba poczuć wszytko to, czego mi brakuje. I na razie nie zamierzałam z tego rezygnować. Nawet za milion dolców. Bo po co?- Sandra, posłuchaj.- Byłam zmęczona. Miałam wielką ochotę zjeść jakąś pizze i zasnąć przed telewizorem.- Czy ty wiesz, że jest środa? Kto normalny chodzi na imprezy w środku tygodnia?- Miałam nadzieję, że przynajmniej tym przebłyskiem w mojej głowie, zdołam ją odsunąć od tych zamierzeń.- Zwariowałaś!
-No nie przesadzaj. Myślisz, że ja się nie dowiem o twoich samotnych wypadach?- Wpadłam. Byłam pewna, że nikt o tym nie wie. – O 19 zaglądam do ciebie i liczę, że nie będę musiała zacząć Cię ubierać jak małą dziewczynkę.- Nie miałam wyjścia. Może jutro szef się nie zorientuje, że będę chodziła jak zjawa po redakcji.- Liczę, że nie będę musiała tego robić.- Gderała do tej słuchawki a ja odstawiłam telefon kawałek od ucha, usiłując otworzyć sałatkę z kurczakiem. Męczyła mnie już ta rozmowa, zważywszy na to, iż wskazówki na zegarku minęły fragment, gdzie widniała liczba 17, więc by swobodnie się przygotować, musiałam rzucić słuchawką.- Oj, kończę, bo teraz to ja się nie wyrobię!- Nareszcie. - Do zobaczenia!- Mruknęłam, mając wypełnione usta zieloną sałatą. W połączeniu z resztą składników smakowała wyśmienicie.

*

Tuż przed 20, dojeżdżałyśmy pod umówiony klub. Nie słuchałam mojej towarzyszki, nawet nie wiem o czym paplała przez całą drogę. Może o tym całym Andrzejku? Żałosne. Myślała, że w końcu mając 28 lat, zacznę myśleć inaczej. Sądziła, że jestem w stanie rzucić wszystko i poświęcić swoje życie "jedynej” osobie, którą wreszcie spotkam. Czy tak będzie? Wątpię. I co potem? Przed ołtarz w białej sukni, życzenia od rodziny, która wreszcie się ucieszy, że zmądrzałam i podróż poślubna z której wrócę z brzuchem? Dziękuje. Niech zostanie tak jak jest. Jest dobrze. Naprawdę.  
Gdy tylko zobaczyłam szyld błyszczący na pół miasta, poczułam ulgę. Miałam plan, że co by się nie działo, mam się dziś świetnie bawić.
-No no no.. –Usłyszałam za plecami. No tak. Zapomniałam, że nie jestem sama.- Ale się odstawiłaś. Tylko teraz chyba cię nie wpuszczę do środka.- Spojrzałam na nią zaskoczona, nie wiedząc o czym ona mówi.- Stara, bo mój Marek straci dla ciebie głowę!
-Ej, weź przestań.- Mlasnęłam niezadowolona z tego co mówi, chociaż nie powiem, cieszyło mnie to.- Chyba nie po to tu dziś mnie przywlokłaś.- Nie chciałam przesadzić z wyglądem. Po dość długim prysznicu, zdążyłam jedynie zrobić sobie makijaż i gdy tylko zamknęłam drzwi szafy, rozległ się dzwonek do drzwi. Ubrałam herbacianą mini, z zamkiem na całej długości pleców i szpilki idealnie podkreślające moje nogi.- Chodź już. Chcę się napić.- Nie zwracając już na jej śmiech, ruszyłam do drzwi. Już od schodów widziałam wybranka Sandry, siedzącego z kimś przy barze. W jednym miała rację. Niezłe ciacho.- Idziesz?- niepotrzebnie zwróciłam się do koleżanki, bo niczym ćma do lampy ciągła w ich kierunku. Od razu Rzuciła mu się na szyję, a ja nie chcąc na to patrzeć, zamówiłam sobie drinka.

Po przełamaniu pierwszych lodów i zawarciu znajomości, okazało się, że ten koleś naprawdę nie jest taki zły. Widać po jego budowie ciała, że ćwiczył. Obcisła koszulka polo, świetnie na nim wyglądała, a ten tatuaż na ręce utwierdzał mnie w tym, że to nie kolejny przylizany dupek, przy którym musiałam się upić albo udawać kompletnie pijaną, bym mogła się zmyć. Widziałam, że się mu podobam. Nie bez powodu czuje na sobie jego wzrok podczas tańca. Moje ruchy na parkiecie stały się bardziej odważniejsze, zachęcające go do przyłączenia się. Nie musiałam długo czekać na reakcje. Momentalnie poczułam obecność drugiej osoby za plecami. Jego dłonie na moich biodrach. Wiedziałam, że nie jestem mu obojętna.  
Odwróciłam się twarzą do niego i zaczął się ten zmysłowy taniec. Kręciłam bioderkami najładniej jak umiałam. Nasze ciała były coraz to bliżej siebie. Czułam między nami jakąś magiczną siłę, jakby wytwarzały się między nami niewidzialne iskierki, które mają zaraz wywołać potężny wybuch. Dzięki napojom alkoholowym, byliśmy bardziej śmielsi w stosunku do siebie, pozwalaliśmy sobie na więcej. Jego dłonie błądziły po moich plecach zjeżdżając od czasu do czasu na moje pośladki, na których zaciskały się jego palce niczym imadło. Oj jak mnie to jarało. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka zaraz po tym, jak poczułam na szyi jego oddech. Ocierał się o mnie coraz bardziej, dzięki czemu wiedziałam, że tak jak ja jest bardzo podniecony.
-Idziemy do mnie?- usłyszałam tuż przy uchu. Bardzo się cieszyłam, że tym razem nie będę musiała tego sama proponować. Jednak perspektywa nocnej ucieczki z jego mieszkania nie była tym, czego chcę. Nie miałam pojęcia gdzie możemy się zaszyć na te kilka chwil. -Hmm?
-Wolałabym nie.- Zaraz po tym, wiedziałam, że strzeliłam gafę. Mógł przecież pomyśleć, że jestem jakąś pieprzoną cnotką, która chce randkować zamiast się pieprzyć.- To znaczy..- Nie wiedziałam jak wybrnąć z tej sytuacji. Przez moją głowę przelatywało milion obrazów na sekundę, a ja szukałam odpowiedniej opcji, rozglądając się na boki, po prawie opustoszałym już pomieszczeniu.- Chodź.- Nagle miałam pomysł. A raczej pewną fantazję. Ciągnęłam go za rękę, szukając wzrokiem Sandry. Cholera. Musieli się zmyć, a ja nawet nie wiem kiedy.
Otworzyłam drzwi i po uprzednim sprawdzeniu, czy jesteśmy sami, przekręciłam klucz w zamku. Zaraz potem poczułam znajomy zapach perfum.
-No ładne miejsce, - szepnął zniżonym głosem, - myślisz, że nikt nie będzie chciał tu wejść?- Mimo, że nie patrzyłam w jego stronę, domyśliłam się, że na jego ustach pojawił się uśmiech.
-Teraz się wszyscy rozchodzą, - starałam się koncentrować jedynie na tych delikatnych pocałunkach składanych przez niego na szyi.- Mamy jakieś 20 minut..
Odwrócił moje ciało tak, że staliśmy ze sobą twarzą w twarz. Spojrzałam w jego pełne pożądania oczy, a z nich zjechałam na lekko rozwarte zbliżające się usta. Gdy tylko się spotkały, miałam wrażenie, że nie istnieje nic, tylko ta chwila. Jego język bez pardonu wbił się do środka i jeździł po moich zębach i podniebieniu, ciągle dotykając mojego. Byliśmy tak siebie głodni, że każde z nas, chciało być górą nad drugim. Wolnym krokiem przesuwaliśmy się w stronę umywalek. Przygryzł moją dolną wargę, dając do zrozumienia, że tym razem to ja, muszę się dostosować do zasad. Mogło tak być. Chciałam być zdominowaną, odpowiadało mi to.
Za plecami czułam zimną porcelanę. Andrzej nie przestawał mnie całować. Kąsał moją skórę i patrzył na reakcję mojego ciała. Byłam rozdarta. Zamknęłam oczy i skupiałam się na tych dreszczach, które przemierzały każdy fragment mojego ciała. Jego ręka uniosła nogę do góry, gładząc ją i ściągając przypadkowo szpilkę. Wędrował nią do góry, tworząc swoją drogę opuszkami palców. Gdy dotarł do pośladków, wciągnęłam głęboko powietrze, wypychając biodra w jego stronę. Tak bardzo chciałam aby dotknął moich majtek. Potrzebowałam bliskości, nie zabawy. Nie chciałam się kochać. Nie potrzebowałam żadnych czułości. Chciałam pierdolenia. Mocnego. Patrzyłam na niego, próbując jakoś mu to przekazać. Nie koniecznie słownie. Bałam się, że nie zrozumie. Jednak, gdy trochę za mocno chwycił mnie za boczki i posadził na umywalce, byłam pewna, że chce tego co ja. Odchyliłam głowę do tyłu, by miał doskonały dostęp do mojej szyi. Całował mnie z pasją, a jego dłonie zwinnie odsunęły zamek sukienki. Zsunął ją z ramion, a razem z nią koronkowy stanik, uwalniając dwie półkule z stojącymi na baczność sutkami. Dyszałam i czekałam na kolejny ruch. Prawie krzyknęłam, czując jak na jednym z guziczków zacisnęły się wargi. Lizał, ssał i przygryzał go wywołując u mnie zawroty głowy. Chwilę później zmienił pierś, a ja zaczęłam się wiercić chcąc przyśpieszyć jego ruchy. Nie wiedząc kiedy, na moim wzgórku łonowym spoczęła silna dłoń. Zaczęła masaż, przy którym majtki były już całkowicie nasączone moimi soczkami. Chciałam więcej i więcej, a on jakby czytając w myślach robił dokładnie to czego potrzebowałam. Pochylił się i przejechał językiem po skąpym materiale. Musiałam oprzeć głowę o lustro, gdyż nie mogłam wytrzymać już tego napięcia. Jego palce delikatnie odchyliły majtki na bok i wpił się w moją kobiecość. Zlizywał wszystko co zdążyłam wyprodukować. Jeździł koniuszkiem języka z góry na dół doprowadzając mnie do szaleństwa. Co chwilę zerkał na mnie, sprawdzając czy jestem zadowolona.  
-Pieprz mnie..- Wyjęczałam między kolejnymi pchnięciami jego palców w moje wnętrze. Brakowało mi tchu, lecz wiedziałam, że mam blisko, dlatego jak najszybciej chciałam poczuć w sobie coś większego. Dozownik na mydło wbijał mi się w plecy. Poprawiłam swoją pozycję na nie zbyt wygodnej "kozetce”. W tym czasie przed moją cipką zjawił się sporej wielkości penis. Powinnam była zrobić jakiś ruch, ale nie było na to czasu. Przygryzłam zębami wargę i czekałam aż się zbliży. Ruszył dłonią w górę i w dół po swoim członku, jakby nie mógł już wytrzymać tego napięcia. Nadal trzymając go, jeździł wilgotną główką po nabrzmiałym sromie, rozcierając białą maź. W jednej chwili brakło mi powietrza w płucach. Poczułam piekący ból. Jakby coś rozrywało mnie od środka. Spojrzałam w dół i zobaczyłam jak jego członek zanurzył się we mnie ledwo połowę. Ściągnęłam podkurczoną nogę i teraz obiema objęłam go w pasie. Odrobinę wyszedł, by zaraz wcisnąć się już do samego końca. Jego ruchy z początku wolniejsze, stały się szybsze i bardziej sprecyzowane. W środku rozpierał moje ścianki, a one dopasowywały się do jego kształtu. Andrzej pochylił się nade mną i przygryzał moje sutki. Jęczałam coraz głośniej, nie zważając, że ktoś nas może usłyszeć. Poruszał się we mnie w takim tempie, że nie byłam w stanie wytrzymać i powstrzymać nadchodzący orgazm. Gdy już byłam na skraju przepaści, nagle przerwał. Chwycił mnie za ramiona i postawił na ziemi. Zostałam odwrócona tyłem, dzięki czemu widziałam się w lustrze. Najpierw sprawdził poślizg, przejeżdżając palcami po mojej muszelce, a zaraz potem wbił się do końca w moje wnętrze. Wcale nie zaczął od wolniejszych ruchów. Od razu poruszał się szybko. Czułam jedynie narastającą rozkosz. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam swoje ciało zroszone potem, poruszające się w rytm pchnięć. Piersi ocierały swoimi guziczkami o zimną porcelanę, dodając mi dodatkowych doznań. Za mną stała sylwetka mężczyzny z lekko uniesioną koszulką, dzięki czemu mogłam napawać się widokiem pięknych mięśni. Facet stękał i dotykał moich pośladków, raz po raz przymykając oczy, jakby chciał zapamiętać tę chwilę. Ten widok przeważył wszystko. Do uszu docierały do mnie mlaśnięcia jąder o moje ciało. Gorąco powoli zalewało mnie od środka. Odczuwałam delikatne pulsowanie w środku.. Dreszcze zapanowały nad całym moim ciałem. Przed oczami zapanowała ciemność w której chciałam zostać. Każda ze ścianek pochwy mocno zaciskała się na penisie, wywołując prawie natychmiastową reakcję mojego kochanka. Spełnienie przyszło tak nagle, że nawet nie czułam kiedy Andrzej wyciągnął swojego twardziela i wystrzelił na moje plecy.
Oparta, z głową w dół, próbowałam dojść do siebie.
Powoli moje zmysły zaczęły pracować. Próbowaliśmy unormować nasze przyśpieszone oddechy. Gorąca sperma spływała w dół moich pleców, by zaraz wchłonąć się w miękki ręcznik papierowy.  
-Halo! Dosyć już tych schadzek na dzisiaj!- Głośne walenie do drzwi dopiero nam uświadomiło, że od pewnego czasu za nimi można było dostrzec jakiś ruch..- Wyłazić!- Z lekkim uśmiechem na twarzy zaczęłam się ubierać.  
-Muszę się czegoś napić.- Spojrzałam na towarzysza, dając mu znak, że ten wieczór nie musi się jeszcze skończyć.- Idziesz? – Nie zważając na jego zawadiacki uśmiech, ruszyłam ku wyjściu..

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2693 słów i 14483 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Meggi

    Mia, dziękuję za wyrażenie swojej opinii. Cieszę się, że wyłapałaś coś, czego ja nie zdołałam zrobić :) jestem ci za to wdzięczna. Pozdrawiam :*

    20 lis 2014

  • Użytkownik Mia

    Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to podwójne stopniowanie. Błąd językowy. "Bardziej odważniejsze" i tym podobne to jakaś bzdura. Albo odważniejsze, albo bardziej odważne.  
    A poza tym opowiadanie całkiem całkiem :)

    18 lis 2014

  • Użytkownik Meggi

    dziękuję @marek :)

    18 lis 2014

  • Użytkownik Meggi

    szczerze, nie planuje kolejnej części

    15 lis 2014

  • Użytkownik Sami

    Czekam na kolejną część :)

    15 lis 2014

  • Użytkownik Cam

    boskie..

    14 lis 2014