Masz wiadomość. - cz.8

Minęły dwa tygodnie odkąd odkryłem że kolega z pracy zamieszany jest w ten cyrk z tajemniczymi smsami. Od akcji z wykradaniem teczek pracowników dokładnie się mu przyglądałem. Zachowywał się jak zwykle, jakby nie zdawał sobie sprawy że wiem co robi. Poczyniłem nawet głębsze podchody lecz także nie odkryłem nic ciekawego. Codziennie po pracy wracał do domu, mieszkał daleko ode mnie. Podróż codziennie po pracy spod jego domu do siebie zajmowała mi prawie godzinę. Jednak ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, wydawało się że faktycznie, że nie jest on powiązany w żaden sposób z tym co się dzieje. Zacząłem poważnie się zastanawiać czy to przypadkiem nie jest zwykła podpucha, czy ktoś przypadkiem nie chce naprowadzić mnie na mylny trop. Ku mojej uciesze, od tamtego dnia wykradania teczek nie stała się żadna tragedia, nikt w niewyjaśnionych okolicznościach nie zniknął z tego świata.  

     Poniedziałek rano, nienawidzę tego dnia. Nie dość że od niego zaczyna się mój tydzień w pracy, to lata edukacji nauczyły mnie że ten dzień jest przeklęty nieważne co by się wydarzyło.
Jako że jestem na urlopie to mógłbym sobie dłużej pospać ale niestety, moja sielanka trwała już zbyt długo. Leżąc w łóżku usłyszałem pukanie do drzwi. Z wielką niechęcią podniosłem się z łóżka, nałożyłem spodnie od starego, podartego dresu i poszedłem otworzyć drzwi.

- Witam, przesyłka do Pana.
Kurier wręczył mi pudełko, odwrócił się na pięcie i poszedł.
- Dziwne. – pomyślałem sobie. – zazwyczaj trzeba się podpisać, potwierdzić odbiór paczki. Już wtedy wydało mi się to dziwne. Mimo wszystko, poszedłem z paczką do pokoju i zaciekawiony zacząłem rozpakowywać pudło.  
Długo nie musiałem kopać aby znaleźć liścik który leżał na pudełku zaraz pod czarną folią w które owijane są paczki.
„Mam dla Ciebie zadanie” – głosiła kartka.
Już wiedziałem że coś się święci. Otworzyłem pudło a w środku znalazłem czarne dresy i kolejny liścik.
„Załóż je wieczorem, przydadzą się.”
Na tym skończyły się instrukcję. No nic, z jednej strony przywykłem trochę do tego i nie wywarło to na mnie takiego wrażenia jakie robiło gdy po raz pierwszy dostałem tajemniczą wiadomość ale mimo wszystko byłem zaintrygowany. Zastanawiało mnie co tym razem będę musiał zrobić. Wykraść kolejne akta, zabić kogoś? W głowie rodziło się pytanie za pytaniem, ale na odpowiedź jak zwykle w takich przypadkach nie musiałem długo czekać. Nie minęła minuta ja usłyszałem moje ukochane.

*pip**pip*
Oho, doszedł sms.
- Mam nadzieję że przesyła dotarła.
- M

*pip* *pip*
- Załóż dresy i o 18 czekaj w parku naprzeciwko kawiarni „Centrum”.
- Pamiętaj, ja widzę wszystko.
- M.

-Znowu się zaczyna, a już miałem nadzieję że będę mieć spokój. – pomyślałem.

Bałem się co mnie spotka o 18 lecz wiedziałem że nic strasznego skoro będzie to środek dnia w dodatku w miejscu gdzie jest pełno ludzi. Zająłem się porządkami. Posprzątałem w szafie, tym razem nie wygrzebywałem starych płyt w obawie przed tym co się może na nich znajdować. Po porządkach w pokoju postanowiłem uporządkować troszkę kuchnię. Mojego współlokatora nie widziałem od tygodnia ale przywykłem do tego. Nie był to pierwszy raz gdy tak znikał.

Zbliżała się 18. Dokładnie była 17.40. Kompletnie wypadło mi z głowy to że miałem iść do parku. Sprzątając schowałem dresy do szafki z resztą ubrań. Jako że cały dzień siedziałem w domu, troszkę posprzątałem, postanowiłem wziąć prysznic bo już nie mogłem ze sobą wytrzymać.  
Cudowne uczucie, ciepły strumień wody spływa na mnie a ja nie myślę absolutnie o niczym. Przestałem tak z 10 minut w bezruchu. Wyszedłem spod prysznica, zawinąłem się ręcznikiem i poszedłem do pokoju. Otworzyłem szafę z ubraniami. Drzwi od szafy od wewnętrznej strony miały zamontowane lustro. Szukając jakiegoś czystego ubrania natrafiłem na czarne dresy. Przerażony spojrzałem na zegarek, pokazywał 18.26.
- Boże! Jak mogłem zapomnieć?!
Wyjąłem szybko dresy z szafy i odwracając się kątem oka zobaczyłem że coś z lustrem jest nie tak.

Na lustrze, czerwonym sprayem, dokładnie takim jak na samochodzie w dniu napadu na mojego brata, napisane było.
„Chyba umawialiśmy się w parku.”
- M

Poczułem przerażenie. Natychmiast pobiegłem do drzwi od domu, były zamknięte.  
- Kto to napisał?! – krzyknąłem. - Wyjdź z ukrycia!

Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Byłem przerażony ja nigdy dotąd. Jak to się tu znalazło, kto to napisał i jak się tu dostał. Wybiegłem z pokoju aby sprawdzić drzwi, były zamknięte.
- Ten psychol musi mieć klucze albo dalej jest w moim domu. – pomyślałem.
Złapałem za nóż z kuchni i przeszukałem cały dom, nikogo nie znalazłem.
Stwierdziłem że nie mogę tutaj zostać. Złapałem za klucze od samochodu i wyszedłem z domu. Pojechałem do pierwszego lepszego motelu. Nie stać mnie było na coś lepszego więc trafiło na mały motel niedaleko mojego domu.
- Wszędzie bezpieczniej niż w domu. – pomyślałem.

Podszedłem do recepcji. Za ladą siedziała starsza, grubsza pani z obrzydliwym pieprzykiem na twarzy. – Chciałbym wynająć jednoosobowy pokój. – powiedziałem do niej z lekkim obrzydzeniem w głosie.
- Wolne są tylko trójki. – odparła chrypliwym głosem.
- Niech będzie. – powiedziałem dysząc bo chciałem jak najszybciej zamknąć się w pokoju.
Dostałem kluczyk z przypiętą karteczką z numerkiem. Pokój 333.
- Dobrze że nie 666. – pomyślałem i poszedłem do swojej kwatery.

Wszedłem do pokoju, był obskurny. Stare, 30 letnie tapety odklejały się od ścian. Naprzeciwko trzech pojedynczych łóżek, stał stary kineskopowy telewizor.
- Ciekawe czy chociaż odbiera więcej niż jeden program. – pomyślałem.
Usłyszałem jakieś kroki na korytarzu ale nie zwracałem na to uwagi, w końcu jestem w motelu a to jedyny wolny pokój więc nic dziwnego że ktoś się kręci.

*pip*pip*
Dostałem sms, numer nieznany.
W wiadomości było dołączone zdjęcie drzwi do mojego pokoju.

Gdy to zobaczyłem, na całym ciele dostałem gęsiej skórki.
Usłyszałem jak ktoś rusza się pod drzwiami.
Natychmiast zerwałem się w ich kierunku. Gdy je otworzyłem zobaczyłem jak zakapturzona postać uciekała długim korytarzem, rzuciłem się w pościg. Wybiegliśmy przed motel i zmierzaliśmy w kierunku centrum miasta. Brakowało mi już tchu ale nie odpuszczałem, to mogła być jedyna okazja na odkrycie kim jest ta osoba.
Na moje szczęście tajemniczy prześladowca zderzył się z kimś i upadł na ziemię.
Podbiegłem do niego i łapiąc go za ramię odwróciłem na plecy.

- W co ty ku*wa pogrywasz?! – wykrzyczałem.

*Koniec części 8.*

TopSecret

opublikował opowiadanie w kategorii dramat i kryminalne, użył 1243 słów i 6886 znaków.

Dodaj komentarz