Materiał odrzucony.

Kiedy Cię znów zobaczę?

Kiedy Cię znów zobaczę?Szła lasem. Było już grubo po północy. Tak no właśnie: kto wraca do domu lasem grubo po północy?
A wraca lasem grubo po północy ten kto ma najbliższą drogę tendy do domu. Chciałabym powiedzieć,
że nie bała się, ale to by było kłamstwo. Najcichszy trzask gałązki przyprawiał ją o dreszcz
na plecach. Nie chciała się bać! Nie powinna się bać... Zwłaszcza po tym co wydarzyło się pół roku temu...
Była już późna jesień, a młoda kobieta była ubrana jedynie w krótką czarną spódniczkę i bluzkę na
ramiączka.
- Nikolaa...- usłyszała cichy szept przy uchu. O nie... To On. Wrócił. Przełknęła ślinę. Siliła się
na nie wzruszony ton.
- Bartek...- szepnęła. Zadrżała pod wpływem jego dotyku. Bała się i... czuła coś jeszcze. Takie dziwne
przyjemne uczucie, którego nie rozumiała. Nie powinno ono istnieć. Kochała adrenaline, a znajomość z
Bartkiem to coś więcej niż adrenalina. To prawdziwy koszmar. Ostatnim razem widzieli się pół roku temu.
Poznali się w zeszłym roku. Wywrócił jej życie do góry nogami. Rozkochał, skrzywidzł a na końcu zostawił.  
- Miałem wrażenie, że Cię tu spotkam- uśmiechnął się chytrze- Ty też rozpamiętujesz rocznicę
naszego pierwszego spotkania? Tęskniłem kochanie- Stali twarzą w twarz. Przesunął palcem
od jej ucha do brody. Nie potrafiła się ruszyć. Gdyby zaczęła biec mógłby zrobić jej krzywde.  
Gdyby się ruszyła w jego stronę wybaczyłaby mu tym samy krzywdząć siebie. Ciągnął dalej, nie zważając
na jej spięte ciało.- Uciekłem. Schowałem się. Oni byli już o krok od odgadnięcia mojej tajemnicy.
- Oni wiedzą- szepnęła. Spiorunował ją wzrokiem jakby właśnie przerwała mu ważny wykład.
- Nie wiedzą kto to zrobił. Chyba, że ty im coś powiedziałaś- Nikola pokręciła głową przecząco. Żadne  
słowo nie przeszłoby jej przez gardło. Jego oczy złagodniały- Tak więc do rzeczy minęło jak napewno wiesz  
pół roku od naszego ostatniego spotkania. Nie było dnia bym o tobie nie myślał. Nikolo... Kocham Cię- te wszystkie
zapuszkowane uczucia, jakie do niego czuła wyszły na wierzch. Zaczęła płakać. Wtuliła się w jego ramiona i
szeptała:
- Nienawidze... Nienawidze Cię głupi baranie! Nie masz pojęcia jak cierpiałam przez te pół roku!- głaskał ją  
po głowie i dzielnie wysłuchiwał wszystkich obelg. Wybaczyła mu tak łatwo! Pamiętała jak co noc
zarzekała się, że nigdy mu nie wybaczy. Wiedziała, że to nie możliwe. Za bardzo go kocha. On też zdawał sobie
z tego sprawe. On też za bardzo ją kochał.
***
Obudziło ją stukanie w okno. Leniwie podniosła się. Spojrzała w miejsceskąd dochodzi chałas. Bartek.  
Wystraszyła się. Miała nadzieję, że wspomnienie wczorajszej nocy to sen. Podeszła do okna i odsunęła się  
robiąc mu wejście by mógł wejść. Pocałował ją w policzek na powitanie i rozłożył się na łóżku.
- Jak noc?- spytał
- dobrze- położyła się obok niego i wtuliła głowę w tors. Była nadal w wczorajszym ubraniu z tą różnicą,
że Bartek pożyczył jej swoją bluzę. Rozkoszowała się jego zapachem. Wiedziała, że nie wrócił na długo.
- Zasnęłaś mi w ramionach- zaczął po chwili ciszy.- Odniosłem Cię do domu.  
- Dziękuje- szepnęła. Znów leżeli milcząc. Cieszyli się swoją obecnością. Tak spokojnie minęły im trzy tygodnie.  
Bartek nie opuszczał na krok Nikoli. Spędzał z nią każdą wolną chwilę. Byli nierozłączni jak dwie krople wody
- Kicia... Przyjdę do Ciebie po południu... Mam do załatwienia rano sprawę.- mówił do niej przez telefon Bartek
i jakby po chwili namysłu dodał- Wieczorem też mnie nie będzie.
Nikola się wystraszyła. Miała nadzieję, że nie wróci do tego co wydarzyło sie rok temu. Przez te trzy tygodnie
zachowywał sie normalnie. Dlatego dała mu wolną ręke. Zresztą nie miała wyboru.
- Dobrze. Zjemy razem obiad?- spytała. Z nim nigdy nie było nic pewne.
- Jasne. Zarezerwuję nam miejsce w restauracji.- nim zdąrzyłam się zgodzić rozłączył się.
Następnego ranka wysłał do niej smsa z tą samą wiadomością. Znów zjedli razem obiad. Na pożegnanie jak wczorajszego dnia  
pocałowali się namiętnie. Siedząc tak sama w domu włączyła telewizję. Akurat leciały wiadomości.  
- Zaginął pietnastoletni Wiktor z Sosnowca. Rodzice poszukują go już od wczoraj. Wszystkich którzy widzieli tego chłopca-  
na ekranie pojawiło się zdjęcie bruneta o brązowych oczach i piegach. Wyglądał na jakieś 165 cm.- Proszeni są do zgłoszenie
się na komędzie miejskiej. To nie wszystko. Także od wczoraj najbogatszy mieszkaniec Sosnowca zaginął. Mianowicie mowa o
Arturze Pchalskim. Pokicja znalazła dziś rano jego ciało w strasznym stanie. Wygląda na to, że przed śmiercią strasznie cierpiał.
Nikt nie ma pojęcia komu mógł tak podpaść. Są również przypuszczenia, że morderca z Sosnowca powrócił. Jak widać dopiero się rozkręca.
Wyłączyła telewizje. To napewno był Bartek. Spojrzała w bok. Siedział wygodnie obok niej.
- To ty- stwierziła. Wzruszył jedynie ramionami.
- Bartek... Obiecałeś mi, że już z tym skączyłeś- spojrzała na niego smutno.
- Wiedziałaś kim jestem. Na samym początku Cię uprzedzałem, że nie jestem kimś dobrym dla Ciebie. Ty jednak zostałaś. Pogodziłaś się  
z tym kim jesteś.- Mówił opanowanym głosem, a w jego oczach tlił się żal.
- Jesteś psychopatą...- jęknęła- Ranisz innych, ranisz mnie
- Dobrze wiesz, że inaczej nie umiem. Naprawdę. Nie chcę Cię ranić.
- To przestań ich zabijać- przymknęła oczy, a dwie łzy zleciały po jej policzku. Nigdy nie rozumiałam jego natury.
***
Dni mijały. Było coraz gorzej. Bartek najwidoczniej dopiero się rozkręcał. Nikola była już wyczerpana. Jej słowa nie trafiały do niego. Nic nie potrafiło go powstrzymać. Nikola miała przeczucie, że wpadł w trans. Nie zdrową radość sprawiało mu to, że policja nie może odgadnąć kim jest seryjny morderca z Sosnowca. Wiedział, że zostało mu mało czasu Niedługo mogą zacząć weszyć wokół niego. Byli coraz bliżej. Uwielbiał to uczucie. Miał wrażenie, że zabijając uwalnia ich od tego całego burdlu nazywanym życiem. Czuł się jak młody Bóg. Był sobą i miał przy sobie kobietę, którą kochał. Ona akceptowała go. Kochała. Był sobą.  
***
Od spotkania w lesie minęło pół roku. Nadchodził czas ich rozstania. Oboje o tym wiedzieli. Próbowali się sobą nacieszyć. Bezskutecznie.  
- Nie chcę byś mnie opuszczał- szepnęła wtulając się w jego tors.
- A ja nie chcę Cię opuszczać.- odpowiedział gładząc jej włosy.
Nikola kochała go i jednocześnie się bała. Wiedziała, że nie mógłby zrobić jej krzywdy, ale problem polegał na jego bezdusznej postawie. Potrafił być czuły wyłącznie wobec niej. To jedna z cech, która jej się w nim najbardziej podobała. Była jego oczkiem w głowie.
- Gdybyś... Gdybyś nie robił tego co robisz... Nie musiałbyś odchodzić- mówiła cicho. Każdy głośniejszy dzwięk mógłby zaszkodzić tej chwili. Nic nie odpowiedział. Nie potrzebnie. Nikola wcale nie oczekiwała odpowiedzi. Oboje wiedzieli że jeszcze się zobaczą. Jedyne pytanie to tylko: kiedy? Leżeli tak wtuleni w swoje ciała. Nikola słuchała bicia jego serca, natomiast on bawił się jej włosami. Dopiero późnym wieczorem odkleili się od siebie. Wiedzieli, że to ich pożegnanie. Ostatnei przytulenie. Pocałunek pełen uczucia.  
- Kiedy Cię nów zobaczę?- zapytała

WernikaMonika

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1395 słów i 7575 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik nienasycona

    Gdyby przeczytał to ktoś ze Śląska, nie obyłoby się bez komentarza na temat mieszkańców Sosnowca:P A tak poważnie, sporo błędów, cały tekst bardzo niechlujnie napisany. Pomysł ciekawy, więc popraw i zamieść jeszcze raz.

    1 lis 2015