Sekstelefon
- Halo, czy to sekstelefon?
- Taaak...
- A czemu mówisz szeptem?
- Wnuki śpią.
- Halo, czy to sekstelefon?
- Taaak...
- A czemu mówisz szeptem?
- Wnuki śpią.
Patolog spojrzał w dokumentację i powiedział:
- Pana żona umarła pomiędzy drugą trzydzieści a trzecią nad ranem, ale z badań wynika, że uprawiał pan z nią seks około ósmej rano. Może pan to jakoś wyjaśnić?
- Niespecjalnie, choć faktycznie, była jakby bardziej uległa niż zwykle.
Świeżo upieczony ojciec ogląda pierworodnego syna:
- Ale ma sprzęt, normalnie niesamowicie wielki. – mówi z zachwytem.
- No, faktycznie. - mówi matka. - Ale za to nosek ma po tobie.
Z cyklu: Ostatnie słowa przed śmiercią:
- Wchodź do wody, tu nie ma żadnych rekinów.
- Spójrz, nauczyłem się prowadzić jedna ręka.
- Jedź, z prawej wolne.
- E, tam, to tylko draśnięcie.
- O, zobacz, jaki fajny grzybek na niebie!
- Ta bomba, to robota amatora.
- Nigdy nie czułem się lepiej.
- Popatrz, teraz dziadek zrobi fikołka.
- A co mi tam! Albo mnie zabije albo wyleczy!
- Przysięgam ! Nie wiedziałem, że to pańska żona.
- Zobaczmy, czy lufa jest dobrze wyczyszczona.
- Do wesela się zagoi.
- Och, przepraszam! Chyba pobrudziłem panu dresik.
- Ten gatunek na pewno nie jest jadowity.
- Chyba nie zastrzelisz człowieka, patrząc mu prosto w oczy.
- Przecież ci mówię, głupia babo, ze to nie jest pod prądem.
- Oczywiście mam nadzieje, że mimo wszystko zostaniemy przyjaciółmi.
- Na pewno nie jest nabity.
- Dobre pieski.
- Poruczniku Ryżewski, co wam się wczoraj w cyrku najbardziej podobało?
- Najbardziej, to mi się podobała ta młoda ekwilibrystka, kapitanie.
- Przecież wczoraj nie występowała w cyrku żadna młoda ekwilibrystka!
- No, dlatego właśnie nie występowała, kapitanie.
Noc. Walenie do drzwi.
- Kto tam? – pyta przestraszony damski głos.
- To ja, porucznik Ryżewski. Otwórzcie, madame.
- Poruczniku! Znowu zamierzacie opowiadać mi te głupoty po pijaku i się do mnie przystawiać?
- Oczywiście!
- Dobra, moment. Już otwieram.
Kolega pyta Ryżewskiego:
- Co Pan robi, żeby zbliżyć się z kobietami?
- Mój drogi kolego, pieprzę się z nimi. To bardzo zbliża!
Ryżewski tańczy na balu z nastoletnią Olgą Iwanowną :
- A skądże u panienki takie białe i gładkie rączki? – pyta.
- Bo ja zawsze noszę białe rękawiczki.
- A to panienka, za przeproszeniem, farmazony jakieś opowiada, bo ja od dwudziestu lat noszę białe kalesony, a dupa czerwona i pryszczata.
Pułkownik podpowiada Ryżewskiemu, jak zadziwić kobietę, urządzając na jej cześć przyjęcie.
- A jak będzie pan podawał na stół pieczonego prosiaka, to niech pan koniecznie dla wywołania arcyciekawego efektu, wetknie w uszy pietruszkę, a w mordę zielone jabłuszko.
- Hm, pułkowniku... – mówi niepewny Ryżewski. - Sądzi pan, że spodobam się jej z pietruszką w uszach?
Bal. Jedna z dam opowiada porucznikowi Ryżewskiemu swój sen:
- Miałam dzisiaj straszny sen. Wkładam mały palec do buzi...a tam nie mam ani jednego zęba!
- Madame, na pewno włożyła pani palec do buzi?
Ryżewski z kniaziem Golicynem postanowili zrobić zawody, kto więcej kobiet zadowoli w ciągu jednej nocy. Wynajęli dwa pokoje w burdelu i ustalili, że każdy stosunek zaznaczą kreską na ścianie. Rano wpada porucznik do pokoju Golicyna. Patrzy na ścianę, a tam trzy kreski.
- Sto jedenaście...brawo książę ! Prawie czterdzieści razy lepiej ode mnie!
Porucznik Ryżewski przyprowadził swoich pułkowych przyjaciół na ekskluzywne przyjęcie. Wcześniej, wszystkich ostrzegł, żeby nie używali nieprzyzwoitych wyrazów. W pewnym momencie gospodyni rozgląda się trzymając w ręce świecę.
- Brakuje mi lichtarzy. – tłumaczy się. - Nie wiem w co jedenastą świecę wstawić.
Porucznik Ryżewski podrywa się z kanapy i toczy dokoła straszliwym wzrokiem.
- Wszyscy milczeć!!! – krzyczy.