Doc dr inż Zdzisław P Ten procesor
Doc. dr inż. Zdzisław P.:
- Ten procesor potrzebuje MURZYNA - przepraszam - niewolnika, który wykona CZARNˇ - przepraszam - robotę...
Politechnika Śląska
Doc. dr inż. Zdzisław P.:
- Ten procesor potrzebuje MURZYNA - przepraszam - niewolnika, który wykona CZARNˇ - przepraszam - robotę...
Politechnika Śląska
Prawo Konstytucyjne, dr Ch.:
Doktor Ch. Opowiada nam na zajęciach o tworzeniu prawa w polskim sejmie:
- Siedzą ci posłowie w tym sejmie, debatują, burza mózgów...no w każdym razie burza...
Uniwersytet Warszawski
Dr T. - Fizyka:
O elektronie:
- No i ten elektron tak tu zapierdala.
Chwila zastanowienia...:
- ... no bardzo szybko porusza...
Politechnika Gdańska
Konstrukcje Stalowe, mgr P.:
Jeden z pierwszych wykładów. Na tablicy ładny dwuteownik.
A mgr tak to rzecze:
- Proszę państwa, proszę spojrzeć na tablice... Zwracam się w szczególności do pań - tego w Avonie nie znajdziecie...
Politechnika Krakowska
Matematyka - ćwiczenia, dr inż. Krzysztof B:
- Czy wiecie, czym się różni prosta od mojej żony?
Studenci: nie
Dr: prosta jest nieograniczona
Politechnika Świętokrzyska
Na lekcji informatyki nauczyciel pyta ucznia:
- Czym sie zamyka okno??
Na to uczeń:
- Krzyżykiem prosze pana.
Nauczyciel z oburzeniem:
- Siadaj!!! Bania!!! Klamką BARANIE!!!
Egzamin z hydrauliki. Profesor czyta treść zadania:
- Z rynny o średnicy 30 cm ścieka woda... Na to wstaje obcokrajowiec i mówi do profesora:
- Panie profesorze, ja nic nie rozumieć. Z rynny scieka, pies scieka!?!
Temat na przyszłej maturze:
Rozwiń cytat :"nam strzelać nie kazano" - w oparciu o wystep reprezentacji Polski na mistrzostwach świata 2006 r.
Wiadomości radia Erewań. W dniu dzisiejszym, na froncie sowiecko-chińskim doszło do wymiany ognia między patrolami. Zginęło 4 żołnierzy radzieckich i 0,5 hektara chińczyków.
Z pamiętnika amerykańskiego żołnierza:
"Dzień pierwszy. Popiłem trochę z Polakami. Dzień drugi. Chyba koniec ze mną. Umieram. Dzień trzeci. Polacy znowu wyciągneli mnie na wódkę. Dzień czwarty. Szkoda,że przedwczoraj nie umarłem."
Był rok 1943. Spory konwój przemierzał wody północnego Atlantyku w drodze do Murmańska. Była jasna, księżycowa noc. Na mostku polskiego statku, kapitan wzywa bosmana i rzecze:
- Widzicie, bosmanie, ten ląd trzy mile na prawej burcie? Właśnie U-boot strzelił torpedę. Idziemy w ciasnym szyku bez możliwości manewru. Według moich obliczeń, torpeda ta trafi nas za pięć minut. Zejdźcie do załogi i przygotujcie marynarzy do opuszczenia statku. Nie ma dla nas ratunku.
Bosman, nie dyskutując, czym prędzej ruszył w głąb parowca by wykonać rozkaz. Ale że był osobnikiem nie pozbawionym humoru, a przy tym chłop jak niedźwiedź, postanowił obrócić całą sprawę w żart. Wszedł do pomieszczeń załogi, zebrał marynarzy i rzecze:
- Widzicie, chłopcy, ten stołek tutaj? Jak zaraz pier*.*nę w niego członkiem, to cały statek w drebiezgi pójdzie.
Marynarze, acz doskonale wiedzieli o mitycznej wręcz sile bosmana, tym razem wybuchnęli śmiechem, kiwając głowami z niedowierzaniem. Rozeźlił się bosman okrutnie i jak nie wrzaśnie:
- To się załóżcie, gnojki jedne, jak żeście tacy pewni, a w międzyczasie zakładać kamizelki ratunkowe.
Rozweseleni marynarze zaczęli zbierać pulę zakładu, zakładając przy okazji kapoki. Bosman odczekał chwilę, spojrzał na zegarek, nonszalanckim ruchem wyciągnął narzędzie, spojrzał pogardliwie wokoło i BUM!
Statek poszedł w drzazgi! Poród rozbitków, którzy uszli z życiem, byli bosman i kapitan. W pewnym momencie podpływa do bosmana kapitan, cały szary z przerażenia.
- Na Boga, bosmanie, co się stało? Torpeda minęła statek za rufą!!!
Gdy świat przestanie się zbroić,
A w wojsku zabraknie etatów,
Broń oddamy do hut,
A trepów do domu wariatów.