O żydach - str 5

  • W jednym przedziale na sleeping`u

    W jednym przedziale na sleeping`u nocują Żyd i goj. Jest już grubo po jedenastej wieczór, strudzony podróżą goj w końcu usnął, a tu nagle wybudzają go z letargu słowa Żyda:
    - ojojoj, jakie to ja mam pragnienie, ojojoj jakie to ja mam pragnienie.
    Wkurzony facet po wysłuchiwaniu przez kilka minut tego lamentu wychodzi do przedziału ze sklepikiem, kupuje dwie flaszki oranżady, daje je Żydowi z tymi słowy:
    - Masz tu, pij i daj spać!
    Żyd w kilka sekund uporał się z obiema flaszkami. Kiedy dobroczyńca w końcu usnął, znowu obudził go głos sąsiada, tym razem słowami:
    - ojojoj, jakie to ja miałem pragnienie, ojojoj jakie to ja miałem pragnienie!

  • W pewnym mieście obok siebie

    W pewnym mieście obok siebie znajdowały się Synagoga Żydowska i kościół. W sobotę idzie Rabin do Synagogi patrzy a tu ksiądz myje mu samochód, no to się rabin ucieszył ale i zastanowił. Następnego dnia czyli w niedziele idzie ksiądz na msze patrzy a tu mu rabin odcina rurę wydechowa w samochodzie.
    - Rabin co ty robisz z moim samochodem - krzyczy ksiądz.
    Na to rabin odpowiada;
    - Ty mi wczoraj ochrzciłeś samochód to ja ci dzisiaj twój obrzezam.

  • W restauracji w wielkim przemysłowym

    W restauracji, w wielkim przemysłowym mieście, toczy się w żydowskim towarzystwie dyskusja na temat małżeństwa.
    - Małżeństwo to instytucja zdrowotna - mówi lekarz.
    - Małżeństwo to mniejsze zło - zauważa prawnik.
    Młody student twierdzi z zachwytem:
    - Małżeństwo to przecież spokojna przystań, na której spotykają się dwa okręty.
    Milczący dotychczas szef restauracji wzdycha głęboko:
    - Niestety, niektórzy natknęli się na okręt wojenny!

  • Wchodzi staruszek do konfesjonału

    Wchodzi staruszek do konfesjonału i nawija:
    - Mam 92 lata. Mam wspaniałą żonę, która ma 70 lat. Mam dzieci, wnuki i prawnuki. Wczoraj podwoziłem samochodem trzy nastolatki, zatrzymaliśmy się w motelu i uprawiałem seks z wszystkimi trzema...
    - Czy żałujesz, synu, tego grzechu?
    - Jakiego grzechu?
    - Co z ciebie za katolik?
    - Jestem żydem...
    - To czemu mi to wszystko opowiadasz?
    - Wszystkim opowiadam!

  • Zima Do knajpy wchodzi Żyd

    Zima. Do knajpy wchodzi Żyd zostawiając otwarte drzwi. Barman natychmiast reaguje:
    - Panie, zamknij pan te drzwi, przecież na dworze jest zimno?
    - Czy panu się wydaje, że jak zamknę te drzwi to na dworze zrobi się cieplej?

  • Żyd siedzi w restauracji i z apetytem

    Żyd siedzi w restauracji i z apetytem zajada kotlet schabowy. Pobożny współwyznawca idąc ulicą dostrzega to przez okno, wchodzi i pyta surowo:
    - Czy wiesz, ile ten grzech będzie ciebie kosztować?
    - Wiem - odpowiada grzesznik - Koronę i czterdzieści halerzy.

  • Noc poślubna (autor: Julian Tuwim)

    Dziełko Tuwima:

    NOC POŚLUBNA

    Osoby: Mąż i Żona

    (Mąż i Żona. Skromna, ale odświętnie sprzątnięta sypialnia w małym mieszkaniu drobnomieszczańskim. Przez chwilę pusta, potem wchodzi Żona w welonie, białej sukni, za nią zawstydzony Mąż).

    ŻONA: I oto nasze gniazdko, drogi Izaaku. Daj Boże, żebyśmy byli w nim szczęśliwi.
    MĄŻ: Dlaczego nie? Daj Boże. (siada w kapeluszu przy stole, patrzy nieruchomo w jeden punkt)
    ŻONA: Co coś tak jestem smutny, Izaaku?
    MĄŻ: Smutny? Nie. Dlaczego smutny? Trochę zmęczony, trochę piłem.
    ŻONA: Ale ty nie będziesz pić, prawda, Izaaku? No, obiecaj żonce?
    MĄŻ: Mogę nie pić. Dlaczego nie? Proszę cię
    usiadaj.
    ŻONA: I tak będziemy siedzieć?
    MĄŻ: Można siedzieć, można pochodzić. Wszystko jedno.
    ŻONA: Oczutki moje. Nosek kochany. Kochasz swoją Dorcię?
    MĄŻ: (uśmiecha się zawstydzony) Co za pytanie. Naturalnie. Dlaczego nie?
    ŻONA: Wiesz co? Ja tak myślę, że my sobie urządzimy piękne życie. Wiadomo ci wszak, iż na inteligencji mnie nie zbywa, więc ja chciałam i ciebie wciągnąć w wyższe zainteresowania.
    MĄŻ: Dlaczego nie? Jak będę miał czas... Jutro nie mogę. Muszę skończyć frak dla Szmulsona... tu z przeciwka, spodnie prasować...
    ŻONA: Miły dzieciaku. Lubię cię za tę prostotę... Pocałuj swoją panią. Mocniej. Jeszcze mocniej. I już odchodzisz?
    MĄŻ: Ja nie odchodzę. Ja tu mieszkam.
    ŻONA: Ale przytul. To przecież nasza noc poślubna. Gody.
    MĄŻ : (chce wstać) Sodowa, czy zwyczajna?
    ŻONA: Nie. Nie wody. Gody weselne, mówię.
    MĄŻ: A u Szpilcwajga to muszę być o ósmej rano mierzyć...
    ŻONA: Niedobryś Izaaku. Mógłbyś wszak o tym dziś nie myśleć.
    MĄŻ: Dlaczego nie? To o czym ja mam myśleć? Krawiec jestem, to mój fach, a Szpilcwajg klient.
    ŻONA: Wiesz, czytałam ongiś pewne dzieło "Miłość w naturze". Tam właśnie opowiedziano jaka to potęga. Opowiedziano i o zbliżeniu ciał... o misterium powiedziano.
    MĄŻ: Czy ja mogę się zbliżyć do misterium? Ja muszę szyć, żeby żyć. To jak twój tatunio ma dać dwa tysiące złotych, to będę mógł kupić parę sztuk towaru i spłacić Cukiersteina dług. Co ja więcej wiem?.
    ŻONA: Nie wiesz, co kochać znaczy?
    MĄŻ: Dlaczego, nie wiem? Wiem. Ja bardzo lubię kochać.
    ŻONA: No to chodź. Chodź. Weź mnie wszak raz w swoje ramiona.
    MĄŻ: I to jeszcze tatunio powiedział, że da mieszkanie na Solnej to pracownię można większą zrobić. To wziąłbym dwa czeladniki... dlaczego nie? Zaraz obstalunki więcej, i wszystko.
    ŻONA: Przestań, Izaaku. Tutaj mnie kochaj, tutaj w naszym gniazdku. Ty tatuniowi nie wierz. Ty nie znasz tatunia. Żadnego mieszkania na Solnej nie będzie. Chodź, pocałuj mnie w usta, jedyny.
    MĄŻ: Nie może być, żeby nie było na Solnej. Tatunio obiecał. A jak ja oddawałem swoją krawiecką pracownię na naszą sypialnię, to ja w kuchni muszę szyć. To ja nie mogę.
    ŻONA: Pocałuj wszakże. Ale nie... czekaj Izaaku. Ja muszę ci coś wyznać... Ja jestem zbytnio uczciwa, ażebym nie wyznała tobie... Mężusiu słuchaj...
    MĄŻ: Gdzie ja się w kuchni podzieję? Dlaczego? Jak się już zakochałem w panienkę, co ma 41 lat, to dlaczego ja mam w kuchni?
    ŻONA: Izaaku, nie rań moje serce z tą chronologią. Ja ci coś chcę wszak oświadczyć - ja byłam niegdyś uwiedzioną... ale to było wbrew, nawet w obie brwi mojej woli... to był brutalny gwałt, Izaaku. Lecz ty mi wybaczysz wszak.
    MĄŻ: Dlaczego nie? Wybaczyć mogę, ale to nie jest przyjemne. Dorcia, kto to był?
    ŻONA: Nie wiem, .Izaaku. Tatunio go szuka. Trzech już ma. Wybacz.
    MĄŻ: Ich to tatunio szuka. A jak mnie miał dać pięćset złotych zaliczki, to mnie oszukał. No, ale przecież te dwa tysiące złotych to da: Obiecał. To kupię parę sztuk towaru i Cukiersteina spłacę...
    ŻONA: Nie martw się, nie trap, mój jedyny ty. Zaczniemy nowe piękne życie... Czy lubisz dzieci, Izaaku?
    MĄŻ: Dlaczego nie? Bez dzieci smutno. Dzieci się śmieją, to jest wesoło.
    ŻONA: Więc posłuchaj żoneczki, kochanie. Dzieci przyjadą. Teraz, kiedy już mamy gniazdko, będziemy z dziećmi razem... Napiszę...
    MĄŻ: Które dzieci, Dorciu?
    ŻONA: Wybaczyłeś mi już przecież, że nie jestem wszak panienka. Wypij kielich goryczy do dna u cioci są moje dzieci, trzy dziewczynki, Izaaku, i chłopczyk jeden.
    MĄŻ: Dlaczego nie? Niech przyjadą. Ale to nie jest dobrze. To jest nawet bardzo niedobrze. Tutaj będą te dzieci? A kto ich da jeść?
    ŻONA: Jeżeli na nas dwojga starczy, Izaaku, to i dla sześciorga się znajdzie kąsek...
    MĄŻ: Może się znajdzie, może nie. Skąd ja wiem? Ale to bardzo nieprzyjemne, że ja w kuchni, a cztery dzieci przyjdą. Jak ja już się zakochałem w panienkę, co ma 41 lat, to jeszcze na jej cudze dzieci harować? Ale: trudno, Dorcia. Co robić?
    ŻONA: A teraz wszystko twoje. Całuj, pieść. Weź mnie, Izaaku.
    MĄŻ: Dlaczego nie? Mogę wziąć. Jak tatunio da te dwa tysiące i zapłacę Cukiersteina, i towar kupię, to będzie lżej. Dzieci też coś potrzebują. A kiedy tatunio da, Dorcia?
    ŻONA: Nie mów o tym - ja jestem cała twoja ja tak płonę - a ty o jakichś pieniądzach. Ty w ogóle przestań o tym myśleć. Ty nie znasz tatunia. Obiecał, ale nie da. Nie licz na to, Izaaku. Noc jest nasza. Chodź.
    MĄŻ: (osłupiały po pauzie) Nie da? Dlaczego nie da? Zakochałem się w panienkę 41 lat... i na Solnej nie będzie mieszkania... i ja muszę w kuchni... i cztery dzieci przyjadą... i jeszcze dwa tysiące tyż nie da? I nie zapłacę Cukiersteina? I towaru nie kupię? To co ja mam robić, Dorcia? (płacze)
    ŻONA: Tutaj masz iść, Izaaku... całować... tulić, objąć... zaczniemy nowe, piękne życie... Pójdź.
    MĄŻ: (zdejmuje smoking, pólkoszulek, zostaje w kapeluszu, rozbiera się w dalszym ciągu i mówi przez łzy) Dlaczego nie? Już idę. Tylko pamiętaj obudź mnie przed siódmą... muszę spodnie z przeciwka wyprasować i o ósmej być u Szpilcwajga.

  • Niemiec złapał na ulicy Żyda.

    Szarpie nim, krzyczy i grozi, że go zabije. Żyd błaga szkopa o litość i po chwili namysłu Niemiec mówi:
    – Daruję Ci życie, jeśli zgadniesz, które oko mam sztuczne  
    Żyd, trzęsąc się ze strachu, spogląda na Niemca i mówi:
    – Lewe.
    – Masz szczęście, zgadłeś. ...Ale jak to poznałeś?
    – Bo ono tak ludzko na mnie popatrzyło...

  • Spotyka się pewnego dnia dwóch

    Spotyka się pewnego dnia dwóch Żydów.
    - Mój syn się wychrzcił - oznajmia jeden z nich.
    - A co ty na to?
    - No cóż, żaliłem się przed Panem Bogiem...
    - I co On ci powiedział?
    - Powiedział: Mój Syn także się wychrzcił. Więc zrób to samo, co Ja.
    - A mianowicie?
    - Sporządź Nowy Testament!

  • Bardzo biedny Icek ze wsi pod

    Bardzo biedny Icek ze wsi pod Lubartowem miał się żenic za pół roku i z narzeczona uradzili, że dobrze byłoby miec bogatego drużbę (bo to i prezenty drogie i jakie poważanie wsród sąsiadów). Icek przypomniał sobie, że ma dalekiego krewnego, Mosze w Warszawie, który ma własny zakład krawiecki i spełnia wszystkie powyższe kryteria. Pojechał, więc do stolicy, odnalazł krewniaka, z drżacymi nogami wchodzi do jego mieszkania i oniemiał... Piekne meble na wysoki połysk, parkiety, dywany na podłogach i ścianach, pod oknem salonu olbrzymia 2,5 metrowa palma - słowem coś cudownego. Przedstawia swoja prośbę Mosze´mu a ten odpowiada :
    - Widzisz Icek, wprawdzie jesteśmy rodziną, ale ty jesteś taki gołodupiec, że mi wstyd byłoby być u ciebie za
    drużbę, a już moja Salcia w żadnym razie nie pojechałaby na te twoją zapchloną wiochę , bo ona jest teraz wielka pani i z byle kim się nie zadaje. Przykro mi , ale ty się napij u mnie herbaty i zjeżdżaj zanim Salcia wróci z
    zakupów.
    Tak powiedział i poszedł do kuchni robić te herbatę. Icek, ze zdenerwowania dostał takiej sraczki, że ledwo może ja utrzymac, rozglada sie wkoło wpada do przedpokoju, otwiera jakies drzwi, patrzy , a tam glazury, terakoty, jakies białe siedzenia, olbrzymia biała miska z kranem... K**wa, myśli Icek tu nie można, wpada
    znowu do salonu, popłoch w oczach... jest palma - zerżnał sie do donicy, zasypał ziemia i nie czekajac już na herbate wybiegł od krewniaka i wrócił do domu.
    Po miesiacu otrzymuje telegram od Mosze´go:
    "Icek ch*j ci w d*pę, zostanę twoim drużbą, tylko powiedz gdzieś ty nasrał, bo my już trzecie mieszkanie zmieniamy"

  • - Muszę powiedzieć, że moja żona

    - Muszę powiedzieć, że moja żona jest wspaniała! - oświadcza Rozenbaum, na przyjęciu urodzinowym małżonki. Matka odciąga go na bok i mówi:
    - Jak mogłeś powiedzieć, że ta twoja ruda, wredna wiedźma jest wspaniała?
    - Ależ mamusiu, ja nie powiedziałem, że jest wspaniała. Ja powiedziałem, że muszę tak powiedzieć.

  • Dawno temu rosyjski Żyd odwiedził

    Dawno temu rosyjski Żyd odwiedził swoją rodzinę w Izraelu. Przed powrotem do do Krainy Sierpa i Młota umówił się z nimi, że listy pisane przez niego niebieskim atramentem będą oznaczały, że wszystko w porządku, a te pisane zielonym oznaczać będą, że ma problemy lecz boi się o nich pisać.
    Pierwszy list przychodzi do Izraela już po paru tygodniach i jest napisany ... niebieskim atramentem. Pierwsze zdanie brzmi:
    "-  Żyje się tu wspaniale, niczego nam nie brakuje i wszystko można kupić. No może za wyjątkiem zielonego atramentu..."