O babie - str 3

  • Przychodzi baba do lekarza z nogą

    Przychodzi baba do lekarza z nogą w gipsie:
    - Czy ja mogłabym już zacząć chodzić po schodach, panie doktorze?
    - A dawno pani nosi gips?
    - Już trzeci miesiąc. Ale mieszkam na czwartym piętrze, doktorze. I znudziło mi się, do k..wy nędzy, ciągłe włażenie po rynnie.

  • Przychodzi baba do lekarza lekarz jej

    Przychodzi baba do lekarza, lekarz jej każe oddać mocz do analizy.  
    - Gdzie mam go oddać?  
    - Do słoika - stoi na szafie.  
    ... i lekarz wychodzi z pokoju, wraca za 5 minut i widzi cały pokój zasikany  
    - Co pani narobiła?  
    - A myli pan, że to tak łatwo nasikać do słoika stojącego na szafie?

  • Przychodzi baba do lekarza No i co czy

    Przychodzi baba do lekarza.  
    - No i co, czy pomogły pani te lekarstwa co przypisałem na hemoroidy?  
    - Tak, pół na pół.  
    - Jak to?  
    - Te długie śliskie tabletki to jakoś połknęłam, ale ten krem, co mi pan przepisał, to nawet z chlebem zjeść nie mogłam.

  • Przychodzi baba do lekarza Ten

    Przychodzi baba do lekarza. Ten j zbadał, a że był to lekarz prywatny, to przyszło w końcu do płacenia. Baba zaczyna się rozbierać i powiada:  
    - Nie mam przy sobie pieniędzy, więc zapłacę panu w naturze.  
    Lekarz podrapał się po głowie i pomylał: "No cóż, skoro nie mogę dostać pieniędzy, dobre i to". Przed przystpieniem do pobrania opłaty, jednakże, spojrzał na babę i zapytał:  
    - Zaraz, zaraz. Czemu ma pani taki czarny brzuch?  
    A baba na to:  
    - Aaa, przed chwilą płaciłam za węgiel.

  • Przychodzi baba do lekarza No i co czy

    Przychodzi baba do lekarza.
    - No i co, czy pomogły pani te lekarstwa co przepisałem na hemoroidy?
    - Tak pół na pol.
    - Jak to?
    - Te długie śliskie tabletki to jakoś połknęłam, ale ten krem, co mi pan przepisał, to nawet z chlebem zjeść nie mogłam

  • Przychodzi baba do lekarza Panie

    Przychodzi baba do lekarza.
    - Panie doktorze, wszyscy znajomi mężczyźni mówią mi, że mam pochwę jak studnia...
    - Proszę się rozebrać i na samolocik.
    Po chwili ostrożnie zagląda.
    - Nic dziwnego, ...ego, ...ego, ...ego...