Jest. Wyczułem go. Trylobit. Mmmm, taki tłusty. Zaraz go pochłonę i strawię.
Takie były pierwsze myśli Tancerza od kilku godzin poszukiwania pożewienia. Choć był jednym z większych drapieżnikiem na lądzie, wolał polować w morzu. Tak naprawdę mógł się żywić wszystkim. Jak on kochał te południowe morza. Istniał od lilkuset milionów lat, był jednym z pierwszych stworzeń na tej planecie, to nadal czasami zachowywał się jak młodzik. Niewiele koleltywów istniało w tych czasach. Nie lubiły się rozmnażać. Aby to zrobić musiałyby się podzielić. Nielubiły tego robić. Traciły wtedy przewagę wysoko rozwiniętej inteligencji. On jednak wiwdział, że kiedyś na lądzie powstanie inny inteligentny gatunek. Jeśli nie zaczną zmieniać śrobowiska, to ktoś inny odkryje zalety dużej inteligencji. Tak musi być. Albo stracą panowanie nad Ziemią.
"Chodź tu. Nie bój się. Chce się tylko pożywić." - taki wewnętrzny monolog prowadził od czasu gdy zauważył trylobita - "Ciekawe czy inne Kolektywy też prowadzą takie monologi w czasie polowań"
W czasie tej wewnętrznej przemowy trylobit podpłynął zaledwie kilka metrów bliżej. "Jak to cholrrstwo jest podejrżliwe" - doskonale wiedział, że trylobity są w stanie płynąć znacznie szybciej - " No patrz jak ta chmura planktonu smakowicie wygląda."
Gdy miał już skoczyć do przodu, gdy jakiś młody kolektyw przepłynął z wielką prędkością obok Tancrza i spłoszył jego obiat.
- Kurwa mać! Spłoszyłeś mój obiat, Ciekawość!
- Teraz nie ważne. Mam informacje od Rozumu. Wszyscy mają się satawić w Mieście.
- No to lecimy. Chyba szybciej będzie lecieć niż płynąć. Podrzucić Cię?
- Jeśli możesz.
- Tylko zbiorę wszystkie komórki
- W co zamierzasz się zmienić?
- Kojarzysz ptaki?
- No kojarzę.
- To wyobraź sobie coś w rodzaju ptaka, ale bez piór.
- To na czym będziesz się unosił?
- Na płatach skóry rozciągniętej między kostkami. Dobre do szybowania.
- Ale bédziemy lecieć chyba z kilka godzin, nie opadniesz w wodę?
- Prądy wznoszące. Jeden jest kilkanaście metrów stąd.
Wypłyneli na powierzchnie gdzie Tancerz przemienił się w kilkanaście pterodaktyli. Cała chmarą wzbił się na wysokoś około kilometra po czym podlecieli obaj do prądu wznoszącego, którym też wznieśli się o kilka kilometrów. Ciekawość zmienił się w orła i podążał za Tancrrzem. Lot zapowiadał się długi, więc zaczął rozmowę:
- W jakiej sprawie Rozum wzywa wzzystkich do Miasta? To nie pora na nowego Ucznia?
- Nie. Chodzi o zbliżający się do Ziemi obiekt z kosmosu. Może być niebezpieczny.
- Trzeba przesunąć Miasto?
- Nie. Chyba chodzi o środki bezpieczeństwa. Zresztą nie wiem.
Rzeszte drogi rozmyślał on nad powodem zwołania wszystkich Kolektywów do Miasta. Gdyby miało chodzić tylko o środki bezpieczeństwa, to Rozum wysłałby Ciekawości z wiadomością.
1 komentarz
AuRoRa
Masz wyobraźnię, to chyba czasy dinozaurów na razie.